Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Minimalistyczna jesieniara

jesieniara minimalizm

Chciałabym kontynuować nieco w antykonsumpcyjnym duchu. :) Tydzień temu pisałam o szafie anty-kapsułowej. Dziękuję Wam OGROMNIE za tak żywy odzew i mnóstwo wartościowych komentarzy. Znalazło się tam kilka takich, które mnie zainspirowały, też do dzisiejszego tekstu.

Możemy się chyba spokojnie zgodzić, że we współczesnych czasach, maszyna marketingowo-sprzedażowa przemieli wszystko. Nawet idee, wydawałoby się, z gruntu antykonsumpcyjne, jak minimalizm, szafa kapsułowa, zero waste, less waste itp. Tym bardziej dotyczy to wszelkich ruchów, które nazwałabym „romantyzowaniem życia”. Do tego z pewnością należy trend na bycie „jesieniarą”. Coś, co początkowo było raczej pejoratywnym określeniem, stało się wręcz powodem do dumy. I super!

Uważam, że każdy krok w stronę większego doceniania, celebrowania i szanowania życia, przyrody, jej zmienności, cykliczności, jest czymś pięknym i godnym naśladowania. Tylko w tym celu naprawdę, ale to naprawdę nie musisz kupować dodatkowych rzeczy! Szczególnie, że wszelkie rodzaju polecajki (też blogowo/instagramowo/socialowe), mające nam umilić jesień, to w gruncie rzeczy nic innego, jak dodatkowe przedmioty nakręcające spiralę konsumpcji. Masz wydać swoje ciężko zarobione pieniądze, żeby kupić sobie czułość, przytulność, miękkość. Kupić szczęście, które wylewa się z obrazka.

Wiesz, że to nie jest prawda, prawda?

Spokojnie możesz celebrować jesień bez dodatkowego kubka, kolejnego koca czy półmiska w kształcie dyni. Oczywiście, takie zakupy zapewnią chwilowy zastrzyk dopaminy, trochę przyjemności. A przecież należy mi się trochę radości w ten bury, deszczowy, zimny i ciemny dzień, no nie? ;)

No raczej, że Ci się należy. :) Mnie też się należy, ale czy chcesz KUPIĆ sobie przyjemność? Szczególnie że zawsze jest ona chwilowa, a im częściej to robisz, tym słabiej działa i potem potrzebujesz kupować więcej i drożej, żeby poczuć ten sam zastrzyk. Jeśli skojarzyło Ci się to teraz z uzależnieniem, to bingo – to dokładnie ten sam mechanizm.

Można inaczej. Wolno Ci robić rzeczy, które mogą być ogromną jesienną przyjemnością, ale nie wymagają kupowania dodatkowych rzeczy. Jasne, nadal wymagają posiadania jakiś rzeczy czy dóbr niematerialnych, ale możesz korzystać z tego, co już masz. Nawet, jeśli to wydaje się nie być tak piękne, atrakcyjne, lśniące estetyczną nowością jak to, co widzisz w internecie. Docenianie tego, co już masz też daje przyjemność, ale nie jest ona tak szybka, tak intensywna, jak dopalenie z kupowania. Trwa jednak dłużej i jest za darmo.

Chcę się dziś z Tobą podzielić moją osobistą listą jesiennych przyjemności, która nie wymaga kupowania dodatkowych rzeczy.

Może robienie rzeczy z poniższej listy wyda Ci się banalne czy wręcz nudne. Rozumiem. Jeśli zwykłe, proste życiowe przyjemności stały się nudne, to Twoje wartości i życiowe priorytety skręciły w inną stronę. Jeśli Ci to odpowiada – super. Jeśli jednak nie, może wtedy zapali Ci się czerwone światełko. Bo może jesteś już nieco uzależniona od kupowania, od błyszczącej nowości.

Ta lista to moje osobiste jesienne przyjemności. Nie ma ich wiele, ale dają mi to, czego potrzebuję, szczególnie wtedy, gdy dni robią się krótsze, zimniejsze, ciemniejsze i wilgotne. Wtedy bardzo potrzebuję dotyku, rozgrzania, czułości, miękkości, życzliwości i dbania.

Lista jesiennych przyjemności BEZ kupowania rzeczy
  • Kubek hebaty rooibos z wanilią. To moje odkrycie od zeszłego roku. I piszę to ja, uzależniona od kawy.
  • Zapach jesiennego lasu i opadłych liści. Ten zapach to dla mnie pierwszy i szczególnie wyraźny znak jesieni.
  • Kąpiel w naprawdę bardzo gorącej wodzie.
  • Dotyk wełnianego lub kaszmirowego swetra i generalnie bardzo wygodne, przyjemne w dotyku ubrania.
  • Spacer i szuranie w liściach. Ten dźwięk kruszonego, wysuszonego liścia, gdy na niego nadepnę.
  • Przytulanie na kanapie, pod kocem.
  • Światło świecy lub lampki w oknie.
  • Jesienne bukiety – z kwiatów, liści i innych badyli.
  • Suszone, przebarwione liście miłorzębu jako zakładki do książek. Trzeba być uważnym, bo miłorząb zrzuca liście nagle i bardzo szybko.
  • Medytacje i relaksacje robione na leżąco, pod kocem.
  • Jesienne muzyczne listy do pracy na Youtube – ambient, jazz, a szczególnie te w wersji autumn in Hogwart. ;)
  • Przycinanie gałęzi magnolii i jaśminowca w Przystani. Najchętniej przycięłabym wszystkie krzaki w okolicy, tak lubię to robić. :)
  • Jesienne gotowanie – risotto z dynią czy grzybami. Kruche ciasto ze śliwkami. Kiedyś bardzo nie lubiłam gotować. Dziś nauczyłam się znajdować w tym dużą przyjemność.
  • Jesienne jabłka! Jabłko to moje najulubieńsze jedzenie. Najlepiej twarde, kwaśne i prosto z drzewa.
  • Układanie pasjansa, którego nauczył mnie dziadek,
  • i wiele innych.

Jak widzisz, moje przyjemności nadal wymagają korzystania z rzeczy. Herbatę piję w kubku. Jesienny bukiet wstawiam do wazonu. Zakładam wełniany sweter. Twoje przyjemności też pewnie będą wymagały rzeczy, też niematerialnych. Może kupisz śliwki na ciasto, a może pakiet medytacji i relaksacji. Nie dajmy sobie jednak wmówić, że herbata będzie lepiej smakowała z nowego kubka, koc musi być w najmodniejszym kolorze, a do medytacji potrzebujesz specjalnej uziemiającej świeczki. Możesz być minimalistyczną jesieniarą. ;)

Jeśli coś mi się przypomni, dorzucę do listy. Może Ty byś coś dodała?

Najsłynniejszy na świecie i najlepiej zbadany kurs redukcji stresu, oparty o medytację mindfulness.

Skutecznie obniża stres, lęk, bezsenność, poprawia koncentrację i kreatywność.

To nie magia. To medytacja.
Efekty potwierdzone naukowo!

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
54 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments