Co za durny pomysł!
Co za idiota to wymyślił?
Znowu zachowałam się jak kretynka.
Mam za grube uda.
Oceniamy cały czas. Dosłownie cały czas. Oceniamy bliskich, kolegów w pracy, ludzi na drodze. Zdarzenia, które miały miejsce i te, które być może się wydarzą. Oceniamy siebie.
Ocenianie jest automatyczną i jedną z najnaturalniejszych czynności umysłowych w naszym, ludzkim życiu. Nie ma osoby, która w całym swoim życia nie sformułowałaby ani jednej oceny.
Oceniamy jako dobre i jako złe.
Oceniamy, że coś chcemy i że czegoś nie chcemy.
Oceniamy, że coś lubimy i że czegoś nie lubimy.
Oceniamy, bo jesteśmy ludźmi.
Oceniamy, bo nasz mózg już jest tak skonstruowany, że jednym z jego podstawowych zadań jest zapewnienie nam przetrwania, a ocenianie ryzyka to niezbędny aspekt przetrwania. Oceniamy, żeby wyłapać potencjalne zagrożenia lub ich brak.
Skoro to takie naturalne, dlaczego więc w tytule zawarłam, prowokacyjną być może, tezę, że ważne jest właśnie NIE ocenianie? Po co robić coś wbrew naturze?
Dlaczego NIE ocenianie jest ważne?
Ocenianie, podobnie jak stres, ma dwa oblicza. Mamy stres dobry, pozytywny, tzw. eustres, który jest nam ogromnie potrzebny. To on nas mobilizuje, zaprasza do działania. Sprawia, że mamy siłę, chęć i odwagę do robienia rzeczy, które są dla nas ważne. Ale jest też stres toksyczny, trujący, szczególnie ten przewlekły. Stres, który paraliżuje, zmusza nas do ucieczki lub walki. Ten, który w dłuższej perspektywie prowadzi do chorób, niepłodności, zaburzeń snu i innych, bardzo nieprzyjemnych konsekwencji.
Tak samo jest z ocenianiem.
Ten naturalny mechanizm obrony organizmu do pewnego stopnia będzie wspierający, twórczy, potrzebny. Jednak, gdy nie jest w równowadze, ocenianie staje się krzywdzące, toksyczne, niezdrowe. Zabiera radość i spokój życia. Nadmierne i bezmyślne ocenianie, zamiast zniwelować niepokój, sprawia że żyjemy w stałym poczuciu zagrożenia.
Dlaczego oceniamy tak dużo i mocno?
To, jak intensywnie oceniamy, jak bardzo w naszym przypadku wskazówka jest przechylona na stronę krzywdzenia, jest bardzo osobiste i jednostkowe. Dużo zależy od środowiska, w którym się wychowaliśmy, dojrzewaliśmy. Nie tylko w domu, ale też w szkołach, grupach rówieśniczych. Jeśli wyrastaliśmy w środowisku akceptującym, tolerancyjnym, otwartym na indywidualne różnice, na inności; środowisku, gdzie dużo było szacunku, serdeczności i bezinteresownej rodzicielskiej miłości, to duża jest szansa, że nasze wzorce myślenia i zachowania będą podobne, a ocenianie obecne w zdrowym i adekwatnie intensywnym stopniu.
Jeśli jednak doświadczyliśmy w życiu środowiska, które nie było tak otwarte, tak wspierające, tak akceptujące nas i innych; jeśli w tym środowisku była obecna przemoc, też emocjonalna, traumy różnego pochodzenia, parentyfikacja; jeśli to środowisko lub ważne dla nas w nim osoby były znane z formułowania mocnych, jednoznacznych opinii, mocno nacechowanych emocjonalnie, to bardzo prawdopodobnie zaadaptowaliśmy te sposób myślenia, postępowania, jako własny. To ocenianie mogło być skierowane na nas („Jak Ty się zachowujesz? Wstyd mieć takie dziecko”), na innych („Widziałaś, jak ona się ubrała?”), albo na siebie samego/siebie samą.
Jak mniej oceniać siebie i innych?
Poświęć chwilę na refleksję. Jak to było u Ciebie? Może wcale nie było tak intensywnie, w tak przerysowany sposób, ale ogólna narracja była raczej nastawiona na ocenianie. Może słyszałaś tylko rodziców regularnie obgadujących innych członków rodziny czy znajomych? Może kobiety z Twojego otoczenia z upodobaniem wypowiadały się o wyglądzie i ciałach innych kobiet? A może Twoja mam wytykała Ci błędy i potknięcia. A może robiła to sobie?
Gdy szczerze skonfrontujesz się ze swoimi wspomnieniami w tym względzie (a może ten klimat oceniania nadal jest obecny), masz szansę zrozumieć, skąd biorą się Twoje wzorce myślenia i zachowania. Nie musisz zaraz biec do mamy wytykać jej błędy w wychowaniu Ciebie, ale uświadom sobie, że być może właśnie teraz ją oceniasz!
Niezależnie od tego, czy chcesz zacząć mniej oceniać czy nie, warto sobie szczerze uświadomić, jak jest. Właśnie, uświadomić.
Większość ocen, jakie formułujemy w życiu, nigdy nie zostanie wypowiedziana. Większość ocen, które formułujemy w myślach, jest kompletnie nieświadoma. Myślimy „ale ta laska ma niezgrabne nogi” i nie mamy świadomości, że to w ogóle pomyślałyśmy. To nawyk. Jak stałe monitorowanie (czyli ocenianie) swojego wyglądu, o którym dużo wiadomo z badań, a które też, w większości, robimy zupełnie nieświadomie (ale to temat na jeszcze inny tekst).
Kiedyś, na jakiś warsztatach, robiliśmy takie ćwiczenie. Jedna osoba opowiadała dowolną historię ze swojego życia, a my zapisywaliśmy, ile w tej historii było ocen. Spoiler – mnóstwo! Czasami co drugie zdanie. Jeszcze trudniej wyłapać oceniające myśli na temat samych siebie. Założę się, że gdybyś mogła zobaczyć transkrypcję, zapis wszystkich swoich dziennych myśli na własny temat, mogłabyś się nieźle zdziwić! Ja pewnie też. :)
Z myślami oceniającymi dużo pracuje się w psychoterapii, na co dzień używam do tego narzędzia, jakim jest medytacja mindfulness. Uważną obecność pielęgnuje się, przyjmując postawę bezstronnego świadka własnych doświadczeń. Medytacja uczy mnie zauważać i rozpoznawać automatycznie formułowane oceny i łapać do nich dystans.
Pięknie zapraszam Cię do Wiosennej Grupy Medytacyjnej, gdzie będziemy medytacyjnie pracować ze złością.
- 8 spotkań
- 8 medytacji prowadzonych
- 8 mini-wykładów
To nie magia. To medytacja.
Efekty potwierdzone naukowo!
Wystarczy proste ćwiczenie: gdy już będziesz świadoma swojej oceniającej myśli, ucz się i ćwicz jej zmianę. Zamieniaj „jak ona mogła się tak ubrać” na „każdy ma prawo wyrażać swoją indywidualność”.
To tylko przykład, może brzmi dla Ciebie sztywno czy nienaturalnie. To też naturalne! Twój umysł może być na początku nie przyzwyczajony do postawy akceptacji, życzliwości i otwartości. Możesz nawet oceniać się za to, że Ci tego brakuje!
To też naturalne, i jest to też wspaniała okazja do popróbowania zmiany narracji. To naprawdę JEST możliwe. A gdy już się tak stanie, wraca spokój.
Nadal będziemy oceniać. Ja i Ty. Bo jesteśmy ludźmi. Nie chodzi o to, żeby przestać oceniać, ale żeby robić to zdrowo, a przede wszystkim, nie pozwolić, żeby ocenianie krzywdziło. Innych, ale i nas samych. Tego życzę Tobie i sobie. :)
Co o tym myślisz? Warto mniej oceniać?