My, czyli Nela i ja. Tak, może jest to dziwne, że ja i mój pies idziemy na dietę w tym samym czasie, ale jakoś tak się nam złożyło…
Usłyszeliśmy przedwczoraj od weterynarza, że Nela jest za gruba! Matko, utuczyliśmy psa. Co prawda, ma tylko 2 kg nadwagi, ale jest to 10% wagi jej ciała i weterynarz zalecił dietkę. Jak wygląda dieta u psa? Tak samo jak powinna wyglądać u człowieka. Mniej jeść i więcej się ruszać. Proste.
Z moją dietą sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Albowiem nie chodzi tu wcale o wagę.
Postanowiłam bardziej świadomie potraktować to, co od jakiegos czasu wdrażam w swoim życiu odruchowo. Mianowicie, postanowiłam przejść na dietę informacyjną. Jest to koncepcja w swoim czasie bardzo popularna wśród tzw. minimalistów. Ponieważ jest to filozofia życia, z którą po cześci się utożsamiam nie od dziś, to już jakiś czas temu odruchowo… przestałam oglądać wiadomości w telewizji – Wiadomości, Fakty itd. – każdy program informacyjny. Dlaczego?
Zapewne dokładnie z tych samych powodów co inni. Mam dość ciągłego informowania mnie o Smoleńsku, polityce, mamie Madzi, tragediach, wybuchach i innych pierdołach, bez których spokojnie mogę żyć. Czy omija mnie coś istotnego? Może. Czy jakość mojego życia jest wyższa? Na pewno. Wyobraź sobie, że możesz nie słuchać i nie oglądać tych wszystkich tragedii, sztusznie rozdmuchanych niusów, przemocy, nienawiści i nieszczęść. Ulżyło Ci? Mnie tak.
Dziś moja decyzja o przejściu na dietę informacyjną jest bardziej świadoma, a do telewizji zamierzam dorzucić internet. Nie jestem, co prawda, w stanie i też nie chcę zupełnie wyeliminować sieci ze swojego życia, ale zamierzam znacznie ograniczyć jej wpływ na mój czas. Żegnam się więc z wszystkim co bezproduktywne w sieci – z pudelkami, gazetami itp. Będę oczywiście nadal czytać swoje ulubione blogi czy częściowo gazety. Nie zależy mi na ortodoksyjności, ale na rozsądnym podejściu do mojej obecności w internecie i na uważnym dawkowaniu mojej głowie treści.
.
Na początek, na ten tydzień. Później zobaczymy co z tego wyniknie.