Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Minimalistyczne Święta. Czy to możliwe?

 

Bez choinki? Bez 12 potraw? Bez świątecznych dekoracji? A może bez rodziny? Przed Świętami jestem dosłownie zasypywana pytaniami, w jaki sposób wygląda ten szczególny czas w moim wykonaniu.

 

Marzy mi się, żeby każdy, absolutnie każdy mógł spędzić Święta Bożego Narodzenia dokładnie tak, jak lubi najbardziej. Ze szczególnym uwzględnieniem duchowości, jeśli jest wierzący, a z dowolnym czerpaniem z tradycji, jeśli wierzący nie jest. I pisząc dowolny, naprawdę mam na myśli DOWOLNY. Myślę, że pozwolenie najbliższym na spędzenie Świąt tak, jak lubią i potrzebują jest jednym z najważniejszych wyrazów dojrzałości. Tak, tak, wiem doskonale, że wizja idealnych Świąt może być czasami drastycznie różna, ale czymże w końcu jest mądry kompromis?

 

Dlatego dziś, choć opiszę w jaki sposób sama zamierzam spędzić Święta, nie chciałabym, żeby ktokolwiek założył, że według mnie jest to jedyny i najlepszy sposób. Przykładowo, jeśli ktoś lubi maksymalnie udekorować dom, sprawia mu to przyjemność to niech celebruje swoje ważne chwile w ten sposób! Nic mi do tego, naprawdę. Chciałabym jedynie tym tekstem sprawić, żeby osoby, które np. tak jak ja nie ubierają choinki nie czuły się gorsze.

 

Bo nie ma NIC złego w innym sposobie spędzania świątecznego czasu.

Bo im jestem starsza, tym bardziej mierzi i zwyczajnie męczy mnie konieczność sprostania wszystkim elementom tradycji świątecznej.

 

Bo choć większość z nich jest w naszej polskiej kulturze wspólna, to jednak każda z rodzin ma też przecież swoje dodatkowe świąteczne przyzwyczajenia i mini tradycje. Możemy je lubić i chcieć kultywować, ale mogą nam również bardzo przeszkadzać. Bycie tam, gdzie wypada być. Kupowanie tego, co wypada kupić. Dawanie tego, co wypada podarować. Mogłabym przecież wymieniać tak bez końca.

 

Gdy zapytałam Was w poprzednim tekście, czy macie ochotę przeczytać jak wyglądają moje minimalistyczne Święta, Emilia napisała, że chętnie by przeczytała z czego, jako minimalistka, nie wyobrażam sobie Świąt. Fajny pomysł ująć temat od tej właśnie strony.

 

Rodzina

 

Zastanawiałam się, czy mogłabym spędzić Święta bez rodziny. Wiem, że to będzie bardzo kontrowersyjne, ale tak, mogłabym. Kocham swoich najbliższych, ale wychodzę z założenia, że mogę z nimi spędzać czas przez cały rok, nie tylko w te 3 dni grudnia. Wiem, że to jest trudne do zrozumienia, ale moja rodzina chyba się już przyzwyczaiła, że jestem trochę dziwna. :) 

 

Przez wiele lat jeździłam na Święta do rodzinnego domu w poczuciu obowiązku. Wydawało mi się, że nie można spędzić tego czasu inaczej. Najczęściej pracowałam jeszcze do południa w Wigilię (w czasach na etacie), potem wsiadałam do samochodu/pociągu i jechałam 400 km po to, żeby spędzić w domu zaganiane 2 dni, a potem znowu 400 km drogi powrotnej. Dwa lata temu zupełnie nie było nas na Święta w Polsce i to były fajne Święta, chociaż Wigilię spędziliśmy na pokładzie samolotu, a po przylocie, w pierwszy dzień Świąt w domu miałam do zjedzenia wyłącznie ciasteczka. :) W zeszłym roku pojechaliśmy do mojego rodzinnego Malborka i znowu miałam poczucie, że spędzamy ten czas w biegu, w samochodzie.

 

Dlatego w tym roku zostajemy z MM w domu. Nie jedziemy, ponieważ chcę spędzić ten czas spokojnie, bez pośpiechu i zupełnie po swojemu. Zdaję sobie sprawę, że zapewne nie wszystkie osoby w mojej rodzinie akceptują mój wybór, ale uważam, że każdy ma prawo stworzyć własną świąteczną tradycję.

 

Porządki i inne obowiązki

 

Przechodząc do bardziej pragmatycznych kwestii… Rany, jak mam to napisać, że w ogóle nie zamierzam sprzątać… Jestem w tej komfortowej sytuacji, że korzystam z pomocy przy sprzątaniu i w zasadzie jedynie poprosiłam Panią, z której pomocy korzystamy, o dodatkowe umycie okien, co zajęło ostatnio 2 godziny. Posiadanie małego mieszkania ma pewne zalety, np. w postaci małej powierzchni do sprzątania.

 

Nie jestem też fanką obowiązkowego kończenia wszystkich spraw przed Nowym Rokiem, a najlepiej przed Świętami. Większe porządki typu przegląd szafy w przedpokoju czy domową wyprzedaż planuję na spokojnie na styczeń przyszłego roku. Na szczęście też, nie mam w posiadaniu żadnej zagraconej piwnicy lub strychu, który koniecznie trzeba uporządkować, czy też innych dodatkowych obowiązków. Punkt dla minimalizmu. ;)

 

Dekoracje

 

Z bardzo prozaicznych powodów, najprawdopodobniej nie zamierzam również ubierać choinki. Po pierwsze, nie uznaję sztucznych drzewek, a nasze mieszkanko jest zbyt małe na dużą prawdziwą. Po drugie, pies obgryzający i osypujący igły nie pomaga. :) Zamiast przyjemności podziwiania drzewka miałabym igły w całym mieszkaniu, a na ciągłe zamiatanie zupełnie nie mam ochoty. Po co komplikować sobie życie? Jednak, jeśli uda mi się znaleźć malutkie drzewko w doniczce, które będę mogła postawić na półce, a potem wkopać w ziemię w ogródku, to rozważę zakup.

 

Jeśli nie, wtedy wstawię do wazonu kilka gałęzi, powieszę na nich parę sztuk własnoręcznie zrobionych, prostych ozdób (kilka mam z zeszłego roku, a kilka chcę dopiero zrobić – jak się uda będzie nowe DIY) i rozstawię w domu świece. Dużo mandarynek pod ręką to również element obowiązkowy. :) Obiecuję zrobić zdjęcia, jak już wszystko przygotuję.

 

Aha, jeszcze jedna ważna rzecz! Nie istnieją dla mnie Święta bez muzyki! Bez kolęd i innych świątecznych piosenek. To chyba jedna z ważniejszych dla mnie rzeczy, które tworzą klimat. Do tego prawie bezkosztowa. Słuchałam ich nawet w samolocie z Bangkoku. ;)

 

Jedzenie

 

Największa bolączka świąteczna. Nieprzebrane ilości jedzenia, którego nikt nie jest w stanie spożyć. I ciągłe pytania: „a może byś coś zjadła?” i „tyle tego jest, trzeba zjeść, bo się zmarnuje”. Tak ja pamiętam świąteczne dni z czasów dzieciństwa. Absolutnie nie zamierzam przygotowywać 12 potraw zwłaszcza, że będziemy spędzać Święta w trójkę. Jeszcze nie ustalaliśmy świątecznego menu, ale bez przesady, to przecież tylko 2 dni! Z pewnością będzie barszcz z uszkami, bo bardzo lubię i śledzie. Dodatkowo zapewne jeszcze jedna ryba, ale na pewno nie karp, którego oboje nie znosimy i pierogi. Trochę samodzielnie upieczonego mięsa i wystarczy! W końcu 27 grudnia znowu otworzą spożywczaka. ;)

 

Do tej pory co roku piekłam nasze ulubione maślane ciasteczka, które chowałam do słoika i podjadaliśmy przez cały grudzień. W tym roku mam kłopot, bo MM jest na zupełnej bezglutenowej i bezlaktozowej diecie (poważne podejrzenie celiakii) i szukam zastępstwa dla mąki pszennej. Podobno kukurydziana i ryżowa się sprawdza? Jeśli znacie, podeślijcie proszę sprawdzone przepisy. Dzięki z góry!

 

Prezenty

 

No tak, prezenty. Ukochane przez jednych, znienawidzone przez innych. Jedni lubią dawać, inni dostawać. I znowu, nie ma jednej słusznej linii myślenia o prezentach. :) W zeszłym roku przygotowałam wielką listę alternatywnych prezentów świątecznych – nadal aktualna! Sama lubię dawać prezenty, ale lubię też klarowne sytuacje. Czasami wiem, co się sprawdzi, a czasami wolę zwyczajnie zapytać. Nawet zastanawiałam się, czy to nie odziera Świąt z pewnej magii niespodzianek? A potem przypomniałam sobie wszystkie sztuczne uśmiechy i podziękowania, gdy wiesz, że prezent jest nietrafiony. Te, które oglądałam na twarzach innych i te, które próbowałam ukryć na swojej. Frustracja, co z takim nietrafionym przedmiotem zrobić. Poczucie straconych pieniędzy. Poczucie winy i wyrzuty sumienia. I tak dalej i dalej.. Czujecie to, prawda?

 

I znowu, im jestem starsza, tym bardziej nie rozumiem, po co się tak męczyć? W imię tego, że wypada? Bo sprawisz komuś przykrość? Wyobraziłam sobie taką sytuację, gdy każdy dostaje serum prawdy i otwarcie mówi, co myśli na temat dawania/otrzymywania prezentów. Bez żadnego ściemniania, „bo wypada” i krygowania się. Czy świat nie byłby wtedy prostszy i piękniejszy? Może wtedy okazałoby się, że ktoś naprawdę NIE CHCE dostawać prezentów, albo ich kupowanie co roku jest dla niego ogromną udręką. A przecież to nie prezenty są najważniejsze! Jak to jest, że niby wszyscy o tym wiemy, lajkujemy obrazki z takim tekstem, traktujemy jak truizm i banał, a jednak nie potrafimy tego poczuć lub nie mamy odwagi faktycznie wprowadzić w życie?

 

Zastanawiałam się długo i moje podejście do prezentów jest chyba dość… obojętne. Jeśli jest okazja, na którą kupuję prezent to znajduję w tym przyjemność, chociaż NIKT i NIC nie zmusi mnie do wizyty w centrum handlowym w grudniu. Nie przepadam za dostawaniem prezentów-niespodzianek. Oczywiście, świadomość, że ktoś się dla mnie starał jest ogromnie miła, ale najczęściej dostaję rzeczy, których naprawdę nie potrzebuję i zawsze mam poczucie, że jest to zbędny wysiłek i koszt po stronie ofiarodawcy. Mogę więc spokojnie obejść się bez prezentów. Jeśli już, chyba najbardziej ucieszyłabym się, gdyby ktoś w moim imieniu np. przelał pieniądze na ważny dla mnie cel charytatywny.

 

Podsumowując, nie jestem chyba zupełnym świątecznym pariasem. :) Lubię ten czas, ale nie znoszę „czegoś musieć”. Kilka świątecznych akcentów w domu, zapalone świece, zapach upieczonych ciastek i muzyka w tle. Nic więcej mi nie potrzeba w ten świąteczny czas.

 

Bez czego Ty nie wyobrażasz sobie Świąt?

 

Zdjęcie tytułowe pochodzi z banku zdjęć JestRudo.

 

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
153 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments