Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

#lesswaste w mojej łazience

Po ostatnim tekście z cyklu Toaletka Minimalistki uświadomiłam sobie, że skupiałam się głównie na pokazywaniu Wam kosmetyków, których używam jako takich, w dość wąskim ich zakresie, a przecież zawartość łazienkowych półek nie kończy się na szamponie do włosów i czarnym mydle. Mamy jeszcze szczoteczki do zębów, waciki, dezodoranty, tampony itp. Dodatkowo, zagorzała dyskusja na temat kosmetyków naturalnych skłoniła mnie do przelania na papier kilku refleksji w tym względzie.

 

Od kiedy pamiętam,  kupowanie było obciążone dużą presją społeczną. Liczyło się to, co kupujemy, gdzie kupujemy i za ile kupujemy. I to się zupełnie nie zmieniło. Jedyne, co ulega zmianie, to rodzaj, a raczej kierunek nacisku. Jeszcze 5 lat temu nikt nie mówił o kosmetykach naturalnych, przynajmniej nie w takim zakresie, jak dziś. Nie było na rynku szamponów w kostce czy kryształu ałunu. Nasza świadomość rośnie, ale presja bynajmniej nie zmalała. Nadal chcemy musimy wyglądać świetnie, ale już bez SLS-ów, parabenów, aluminium i fluoru. Należy kupować wyłącznie wegańskie kosmetyki, najlepiej tylko te rodzimych marek – broń panie jeżu z korporacji, no i obowiązkowo w szklanych opakowaniach. 

 

Wyzłośliwiam się odrobinę, wiem. O swoim stosunku do nurtu zero waste pisałam już tutaj. Kontynuuję temat przede wszystkim dlatego, że ja też poddałam się tej presji. Dlatego, że też mi zależy. Też chciałabym mniej zaśmieconej planety, czystych lasów, zdrowszej skóry i świadomości, że nie krzywdzę zwierząt dla mojego urodowego widzimisię. Zaczęłam więc powoli przestawiać się na kosmetyki bardziej naturalne, czasami w dość skrajnej wersji. Niemniej jednak teraz wiem, że najważniejsze, co powinniśmy zrobić, to podejść do swoich wyborów i zakupów bardzo świadomie, bez poddawania się ślepo presji z zewnątrz – czegokolwiek by ona nie dotyczyła.

 

Fascynacja olejem kokosowym

 

Wszystko zaczęło się lata temu od oleju kokosowego. Ktoś pamięta może szał na olej kokosowy? Miał być dobry na wszystko, a już z pewnością najlepiej zastępował balsam do ciała. No to spróbowałam. Odstawiłam używany wtedy balsam Vichy i konsekwentnie przez kilka miesięcy smarowałam się tylko olejem kokosowym. Wysuszyłam sobie skórę jak nigdy.

 

Dopiero później pojawiły się publikacje i informacje, że olej kokosowy może być stosowany sporadycznie lub być cennym składnikiem kosmetyków. Czysty olej używany codziennie na skórę i włosy jako balsam lub odżywka może sprawić, że powstanie bariera i skóra/włos się wysuszy, nie będzie odżywiany, powstaną zmarszczki, a nawet reakcje alergiczne. Wróciłam do balsamów kosmetycznych, a moja skóra wróciła do normy. Do tego stopnia, że teraz nie muszę używać balsamu codziennie.

 

Kosmetyki naturalne

 

Nie jestem rygorystyczną konsumentką naturalnych kosmetyków. Może zabrzmię jak heretyczka, ale SLS w składzie zupełnie mnie nie przeraża. :) Tak samo, jak nie przeraża mnie opakowanie z plastiku, jeśli skład jest świetny. To zawsze kwestia wyważenia potrzeb i możliwości. Natomiast najbardziej interesuje mnie czy dany kosmetyk jest skuteczny i to czy nie był testowany na zwierzętach. 

 

Ostatnia kwestia, im bardziej się w nią wgłębimy, jest najbardziej problematyczna i mam z nią duży kłopot. Po pierwsze, większość z substancji stosowanych w kosmetyce była kiedyś testowana na zwierzętach. Po drugie, są Państwa (naturalnie z Chinami na czele), które wymagają prawem testów na zwierzętach. Po trzecie, są kosmetyki, które tak świetnie działają, że nie oszukujmy się – znam wiele osób, które nie publicznie, ale mówią wprost – nie przestanę używać, chociaż firma testuje w Chinach, bo to genialny produkt. Sama tak miałam do niedawna z kremem BB Missha – skład pozostawia wiele do życzenia, oczywiście jest sprzedawany w Chinach, ale wiecie co – pół blogosfery go używa, bo po prostu jest świetny. Używając go (zużyłam jedno małe opakowanie) miałam dużego kaca moralnego i nie kupiłam kolejnego. Na szczęście, coraz więcej marek świadomie decyduje się na nie wprowadzanie swoich produktów na rynek chiński, a i prasa donosi, że Chiny zamierzają znieść obowiązek testów. Super!

 

Poszukiwania dezodorantu idealnego

 

Antyperspirant lub dezodorant to jedyny kosmetyk, gdzie priorytetem jest dla mnie lepszy skład (bez kompromisu w kontekście działania). Jest to kosmetyk, którego używam codziennie, a mój stan zdrowia… cóż, jeśli mogę nie zwiększać ryzyka, to zdecydowanie wolę tego nie robić. Dlatego od 2 lat szukam kosmetyku, który będzie spełniał rolę antyperspirantu wystarczająco skutecznie, ale nie będzie zawierał soli aluminium. Odnoszę wrażenie, że próbowałam już chyba wszystkiego.

 

Na pierwszy ogień poszedł kryształ ałunu. W ramach jego krótkiej i efektywnej recenzji mogę śmiało napisać, że nie było absolutnie żadnej różnicy bez stosowania i po zastosowaniu. Nic, kompletnie żadnego efektu. Próbuję sobie przypomnieć, co się z nim potem stało, ale mam dziurę w pamięci. Potem kupiłam antyperspirant kosmetycznej marki, ale reklamowany jako niezawierający soli aluminium. Działał całkiem nieźle, ale jak większość tego typu kosmetyków – powstrzymywał nieprzyjemny zapach, ale nie powstrzymywał samego wydzielania wilgoci. Dla mnie to po prostu niezadowalający efekt. Za każdym razem wracam do wypróbowanego sztyftu na R. ;)

 

Przedostatnia próba to oliwa magnezowa w sprayu. Efekt? Coś pomiędzy kryształem ałunu a kosmetycznym sztyftem bez dodatku aluminium. Ponieważ jednak oliwa magnezowa ma więcej zastosowań i działa kojąco na moją trądzikową skórę – wykorzystam opakowanie do końca, ale nie jako antyperspirant.

 

Po tych wszystkich doświadczeniach, gdy ok. 3 miesiące temu odezwała się do mnie marka Schmidt’s z propozycją przetestowania ich naturalnych dezodorantów, byłam bardziej, niż sceptycznie nastawiona. Ponieważ jednak mi zależy – spróbowałam. Testowałam dwa produkty: wersję bezzapachową i wersję o zapachu bergamotki i limonki.

 

 

Sztyft Schmidt’s w opcji bezzapachowej dla mnie okazał się słabszy – jego działanie było trochę lepsze, niż wspomnianego wcześniej kosmetycznego antyperspirantu bez dodatku aluminium. Na co dzień sprawdza się nie najgorzej, ale w sytuacji stresowej czy też uprawiania sportu (wróciłam do biegania i regularnie chodzę na jogę) blokuje tylko nieprzyjemny zapach, ale nie wilgoć. Jest za to bardzo delikatny, łagodny dla skóry wrażliwej i przyjemny w użyciu. 

 

Za to sztyft Schmidt’s w opcji zapachowej to mój nowy faworyt. Sprawdza się zarówno na co dzień, jak i podczas uprawiania sportu. Wymaga przestawienia się na trochę inny sposób aplikacji, ale warto. Przed nałożeniem należy przyłożyć go do skóry, żeby się delikatnie rozgrzał. W składzie zawiera sodę oczyszczoną więc konsystencja jest dość chropowata. Z tego względu nie nakładam go na podrażnioną skórę czy też od razu po goleniu. Nie „trzyma” też tak długo, jak antyperspirant z aluminium, ale to pierwszy kosmetyk, który zostanie ze mną na stałe, bo jako jedyny naturalny nie tylko blokuje nieprzyjemny zapach, ale też zapewnia uczucie suchości. Dodatkowo, jest to produkt, który składa się wyłącznie z prostych składników pochodzenia roślinnego, mineralnego oraz naturalnych olejków eterycznych i jest to produkt cruelty-free, co, jak wiecie, ma dla mnie znaczenie. 

 


Jeśli chcielibyście wypróbować kosmetyki marki Schmidt’s, mam dla Was kod zniżkowy, który daje 20% rabatu. Link do sklepu (kliknij). Kod brzmi: SCHMIDTS20. Jeśli chcecie poczytać więcej o marce Schmidt’s, jej filozofii oraz produktach, zapraszam tutaj.


 

Higiena intymna

 

W zeszłym roku, na fali popularności kubeczków menstruacyjnych pomyślałam, że może najwyższy czas, żeby przestawić się psychicznie na inne, lepsze rozwiązanie. Czytałam sporo zachęcających recenzji i gdy nadarzyła się okazja, razem ze znajomą kupiłyśmy dwa kubeczki w promocji. Pomimo, że starannie sprawdzałam i doczytywałam, jaki wybrać rozmiar, okazało się, że nie mieszczę się w normach ;) i kupiłam za duży kubeczek. 

 

To nie był wysoki koszt, ale strasznie nie lubię takiego bezsensownego kupowania. Pieniądze wydane, a kupiony kubeczek mogę w sumie wyrzucić. Z ekologią niewiele ma to wspólnego. Zniechęciłam się i w tej chwili korzystam z ekologicznych tamponów, bodajże marki Ginger Organic – są wykonane z organicznej bawełny z całą rozwijana listą certyfikatów, bez żadnych chemicznych dodatków. To moje less waste w tej chwili.

 

Bambusowa szczoteczka i wielorazowe waciki

 

Mój romans z wielorazowymi wacikami trwa już długo, ale z przerwami. Najpierw używałam tylko żelu do mycia twarzy i takiej silikonowej myjki z wypustkami – bardzo ładnie pobudzała skórę. Potem zachorowałam i musiałam zmienić nawyki pielęgnacyjne. Zgodnie z zaleceniami dermatologa wróciłam do płynu micelarnego i obowiązkowo jednorazowych wacików. Teraz, już po zakończeniu leczenia używam wielorazowych, ale w chwili nawrotu trądziku przestawiam się od razu na jednorazowe. 

 

Z przestawieniem się na szczoteczkę bambusową zwlekałam długo, zwyczajnie dlatego, że miałam doskonale dobrą szczoteczkę plastikową, a wcześniej końcówkę do szczoteczki elektrycznej, której używaliśmy na zmianę z MM (każdy swoją końcówkę, oczywiście). Dopiero, gdy mi się zużyła, postanowiłam wypróbować bambusową. Szczerze mówiąc, nie zauważam szczególnej różnicy między szczoteczką bambusową, a plastikową. Jedynie musiałam się przyzwyczaić do tego, że bambusowa nie ma zaokrąglonej główki, co powodowało mały dyskomfort, ale tylko na początku. Na zdjęciu możecie też zobaczyć, w jaki sposób drewno odbarwia się od wody. Dostałam też od marki Schmid’s do wypróbowania pastę do zębów bez fluoru, ale tu zamierzam się najpierw skonsultować z dentystką, bo mam naprawdę słabe zęby.

 

Wydaje mi się, że udało mi się wypracować naprawdę rozsądny kompromis dla siebie. Mam poczucie, że robię dobre rzeczy i dla siebie, i dla środowiska. Oczywiście, że nie jest idealnie, ale w tym momencie to moje idealne #lesswaste. A jak to wygląda w Waszych łazienkach? Piszcie śmiało! Przypominam, że mój blog jest #zerowasteterror free. ;)

 


Tekst powstał we współpracy z marką Schmidt’s, która przekazała mi produkty do przetestowania, ale nie miała wpływu na przedstawioną tu opinię.


 

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
76 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments