Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

6 rzeczy, które zamierzam robić w wakacje (i dlaczego zrobiłam tę listę)

Postanowiłam przygotować listę rzeczy do zrobienia w te wakacje. Normalnie nie robię tego typu list, bo uważam, że „przeplanowywujemy” obecnie swoje życia. Wszystko musi być skrupulatnie opisane, zaplanowane i wklejone do pięknego dziennika, najlepiej w wersji bullet journal. No dobra, trochę przesadzam, ale myślę, że nadmierne skupianie się na planowaniu i realizowaniu/odhaczaniu zadań z listy odbiera czasami radość doświadczania, urodę teraźniejszości i uważność na otoczenie.

 

Jednak czasami, w nadmiarze zadań do zrealizowania (ach, znowu ten nadmiar) może umknąć coś, co bardzo chcemy zrobić, a da się na przykład tylko w wakacje. Ponieważ chcę świadomie zwolnić (maj i czerwiec były szalone, jakby wszyscy chcieli wszystko zamknąć przed końcem roku szkolnego) to postanowiłam zaplanować sobie kilka rzeczy. Publiczna deklaracja na blogu jak zawsze daje +100 do motywacji. Wiecie jak to jest… gdy ktoś z Was zapyta we wrześniu: „Hej Kasia, a jak Ci poszło zrealizowanie listy na wakacje?” to będzie mi strasznie głupio napisać: „Ekhm…. nie poszło….”. ;)

 

Chcę pojechać na spływ kajakowy

 

Wiem, banalne, ale nigdy nie byłam na spływie kajakowym! Jestem dziewczyną z nad morza, moimi wakacjami była bałtycka plaża w Kątach Rybackich czy Stegnie. Pierwszy raz na nartach zaliczyłam jako dorosła, podobnie było z chodzeniem po górach. I tak samo mam ze spływem kajakowym. Chociaż umiem pływać to przeraża mnie wizja, że kajak się przewraca, przykrywa mnie, panikuję i tonę. Zabawne, wiem. :) Dlatego planuję spływ po Świdrze – tam szybciej obetrę sobie kolana, niż się utopię. ;)

 

Może jak już się przekonam to zabierzemy też na spływ Nelanię. Co prawda, ona nie przepada za pływaniem, a do wody wchodzi tylko tak daleko, jak czuje grunt i po to, żeby wyciągnąć wszystkie pływające patyki, ale może da się namówić na wskoczenie do kajaka. Pływaliście ze swoimi psami? To wykonalne?

 

Będę medytować (w miarę) regularnie

 

Gdy przeanalizuję te etapy w ciągu ostatnich lat, gdy czułam się wyraźnie lepiej (wewnętrznie i psychicznie) to są to etapy, gdy regularnie medytowałam. Nie mam tu na myśli żadnych zaawansowanych, skomplikowanych praktyk, ale codzienną prostą medytację, która koi moją, bombardowaną informacjami, obowiązkami i zobowiązaniami, głowę. Im bardziej jestem zmęczona, im bardziej mi się nie chce, tym bardziej potrzebuję odcięcia. A najskuteczniej pomaga mi właśnie medytacja. Ustawiam budzik na 5/10/15 minut i odpływam. Na początku byłoby mi trudno utrzymać skupienie przez 2 minuty! Teraz, gdy budzik dzwoni, czasami czuję żal, że to już. :)

 

Równolegle z medytacją chciałabym utrzymać nawyk codziennego rozciągania się. Robię sobie od czasu do czasu mini sesje domowej jogi, ale rozciąganie, zwłaszcza obręczy barkowej i mięśnia piersiowego po prostu musi wejść mi w krew. Nie mam już 20 lat (a 36, gdyby ktoś pytał) i codzienna praca przy komputerze, zwłaszcza że jestem kanapowym twórcą, daje mi się mocno we znaki. Rozciąganie mi po prostu bardzo pomaga.

 

Będę wychodzić z domu

 

Śmiesznie to brzmi, ale ja jestem mocno domatorem (choć znam większych!) i lubię się zaszyć w domku z książką i żeby nikt mi nie przeszkadzał. Jednak, gdy już wylezę z tego domu to spotyka mnie mnóstwo dobrego i przyjemnego. Poza spływem kajakowym chcę pojechać do Łazienek Królewskich zrobić piękne zdjęcia w Wielkiej Oranżerii, może przy okazji na koncert w trakcie Festiwalu Strefa Ciszy lub wystawę, kto wie. :) A jak będzie padać to będę chodzić do kina, chcę też iść wreszcie do opery. Wciąż albo nie pasuje mi repertuar, albo termin, albo brak biletów. W te wakacje się zawezmę. :)

 

Będę oglądać Ania, nie Anna i nie tylko…

 

Czekam na premierę drugiego sezonu serialu Ania, nie Anna na Netflixie, ale ostatnio zakochałam się bardziej w repertuarze HBO GO. Młody Sheldon to gratka dla fanów The Big Bang Theory/Teorii Wielkiego Podrywu. Pierwszy odcinek mnie nie porwał, ale im dalej tym pyszniej. :) Śmiesznie ogląda się teraz nowe odcinki The Big Bang Theory, gdy masz w głowie 10-letniego Sheldona w liceum i jego szaloną Meemaw (babcię). Zakochałam się też nieoczekiwanie w Młodym papieżu – cudowny Jude Law, no po prostu cudowny! Na HBO GO warte polecenia są też:

  • Wataha (genialny klimat i Bieszczady!)
  • Wielkie kłamstewka (bardzo dobra historia, gwiazdorska obsada w genialnej formie)
  • Gra o tron (wiadomo) – nie oglądałam jej od początku, ale jak już zaczęłam to poszło… :)
  • Twin Peaks (nadrobiłam wszystkie odcinki, lepsze niż w dzieciństwie, gdy chowałam się pod kołdrą za plecami mamy)
  • Sex w wielkim mieście – kiedyś bawił, teraz Carrie mnie bardziej irytuje ;)

 

Będę projektować dom i jeździć na działkę doglądać budowy (oby!)

 

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem (odpukać we wszystko, co się da!), w połowie sierpnia powinna ruszyć budowa. To sprawia, że raczej odkładamy dalsze wyjazdy i będziemy skupiać się na projektowaniu ścian, tarasu i szukaniu ogrodzenia, które sprawi, że nie zbankrutujemy (wiedzieliście, że ogrodzenia są takie drogie?). Nie wiem jeszcze czy bardziej mnie to przeraża ogromem spraw do ogarnięcia czy ekscytuje. Pomimo rajdu po urzędach, który mamy za sobą chyba jednak bardziej ekscytuje. :) Najważniejsze, że wiem już, gdzie powieszę hamak!

 

Będę robić NIC

 

Tak, nie przejęzyczyłam się. Mam w planach robienie niczego. Kiedy ostatni raz leżałaś/łeś na łóżku, podłodze, leżaku, kanapie i nie robiłaś/łeś NIC. Nie przy telewizji, Netflixie, grając na telefonie, przeglądając Instagrama. Tylko tak po prostu NIC. Spróbuj. Założę się, że na początku nieprzyzwyczajony do braku bodźców mózg zareaguje sprzeciwem – będzie Cię nagle swędzieć kilka miejsc, trudno będzie wytrzymać ciszę, a ciało same będzie próbować znaleźć sobie zajęcie. W najlepszym przypadku pojawi się gonitwa myśli. Też tak mam czasami. Medytacja mi ogromnie pomaga, ale naprawdę potrzeba trochę czasu i wysiłku, żeby uspokoić przebodźcowany mózg.

 

Pomagają mi też bardzo wypady na łono przyrody. Ostatnio na Instagramie wspominałam o japońskim zwyczaju kąpieli leśnych. Naprawdę daleko mi do kogoś, kto będzie Wam zalecał przytulanie się do drzew, ale spacer w prawdziwym lesie, wypad nad jezioro, morze lub góry jest bezapelacyjnie zbawienny dla naszego organizmu. Zamierzam z tego korzystać tak mocno, jak się tylko da.

 

A Ty, jakie masz plany (lub jakich nie masz) na te wakacje?

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
58 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments