Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Kilka przemyśleń z realizacji Wyzwania Minimalistki

Wielu osobom (mnie również!) zdarza się wpaść w pułapkę i pisać, mówić o minimalizmie z dość abstrakcyjnego pułapu mechanizmów zachowań, czy budowania świadomości. Tymczasem, minimalizm w praktycznym wymiarze to przede wszystkim suma naszych codziennych, drobnych decyzji.

 

Dokładnie tak samo jest w moim przypadku. Wyzwanie Minimalistki i mnie również dało ogromnego, motywacyjnego kopa. Świadomie wpisałam na listę wszystkie te rzeczy, które chciałam powtórzyć w procesie oczyszczania przestrzeni wokół mnie, w tym te, wobec których wiedziałam, że sprawią mi trudność. Bo mnie również czasami jest trudno. Też zdarza mi się wpaść w pułapkę błędnego myślenia. Bo to są właśnie te codzienne, drobne aspekty życia, chwile gdy od naszej pojedynczej decyzji zależy, czy będzie prościej, czy właśnie odwrotnie. Oto przykłady z życia wzięte…

 

Podobne teksty:

Minimalizm w praktyce. Liczyć czy nie liczyć? – najczęściej mamy więcej rzeczy niż nam się wydaje

5 objawów oznaczających, że Twój dom jest chory – oraz jak go wyleczyć

Minimalizm to życie na własnych warunkach – słów kilka o mojej historii

 

***

Siedziałam sobie ostatnio na kanapie, rozglądając się wokół po mieszkaniu (jest na tyle małe, że można je spokojnie ogarnąć wzrokiem z kanapy ;)) i zapragnęłam wnętrzarskich zmian. Stwierdziłam, że od czasu naszego wprowadzenia się minęły już 3 lata i zdecydowanie mogłabym już coś pozmieniać. Oczywiście, w myślach widziałam już nowy fotel, poduszki, również ten niezagospodarowany róg aż prosi się o zapełnienie. Mam lekkiego hopla na punkcie wnętrz więc w ciągu pół godziny zdążyłam przygotować w myślach ze trzy wersje. Każda z nich, choć w minimalnym zakresie, ale wymagałaby zakupów. Ostatnim wysiłkiem postanowiłam wstrzymać się ze zdecydowanymi zmianami do czasu ukończenia Wyzwania Minimalistki. W ramach wyzwania pozbyłam się między innymi pożyczonych książek. W wolne miejsce w zamykanej szafce schowałam te książki, które zostały, a które leżały na widocznej półce. W wolne miejsce po książkach na półce wstawiłam sprzęt elektroniczny, który dotychczas stał na wierzchu. I stał się cud. Nagle znowu zaczęło mi się podobać to wnętrze, naprawdę :). Nadal widzę kilka rzeczy, które należy poprawić (np. wymienić poplamioną przez Nelę tapicerkę), ale nic nowego nie muszę kupić.

 

***

Mam w swojej szafie trzy szuflady. W najwyższej trzymam bieliznę i skarpetki. W środkowej koszulki i inne ubrania, które wymagają leżakowania. W najniższej zaś trzymam ubrania „po domu”, a raczej ubrania na spacery z Nelą, czy też koszulki do spania. Od dawna zaglądając do tej szuflady nic nie mogłam znaleźć. Wyciągałam trzy koszulki, a nie mogłam znaleźć bluzy itp. Postanowiłam więc zebrać się i zrobić tam wreszcie porządek. Oczyma wyobraźni widziałam, że pewnie zalegają tam ubrania, których powinnam się pozbyć. W końcu się do niej zabrałam. Wyciągnęłam wszystko na podłogę, posegregowałam i okazało się, że wbrew pozorom nic nie ma tam do wyrzucenia! Tym razem, mój błąd polegał na złej organizacji rzeczy, a nie na ich nadmiarze. Chowając zimowe rzeczy na wiosnę, zupełnie zapomniałam, że to samo powinnam zrobić z tym rzeczami „po domu”.  Wystarczyło zostawić rzeczy dobre na letnie miesiące, a schować te cieplejsze i problem został rozwiązany. 

 

***

Z uwagi na elastyczny tryb pracy, nasze posiłki i ich godziny są również często pochodną aktualnego rozkładu zajęć. Kiedyś nie przykładaliśmy do regularności zbytniej wagi, często jadaliśmy „na mieście”, nigdy byle jak, ale często w pośpiechu. Od kiedy MM zaczął regularne treningi siłowe, regularne posiłki stały się koniecznością. Nie umieliśmy jednak do końca dobrze zaplanować zakupów. Wiecznie czegoś brakowało w lodówce, albo było za dużo. Zdarzało się nam marnować jedzenie. Dlatego też postanowiliśmy do sprawy podejść systemowo, trochę tak, jak do szafy pełnej ubrań. Podjęliśmy próbę wprowadzenia capsule wardrobe do kuchni. Zasady są te same: planujemy posiłki na cały tydzień, przestajemy gonić za nowościami i trzymamy się 3-4 wypróbowanych przepisów, łatwych w realizacji. Jeszcze za wcześnie, żeby mówić o sukcesie, nadal testujemy system, ale jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że to nam pozwoli zminimalizować ilość marnowanego jedzenia i zaoszczędzi czas poświęcany na domową logistykę kuchenną.

 

Ot, trzy historyjki. Jestem przekonana, że żadna z nich nie jest wyjątkowa. Z pewnością z takimi samymi, lub podobnymi rzeczami borykacie się na co dzień. I to od tej drobnej decyzji, podejmowanej każdego dnia własnie zależy, czy uprościmy swoje życie, czy je sobie niepotrzebnie skomplikujemy. 

 

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
29 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments