Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Calmcation – dlaczego tak bardzo potrzebujemy nicnierobienia

calmcation

Gdybym miała jednym wyrażeniem podsumować wiele z ostatnich rozmów – tych prywatnych i tych zawodowych, byłyby to słowa: wielkie wyczerpanie. Czuję, że wszyscy jesteśmy zmęczeni. Zbyt zmęczeni na sport, zbyt zmęczeni na relacje, zbyt zmęczeni na życie. Mogłabym łatwo sięgnąć do ostatnich wyników badań i zrobić z tego tekstu całkiem spoko dziennikarski esej. Ale nie chcę. Nie dlatego, że jestem zmęczona ;), po prostu nie taki jest mój cel.

Bo ja też byłam zmęczona. Jeszcze miesiąc temu czułam wielkie wyczerpanie i chciało mi się coraz mniej. Nie chciało mi się pracować, gadać, spotykać się. Miałam ochotę być jak ten mały zajączek z plakatu MROUX, który „czasami wyobraża sobie, że jest ukryty pod krzaczkiem poziomki i od którego (zajączka, nie krzaczka) nikt kurwa nic nie chce”.

Takim byłam maleńkim zajączkiem, ale już nie jestem.:)
I tak sobie pomyślałam, że Ci o tym opowiem, i może trochę pokażę, ale bez wielkiej pompy. Ot, kilka moich przemyśleń i podsumowań w temacie.

Zawsze wydawało mi się, że wiem, jak mam odpocząć. I naprawdę wiedziałam! Tylko moje odpoczywanie kiedyś, było dostosowane do mojego zmęczenia kiedyś. Tymczasem moje zmęczenie ostatnio było tak duże, jak chyba to piętnaście lat temu, gdy otwierałam swoją pierwszą firmę, wciąż pracując na etacie. Tylko wtedy miałam też piętnaście lat mniej. ;) Nie narzekam, żeby było jasne, ani się nie biczuję. Narastające zmęczenie było wynikiem moich osobistych wyborów, do których nikt mnie nie zmusił i gdybym miała wybrać jeszcze raz, wybrałabym pewnie tak samo. Wiedziałam o tym i wiedziałam też, że ciało upomni się o odpoczynek.

Mam zaplanowanie odosobnienie medytacyjne na początku sierpnia, które jest niesamowitą regeneracją dla ciała i umysłu, ale udało nam się wykroić jeszcze kilka dni na wyjazdowy odpoczynek w lipcu. Po raz pierwszy dla mnie było to prawdziwe wyjazdowe CALMCATION.

calmcation

Co to jest calmcation?

Calmcation to połączenie słów: calm (spokój) i vacation (wakacje). To nowa filozofia wypoczynku w stylu slow: wakacje nie polegają na intensywnym zwiedzaniu, planowaniu i adrenalinie, ale raczej na wolnym oddechu, dystansie, spokoju i drobnych przyjemnościach.

Natknęłam się na nie już jakiś czas temu, w jakimś artykule i przyznaję, że mocno do mnie przylgnęło. Uświadomiłam sobie, że zupełnie nieświadomie robiłam sobie małe calmcation w domu (Ty pewnie też), zupełnie nie wiedząc, że ktoś nadał temu pojęciu nazwę. To, co nazwane staje się bardziej świadome, dlatego myślę, że fajnie puścić tę wiedzę dalej.

Gdybym miała pokusić się o opisanie calmcation w punktach, dla mnie byłoby to:

  1. Brak presji planu – to odejście od myślenia „muszę zobaczyć 10 muzeów w trzy dni”, i przyjęcie postawy: „gdzie czas popchnie mnie dzisiaj”. Pozwolenie sobie na bycie bez celu – za to z obecnością.
  2. Wzmacnianie relacji – również wewnętrznej – dzięki calmcation zyskujemy czas na relację z samym sobą. Zyskujemy też przestrzeń na głębszą relację z drugim człowiekiem – bez presji robienia, zwiedzania. Jest czas na rozmowy o wszystkim, bycie w ciszy, zwyczajne cieszenie się swoją obecnością.
  3. Regeneracja zmysłów i emocji – kiedy nic się nie dzieje, spokojniej działają nasze zmysły. Wyostrzają się dzięki uważności. Mamy szansę naprawdę poczuć smaki, zapachy, nacieszyć się widokami, dostrzec szczegóły. Emocje odezwą się same – bez nagania – i będą miały przestrzeń, by się wyregulować.
  4. Nuda sprzyjające kreatywności – gapienie się bez celu na niebo, na morze. Godziny łagodnie przesączające się przez palce. Nic nie trzeba, wszystko można. Nic tak nie sprzyja wybuchowi kreatywności i twórczości, jak nicnierobienie.
  5. Minimalizm w praktyce – calmcation to mniej bagażu, mniej obowiązków, mniej wymuszonych atrakcji. Za to więcej wolnego czasu i uwagi na to, co naprawdę chcemy robić. Może to być czytanie, słuchanie muzyki, slow cooking, uprawianie seksu czy obserwowanie zachodów słońca.
calmcation

Tak leniwie płynęły mi dni.
Hamak, wciągający kryminał, słońce, woda i nicnierobienie.

10 korzyści płynących z calmcation

Myślę, że powody sięgnięcia po wypoczynek w stylu calmcation mogą być najróżniejsze – ogólne zmęczenie, przebodźcowanie, szybkie tempo życia, stres i wiele innych. Dlatego też każdy może poczuć korzyści w innej sferze. Dla mnie korzyści z calmcation to:

  • Obniżenie poziomu stresu i lepsze samopoczucie.

  • Lepszy i głębszy sen oraz regeneracja organizmu.

  • Wzrost poziomu uważności i obecności.

  • Przestrzeń na nowe pomysły i wewnętrzne odkrycia.

  • Lepsza jakość relacji z innymi, ale też z samą sobą.

  • Zdrowszy styl życia – sen bez budzika, czas na zdrowsze posiłki.

  • Poczucie wolności – od presji, kalendarza, zegarka.

  • Uświadomienie, jak wiele bodźców nas otacza – i potrzeba ciszy.

  • Silniejsze poczucie wewnętrznej równowagi.

  • Odnowiona perspektywa i energia do działania po powrocie.

Nicnierobienie i calmcation to nie wstyd – to inwestycja. Inwestycja w spokój, zdrowie, kreatywność i równowagę. W świecie, który nieustannie pędzi, to szansa na chwilę oderwania, nabrania dystansu i przypomnienie sobie, że życie to nie tylko zadania, cele, postępy, ale także: bycie, odczuwanie, uważne obcowanie z innymi, ze sobą i… z niczym.

Poszukaj własnej wersji calmcation – miejskiego, domowego lub w przyrodzie. Spróbuj, pozwól sobie na przerwę pełną nic nierobienia i zobacz… co się z niej wyłoni. Może Cię zaskoczy? :)

PS Ilustracją do tekstu są zdjęcia, które zrobiłam w trakcie mojego calmcation nad Morzem Czarnym, w Rumunii.

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
16 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments