Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Toaletka Minimalistki. Pielęgnacja ciała

Najwyższy czas na kolejny wpis z serii Toaletka Minimalistki. Dziś opowiem Wam odrobinę o moich zwyczajach, rytuałach i kosmetykach, które używam do pielęgnacji ciała.

 

Dotychczas, w serii Toaletka Minimalistki ukazały się następujące teksty:

Toaletka Minimalistki. Kosmetyki do makijażu

Toaletka Minimalistki. Pielęgnacja włosów

Toaletka Minimalistki. Pielęgnacja twarzy

 

Podobno ludzkość dzieli się na dwa typy: typ prysznicowy, który nie wyobraża sobie życia bez prysznica i typ wannowy, który oddałby wszystko za wannę :). Kto tak jak ja uwielbia wannę, rączka w górę :) Na studiach, gdy wynajmowało się pokoje i mieszkania kierując się raczej kryterium ceny, z wanną bywało różnie. Planując własną łazienkę wiedziałam, że musi znaleźć się w niej miejsce na dużą wannę. MM jest raczej typem prysznicowym więc mamy również i deszczownicę. Powoli (po 2 latach) się do niej przekonuję, ale wanna zajmuje stanowczo najważniejsze miejsce w moim sercu :).

 

Dlatego też, większość moich kosmetyków to te używane podczas kąpieli w wannie. Do żelaznego zestawu należy sól do kąpieli, olejki plus naturalna (jak mi się wydaje) gąbka. A propos, zauważyliście, że na wszystkich zdjęciach rytuałów kąpielowych, poza kosmetykami zawsze widać zapalone świeczki rozstawione wokół wanny? Cudownie, prawda? Problem w tym, że wiecznie zalewam te świeczki wodą, jeśli tylko znajdą się w pobliżu :). Uwielbiam za to wszelkie kule do kąpieli. Kupuję je albo w Stenders, albo w Starej Mydlarni. Nie są najtańsze, wiem, ale raz na jakiś czas pozwalam sobie na odrobinę luksusu ;).

 

Kupując sól do kąpieli zwracam uwagę na skład, choć nie jestem w tym względzie biegłym specjalistą. Unikam po prostu wszelkich barwników, PEGów, parabenów, silikonów i tym podobnych. Im krótszy i czystszy skład, tym lepiej. Chociaż sól z dodatkami np. w postaci płatków róż, jak ta ze Starej Mydlarni również wygląda bardzo dobrze.

 

Olejek widoczny na zdjęciu poniżej kupiłam w Rossmanie. Najpierw skusiła mnie buteleczka, potem krótki skład, a na końcu cena, bodajże 7 zł. Olejek, choć teoretycznie waniliowy, niestety nie pachnie zbytnio. Na pełną wannę wody wystarczy nalać jedną nakrętkę. Zużyłam go już w połowie i teraz bardzo kusi mnie ten olejek (hmm, zapach magnolii…), jak mi się skończy obecny, to pewnie wypróbuję. Akurat na wiosnę :).

 

toaletka-minimalistki-pielegnacja-ciala-3

morska sól do kąpieli

olejek Wellness&Beauty by Rossmann

 

Do mycia ciała używam ekologicznych żeli pod prysznic, ostatnio miodowy żel Yves Rocher Culture Bio, który dostałam w prezencie. Szczerze mówiąc, nie do końca odpowiada mi ten zapach więc jak tylko się skończy, z pewnością poszukam czegoś innego. Może ten o dźwięcznej nazwie Island Spa, chociaż chyba najbardziej uwiodło mnie zdjęcie na buteleczce ;).

 

Kosmetykiem niezbędnym dla mnie jest peeling do ciała, zaś jedynym peelingiem, który dla mnie istnieje, jest Pat&Rub (widoczny na zdjęciu poniżej). To miłość od pierwszego wejrzenia. Uwielbiam ten zapach, bazę stanowią naturalne oleje, jest do tego niesamowicie wydajny. Po jego użyciu nawet moja sucha skóra nie potrzebuje dodatkowego nawilżenia po kąpieli. No właśnie, o ile na szczęście, nie mam szczególnych problemów ze skórą, to niesamowicie mi się ona wysusza. Hmm, chyba gorące kąpiele tego stanu nie poprawiają, ale trudno. Uwielbiam je :).

 

Dlatego, ważne jest dla mnie nawilżenie po kąpieli. Wypróbowałam w życiu mnóstwo kosmetyków – balsamów, lotionów itp. itd. Rzuciłam się również na nowość w postaci balsamu pod prysznic Nivea, ale to kompletny niewypał w moim przypadku. Próbuję go teraz zużyć do końca, żeby nie wyrzucać, ale w moim przypadku zupełnie nie spełnia swojej roli. Dopiero, gdy odkryłam masła do ciała na bazie olejów naturalnych, to stan skóry znacząco się poprawił. W chwili obecnej uwielbiam i korzystam z masła do ciała/masażu marki Biosensual. Ten kosmetyk produkuje moja koleżanka, zafiksowana na kosmetykach w całości i i ortodoksyjnie naturalnych. Niestety, masło nie jest jeszcze dostępne w regularnej sprzedaży. Jak tylko będzie, nie omieszkam Was poinformować, ponieważ jestem najwierniejszą fanką tego produktu. Mój młodszy brat jest alergikiem i ma ogromne problemy ze skórą. Nie pomagają najsilniejsze maści zapisywane przez lekarza. Dopiero to masło do ciała sprawiło cuda. Stan skóry ogromnie się poprawił, a on sam, z własnej nieprzymuszonej woli prosi o kolejne opakowania :).

 

toaletka-minimalistki-pielegnacja-ciala-5

scrub cukrowy Pat&Rub

masło do ciała marki Biosensual

miodowy żel pod prysznic Yves Rocher Culture Bio (musicie mi uwierzyć na słowo, buteleczkę wyrzuciłam, bo uwielbiam te dozowniki z Muji :))

 

Na sam koniec zachowałam moje ostatnie odkrycie – olej kokosowy. Polecony przez Was w komentarzach pod ostatnim tekstem z cyklu Toaletka Minimalistki, niesamowicie przypadł mi do gustu. Co prawda, niestety kupiłam chyba ten rafinowany (jest biały, ale nie pachnie), ale i tak sprawdza się niesamowicie. Używam go do wszystkiego. Przede wszystkim jako balsamu do ciała – to oczywiste. Nakładam też grubą warstwę na stopy, plus skarpetki na noc – działa świetnie. Używam go też jako piankę (choć to głupio brzmi) do golenia. Podpatrzyłam ten sposób gdzieś w blogosferze i zaskakująco się sprawdza!

 

toaletka-minimalistki-pielegnacja-ciala-6

olej kokosowy kupiony w markecie za ok. 17 zł

 

Hmm, to by chyba było wszystko. Wiem, nie ma tego wiele, ale moim zdaniem wystarczy. Bardzo nie lubię mieć tysiąca kosmetyków, poustawianych wszędzie w łazience. Nie mogłabym być blogerką urodową, a projekt denko nie miałby u mnie prawa bytu, bo praktycznie trwałby cały czas :). Jeśli macie do polecenia jakieś genialne odkrycia kosmetyczne, zwłaszcza naturalne i jak najbardziej wszechstronne, to śmiało, nie trzymajcie tych tajemnic dla siebie :).

 

Aha, i będę bardziej niż wdzięczna za polecenie jakiegoś dobrego płynu do demakijażu oczu. Najlepiej dwufazowego i żeby zmywał makijaż w magiczny sposób, za delikatnym dotknięciem, a najlepiej bez dotykania ;). Mam wrażliwe oczy i nienawidzę ich zmywać. Jedynym uniknięciem zmywania byłoby ich nie malowanie, ale na taki kompromis raczej nie jestem gotowa, a z wiekiem będzie raczej coraz gorzej ;).

Sprawdź Także

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
99 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments