Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Recenzje ubrań z Szafy Minimalistki: Bluza Risk made in Warsaw i sukienka After Hours

 

Opinie i recenzje na temat ubrań i marek to nowy cykl, który właśnie rozpoczynam w ramach projektu Szafa Minimalistki, a który powstał w głównej mierze na Wasze życzenie. Spełniam je z przyjemnością :).

 


Najważniejsze zastrzeżenia


Do pierwszego tekstu w ramach cyklu wybrałam dwie polskie marki: Risk made in Warsaw oraz After Hours. Jednak, zanim przejdę do konkretów, kilka słów wyjaśnienia i parę zastrzeżeń:

  • recenzja każdorazowo dotyczy jednego, konkretnego produktu, nie jest ogólną opinią na temat marki,
  • bazuję zawsze na osobistych doświadczeniach w użytkowaniu danej rzeczy,
  • informacje na temat samej marki zbieram ze źródeł ogólnodostępnych.

 


Kryteria oceny


Przedstawiam również najważniejsze, czyli kryteria oceny. W ramach każdego z kryteriów przyznaję 1 – 5 punktów. W sumie, najwyższa nota, jaką może dostać ubranie to 25 punktów. Dodatkowo przyznaję do 5 punktów za fair trade. Szczególnie chcę premiować marki lokalne, które pochodzą z Polski i szyją w Polsce, co ma odzwierciedlenie poniżej.

  • kraj produkcji/pochodzenia marki
  • tkanina (rodzaj i jakość)
  • cena
  • wykończenie
  • trwałość
  • fair trade (kryterium dodatkowe)

 


Punktacja / finalna ocena


gwiazdka 1-6 punktów

gwiazdkagwiazdka 7-13 punktów

gwiazdkagwiazdkagwiazdka 14-17 punktów

gwiazdkagwiazdkagwiazdkagwiazdka 18-22 punktów

gwiazdkagwiazdkagwiazdkagwiazdkagwiazdka 23-25 punktów

 


Bluza „Call me Princess” Risk made in Warsaw – opinia i recenzja


szafa-minimalistki-minimalizm-w-szafie-57Risk made in Warsaw to dla niektórych marka kultowa. W zasadzie chyba pierwsza, która wyniosła zwykły, szary dres ponad przeciętność i tym samym znalazła swoją niszę. Bonusowo zyskała prawdziwą rzeszę naśladowców, kopiujących konwencję i poszczególne modele. Bluzę Call me Princess kupiłam chyba na początku 2012 roku.

To jedna z najfajniejszych rzeczy w mojej szafie. Noszę ją często, chociaż raczej nie do biura, a weekendowo. Jest też nieodzowna w bagażu podróżnym. Lubię szczególnie jej duży kaptur (idealny w samolocie) oraz długie mankiety. Najbardziej zachwycające jest, że po tylu latach noszenia i prania nadal idealnie trzyma fason, szczegóły poniżej.

 

Kraj pochodzenia i produkcji: jest to całkowicie polska marka, również produkcja odbywa się w Polsce. Zatem liczba punktów 5.

 

Tkanina: bluza zrobiona jest ze 100% bawełny, bez domieszek. Jak wiadomo, bawełna bawełnie nierówna. W tym przypadku jakość tkaniny jest bez zarzutu, zresztą możecie zobaczyć na fotografiach. Po tylu latach użytkowania wygląda praktycznie tak samo, jak w dniu zakupu. Dlatego ponownie przyznaję 5 punktów.

 

Cena: bluza w podstawowej wersji, tej którą mam, kosztuje 289 zł. Nie jest to niska cena, jak na zwykłą dresową bluzę z kapturem. W mojej opinii przekłada się ona na jakość, jednak z uwagi na samą cenę muszę przyznać tylko 3 punkty.

 

Wykończenie: największa zaleta tego ubrania to krój. Dopracowany nienagannie, również w szczegółach (wspomniany duży kaptur, długie mankiety) oraz korzystny dla sylwetki. Nie jestem ekspertem w żadnej mierze, ale samemu odszyciu również nie mogę nic zarzucić. Nic się nie siepie, nie pruje. Ogólna ocena to 4 punkty.

 

Trwałość: tutaj nie ustaję w zachwytach. Po tylu latach prania szwy pozostają idealnie na swoim miejscu, a krój jest nienaruszony. Nic się nie wyciągnęło, ani nie sprało. Właściwie nie mam żadnych zarzutów i nie mam też wyboru, muszę dać 5-kę.

 

Fair trade: niestety, nie udało mi się znaleźć żadnych ogólnodostępnych informacji chociażby na temat źródeł pochodzenia używanej bawełny. Nie wiadomo, czy pochodzi ona z upraw konwencjonalnych czy ekologicznych. Nie przyznaję więc żadnych punktów.

 

 

Podsumowując, bluza Risk made in Warsaw to jeden z lepszych zakupów na przestrzeni lat. Gdybym mogła jeszcze powybrzydzać, to chętnie widziałabym ją w wersji rozpinanej i z kieszeniami. Wtedy byłby ideał :). Finalna ocena to 22 punkty. Nieźle, naprawdę nieźle.




Sukienka „Klasyka gatunku” After Hours


szafa-minimalistki-minimalizm-w-szafie-19

Malutka, polska firma z Gdyni – „dwupokoleniowy duet w niewielkiej pracowni domowego zacisza” – jak pisze o sobie producent. Niewiele więcej wiadomo. Znalazłam ją na DaWandzie, skusiła mnie niewygórowana cena i możliwość dopasowania na miarę. Mój model nazywa się „Klasyka gatunku”.

Kupiłam ją relatywnie niedawno, późną zimą tego roku i miałam na sobie pewnie mniej, niż 10 razy. Prałam ją bodajże dwa razy, może trzy. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy doczeka kolejnego prania. Szczegóły poniżej.

 

Kraj pochodzenia i produkcji: jest to całkowicie polska marka, również produkcja odbywa się całkowicie w Polsce. Podobnie jak przy Risku, liczba punktów 5.

 

Tkanina: bluza zrobiona jest z bawełny z domieszką elastanu. Jak wspomniałam, bawełna bawełnie nierówna i w tym przypadku jakość jest fatalna. Nie wiem, na ile udało mi się to uchwycić na zdjęciach, ale jeśli tkanina tak mechaci się po 2 praniach to komentarz jest chyba zbędny. Dlatego ocena nie może być inna – tylko 1 punkt.

 

Cena: regularna cena sukienki to 129 zł, ja kupiłam ją w promocji i kosztowała 99 zł (jak widzę, promocję są bardzo częste). Nie jest to wygórowana cena na sukienkę, którą mogłam dopasować na miarę (po wysłaniu wymiarów), ale i nadal są to konkretne pieniądze. Stąd przyznaję 4 punkty za cenę.

 

Wykończenie: niestety, nie jest najlepsze. Szwy się trochę siepią przekręciły się bardzo mocno, niemalże od samych bioder, krój po praniu pozostawia wiele do życzenia. Ledwo 2 punkty to chyba i tak trochę ocena na wyrost.

 

Trwałość: po moich wcześniejszych uwagach chyba więcej nie muszę dodawać. Jeśli ubranie jest w zasadzie „złachane”, jak mówi moja koleżanka, już po 2-3 praniach to o jakiejkolwiek trwałości nie może być mowy. 1 punkt.

 

Fair trade: podobnie jak w przypadku Riska, nie udało mi się znaleźć żadnych ogólnodostępnych informacji chociażby na temat źródeł pochodzenia używanej bawełny. Nie wiadomo, czy pochodzi ona z upraw konwencjonalnych czy ekologicznych. Nie przyznaję więc żadnych punktów.

 

 

Jak widzicie, nie zawsze polskie pochodzenie i szycie jest gwarancją jakości. Często narzekamy na wysoką cenę, ale w tym przypadku niska cena = niska jakość. Finalny wynik jest podrasowany tylko z uwagi na fakt bycia polską marką i szycia w Polsce. Jednak to mój najgorszy zakup w ciągu ostatniego roku. Gorąco NIE polecam.

 


Ponieważ to pierwszy wpis w nowej serii, będę bardzo wdzięczna za wszystkie Wasze komentarze. Dajcie koniecznie znać, czy taka forma Wam pasuje, czy jest czytelna, co mogę poprawić. Jeśli uznacie, że warto, puśćcie go w świat. Przyciski poniżej ;).

 

PS po Waszych komentarzach tekst został wyedytowany i zmieniłam punktację „gwiazdkową” na bardziej odpowiadającą opisom. Merytorycznie moja ocena nie zmieniła się ani na milimetr ;)

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
97 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments