Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Metamorfoza salonu. Minimum pracy, maksimum efektu

 

Jak zupełnie odmienić wnętrze przy minimalnym nakładzie pracy i pieniędzy? Oto moja metamorfoza salonu w stylu minimalistycznym.

 

Styl minimalistyczny w tym przypadku to wypadkowa wielu czynników. Co oczywiste, jest to głównie minimalizm estetyczny – oszczędność kolorów oraz niezagracona przestrzeń. Mój salon to nie jest to wyłącznie pokazowa część mieszkania, jak to czasami bywa w dużych domach. Zajmuje 1/3 całości powierzchni, tutaj też zazwyczaj pracuję.

 

Jest to metamorfoza w duchu minimalizmu również dlatego, że w istocie zmienił się tylko i wyłącznie jeden element – kolor ściany. Od momentu naszego wprowadzenia się do tego mieszkania niedługo miną 4 lata i stan ścian też na to wskazuje, niestety. Jest już, krótko mówiąc, brudno. Do tego miejscami pojawiły się rysy i pęknięcia, jako że to nowy blok, który „pracuje”.

 

Decyzja o malowaniu zapadła już jakiś czas temu, ale nie mogliśmy się zdecydować na kolor, a właściwie na rodzaj wykończenia głównej ściany. Wybór był trudny też dlatego, że to główna ściana w całym mieszkaniu, tzw. statement wall, widoczna od razu po wejściu do mieszkania (i właściwie z każdego zakątka domu). Początkowo planowaliśmy pokryć ją tynkiem imitującym beton (płyty betonowe są bardzo drogie i baardzo ciężkie), ale nie mogłam znaleźć żadnego, którego kolor i efekt wykończenia by mi się podobał. Utknęliśmy.

 

Wtedy właśnie napisała do mnie Sandra, reprezentująca markę ŚNIEŻKA i zapytała, czy nie chciałabym przy okazji planowanego remontu wypróbować ich farby. Zerknęłam na paletę kolorów, wysłałam MM, a On zaproponował – może czarny? Rozumiecie, CZARNY! Naturalnie, oglądałam milion pinterestowych i instagramowych wnętrz z czarnymi ścianami, ale co innego podziwiać je na wystylizowanej fotografii, a co innego w mieszkaniu o oszałamiającej powierzchni niespełna 50m2. Postanowiliśmy spróbować i tak, w zeszłą niedzielę otworzyłam puszkę z czarną farbą. Zapewniam Was, że to widok przerażający i ekscytujący jednocześnie, zwłaszcza jeśli dotychczas żyło się w zupełnie białym wnętrzu.

 

Zanim przejdę do pokazania efektów, słowo tłumaczenia. Jak zobaczycie, czas trwania metamorfozy to jeden dzień, ale uwzględniając tylko malowanie. Przed malowaniem zależało mi dodatkowo na ukryciu w ścianie kabli od telewizora, zaniedbaliśmy ten element przy urządzaniu mieszkania. To oczywiście dodatkowa praca, która zajęła trochę czasu niezależnie od malowania.

 

Minimalistyczna metamorfoza salonu

 

 

Powierzchnia do malowania – ok. 22m2 (ściana po obu stronach)

Użyta farba – ŚNIEŻKA Satynowa do wnętrz (odcień 560 Cisza nocy)

 Czas pracy – 1 dzień

 

Kilka słów na temat samego malowania. W pracy pomagał nam profesjonalista, prywatnie brat MM, który był szczerze zaskoczony jakością farby, przede wszystkim gęstością. Z reguły, przy malowaniu ciemnymi kolorami, rekomendował Klientom droższe farby, ponieważ przy ciemnych barwach, malowanie kiepskiej jakości farbą jest bardzo trudne, farba źle kryje, pozostają smugi od wałka. Ciemne kolory nie wybaczają, widać każdą nierówność podłoża czy fuszerkę wykonania. A przy tej farbie – zero problemów. Ja natomiast jestem ogromnie pozytywnie zaskoczona wydajnością! Na pomalowanie umówionej powierzchni otrzymaliśmy 7,5 litra farby (2,5 i 5 litrowe opakowania), tymczasem na dwukrotne pomalowanie tej powierzchni zużyliśmy raptem niecałe 3 litry! Minimum nakładów widoczne także przy kryterium ceny.

 

metamorfoza-salonu-czarna-sciana-5

 

A efekt? Osobiście, jestem zachwycona i nie mogę się napatrzeć! Byłam pełna obaw do samego końca, ale rezultat jest, moim zdaniem genialny. Zresztą, oceńcie proszę sami i porównajcie widok PRZED i PO. Oto pełna metamorfoza salonu (i małego domowego biura MM).

 

 

 

 

 

Pozostała mi tylko jedna rzecz do przetestowania. Obiecana odporność na mycie. Producent zapewnia 5-krotnie wyższą odporność na szorowanie na mokro, dzięki zawartości teflonu. W moim domu ściany brudzą się głównie z powodu, który ma na imię Nelania i jest 26kg kupką futra. Jestem trochę niezdarą i zdarzy mi się wylać kawę, choć raczej na siebie, niż na ścianę. Ściany ma pod opieką Nelania, która również… uwielbia kawę :). Jeśli tylko zostawię gdzieś filiżankę, potrafi wypić pozostałość, chlapiąc na wszystkie strony, z reguły na ściany oczywiście. Postanowiłam więc, w celu sprawdzenia odporności na mycie, przeprowadzić komisyjny test rozlanej kawy. Jak widzicie, zmywa się świetnie. Oto efekty:

 

 

 Jak Wam się podoba? Czarna ściana w małym mieszkaniu to nie jest oczywiste rozwiązanie, ale mnie zachwyciło. Dzięki temu prostemu zabiegowi cała powierzchnia wydaje się taka „stylistycznie poukładana” i wyrazista. Stosujecie rozwiązania w swoich domach, gdzie kluczowy jest właśnie kolor?

 


Partnerem wpisu jest marka ŚNIEŻKA.


 

Sprawdź Także

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
83 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments