Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Minimalizm w praktyce. Ten cholerny sentyment!

To jest chyba najczęstszy i absolutnie największy problem, który pojawia się w trakcie odgruzowywania przestrzeni ze zbędnych przedmiotów. Muszę się przyznać, że osobiście ta akurat kwestia nie była nigdy moim najpoważniejszym wyzwaniem w procesie stawania się minimalistką. Jakoś tak mam zakodowane w głowie, że przedmioty to przedmioty, a emocje to emocje i naprawdę rzadko te dwie sfery mieszają mi się ze sobą. Wyjątek jest jeden i jest nim właśnie widoczna na zdjęciu powyżej torebka. Nie chciałabym tu wyjść na jakiegoś pozbawionego sentymentu potwora, ale faktycznie w kontekście pozbywania się rzeczy, radzę sobie z tym zadziwiająco dobrze. Wiem jednak, że jest wiele osób, również w moim otoczeniu, które potrzebowały w tym względzie malutkiej pomocy. I tak stworzyłam pewną metodę…

 

Najczęściej trudno pozbyć się jakiegoś przedmiotu, ponieważ utożsamiamy go z pewną emocją, z reguły z pewnym wspomnieniem. Pierwszy miś naszego dziecka, prezent czy pierścionek kupiony za pierwsze zarobione pieniądze. Ale, ale, nie jest moją intencją „grzebanie się” w emocjach, tylko pokazanie, że dzięki pewnym narzędziom można sobie z tymi emocjami poradzić – sprawić, żeby nie przeszkadzały w pozbywaniu się, w istocie zbędnych przedmiotów. Zapewne zauważyliście już, że uwielbiam wszystko numerować i tym razem też się bez tego nie obędzie :). Oto 3-stopniowa metoda pozbywania się rzeczy, do których masz sentyment:

 

Krok 1

Oddziel emocje od przedmiotów

Spróbuj znaleźć w sobie przestrzeń do świadomego oddzielenia emocji od przedmiotu, który te emocje wzbudza. Teoretycznie, rozumiesz przecież, że rzecz to tylko pewien nośnik wspomnień czy uczuć, prawda? Dlaczego więc tak ciężko się go pozbyć? Głównie dlatego, że wydaje Ci się, że pozbywając się tej rzeczy, w pewnym sensie wyzbywasz się czy też gubisz wspomnienia i te właśnie uczucia. To bardzo złudne. Gdy zrozumiesz w jaki sposób działa ten mechanizm, gdy świadomie zdasz sobie sprawę, jakie emocje kryją się za danym przedmiotem, łatwiej będzie Ci przejść do kolejnego kroku.

 

Krok 2

Uhonoruj tą rzecz

Poważnie. Uhonoruj przedmiot, którego chcesz się pozbyć. Możesz to zrobić na kilka sposobów. Możesz mu zrobić zdjęcie i zachować w albumie. Możesz zadzwonić do osoby, którą przypomina Ci dany przedmiot. Możesz opowiedzieć komuś o emocjach i wspomnieniach, które z tą rzeczą się łączą. Chodzi o swoiste zaspokojenie Twojej prawej półkuli, odpowiedzialnej za emocje, podczas gdy lewa, ta bardziej logiczna, rozumie, że ten przedmiot powinien już odejść i znaleźć inny dom :).

 

Krok 3

Pożegnaj się godnie

Jakkolwiek może to głupio i patetycznie zabrzmieć, ale podziękuj rzeczy, z którą się rozstaniesz za wszystko, co dla Ciebie zrobiła dotychczas.  Zadbaj też, żeby trafiła w dobre ręce. Łatwiej będzie Ci się rozstać z danym przedmiotem, gdy będziesz wiedział/wiedziała, że ta rzecz się komuś przysłuży jeszcze. Przecież u Ciebie spełniła już swoją rolę doskonale. Teraz przyszedł czas, żeby drugiej osobie sprawiła radość lub pożytek :).

 

Żeby nie byś gołosłowną, sama też się za to zabieram. Jak wspomniałam na początku, tylko jeden przedmiot wywołuje u mnie na tyle dużo emocji, że trudno mi się z nim rozstać. Jest to widoczna na zdjęciu torebka Batycki. Jest dla mnie ważna, ponieważ to pierwsza markowa torba, którą kupiłam (bardzo, ale to bardzo dawno temu) za pierwsze, zupełnie samodzielnie zarobione pieniądze. Wtedy, kwota za nią zapłacona wydawała mi się kosmiczna i doskonale pamiętam związane z tym zakupem emocje. To poczucie samostanowienia i wolności :). Postanowiłam ją uhonorować, pisząc Wam o tych emocjach. Teraz czas się pożegnać. Torebka zostaje wystawiona na sprzedaż. Czuję się jakbym sprzedawała przyjaciela, ale w głębi serca wiem, że to dobra decyzja. Służyła mi przez wiele lat, od długiego czasu już jej zupełnie nie używam i wiem, że może teraz przydać się komuś innemu.

 

Oczywiście, nie zagwarantuję, że ta metoda sprawdzi się zawsze i u każdego. Czasami emocje związane z przedmiotami są tak silne, że pożegnanie się, trochę jak żałoba, wymaga czasu. Ale spróbuj, po prostu spróbuj. Idź teraz i weź do ręki tą właśnie rzecz, z którą ciężko Ci się było dotychczas rozstać. Przerób z nią te 3 kroki i zobacz co się stanie. Może akurat będzie to dla Ciebie dobre narzędzie? A potem daj mi koniecznie znać, czy się sprawdziło :).

 

Sprawdź Także

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
45 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dorota Zalepa

Pozbywam się rzeczy z łatwością. Nie gromadzę ich na przyszłe okazje, które zazwyczaj nie następują. Zawsze po takim odgruzowaniu szafy, szuflad, mieszkania, nawet piwnicy, czuję się lżejsza i jestem pozytywniej nastawiona do świata. To taka mała terapia – masz zły dzień, zrób porządek! ;)

Aleksandra M.

Oj, ja mam tak samo :) Jak wpadam w szał sprzątaniowy to wyrzucam wszystko do worków do PCK. Moja mama za to chomikuje ubrania, które zbierała całe życie, a teraz przytyła o dwa rozmiary (po operacji) i ma nadzieję, że jeszcze kiedyś się w nie zmieści :) Wyobraźcie sobie, jak musiałam biegać za nią z worem i przemawiać do rozsądku. :))

Marta Re

Mam dokładnie tak samo! Pozdrawiam

No właśnie ja z reguły też tak mam, ale bywają przedmioty, które są wyjątkiem. No np. ostatnio… w konkursie Zalando dostałam jako nagrodę m.in. statuetkę i teraz naprawdę nie wiem co z nią zrobić… Nie bardzo mam miejsce w domu, żeby ją postawić (jest duża), a z drugiej strony tak po prostu wrzucić do szafki? Wyrzucić przecież głupio ;).

Miałam ten problem z pucharami i medalami, których jak się pewnie domyślasz, miałam spore ilości (parę dużych kartonów). No i przecież nie zrobię z mieszkania mauzoleum. Zostawiłam te najcenniejsze (jeden Puchar z MŚ) i tylko złote medale z zawodów międzynarodowych i to też tych najwyższej rangi.

No właśnie! Ale oddałaś je czy po prostu na złom? ;)

Przez wiele lat były w piwnicy w domu rodzinnym, ale w końcu musiałam podjąć decyzję co z nimi zrobić. W mieszkaniu nie ma na nie miejsca, a przenoszenie z piwnicy do piwnicy nie miało sensu. No i poszły na złom. Zostawiłam tylko te najcenniejsze.

Joanna

Zrob sobie zdjecie ze statuetka, a grata sie pozbadz :)

Patrycja Teter

Mam tak samo! :) Może nie wyzbyłam się całkowicie poczucia „a może jeszcze się przyda”, ale zostało we mnie w minimalnym stopniu. No i właśnie, jak mam gorszy dzień zabieram się za porządki – z ubraniami, bibelotami albo plikami na komputerze, a potem jest jakoś tak… lżej :)

karolajnus D

Ja mam jeszcze jeden krok, w wyjątkowych sytuacjach. Włożenie wyjątkowych dla mnie rzeczy, które wywołują we mnie emocje, do pudełka na określony czas. Nadal mam sukienkę, która przypomina mi o jednym z ważniejszych dla mnie dni w życiu, jednak ona po prostu jest, nie spełnia żadnej innej funkcji, jest schowana i czeka aż podejmę decyzję, aby się z nią rozstać. Oczywiście nie polecam tego do każdej rzeczy typu ” nie wiem co z nią zrobić, nie chcę jej oddać, ale nie jest mi potrzebna”, jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Już kilka razy w ten sposób „dojrzałam” do tego aby oddać/ sprzedać daną rzecz, bez wyrzutów sumienia ;)

podczytywka

Noś ją. Niech Ci przypomina o tej wyjątkowym dniu za każdym razem, gdy ją założysz :)

karolajnus D

Dlatego czeka :) nie wykluczam, że jeszcze ją założę :))

Bea

Niestety jestem osobą sentymentalną ale ostatnio znalazłam i na to sposób. Jeśli uważam, że nie jestem w stanie czegoś wyrzucić, zostawiam to. Wracam jednak do tej rzeczy za miesiąc lub dwa. Ponownie oceniam przydatność lub stopień przywiązania do tej rzeczy i najczęściej udaje mi się jej pozbyć. Jeśli nie, proces powtarzam. Ostatnio pozbyłam się tą metodą masy rzeczy. Są jednak rzeczy, które stanowią dla mnie pamiątki i dla nich mam odpowiednie pudełko. Póki wszystko się w nim mieści jest ok.

Katarzyna Kędzierska

Hmm,to może być bardzo zdradliwy sposób. Jeśli w końcu pozbywasz się tych rzeczy to super. Gorzej, jak się je chomikuje w nieskończoność. W końcu przychodzi taki moment, że trzeba by je „puścić”.

rogaczki

Sentyment to faktycznie duży problem :) Chociaż nie mam wielu takich pamiątkowych rzeczy, to z sentymentu nie mogę rozstać się z książkami. Bo jedna ulubiona, a drugą kupiłam na wakacjach… I chociaż zdecydowana większość nie jest warta ponownego przeczytania – zalega na półce. Pomału dojrzewam do porządków, ale nie jestem niestety za grosz stanowcza i przy każdym podejściu potrafię się pozbyć ewentualnie 2-3 książek. Pomału, ale do przodu ;)
Pozdrawiam, A

Katarzyna Kędzierska

Małe kroczki to zawsze ruch do przodu :). Moja przygoda z minimalizmem zaczęła się własnie od książek. Uświadomiłam sobie, że książki są przecież do czytania! A ja ich nie czytam więc lepiej, żeby poszły w świat tam,gdzie będą czytane :).

Słodko-Słony Świat Ilony

Oj, to jest mój wielki problem, by pozbyć się niepotrzebnych rzeczy, które uważam za sentymentalne… Największy kłopot to wszelkie pamiątki związane z moimi Dziećmi – rysunki, kamyczki, kasztany, ubranka czy książeczki. Zebrałam ponad 20 kg (tak, ważyłam!:D) ich rysunków od dosłownie pierwszej kreseczki narysowanej na karteczce aż po „dzieła” kiedy mają już 7 i 10 lat… Nie potrafię wyrzucić żadnego kamyczka, żadnej muszelki, którą dla mnie znajdą… Wiem, to trzeba leczyć:) Plus jest taki, że przynajmniej wszystkie rysunki mam poukładane… chronologicznie:DD

R,

Miałam dość podobny problem, z tym, że u mniej mniej tego było, bo rysunki tylko od jednego dziecka. Zapisałam sobie skany na małym pendrajwie. To wcale miejsca nie zajmuje, a rysunki… No, nie jak żywe, ale nie trzeba się było z nimi rozstawać na stałe.
Plus, mam to poczucie, że wszystkie rysunki poszły na zbiórkę makulatury dla chorego dziecka. Jakoś mi z tym lepiej.

Joshua z TheMinimalists.com pisał kiedyś jak sobie z tym poradzić: http://www.theminimalists.com/sentimental/ Mam nadzieję, że ten tekst pomoże Ci zmienić sposób myślenia o pamiątkach :)

Marta Re

Akurat ja sentymentów nie mam. Ale nie raz tutaj pisałam, że większośc swoich rzeczy nie wyrzucam tylko oddaje dalej- tak z pewnością łatwiej się pozbywać tego co nam już nie potrzebne.

Katsunetka

Już jakiś czas temu sprawdził się na mnie inny paten żegnania rzeczy. Zawsze gdzieś zostawały te emocje i z worka do wyrzucenia potrafiłam coś wyciągnąć, bo sentyment. Powiedziałam sobie, że dla ubrań pogrzeby bez honorów tylko nożyczki w dłoń. Nie tnę, ale odzyskuję guziki lub zamek czy jakieś napy bo tego szkoda, wtedy emocje ode mnie odchodzą.

Katarzyna Kędzierska

Ciekawe! A gdzie przechowujesz te odzyskane szczegóły? Później się również ich pozbywasz czy zostają z Tobą?

Katsunetka

One zostają schowane jak na razie w pudelkach. Wiesz jak jest, tu trzeba zamek wszyć, guzik zmienić to po co kupować nowe jak ubranie wizytowe nie jest. Chociaż teraz cały czas szykuje się na zrobienie biżuterii za żaków.

O, coś w sam raz dla mnie – powoli przygotowuję się do przeprowadzki i chcę się pozbyć zbędnych rzeczy. Między innymi wieży, którą dostałam od rodziców na 18 urodziny. Mimo, że nie używam jej od lat, właśnie z powodów sentymentalnych trudno mi się z nią rozstać :)

Ewa viosna

Jak pytałaś na fb, co nam stoi na przeszkodzie do minimalizmu, odpowiedziałam właśnie: ładunek emocjonalny, jaki niosą ze sobą rzeczy, mój emocjonalny stosunek do nich. Po prostu przywiązuję się, do tego są nośnikiem wspomnień.
I nie zgodzę się do końca, że i bez tych przedmiotów byśmy pamiętali o wydarzeniu, osobie itd. Może ogólnie tak, ale o danej chwili związanej z konkretną rzeczą już niekoniecznie. Trzymam np niektóre nietrafione prezenty od mojej kochanej (nieżyjącej już) babci. I choć babci nigdy nie zapomnę, to te patrząc na poszczególne przedmioty przypominam sobie okoliczności ich dostania itd. Może metodą dla mnie byłoby faktycznie obfotografowanie wszystkich pamiątek, by jednak gdzieś po nich pozostał ślad.
I jakieś śmieszne zapiski z czasów liceum, krążące na kartkach pomiędzy ławkami trzymam, i pierwszą walentynkę, i pamiętnik, i „złote myśli” i mnóstwo innych drobiazgów, które właśnie stoją mi na drodze, by uzyskać piękną, uporządkowaną przestrzeń.

Magda

A ja już wiem, że nie pozbędę się moich pamiątkowych rzeczy, których mam całe pudła, nie potrafię i koniec. Codzienną przestrzeń życiową mam ogarniętą i uporządkowaną, bo te rzeczy są pochowane w pudła i nie leżą bez ładu i składu, ale jest ich tak wiele. Nie wiem, jakim cudem ja to nagromadziłam. Ostatnio zabrałam kilka kolejnych pudeł od mamy z różnymi starociami i przeglądałam to wzruszając się, płacząc ze śmiechu, albo dziwiąc się.

Marta

Ja mam problem z pozbyciem się rzeczy, które są niezniszczone, podobają mi się, ale z pewnych powodów ich nie noszę – tak mam w przypadku kilku par butów. (bo może się przydadzą, jak się popsują moje uluione, albo może będzie jeszcze okazja …) I ciągle czekają zamknięte w kartonikach. Chyba czas na decyzję.

Barbara

Ciekawy artykuł! Dziś wieczór GODNIE pożegnam kilka rzeczy….. Pozdrawiam :)

Beata Redzimska

Kasia coraz bardziej kusi mnie minimalizm. Chyba troche celem odgruzowania mieszkania i by przestac blakac sie we wiecznym balaganie. Im dluzej Cie czytam, tym mocniej wierze w to, ze minimalizm to swietny sposob na te bolaczke. Pozdrawiam serdecznie Beata

verónica

to niestety nie działa zawsze.
mam kosz piknikowy, który dostaliśmy wieki temu w prezencie a bardzo długi taki ordżinal kosz nam się marzył.
lajw okazał się średnio praktyczny- ale okazuje się, że jest to jedna z nielicznych rzeczy, których nie umiem oddać.

jestem w stanie zrezygnować/oddać naprawdę wiele rzeczy, ale czasami jest coś ( i tu już nie chodzi tylko o prezenty) co w jakiś sposób- głęboko do mnie trafia, i staje się czymś niesamowicie ważnym.
nie tylko przez wspomnienia, czy intencje osoby-od której dostałam ten kosz- ale także przez przyszłość, która może się z nim wiązać- że jeszcze przed nami masę wypraw i wycieczek, i że kiedyś zaczniemy z tego kosza korzystać częściej.

Dla mnie to chyba najtrudniejsze. Jestem bardzo sentymentalna i trudno mi pozbywać się rzeczy, z którymi wiążą się wspaniałe wspomnienia, cudowne chwile czy osoby, które na zawsze chcę zachować w pamięci. Staram się jednak, aby po takich chwilach czy osobach pozostawały mi drobiazgi nie zajmujące zbyt wiele przestrzeni. Niestety mam strasznie chomikarską naturę i nasz dom zarasta rzeczami, które wydają się niezbędne, choć wcale takimi nie są.

Anna Pryć-Futkowska

Chyba sobie ten post wydrukuje z okazji zbliżającego się wyzwania :) a właściwie już rozpoczętego. Jestem ogromnie sentymentalna. Rzeczy to uczucia – dla mnie nierozerwalnie – zwłaszcza gdy dotyczą dzieci czy związku. będzie bardzo, bardzo trudno i z pewnością wiele przedmiotów jednak zostanie…ale gdyby udało się rozstać choć z połową…bylby to dla mnie sukces na miarę oskara :)

Joanna

A czy trzeba sobie radzic? Moze wybrac te bardziej reprezentatywne pamiatki i sobie zostawic? Czy koniecznie trzeba podchodzic do wszystkiego tak racjonalnie? Emocje nie sa racjonalne. Mi tez sie zdarzylo wyrzucic kilka rzeczy. I teraz zal…

Katarzyna Kędzierska

To wszystko jest kwestią skali i tego, czy mamy z trzymaniem pamiątek problem. Jeśli zachowujemy rozsądną liczbę wyjątkowych rzeczy, to wszystko jest ok. Gorzej, gdy tak jak wyżej pisała Ilona, samych rysunków dzieci nagromadziło się 20 kg!, nie licząc pozostałych kamyczków, kasztanków, ubranek czy książeczek….

podczytywka

Ilona pisze, że gromadzenie pamiątek to jej problem, z którego chce się „wyleczyć”, więc podsyłam link, w którym są wskazówki jak można to zrobić. Przecież nie mówię, żeby pozbywała się nagle wszystkiego. Jeśli coś jest naprawdę ważne i przypomina o czymś fajnym, to czemu by tego nie zostawić i przywoływać dobre chwile? Ja na przykład w ogóle nie jestem sentymentalna, pamiątki i wspomnienia mam w głowie, a jedyne co trzymam to zdjęcia i pocztówki, ale przecież są osoby, które z łezką w oku obejrzą swoje rysunki albo zeszyty pierwszaka po dziesięciu czy dwudziestu latach ;) Z drugiej strony – jeśli ktoś czuje w środku, że chce być minimalistą i że jest mu to potrzebne, to potrzeba pozbycia się mało ważnych pamiątek przychodzi naturalnie.

Agata

Nie jestem sentymentalna. Nie mam problemu z wyrzucaniem/przekazywaniem pamiątek, figurek, dziwnych prezentów. Większą walkę toczę z przedmiotami użytkowymi np.kolejny długopis, kolejny notes… przyda się, przyda się, przyda się… hmmm prędzej z wiekiem wzrok stracę niż zużyję te kolejne przydatne pisadła.

Mój sentyment do rzeczy zniknął gdzieś między 6 a 7 przeprowadzką :) Kilka razy się teraz zastanowię, zanim kupię coś, czego tak naprawdę nie potrzebuję i co musiałabym kiedyś potencjalnie pakować i rozpakowywać :) My robimy regularnie takie czystki sprzętowe przed Swiętami (szybciej i drożej można sprzedać) i tym razem też żegnałam między innymi mój ukochany aparat – pożegnałam godnie mojego Nikona D5000. Stwierdziliśmy, ze od jakiegoś czasu robimy zdjęcia głównie smartfonami, a sprzęt się kurzy. Lubię mieć wokół siebie większą przestrzeń, oduczyłam się magazynowania.

Aga Ka

Nadrabiam zaległości bo czytam Twojego bloga jakoś od grudnia 2016. Zaczęłam od szafy minimalistki, a teraz jestem tu :) Powoli wprowadzam do mojego domu i życia minimalizm. Są pierwsze sukcesy, ale sentyment to moja zmora, która strasznie przeszkadza mi w pozbywaniu się nadmiaru rzeczy. Po przeczytaniu tego posta zabrałam się za moją biżuterię, bo mam jej strasznie dużo nie przebieranej od liceum (!) a mam 35 lat… Wyobraź sobie drewniane kolczyki, koraliki z drzewa sandalowego i podobne 'cuda’ :) Znów pojawił się sentyment, ale tym razem znalazłam na niego sposób! Od razu zadawalam sobie pytanie: Czy ta rzecz pasuje do nowej mnie? Czy wpisuje się w wizerunek, który chce zbudować? Czy nowa ja to jeszcze założy? I pomogło! Dziękuję Ci za tego bloga, dzięki Tobie zmieniam jakość życia ;)

Katarzyna Kędzierska

Bardzo mi miło, dziękuję!!! :)

Ewa Złotowska

A jakie macie sposoby na pozbycie się dobrych, niepotrzebnych 'rzeczy’?
Dać – się nie da. Ludzie wolą kupić anonimowo w sh niż dostać.
Zbiórki – to fikcja (nie będę rozwijać tematu), wyprzedaży garażowych u nas nie ma w zwyczaju, portale – praco- a i kosztochłonne.
A tak wyrzucić do śmieci – nieużywany mikser, 1 x założoną kieckę, niechciany komplet naczyń – dla mojego pokolenia 'braku’ jest ciężko.

Puma

Takie wartościowe rzeczy można sprzedać np na Facebooku (są różne grupy), czy innym portalu. Moja córka często tak robi. Co do oddania to można szukać dalszych znajomych. Ja tak szukałam dość długo, aż sąsiadka znalazła kogoś na wsi, kto potrzebował. Do organizacji też oddawałam. Niektóre rzeczy są poszukiwane w antykwariatach. Jednak ja osobiście, ich nie sprzedaję, bo i dla mnie też są wartościowe

iStock-621238068_710.jpg
Puma

Mimo upływu czasu blog nadal jest aktualny. W zasadzie zajrzałam do tkanin, a tutaj dlatego, że moja córka jest minimalistką.
Ja na pewno nie. Dla mnie podejście do posiadania rzeczy jest uzależnione od trybu życia i od tego jak chcemy, żeby ono wyglądało. Jako młoda dziewczyna owszem byłam minimalistką. Wystarczyła mi jedna torebka i każda inna rzecz w jednym egzemplażu. Kupowałam nowe, kiedy coś się zniszczyło. Z biegiem czasu życie zaczęło się różnicować i stały się potrzebne specjalistyczne przedmioty, czy ubrania. Kiedyś nie chodziłam na bale lecz na dyskoteki, gdzie nie potrzebowałam jakichś specjalnych kreacji. Potem były okazje gdzie zaczęło być ważne jaki strój się nosi – sprzęt i ubranie na górską wyprawę, czy na ekskluzywny bal. Serwis obiadowy z odpowiednimi sztućcami i taki codzienny, kolorowy. Kiedy życie zaczyna się różnicować, tak że jedna rzecz służy jednemu specyficznemu celowi i jest w tym najlepsza, to zaczyna się ich robić dużo. W dodatku kocham piękno i lubię otaczać się przedmiotami, które mi się podobają. Lubię ich dużą ilość, ale pasujących do siebie. Oczywiście o każdy trzeba zadbać, ale wolę to od pustawego mieszkania. Pamiętam mieszkanie rodziców koleżanki gdzie stał regał i nic nie było na półkach. To mi się nie podoba.
Jeśli chodzi o ubrania, to każde ma swoje przeznaczenie i zależy od okazji. Jeśli ktoś nie ma okazji, które odbiegają od codzienności, to nie są mu one potrzebne. Jeśli ktoś nie przyjmuje wielu gości, to niepotrzebna mu duża ilość garnków, robotów kuchennych, ekspresów do kawy, kompletów naczyń itp. To samo dotyczy pasji. Jestem plastykiem, lubię przerabiać różne rzeczy, więc ich nie wyrzucam, bo po kilku latach robię z nich coś innego. Mam też komplety farb, różne kleje, kredę, złocenia, czy nawet deski, narzędzia itp. To wszystko zajmuje miejsce, ale ja lubię się tym zajmować. Jeśli ktoś lubi coś innego, co nie wymaga tylu rzeczywistych przedmiotów, co najwyzej wirtualnych, to nie musi tego mieć.
Na dodatek jestem sentymentalna i jeszcze więcej… Przedmioty są przedłużeniem mojego ja. Przypominają mi o przeżytych dobrych chwilach, ale i o sprawach, które udało się rozwiązać, przypominają kim jestem, głównie w momentach kiedy mam zamiar coś odpuścić. Wtedy zaglądam do nich i widzę ile już dokonałam, a niektóre sytuacje rozwiązałam w sposób, który mnie samą pozytywnie zaskakuje i to mi daje siłę do osiągania celów i ciągłości życia. Że coś było ważne i to nie ginie.
Również można komuś innemu pokazać jak było, kiedy mu się coś wydaje – np. dzieciom, ale również czasami trzeba coś udowodnić w urzędzie itp, więc jakieś stare dokumenty są potrzebne – domowe archiwum. Z tym, że pomimo to, cenię gospodarkę zrównoważoną i staram się być eko.
Pamiętam jak moja mama w czasie mojej nieobecności wyrzuciła książkę dziadka z 39 roku, bo była stara…. Niektóre przemioty po latach nabierają wartości. A ja lubię historię i może za 1000 lat inni ludzie też będą ciekawi jak żyliśmy.
Ale przyznam, że i ja mam przedmioty, które są mi naprawdę niepotrzebne i wtedy je oddaję. Niekiedy wymieniamy się ze znajomymi, lub oddaję organizacjom. Tak więc jest to bardziej sposób podejścia do życia