Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Minimalizm w praktyce. O ambicji

Jestem ambitna. Jak coś sobie wymyślę, to zrobię to najlepiej jak potrafię. Nie najlepiej na świecie, ale najlepiej jak tylko jestem w stanie. A jak nie będę umiała, to się nauczę. Nie brak mi wytrwałości i cierpliwości. Z reguły wychodzę na swoje. I czasami jest mi z tym bardzo ciężko.

 

Chwalimy dziecko, gdy jest ambitne. To przecież tak bardzo pożądana cecha. Hołubiona przez rodziców, nauczycieli i wychowawców. Oczekiwana przez społeczeństwo. Z reguły idzie w parze z ciekawością świata. Z wytrwałością i pracowitością. Idealnie. Z ambitnych dzieci wyrastają ambitni dorośli. Ludzie sukcesu. Osoby, które potrafią stale wychodzić spoza swoją strefę komfortu. Osoby, które stale się uczą i osiągają wiele. Czasami naprawdę dużo. Chciałoby się powiedzieć – super! Co w tym złego?

 

Nic. Nic, jeśli potrafisz nad tą ambicją zapanować Gdy będzie cały czas motorem działania, a nie czynnikiem prowadzącym do frustracji i niezadowolenia. Gorzej, gdy oczekujesz od siebie coraz więcej i więcej i nagle zdajesz sobie sprawę, że oczekujesz po prostu zbyt wiele. Gdy coś, co sprawiało przyjemność, nagle budzi złość. Złość, że nie przystajesz do swoich wybujałych ambicji. Gdy nie dajesz sobie miejsca na pomyłki, porażki i błędy. Widzę po sobie, że niestety, czasami tak jest. I, wbrew pozorom, nie ma to nic wspólnego z frustracją wynikającą z porównywania się z innymi. Jakoś tak jestem skonstruowana, że nie porównuję się z innymi, ale ze sobą. Często mówi się i radzi, żeby nie porównywać się z innymi, a jedynie z samym sobą „z wczoraj”. Być lepszym od samego siebie. A to potrafi być pułapka dużo większa niż wynikająca z porównywania się z innymi. Ciągłe podnoszenie sobie poprzeczki, ściganie się z samym sobą bywa bardzo, bardzo demotywujące.

 

Dokładnie w taką pułapkę wpadłam chwilę temu. Czułam instynktownie, że czas się z tym zmierzyć, nazwać i wprowadzić środki zaradcze. Postanowiłam zwolnić tempo, zrobić sobie przerwę. Bardzo dobrze mi to zrobiło, ale nie jest to popularne podejście. Żyjemy w świecie gloryfikacji zajętości. Bo trzeba pracować, rozwijać się, osiągać, zdobywać, mieć więcej, być bardziej. Głupio powiedzieć koleżance, że nie spotkasz się z nią dziś, ponieważ… zamierzasz leniuchować. Nie sposób powiedzieć Klientowi, że nie zajmiesz się nim, ponieważ zamierzasz zwolnić tempo i to, że nie zarobisz, nie jest dla Ciebie żadnym problemem. Głupio przyznać się przed znajomymi, że zdarza się, że pracujesz po 4 godziny dziennie, a resztę czasu stanowi tzw. czas wolny, bo wezmą Cię za lenia i nieroba.

 

W ostatnim numerze Zwierciadła przeczytałam cudowny, króciutki felieton Fiolki Najdenowicz. Fiolka jest ode mnie starsza o 20 lat i wiedzie tryb życia, który daleki jest od społecznych oczekiwań. Od 2 lat jest wolontariuszką w programie Workaway. Polega to na tym, że pracuje się u kogoś przez 5 dni w zamian za wyżywienie i dach nad głową. Fiolka jeździ po świecie, pracuje, zwiedza. Nie ma dzieci, domu i męża. Żyje po swojemu. Pisze książkę. I mówi tak:

 

Oczekiwania są źródłem frustracji i niezadowolenia. Lepiej ich nie mieć. (…) Staram się tego uczyć i utrzymywać ten stan w swojej głowie. (…) Takie nastawienie bardzo ułatwia życie i relacje. (…) Spełniam kolejne swoje marzenie: piszę książkę. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym pracowała w korporacji i wracała do domu po 12-godzinnym dniu pracy, marząc tylko o tym, żeby się zrelaksować i położyć do łóżka. Nie udałoby mi się to również, gdybym (…) ciągle miała zajęty umysł.

 

Mam szczerą nadzieję, że za 20 lat będę miała w sobie równie dużo odwagi, co Fiolka. Tymczasem, powolutku, będę sobie żyła tak, jak chcę, bez zbędnych oczekiwań w stosunku do siebie, zarówno tych z zewnątrz, jak i tych wypływających z głębi moich frustrujących ambicji. I idę porobić na drutach :).

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
65 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments