Miałam ostatnio przyjemność poznać, jak się o nim mówi, najbardziej rozpoznawalnego medialnie minimalistę w kraju, Oresta Tabakę. Przed spotkaniem, byłam bardzo ciekawa Jego osoby. Po tym, bardzo miłym wykładzie i spotkaniu, mogę śmiało samolubnie powiedzieć, że absolutnie jestem minimalistką, stąd tytuł tego postu.
Postaram się ten temat rozwinąć w najbliższym poście, a dzisiaj będzie o ciuszkach, zakupach, przepełnionych szafach i dylematach porannych. I powiem Wam, że w tym tygodniu prawie zapomniałam o tym wszystkim i to jest dla mnie niesamowite i bardzo odświeżające wrażenie. Przede wszystkim, chyba po raz pierwszy od matury, przygotowałam sobie ubrania na dzień przed. Tym razem, to właściwie na tydzień przed. Najtrudniejszym wcale nie było wybranie takich elementów garderoby, żeby do siebie pasowały, ale przewidzenie pogody :).
Przyznaję, że w tym tygodniu trochę poszłam na łatwiznę. Na łatwiznę jeśli chodzi o wybór poszczególnych ubrań, bowiem wybrałam takie trochę evergreeny, klasyki z mojej szafy, które lubię nosić na co dzień. Niewątpliwie świadomym utrudnieniem był wybór tygodnia, w którym miałam wiele zróżnicowanych obowiązków i kilka formalnych spotkań, które wymagałyby ode mnie bardziej formalnych ubrań niż jeansy i koszulka.
Na pierwszy ogień poszły więc:
- Kaszmirowy sweter marki MANGO, w mojej szafie już od ponad 2 lat.
- Bawełniana koszula marki ZARA to relatywnie nowy nabytek, ma zaledwie ze 3 miesiące.
- Bawełniana koszulka marki ZARA Kids. Uwielbiam te koszulki, to właściwie podstawa mojej garderoby.
- Jeansy marki CROSS, jedna z 2 par jeansów w mojej szafie.
- Sukienka marki RESERVED. Szukałam takiej bardzo, bardzo długo i nawet nieźle się spisuje, chociaż jej skład mnie nie zachwyca, głównie poliester. W mojej szafie wisi już od ponad roku.
- Tenisówki NEW AGE znacie już doskonale z tego wpisu, uwielbiam ten model i martwi mnie bardzo, że firma NEW AGE ponoć zbankrutowała i już ich nie będzie.
- Skórzane szpilki marki ZARA kupiłam prawie rok temu, to jedyne czarne szpilki, które mam. Ich klasyczny krój chyba nigdy nikomu się nie znudzi.
Zapraszam na modowy, bardzo minimalistyczny przegląd ostatniego tygodnia. Starałam się, żeby zdjęcia były robione w trakcie dnia, podczas moich normalnych zajęć, a nie w tej samej pozie, na tle białej ściany :).
PONIEDZIAŁEK
Na pierwszy ogień poszła dość elegancka stylizacja: kremowa sukienka + czarne szpilki, ponieważ w poniedziałek miałam kilka bardziej oficjalnych spotkań.
Zdjęcie zrobiłam przed wieczorną konferencją, na którą włożyłam dodatkowo złotą biżuterię i ulubioną kopertówkę LILOU, którą dostałam od byłego szefa odchodząc z korpo :).
WTOREK
Drugi dzień spędziłam głównie w biurze więc i ubranka dużo luźniejsze. Jeansy, trampki i koszula. Pogoda iście letnia uzasadnia okulary, a codzienność wymaga też wyjątkowo pojemnej torby :). W mojej ukochanej torbie marki CALVIN KLEIN Collection mieści się absolutnie wszystko: laptop z zasilaczem, aparat fotograficzny, kalendarz i milion innych potrzebnych drobiazgów :)
ŚRODA
Trzeciego dnia w planach miałam głównie odrabianie pracy domowej. Poranna sesja do śniadaniowego wpisu, trochę pracy koncepcyjnej czyli środę spędziłyśmy z Nelcią na tarasie i przed komputerem :). Stąd też domowa stylizacja: jeansy, koszulka + zero makijażu (troszkę się zasłoniłam :). Trampki na spacer.
CZWARTEK
Zdjęcie na tarasie czyli czwartek w biurze :). Wybrałam sukienkę solo, bo upał już się powoli robi. Szczerze mówiąc, normalnie nie włożyłabym trampek do sukienki, także ten zestaw to dla mnie spora modowa ekstrawagancja, ale nie miałam większego wyboru :). Niesamowite, ale czułam się w tym zaskakująco dobrze! Pewnie powtórzę to zestawienie w przyszłości.
PIĄTEK
Piątek zaczął się dość niefortunnie, ponieważ rano dość mocno nadwyrężyłam sobie kręgosłup. Po wizycie u rehabilitantki okazało się, że moje weekendowe plany, także ubraniowe muszą pójść w odstawkę, Krótko mówiąc, żegnajcie szpilki.
Stąd płaskie buty, choć pierwotnie miały być czarne szpilki i czarna torba. Trochę urozmaiciłam, dodając biżuterię i pasek. Ujdzie :)
SOBOTA
No dobra. W sobotę MM siedział w warsztacie więc nie było komu zrobić mi porządnego zdjęcia, a jak widać Dawid Woliński ze mnie nie jest. Nie umiem robić zdjęć sama sobie.
W każdym razie, jak wspominałam muszę zapomnieć o szpilkach z uwagi na kręgosłup więc wymieniłam je na balerinki. Odrobinę naciągam reguły gry, ale ponieważ właściwie w tym tygodniu ani razu nie włożyłam na siebie swetra, który był w wybranej 7-ce, to zasada 7 ubrań w 7 dni zostanie zachowana.
Na zdjęciu mam na sobie jeansy + koszulka + balerinki. Dodałam jedynie moje ukochane skórzane bransoletki i torbę na długim pasku marki Calvin Klein Collection.
NIEDZIELA
Zgodnie z zapowiadanymi planami na weekend pojechaliśmy na II Piknik Rodzinny „Golfem w raka”, a potem na lody. Całe szczęście, że ten tydzień się skończył, bo na sukience, która mi dzielnie służyła właśnie pojawiła się czekoladowa plama :).
Wszystkie elementy dzisiejszej stylizacji są już Wam doskonale znane.
Nieuchronnie nadszedł czas na wnioski. Przyznaję, że ten tydzień był bardzo pozytywny pod ciuchowym względem. Ani razu nie musiałam zastanawiać się co na siebie włożyć, a przede wszystkim czy nie będzie nudno i znowu tak samo. Może i było, ale w każdym razie zgodnie z założeniem :)
Najtrudniejsze jest w tym wszystkim przewidzenie pogody. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się aż takich upałów, co wyeliminowało z mojej szafy sweter. Z kolei drobna kontuzja wyeliminowała szpilki. Bałam się, że będzie mi brakowało pewnej dozy spontaniczności w kontekście ubrań. Wiecie, na zasadzie, a mam dziś ochotę na czerwony sweterek. A tu niespodzianka, zupełnie mi to nie przeszkadzało. Wyzwanie zamierzam kontynuować i zaraz zabieram się za wybór 7 ubrań na kolejny tydzień. Dodatkowym atutem jest swoiste sprawdzenie zawartości szafy. Jeśli mam ubrania, które noszę rzadko i które nie trafią do cotygodniowych zestawień to będzie dla mnie czytelny sygnał, że może nie warto ich dłużej trzymać?
PS Czy znacie może jakieś akcje typu wyprzedaż garażowa w Warszawie? Zabrałam się za czyszczenie przestrzeni wokół siebie. Znam drogi zbycia niepotrzebnych ciuchów i książek, ale z chęcią pozbędę się też innych drobiazgów typu radio, drobne bibeloty i ozdoby. Jakkolwiek w domu staram się trzymać zasady „1 rzecz przybywa, 2 ubywają” to jednak raz na jakiś czas mam ochotę na poważniejsze czyszczenie.
Wow, świetnie Ci poszło, podziwiam. Szczerze powiedziawszy ja bym nie umiała się tak ograniczyć, ale chętnie podglądam takie eksperymenty u innych. Może kiedyś się odważę :)
Dzięki! Powiem Ci, że zupełnie nie odczułam tego jako ograniczenie, wręcz przeciwnie :). I polecam! Zawsze można spróbować i się wycofać nie mówiąc nikomu ;)
najprościej najlepiej ; )
Wyszło super! I mimo ograniczonej ilości nie ma nudy, baaa aż miło patrzeć :)
Nie wiem czy na ten moment odważyłabym się na taki eksperyment, chyba nie ;) Ale żeby nie było dziś trochę poszłam w tym kierunku; wyjęłam wszystkie rzeczy z szafy i tę część, która mi się podoba, ale której o dziwo nie noszę schowałam na dno. Chcę sprawdzić czy będzie mi ich w ogóle brakowało. Bo podobają mi się na tyle, że szkoda mi się ich pozbyć, ale jednocześnie jakoś ich nie noszę, a niestety szafa ma ograniczoną pojemność ;)
Dzięki wielkie! Bałam się trochę jak to wypadnie, zwłaszcza, że nie czuję się jakoś szczególnie utalentowana modowo. To, co zrobiłaś, to jest świetny pomysł, założę się, że ich nie wyciągniesz przez najbliższy rok :)
Z Twoją figurą to Ci we wszystkim będzie ładnie…
Dziewczyny bardziej okrągłe i tęższe mają więcej problemów z dobraniem stroju.
I jeszcze jedno spostrzeżenie – wszystko musi być takie markowe? Uwierz mi, że nie wszystkie czytelniczki Twojego bloga stać na takie stroje i dodatki…
Z niecierpliwością czekam na wpis o tym jak się dobrze ubrać za naprawdę niewielkie pieniądze.
Monika, to trochę zabawne, co piszesz. Koszulka Zara Kids kosztuje 15 zł, a trampki New Age 49 zł. Nie pokażę innych ubrań, bo innych nie mam :). Po prostu przedkładam jakość nad ilość, co powoduje też, że dużo rzadziej chodzę na zakupy.
Zgrabna kobieta z Ciebie :) Zestaw klasyczne szpilki plus mała biała zdecydowanie wymiata! Lubię też taką nonszalancję w stroju i Twój styl bardzo mi się podoba. Wygodny, praktyczny i fajny. Tych torebek od Calvina Kleina to Ci zazdroszczę.
Dziękuję, to miłe :). A torby Calvina Kleina obie są kupione w TK Maxx za naprawdę rozsądne ceny.
Podobają mi się dżinsy. Jaki to model ?
Właśnie obejrzałam je na wszystkie strony i niestety nie wiem co to za model :(. Kupiłam je w outlecie w Piasecznie.
Świetny pomysł i realizacja!
Kiedy zaczęłam pracować (prawie 4 lata temu) bardzo szybko zorientowałam się, że przygotowanie wcześniej rzeczy to klucz do porannego sukcesu. Nie zawsze udaje mi się to wcielić w życie, jednak wieczorem zawsze staram się już mieć pomysł w głowie – wtedy rano wyciągam to, co zaplanowałam. Też się sprawdza.
Nie dałabym rady na pewno ograniczyć się tylko do 7 rzeczy w tygodniu – chyba że byłyby to same sukienki. Podziwiam, że sukienka pobrudziła „się” dopiero trzeciego dnia używania (i to przy psie!) ;) Dużo gotuję, dużo bawię się z psem – czasem muszę niestety zmieniać ubranie w związku z tym w ciągu dnia.
Mnie zauroczyła kreacja nr 1 taka prosta elegancka sukienka, prawie mała czarna, tyle że nie czarna. Pozdrawiam Beata
To fajna metoda na przeprowadzenie naturalnej selekcji szafy i przemyslenie decyzji ubraniowych: w ten sposob polowa szafy idzie na bok (teraz pojawia się dylemat co z nią zrobic). Pozdrawiam Beata
WOW, ale Ty masz nogi! Uwielbiam sportową wygodę zatem środa, piątek i sobota miszcz! :) Świetnie ze strojem łączysz dodatki, to wymaga sporej umiejętności. Ja mam ten problem, że często o dodatkach po prostu zapominam :(
Ja w tym tygodniu zamierzam zrobić porządki w szafie :)
Najlepsze z tego wszystkiego są Twoje nogi – wow! Buty też niezłe, wszystkie 3 pary (skąd baleriny? szukam takich). Na minus – sukienka nie układa się dobrze u góry (brakuje jej zaszewek) i jest moim zdaniem za krótka do biura. No i… myślałaś może o wizycie u fryzjera? ;) Pozdrawiam!
Dzięki :). Baleriny są z Parfois, w promocji kosztowały bodajże 39 zł. Nie są co prawda skórzane, ale nie udało mi się jeszcze znaleźć nie spadających mi z nogi skórzanych.
Pracuję na własny rachunek więc nie muszę się przejmować zbytnio dress codem, a moim włosom fryzjer nie pomoże – one żyją własnym życiem ;).
Tak, kojarzę, że zwykle pracujesz w domu. Ale jeśli piszesz – „w biurze”, „oficjalne spotkania”, „konferencja”, to myślałam, że ktoś Cię w pracy jednak oglądał (poza psem), przynajmniej w tym tygodniu?
Włosy mi nie wyglądają na „nadmiernie niezależne”, tylko na niezadbane (sorki), proszące się o ścięcie – nawet jeśli nie z długości, to chociaż wystopniowanie. To co masz teraz na głowie wygląda, jakby było fajną fryzurką… parę miesięcy temu. I przypuszczam, że miałaś jakieś zle doswiadczenia z fryzjerami? Popytaj znajomych ze swojego miasta, kogo mogą polecić.
:)
I wyszło świetnie! Przepięknie wyglądasz!
Dziękuję, to bardzo miłe z Twojej strony :)
To prawda i tyle:))
Właśnie sobie zdałam sprawę, że ubieram się jak minimalistka – mogłabym non stop nosić te same, ulubione ciuchy :-) Pomimo tego w mojej szafie nie panuje minimalizm… Ciężko mi się pozbyć rzeczy, których z jakiś powodów nie nosze.
Wszystkie stylizacje są świetne – ponadczasowe i stylowe :) I te kolory – uwielbiam połączenie granatowego, białego i czerwonego.
Bardzo podobają mi się zestawy, proste, modne, klasyczne – to co lubię.
Proszę o więcej :)
Bardzo fajny blog, trafiłam przez twoj wpis na moim blogu.
Będę częściej zagladać
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję i zapraszam w niedzielę, będzie więcej!
figurkę masz obłędną! stylizacje bardzo proste, ale podoba mi się to. obserwuję kilka blogów „modowych” i to co prezentujesz, jest tak odległe od tego, co pokazują tamte dziewczyny, że aż miło, bo w końcu jest normalnie (choć lubię pooglądać sobie te szaleństwa ubraniowe). jakiś taki spokój wniosłaś tymi strojami…
niektóre komentarze pod tym postem zabawne. pomyślałam sobie – fajna, prosta fryzurka, a tu proszę! że jednak włosy zaniedbane. i ten zarzut, że markowe ubrania…no absurd! idąc tokiem myślenia Moniki, nie powinnaś też opisywać na blogu swoich podróży zagranicznych, bo nie wszystkie Twoje czytelniczki na nie stać… mnie na razie nie stać, ale jak pięknie, dzięki Tobie, rozbudzają się moje marzenia:)