Burgundowy sweter.
Zaczęło się od burgundowego swetra.
Styczeń jest u mnie niesamowicie wręcz pracowity. To bardzo świadoma decyzja, bo w lutym planuję dłuższą przerwę i wakacje na malutkim końcu świata. Dlatego spiętrzenie spraw do załatwienia w styczniu jest zdecydowanie ponadnormatywne.;) Dlaczego o tym piszę?
Bo w kulminacyjnym punkcie pracowania, ogarniania i załatwiania, gdy więcej dopisuję do listy, niż z niej wykreślam, nagle pojawiła się w mojej głowie myśl – burgundowy sweter. Musisz kupić sobie burgundowy sweter! Olśnienie. Zanim się zorientowałam, buszowałam w najlepsze po internecie w poszukiwaniu burgundowego swetra – najlepiej kaszmirowego i z drugiej ręki, ale niekoniecznie. Miałam wizję, jak świetnie się będzie prezentował z różową spódnicą i kozakami w nowych wersjach zestawień ton w ton w mojej szafie.
Na szczęście, otrzeźwienie przyszło relatywnie szybko, bo już po niespełna 10 minutach, gdy uświadomiłam sobie, że nagła i paląca potrzeba kupienia burgundowego swetra to nic innego, jak ucieczka od zajęcia się trudnym, ale ważnym i pilnym zadaniem, do którego podchodziłam z niechęcią wprost proporcjonalną do czasu odwlekania. To zadanie, w natłoku innych, równie ważnych i pilnych, stało się nagle niezwykle niewygodne. Bogatsza o świadomą refleksję i pewnie od 50 do 500 zł zaoszczędzonych na nie kupionym swetrze, wpadłam na pomysł!
Od dziś do końca 2024 roku postanawiam zauważać takie „zachciajko-zachciewanki” i wpisywać je na wielką:
"LISTĘ RZECZY, KTÓRYCH NIE KUPIŁAM w 2024"
Piszę o tym właśnie teraz, bo pomyślałam, że może masz ochotę dołączyć do takiego minimalistycznego mini-wyzwania?
Jeśli dołączysz – super, będzie nam raźniej! Jeśli nie – nie szkodzi. Zrobiłam w moim planerze osobną stronę/rubrykę, do której mam zamiar wpisywać konkretne rzeczy, na które przyszła mi ochota, ale się świadomie powstrzymałam od zakupu, bo nie były mi rzeczywiście potrzebne. Jako pierwszy wpadł tam nieszczęsny, burgundowy sweter. :)
Na koniec roku planuję opublikować na blogu podsumowanie z listą rzeczy i kwotami, których udało mi się NIE wydać. Sama jestem ciekawa, jak będzie wyglądała moja lista!
Daj koniecznie znać, czy to dla Ciebie ciekawe wyzwanie.
No i czy dołączysz?!