Zwolnij, szkoda życia. I nie, wbrew pozorom to nie jest tekst o bezpieczeństwie na drodze :). To tekst o bezpieczeństwie w życiu. O świadomości, o harmonii i o niezbędnym balansie. Udzielałam ostatnio wywiadu do pewnego ogólnopolskiego dziennika.
Dziennikarka rozmawiała ze mną przez telefon, krążyła pomiędzy tematami i krążyła, rozmawiałyśmy o zawodzie prawnika, o perspektywach zawodowych i tym podobnych. Mówiłam dużo o swojej pasji do zawodu, o satysfakcji, jaką mi daje, ale jak zawsze w tego typu rozmowach, pojawiło się pytanie o pieniądze. Że skoro tak dobrze sobie radzę, to co dalej? Czy nie lepiej pozyskać więcej i więcej Klientów, zarabiać więcej, utworzyć spółkę, oddziały w innych miastach, wejść na inne rynki itp.? Nie rozdrabniać się, spiąć mocniej, pracować więcej, zarabiać więcej.
Problem w tym, że ja nie chcę.
Nie chcę, ponieważ dobrze mi z tym, co mam. Nie chcę poświęcać swojego życia na pracę, choć ją uwielbiam. Wystarczy mi mniej. Nie potrzebuję coraz większego mieszkania, co chwilę nowego samochodu. Nie potrzebuję przedmiotów, które pomogą mi poczuć się lepiej. To nie moja droga. Szkoda mi życia na taki pośpiech. Wolę zwolnić. Gdy dwa lata temu opuszczałam etat w korporacji, wiedziałam, że klasyczny model rozwoju zawodowego w moim przypadku się nie sprawdza. Pisałam już o tym szerzej w tekście o zawodowej wolności, nie chcę się powtarzać. Niemniej jednak, nie miałam wtedy wspólnego mianownika we wszystkich działaniach, które podejmowałam. Szukałam tego mianownika, ponieważ miałam nieodparte wrażenie, że czegoś mi brakuje. I ten ostatni rok był dla mnie takim czasem poszukiwania.
Teraz wiem, że ten mianownik znalazłam, chociaż długo wzbraniałam się przed napisaniem tego wprost. Bo takie słowa jak misja brzmią tak strasznie patetycznie. Niemniej jednak, wiem, co dla mnie jest wspólne we wszystkich moich działaniach. To chęć pomocy innym. Tak po prostu. Jeśli nawet to brzmi głupio, to trudno. Tak jest, a ja nie potrafię i nie chcę z tym walczyć. Wybrałam zawód prawnika, bo chcę pomagać innym. Przy czym, niekoniecznie muszę kogoś wyciągać z więzienia :). Jako cywilista też mogę pomagać innym, chociażby prowadzić firmę, chronić ich kreatywność. Zakładając biuro coworkingowe, chciałam stworzyć wyjątkowe miejsce do pracy, gdzie moi Klienci będą się czuć dobrze, jak w domu.. Blogując…. No właśnie, a co z blogowaniem?
Gdy zakładałam bloga, nie powiedziałam o tym nikomu. Bo bycie blogerem lifestylowym nie brzmi dobrze. Bo to zajęcie dla nastolatek, a nie dla poważnego prawnika, wykonującego zawód zaufania publicznego. Teraz wiem, że nie mogłam się bardziej mylić. Ale co ważne, blogując też chcę pomagać. Bo pomagać można w wielu aspektach, niekoniecznie trzeba zaraz ratować komuś życie. Mam takie marzenie, żeby z pomocą Szafy Minimalistki kobiety już zawsze miały się w co ubrać. Głupie? Może tak, może nie, ale marzą mi się takie swoiste Ubraniowe Rewolucje :). I czuję, że wiem, jak je przeprowadzić, że znalazłam, wypracowałam doskonałe narzędzia. Chciałabym również pokazać, że w życiu można iść swoją ścieżką, wbrew społecznym oczekiwaniom i stereotypom. Że nie trzeba wpisywać się w znany schemat, żeby czuć się ze sobą dobrze. Duże słowa? Być może, ale bardzo chciałam je wreszcie napisać. Ponieważ tak właśnie czuję. Czy pójdziecie ze mną? Mam taką nadzieję :).
Dziś jest też taki dzień, że przychodzę do Was z prośbą. Prośbą o wsparcie. Długo się wahałam, ale postanowiłam wyjść ze swojej strefy komfortu i stanąć do udziału w konkursie na Blog Roku 2014. Pewnie część z Was nie wie, ale to jest właściwie jedyny w Polsce, tak duży i prestiżowy konkurs blogowy. Blogi zgłasza się w kategoriach z uwagi na treść. Moja kategoria to Lifestyle. Konkurs odbywa się w 2 etapach i właśnie zaczyna się pierwszy z nich, który polega na oddawaniu głosów przez Czytelników w głosowaniu SMS-owym. Ta zasada budziła moje największe wątpliwości, wiecie, że to plebiscyt jak w Tańcu z Gwiazdami ;). Przekonało mnie to, że koszt sms-a wynosi jedynie 1,23 zł, a całość wpływów zostanie przekazana na konto fundacji Dzieci Niczyje. Blogi, które otrzymają najwięcej głosów przejdą do etapu drugiego, gdzie o finalnych miejscach zadecyduje jury.
Domyślacie się pewnie, jak brzmi moja prośba, prawda? :) Napiszę wprost, jeśli kiedykolwiek to, co napisałam lub to, co zrobiłam stanowiło dla Ciebie inspirację, jeśli cenisz lub lubisz to, co robię i chcesz, żebym to mogła robić nadal, robić lepiej, robić to dla większej liczby osób, to oddaj proszę na mnie głos, jeden głos. Głosować można od dziś do 10 lutego, z jednego numeru telefonu można oddać głos na dany blog tylko jeden raz. Z góry pięknie dziękuję! Stawiam wszystkim kawę, choćby wirtualną ;).
PS i ja też zaraz klikam zagłosować na moje ulubione blogi :).