Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Przeprowadzka, Norwegia i inne zimowe opowieści

Ależ to była intensywna zima! Sporo fajnych wyjazdów, spełnione marzenia, mnóstwo satysfakcjonującej pracy, a kwintesencją jest przeprowadzka, która już prawie za mną. :) Zapraszam Cię tradycyjnie, jak co kwartał, na małą, fotograficzną wycieczkę, która jest wycinkiem mojej codzienności. Mam nadzieję, że i dla Ciebie, podobnie jak dla mnie, będzie to opowieść pełna inspiracji, spokoju i zachwytów.

Na sam początek grudniowy Kraków i szybki wypad na koncert Mroza. Nieoczekiwanie dla mnie samej, jestem oczarowana koncertem, prezencją sceniczną i naprawdę potężnym wokalem.

Grudzień to też Święta i trochę czasu z rodziną. Puszczanie totka z dziadkiem, pieczenie ciasta z mamą, rodzinne granie w państwa/miasta. Nagrodę za najlepsze pierniczki zgarnęła w tym roku moja bratanica. :)

Nowy rok powitaliśmy w gronie znajomych, na przebierankowej imprezie w stylu disco. Lokalny lumpeks przeżył oblężenie, a my bawiliśmy się jak dzieci, szukając odpowiedniego przebrania. Nie mogę Wam pokazać wszystkich strojów, ale były kozackie i mocno cekinowe. :)

Pomiędzy wyjazdami jest zwyczajna/niezwyczajna codzienność. Czasami owsianka, czasami racuchy. Spacery. Układanie puzzli, co daje ogrom frajdy. Rozłożyliśmy puzzle na dużym stole i zdarzało się, że zatrzymywałam się tam tylko na chwilkę, dołożyć jednego, a łapałam się na bólu pleców 40 minut później. :) I książki, dużo książek.

Regularnie bywam w bibliotece. Moje ostatnie odkrycie to Mirosław Gorzka (kryminały), a pod choinkę dostałam nową książkę Sapkowskiego „Rozdroże kruków”. Bardzo przyjemny, choć króciutki romans z młodym Geraltem. :)

Po skręceniu kostki próbuję znaleźć dla siebie regularny sport, ale średnio mi idzie. Squash okazjonalnie, bieganie nigdy nie było moje. Na razie najbardziej regularnie wskakuję na stepper, który kupiłam kiedyś, gdy przygotowywałam się do wejścia na Kili. Niewymagający serial i godzinka mija niepostrzeżenie, a zmęczyć się można. Ćwicząc w domu odkryłam też, że lubię pilates i szukam teraz zajęć pilatesowych relatywnie blisko nowego mieszkania.

W bibliotece, gdzie bywam, z reguły na korytarzach są wystawione obrazy. Czasami nie przyciągną mojej uwagi, a czasami wręcz przeciwnie. Lubię takie nieoczekiwane zachwyty. Nie zapisałam autorów, poprawię się na przyszłość.

Mój czas wypełnia też praca. W tej chwili kończę zimową edycję kursów redukcji stresu MBSR. Mam dwie fantastyczne grupy, stacjonarną w Warszawie i online. Kończę też zajęcia w Noworocznej Grupie Medytacyjnej online. Tę grupę poświęciłam medytacyjnej pracy z lękiem i przyznaję, że to był chyba strzał w dziesiątkę. Informacja zwrotna, jaką dostałam po dotychczasowych 6 tygodniach pracy jest niesamowita i jestem za to ogromnie wdzięczna! W tej chwili przygotowuję kolejną grupę, która wystartuje w kwietniu i wiem już, że będzie dotyczyła medytacyjnej pracy ze złością. Propozycja tematu wyszła od grupy i wygrała zdecydowanie w ankiecie, którą zrobiłam.

W kwietniu wystartuje też kolejna stacjonarna edycja kursu MBSR. Jeśli czujesz, że to coś dla Ciebie, że potrzebujesz wsparcia w pracy ze stresem, dołącz koniecznie!

Grupa Medytacyjna to 8 spotkań, raz w tygodniu, gdzie medytujemy i uczymy się pracować ze stresem i niepokojem.

  • 70% osób odczuwa mniej stresu,
  • 60% osób odczuwa mniej lęku,
  • 93% jest bardziej kreatywnych!

Zajęcia na żywo online + nagrania!

W styczniu spełniłam też jedno z moich podróżniczych marzeń. Razem z moją podróżniczą ekipką wybraliśmy się do Norwegii, a dokładnie do Tromso, na poszukiwanie zorzy polarnej. Właśnie zobaczenie zorzy na żywo było jednym z moich marzeń. Szanse wydawały się nikłe, prognozy pokazywały 2% szans na zorzę, ale udało się!

Wrzucam kilka zdjęć na pamiątkę i ku inspiracji, ale mam ich tyle, że mogłabym zrobić zupełnie osobny wpis. :) To był piękny czas. Mamy piękne życie – jak mawia moja podróżnicza przyjaciółka Lucynka.

Uwielbiam być w drodze. Kubek z kawą, garść podróżnych bransoletek z całego świata i jazda. Autem, samolotem, nieważne. Bycie w drodze to inny stan umysłu, zupełnie inne doświadczenie. Lubię mieć swój dom, swoją bazę, ale raz na jakiś czas coś mnie gna w świat. Nie opieram się. :)

Był też Wrocław. I polskie góry. I narty. Trochę w Górach Sowich, trochę w Pieninach. To mój powrót na narty po latach. Lubię narty, ale wiem, że szybkość to wcale nie jest mój żywioł.

A to już jest niechybny znak, że się przeprowadzam. Nie ruszam się nigdzie bez ekspresu do kawy i mini-kolekcji kubków, chociaż ona się kurczy z czasem, nie powiększa. :) Tak samo kolekcja książek. Moja wielka przygoda z minimalizmem zaczęła się od 12 kartonów książek. Teraz są to dwie torby. Na zdjęciu widzicie jedną z nich, a ten egzemplarz Mistrza i Małgorzatu jest jeszcze z półki moich rodziców.

Po powrocie z wyjazdów na dobre wpadłam w rytm pracy i przeprowadzki. Zrobiłam sobie na pamiątkę kilka kadrów starego mieszkania. Na początku z myślą o osobnym tekście, ale chyba nie ma takiej potrzeby.

Spędziłam w tym mieszkaniu ważne 5 ostatnich lat. To tutaj, po raz pierwszy w życiu, mieszkałam zupełnie sama (bez partnera, współlokatorów, rodziny itp.). Dużo mnie nauczyło o mnie samej. Czas na nowe, piękne doświadczenia. :)

Najbardziej żal mi będzie chyba łazienki. Wyremontowałam ją sobie dokładnie tak, jak chciałam i byłam super zadowolona z wszystkiego. Począwszy na kaflach, przez baterie i na modelu toalety skończywszy. :)

Napiszcie, jak Wam mija zima. Jakie są Wasze trudności i zachwyty?

PS 9-letnia Pola bardzo, bardzo chciałaby wiedzieć, czy zgadniecie, co jest na zdjęciu poniżej. :))

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
32 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments