Wydawać by się mogło, że na ten temat powiedziano już wszystko, co mogłoby zostać powiedziane. A jednak kwestia relacji pomiędzy domownikami w kontekście posiadania rzeczy jest nadal problemem wzbudzającym wiele skrajnych emocji. Oto 3 skuteczne sposoby na chomika w rodzinie.
Mówi się, że pieniądze są jednym z najczęstszych problemów występujących w związku. Jednak, gdy się przyjrzymy, zobaczymy, że to nie pieniądze same w sobie są zapalnikiem, ale różne wizje sposobów i celów, na które je wydajemy. Jakiś czas temu usłyszałam historię o parze, która miała bardzo sprawiedliwe podejście do nabywania i posiadania rzeczy. Mianowicie, gdy Ona kupiła sobie ubrania o wartości np. 500 zł, automatycznie oznaczało to, że On również może sobie wydać 500 zł na cokolwiek, nawet jeśli ta rzecz zupełnie nie jest potrzebna i de facto, niezależnie od tego czy było ich na to stać. Grunt to się dogadać, prawda? :)
Co jednak, gdy się dogadać trudno? Nasze podejście do posiadania i gromadzenia rzeczy jest najczęściej wynikiem przekonań i doświadczeń zbieranych przez lata! Czy da się nawrócić kogoś na minimalizm? Sprawić, żeby przestał chomikować śmieci na półkach, wyrzucił „durnostojki” i „odklamocił” swoje otoczenie? Może zastosować przymus? Zagrozić kijem lub ewentualnie zanęcić marchewką? Jak włączyć najbliższych w wielkie porządki? Jak żyć, żeby się nie pozabijać?
Poniższy fragment pochodzi z mojej książki CHCIEĆ MNIEJ. Minimalizm w praktyce.
Czy minimalista jest w stanie żyć z chomikiem?
Dosłownie kilka dni temu MM poprosił mnie o pomoc w uprzątnięciu jego ubrań. Czy muszę opisywać stopień mojego zachwycenia? Koniec ze stertami ciuchów zalegającymi w szafie, rzucanymi do prania i piętrzącymi się na krześle. Jakiś czas temu koleżanka zwróciła się do mnie o wsparcie w odgruzowaniu szafy. Był czas, gdy moja mama regularnie informowała mnie o postępach w uwalnianiu przestrzeni w moim rodzinnym domu, jakby zdawała relację z pola bitwy. Te wszystkie doświadczenia mówią mi bardzo wyraźnie, że do skorzystania z narzędzia jakim jest minimalizm, nie da się kogoś namówić lub zmusić.
Jak to zwykle bywa, najskuteczniejsza droga jest również tą najtrudniejszą, wymagającą największej cierpliwości i konsekwencji. Mnie zajęła ona lata. Był to czas mówienia i pisania o tym, jak świetnie i wygodnie jest mieć mniej, oraz bycia przykładem dla innych. To podejście, choć trudne, czasochłonne i nie gwarantujące sukcesu, zakłada również duży szacunek do drugiego człowieka, tego, który żyje obok mnie. Do jego przyzwyczajeń i upodobań, również w kontekście gromadzenia rzeczy, zwłaszcza, że te nawyki mogą być zupełnie różne. Osoba, która ma kłopot z nadmiarem rzeczy, musi go sama dostrzec. Sama musi zechcieć zmiany. Jednocześnie jest mało prawdopodobne, że ukochany mąż, który z błyskiem w oku kupuje kolejny sprzęt sportowy, stanie się nagle ascetą żyjącym z jedną parą skarpetek. Nie o to jednak chodzi. Wystarczy, gdy zrozumie, że jeden rower zamiast pięciu to dość i że nie potrzebuje kupować co sezon nowych akcesoriów, które po miesiącu i tak powędrują do szafy lub piwnicy. Potrzebuję mało, ale nie chcę i nie zamierzam narzucać tego moim najbliższym. Zbyt mocno ich kocham. Nawet Leo Babauta, wspomniany już przeze mnie guru minimalizmu, do setki posiadanych przez siebie rzeczy nie wlicza tych, z których korzysta wspólnie z żoną i dziećmi.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że w wypadku dość skrajnych zachowań najbliższych, przejawiających nawet momentami cechy charakterystyczne dla toksycznego zbieractwa, sytuacja będzie odrobinę inna. Zachowując dużą dozę delikatności, podpowiem kilka skutecznych metod, które mogą okazać się przydatne dla osób żyjących z typowym chomikiem. Zakładam, że jeśli jesteś osobą, która boryka się z problemem posiadania zbieracza w swojej rodzinie, przeprowadziłaś z nim już niejedną rozmowę na ten temat. Wiem, że próby uświadamiania mu zaistniałej sytuacji mogą niestety nie przynosić rezultatów, dlatego też podsunę Ci kilka innych rozwiązań.
Strefa odleżenia
Pierwszy sposób to wyznaczenie umownej strefy w mieszkaniu, która będzie służyła do tymczasowego przechowywania rupieci (według Ciebie), a według zbieracza – niezwykle przydatnych skarbów. Wybierz miejsce, które znajduje się na widoku i którego zagracenie będzie Ci jak najmniej przeszkadzać w codziennym życiu – na przykład balkon. Obawiam się, że piwnica czy strych nie spełniłyby tej funkcji, a pozostawione przedmioty ugrzęzłyby tam na zawsze. Niech do tej strefy trafią pudełka po butach, nienoszone ubrania i zepsuta elektronika. Jest szansa, że chomikowi wystarczy, że te rzeczy odleżą swoje, i za jakiś czas, gdy wykażesz brak jakiejkolwiek ich przydatności, pozwoli je wyrzucić.
Syndrom świętego Mikołaja
Możesz wpaść w pułapkę tego syndromu w trakcie minimalizowania stanu posiadania, ale jeśli żyjesz ze zbieraczem, spróbuj go wykorzystać na swoją korzyść. Jest nam dużo, dużo łatwiej pozbywać się rzeczy, gdy wiemy, że trafią w dobre, kochające i wdzięczne ręce. Twój mąż kolekcjonuje sportowe gadżety, które już się nigdzie nie mieszczą, ale nadal są sprawne? Spróbuj go namówić, żeby część kolekcji przekazał na rzecz dziecięcego koła sportowego, gdzie te rzeczy będą stale używane. Podobnie można postąpić właściwie z każdym zbędnym przedmiotem. Oddać plastikowe nakrętki na zbiórkę na rzecz osób niepełnosprawnych. Sprzedać makulaturę, a dochód przeznaczyć na schronisko dla zwierząt. Przekazać zabawki domom dziecka lub domom samotnej matki. Oczywiście, znalezienie osoby, której taką rzecz można przekazać, lub miejsca, w którym można ją zostawić, wymaga czasu i wysiłku. Jednakże ten drobny podstęp to doskonały sposób, by nauczyć chomika, że rzeczy są po to, aby ich używać. Wdzięczność obdarowanej osoby może stać się dla niego doskonałą motywacją do dalszych zmian.
Podstęp
Ostatni sposób nie bez przyczyny umieściłam na samym końcu. Jest to metoda, której do końca nie czuję i nie pochwalam, ale z poczucia obowiązku wobec Czytelnika chcę o niej wspomnieć. Wiem bowiem, że w niektórych wypadkach jest niezwykle skuteczna. Polega na pozbywaniu się rzeczy chomika podstępem. Chomiki są przebiegłe, ale mają też swoje słabe punkty. Niektóre doskonale znają lokalizację każdej zebranej rzeczy i w takim przypadku podstępem niewiele zdziałasz. Jeśli natomiast trafił Ci się roztargniony osobnik, możesz spróbować zabierać (wyrzucać, sprzedawać lub oddawać) pojedyncze rzeczy z jego norki, licząc że nie zauważy tego braku. Jak wspomniałam na początku, nie stosuję tej metody, ponieważ w mojej opinii w zbyt dużej mierze ingeruje w cudzą niezależność, ale jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której może nie być innego wyboru.
Powyższe metody to miks doświadczeń moich, mojej rodziny i przyjaciół, ale też Czytelników bloga. Mam nadzieję, że okażą się przydatne i skuteczne. A Ty? Jesteś minimalistą czy chomikiem? A może masz chomika w rodzinie?
PS Znalazłam też quiz Chomik czy minimalista? ;)) Jaki wyszedł Wam wynik???