Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Kolejne 10 POWODÓW, DLA KTÓRYCH WARTO JEST MIEĆ MNIEJ

Pół roku temu napisałam tekst z 10 powodami, dla których WARTO jest mieć mniej. Już wtedy wiedziałam, że noszę ich w sobie dużo więcej, dlatego dziś dzielę się z Tobą kolejnymi 10 powodami, dla których warto jest mieć mniej.:)

Pamiętaj, że Twoje powody mogą być zupełnie inne i że „mniej” nie oznacza wcale. Możesz też wcale nie chcieć chcieć mniej i to też jest ok.:)

Mniej rzeczy to jeszcze mniej rzeczy

Kiedyś napisałam w swojej książce, że „rzeczy rodzą rzeczy” i jest to coś, o czym tak łatwo zapomnieć. Kupuję nową sukienkę, przydałyby się pasujące buty. Kupuję dużo książek, w końcu przyda się większy regał. Kupuję nowy samochód, będę musiała zapłacić wyższe ubezpieczenie.

Im więcej mam, tym więcej potrzebuję. To zasada, której często zwyczajnie nie da się uniknąć – ważne, żebyśmy wiedzieli, że tak jest i wybierali świadomie.

Fajnie też zauważyć, że to działa w obie strony. Przykładowo, gdy pozbędę się różnych durnostojek i przydasiów, będę potrzebować mniej szuflad, szafek czy blatów do przechowywania. Im mniej mam, tym jeszcze mniej mam. 

Mniej rzeczy to łatwiejsze sprzątanie

Banał nad banały, ale trudno go pominąć. Mniej rzeczy to naprawdę łatwiejsze sprzątanie i znajdowanie rzeczy. Mniej pudełek do przechowywania, mniej szafek i szuflad, mniej blatów do wycierania kurzu. Mniej rzeczy do ustawiania, przestawiania, wyjmowania i chowania.

Najwięcej bałaganu robi się przez to, że rzeczy nie mają swojego miejsca. Najczęściej rzeczy nie mają swojego miejsca, gdy jest ich zwyczajnie za dużo w stosunku do przestrzeni, którą dysponujemy.

Mniej rzeczy, więcej przestrzeni i porządku.

Domowy minimalizm w praktyce

Ten zeszyt ćwiczeń to 33 strony narzędzi i podpowiedzi, które prowadzą Cię za rękę w procesie porządkowania i pozbycia się nadmiaru!

Mniej rzeczy to więcej potencjału

Czas i energia – to zasoby, które są limitowane. Każdego dnia podejmujemy decyzję (najczęściej nieświadomą), na co przeznaczymy kolejne 24 godziny i siłę życiową, którą mamy.

Jeśli postanowisz mniej swoich zasobów przeznaczać na pogoń za posiadaniem i kupowaniem, zostanie więcej na pełne życie, czymkolwiek ono dla Ciebie jest. Więcej czasu dla bliskich, na rozwój osobisty, rozwijanie pasji czy spełnianie marzeń. No, chyba że Twoim marzeniem jest posiadanie rzeczy, wtedy pomiń ten punkt, i piszę to absolutnie bez żadnej złośliwości. To Twój wybór.

Rozejrzyj się wokół siebie. Rzeczy, które widzisz, kiedyś były pieniędzmi, a jeszcze wcześniej Twoim czasem i energią.

Mniej rzeczy to mniejsze długi

Jako społeczeństwo jesteśmy coraz bardziej zadłużeni. Raport InfoDług (przygotowany na podstawie danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowej BIK)  wskazuje, że ogólna suma zaległości finansowych w Polsce osiągnęła poziom ponad 83 miliardów złotych, co stanowi wzrost o 8,4% w ciągu roku (dane z 2023 roku)​. Dane BIG pokazują, że nie kredyty, ale dług pozakredytowy odpowiada za główną część wzrostu przeterminowanych płatności. Jednocześnie, prawie połowa Polaków nie ma absolutnie żadnych oszczędności.

Nie ma nic złego w braniu kredytów, jeśli potrafimy rozsądnie ocenić własną sytuację finansową, umiemy zarządzać budżetem i szacować ryzyka. Minimalista to człowiek świadomy wartości pieniądza, którzy potrafi posiadać to, czego potrzebuje zamiast tego, czego chce. A to prosta droga do mniejszych długów również.

Mniej rzeczy to więcej zadowolenia z tego, co mam

W gąszczu rzeczy nie zauważamy tych rzeczy. Stają się balastem, czymś, co wymaga wysiłku więc ich unikamy, albo zwyczajnie jest ich tak dużo, że nie korzystamy z nich na co dzień.

Ręka do góry, komu zdarzyło się „znaleźć jakieś ubranie”, o którym już zdążył zapomnieć. Kuchenny sprzęt skitrany w czeluściach szafek. Gdy nie widzimy, co mamy, to jak mamy się tym cieszyć?

Mniej rzeczy to więcej zadowolenia z tego, co mamy, bo zwyczajnie te rzeczy łatwiej zauważyć i docenić lub docenić wysiłek, który włożyliśmy w ich zdobycie. To też ważny, choć niedoceniany, aspekt posiadania mniej.

Mniej rzeczy to więcej jasności i decyzyjności

Nagromadzenie rzeczy często wynika z niechęci czy trudności podjęcia zdecydowanych wyborów czy działań. Często trzymamy rzeczy z powodu jakiegoś rodzaju niezdolności do działania, prokrastynacji.

Uporanie się z bałaganem i nadmiarem wymaga wysiłku, ale w efekcie nie tylko oczyści przestrzeń, ale i podniesie osobiste poczucie sprawczości i decyzyjności. To fantastyczne uczucie i umiejętność, która potem procentuje mocno w życiu.

Mniej rzeczy to mniej narastającej konsumpcji

Posiadanie mniej, choć nie jest już uznawane powszechnie za dziwny wymysł z internetu, to niewątpliwie jest wciąż w kontrze do świata nieustannej, rosnącej konsumpcji. Jako społeczeństwo jesteśmy coraz bardziej świadomi długu, jaki zaciągamy wobec naszego świata, konsumując bez opamiętania.

Pierwszym krokiem w kierunku przezwyciężenia konsumpcjonizmu jest dostrzeżenie korzyści płynących z posiadania mniejszej liczby rzeczy.

Świadomy wybór, żeby mieć mniej możemy potraktować jako swoisty trening przeciw-konsumpcyjny. Dokładnie tak samo, jak ćwiczymy mięśnie, tak możemy ćwiczyć i wzmacniać swoją chęć nie kupowania. W świecie, w którym z każdej strony atakuje Cię reklama, to coś nie do przecenienia.

Mniej rzeczy to więcej produktywności

Porządek w rzeczach materialnych, stawianie sobie granic posiadania i ich życzliwe egzekwowanie w naturalny sposób przekłada się na wyższą świadomość tego, co w życiu ważne.

Dokładnie tak samo, jak segregujesz rzeczy, pozbywasz się niepotrzebnych, tak samo potem jesteś wyćwiczona w wybieraniu i priorytetyzowaniu zadań. Łatwiej odrzucić to, co zbędne też w sferze niematerialnej, chociażby zobowiązań i powinności. A stąd już prosta, najprostsza droga do większej efektywności, produktywności i decyzyjności.

Mniej rzeczy to więcej poczucia sensu

Niby wszyscy wiemy, że są rzeczy na tym świecie dużo ważniejsze, niż stan posiadania. A jednak każdy, w różnym stopniu, w różnym czasie, daje się wciągnąć w spiralę kupowania, porównywania się, „chcenia” więcej rzeczy.

Wyjście z tej spirali nie jest wcale łatwe i pewnie tak do końca nie jest możliwe, ale nie ma znaczenia, ile razy wpadniemy, tylko ile razy świadomie postanowimy przestać. Bo konsumpcjonizm obiecuje nam szczęście, ale jakoś tej obietnicy nigdy nie dowozi. W zamian za to okrada nas z poczucia własnej wartości, zadowolenia i sensu. Okrada nas bardziej, niż czasami jesteśmy skłonni przyznać.

Prawdziwego życia trzeba poszukać gdzie indziej, a posiadanie mniej to doskonały pierwszy krok do wyjścia z iluzji.

Mniej rzeczy to więcej lekkości bytu i wolności!

Rzeczy nie dają szczęścia. Ja o tym wiem, Ty o tym wiesz, a jednak raz na jakiś czas kupujemy to subtelne przesłanie miliona reklam, które mówią, że jest inaczej.

Wyobraź sobie, że nie musisz tego robić. Że jesteś wolna. Od porównywania się. Od doskakiwania do oczekiwań. Od poczucia, że nie jesteś wystarczająca. Że nie masz wystarczająco dużo. Od ciągłego sprzątania. Od potykania się o rzeczy. Od walki o zarabianie więcej. Od długów.

Oczywiście, że minimalizm nie rozwiązuje wszystkich moich problemów. Nie rozwiąże też wszystkich Twoich. Ale może zabrać chociaż trochę z tego ciężaru, który może niesiesz. A w zamian da Ci trochę lekkości bytu, trochę więcej wolności. Więcej oddechu.

***

Czujesz to? :)

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
23 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments