Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Minimalizm w praktyce. Bez jakich rzeczy potrafisz się obejść w te Święta?

Święta Bożego Narodzenia. Dla jednych religijne przeżycie, dla innych okazja do konsumpcyjnego szaleństwa totalnego. Najczęściej linia podziału nie przebiega tak klarownie, a w większości z nas odzywa się „pożądacz” określonych dóbr: choinki, ozdób, świeczek, dobrego jedzenia, prezentów. Zapytam więc przewrotnie, bez jakich rzeczy potrafisz się obejść w te Święta?

 

Może bez przystrojonej choinki? Nie ma znaczenia czy prawdziwej czy sztucznej, ozdobionej kunsztownie wykonanymi bombkami lub własnoręcznie upieczonymi pierniczkami. Dlaczego miałabyś rezygnować, przecież to tradycja, prawda?

 

A może potrafisz zrezygnować z prezentów? Niekoniecznie z ich otrzymywania, ale załóżmy, że w tym roku nie będziesz ich też dawać, choć lubisz. Nawet dzieciom. Trudno z nich zrezygnować zupełnie, prawda?

 

Wyobrażasz sobie Święta bez pysznych, wigilijnych potraw, albo bez uroczystego, rodzinnego śniadania w pierwszy dzień Świąt? Tak, mam na myśli zupełną rezygnację z jedzenia. W końcu to tylko rzeczy, prawda?

 


Agnieszka ma 34 lata. Tyle samo, co ja. Choruje, samotnie wychowuje 11-letniego synka i opiekuje się Mamą po wypadku. W tym roku nie ma szans na żadną z opisanych przeze mnie świątecznych rzeczy. Na choinkę i prezenty nie ma pieniędzy, a kolacji nie ma na czym przygotować, ponieważ stara kuchenka gazowa odmówiła posłuszeństwa. Od miesięcy jedyne, czym dysponuje to ciepła woda z czajnika elektrycznego. Poza tym, nie mieliby jak usiąść do stołu, plastikowe krzesła połamały się ze starości.



Sześcioro dzieci, dwójka rodziców, jednopokojowe mieszkanie. Po odjęciu kosztów utrzymania i i rehabilitacji Martynki z porażeniem mózgowym, rodzinie zostaje na życie ok. 230 zł miesięcznie na osobę. Najbardziej ucieszyliby się z kompletu talerzy. Nareszcie mogliby razem zjeść obiad, nie tylko ten świąteczny.


 

Na blogu wielokrotnie pisałam, że zajmuję się minimalizmem dobrowolnym, nie wymuszonym. Czułam, że nie mam absolutnie żadnej legitymacji, żeby pisać o biedzie. Prawdziwej biedzie. Dlatego też podjęłam współpracę ze Stowarzyszeniem Wiosna. Żeby móc coś zrobić. Ponieważ doskonale zdaję sobie sprawę, że coś, co dla mnie jest świadomym wyborem, dla wielu osób jest dramatyczną codziennością, od której nie ma żadnej ucieczki. A wstyd poprosić.

 

I właśnie teraz jest ten najważniejszy moment. Do akcji Szlachetna Paczka w tym roku zostało zakwalifikowanych prawie 21 tysięcy rodzin. Finał akcji jest już w najbliższy weekend, a ponad 600 rodzin nadal nie znalazło swojego darczyńcy. To 600 rodzin, które w tym roku nie będą miały szans na ciepły, świąteczny posiłek, na prezenty, na choinkę lub choć jej namiastkę.  Będą musiały się obyć bez tych rzeczy nie dlatego, że tak wybrały. Dlatego, że nie mają innego wyjścia. Ale Wy macie jeszcze szansę, żeby to zmienić. Ostatnią szansę w tym roku.

 

SZP_top_960-1(1)

 

Jeśli bierzecie, lub braliście udział w akcji Szlachetna Paczka, dajcie znać. Każde Wasze doświadczenie może stać się inspiracją dla kolejnych osób. Wiem, że pojawiają się czasami obawy, pytania. Mówcie o nich. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie.

 

PS. Historie zawarte w tekście nie są zmyślone. Rodzina Pani Agnieszki to rodzina, której w tym roku pomagam osobiście, razem z przyjaciółmi. Historia rodziny Martynki to jedna z wielu, które znalazły się w oficjalnym, tegorocznym Raporcie o polskiej biedzie

 

baner_Simplicite_wiosna

 

Sprawdź Także

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
53 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
herbatawkubku

Ważny i potrzebny temat, tym bardziej przy okazji Świąt – od kilku lat ja i moja rodzina nie dajemy się zwariować przedświątecznemu szaleństwu, role są podzielone: kobiety krzątają się razem w kuchni, dzieci stroją choinkę i robią łańcuchy z papieru, a mężczyźni dekorują dom, przynoszą choinkę do salonu i starają nie krzątać się po kuchni :) Jedną rzecz robimy wspólnie: zbieramy co roku datki od znajomych i przyjaciół, dokładamy swoje i robimy paczkę dla pewnej wdowy i trójki jej dzieci – prócz żywności zawsze znajdują się tam też prezenty dla dzieciaków, zobaczyć ich uśmiechy na buziach – bezcenne!

mw86

Koleżanka z pracy już drugi rok z rzędu organizuje zbiórkę na Szlachetną Paczkę. W tym roku wybrała mamę, która wychowuje upośledzoną córkę oraz ma jeszcze drugie dziecko. Udało się zebrać wszystko czego ta rodzina potrzbowała. Łącznie złożyło się ok. 70 osób.

Izabella

co roku od kilku lat angażuję się ze znajomymi w przygotowanie paczki :) opisana reakcja obdarowanej rodziny jest najlepszym prezentem na święta jaki każdy może dostać, z trudem powstrzymuję łzy wzruszenia gdy czytam relację wolontariusza obecnego przy wręczeniu paczki – radość potrzebujących jest bezcenna <3 Warto czynić dobro!!!

Mery

Dziękuję Ci za tego posta i przypomnienie o Szlachetnej Paczce. Bardzo często bieda dotyka ludzi nie z ich winy – przez chorobę, okoliczności, zawirowania życiowe… i w takich chwilach najgorsza jest świadomość, że zostaliśmy z tym wszystkim SAMI, bez nadziei i perspektyw na poprawę losu. Dlatego trzeba sobie nawzajem pomagać… Im więcej dobra wyświadczysz, tym więcej wróci go do Ciebie. PozdrawiaM:-)

ja od kilku lat pomagam osobiście i na razie pozostanę przy tej formie. mimo wszystko jednak uważam, że każda możliwa forma pomocy jest dobra :)

Magda - Dobrze Zorganizowana

Razem z grupą zaprzyjaźnionych foremek kolejny raz bierzemy udział w Szlachetnej Paczce. Dzięki temu, że jest nas trochę i mamy już całkiem spore doświadczenie możemy pomóc kilku rodzinom – w tym momencie wybieramy 5. rodzinę

Magda, to jest niesamowite! 5 rodzinę? Widzę, ile jest pracy przy jednej. Jesteście fantastyczni :).

W tym roku nie będzie u nas choinki ani innych ozdób, które zostały zalane w piwnicy… zresztą, przyznaję, nie szaleję zbytnio za świątecznymi ozdobami w domu. Zapalimy świeczki i nastrój sam się zrobi :)

margaritum

Biorę udział w Szlachetnej Paczce od trzech lat. Za każdym razem wygląda to podobnie: wybieramy rodzinę, dowiadujemy się w jakiej jest sytuacji i dzielimy zakupem tego, co potrzebne. Nigdy nie brałam udziału w finale, nie poznałam osobiście ludzi, którym pomogliśmy, nie widziałam uśmiechu na twarzach dzieciaków. Ale to absolutnie nie ważne. Ważna jest świadomość, że ktoś trochę spokojniej i radośniej przeżyje te Święta :)

Magda K-ska

Biorę udział od pięciu lat. Akcja piękna, mądra i potrzebna.

Jerry Smith

Szlachetna Paczka wymaga działania i warto o niej bębnić na każdym kroku (mają genialny dział marketingu). Bo zauważyłem, że ludziom często nie chce się nawet przepisać numeru wpisu do KRS, by odprowadzić 1% podatku…

Ola

a ja powiem przekornie – mam obawy czy cała ta akcja przy całej swojej dobroci nie utrwala pewnych wzorców pomocy, które nie opierają się na „daj wędkę”, ale „daj rybę” tj. nie motywuje do trwałych zmian. Jak widzę rodzinę pod hasłem „dwójka rodziców, szóstka dzieci, jeden pokój” to zastanawiam się czy tu czasem nie powinno być pewnej refleksji wykraczającej poza konieczność zakupienia kompletu talerzy oraz czy za rok opis nie będzie brzmiał „dwójka rodziców, siódemka dzieci, wciąż jeden pokój” (bo przecież z tego co się orientuję udział w paczcie w jednym roku jako obdarowany nie wyklucza udziału w latach następnych). Oczywiście jednak szanuję wybór innych osób, tak jak Twój Kasiu, sama jednak jak co roku wybieram pomoc zwierzętom, w którym to przypadku nie mam najmniejszej wątpliwości na ile pomoc jest zasadna / potrzebna.

Ola

dodam jeszcze, że przykładowo w zeszłym roku mój zakład pracy brał udział w obdarowaniu rodziny, gdzie jedną ze zdefiniowanych potrzeb dwójki dzieci było otrzymanie przez każde z nich zabawki Furby (średnia cena w smyku – 296 zł).

PP

Moja siostra jest wolontariuszem szlachetnej paczki, po przebytym szkoleniu przeprowadzają oni wywiad z rodzinami. Z tego co udało mi się zorientować oprócz potrzeb odnotowują również marzenia każdego z członków rodziny. To czy zostana one również spełnione zależy tylko od darczyńcy i tego na ile będzie mogł i chciał sprostać sytuacji.

Ania Piwowarczyk

Wolontariusze pod koniec spotkania z rodziną pytają również o marzenia każdego członka rodziny, o specjalny prezent. To czy zostanie spełniony zależy tak naprawdę od darczyńcy. Najlepiej, kiedy Paczka jest kompletna i są w niej również te specjalne prezenty, ale przede wszystkim chodzi o 3 potrzeby rodziny wymienione jako najważniejsze – informacje o tym otrzymuje każdy Darczyńca.

makate

Tak jak piszą dziewczyny – wolontariusz rozmawiający z rodziną pyta ich o osobiste marzenia. Jest to jeden z tych elementów, które mają sprawić że paczka będzie prezentem, czymś co pozwoli tym ludziom poczuć się wyjątkowo. Zdarza się że dzieci mają bardzo kosztowne marzenia, wtedy staramy się dopytać o coś mniejszego (jestem wolontariuszem pierwszy raz w tym roku, nie wiem jak było w zeszłych latach). Kiedyś bardzo mnie dziwiło że dzieci w ogóle podają takie zabawki – ale najczęściej wynika to z tego, że po prostu to jest coś co mają inni rówieśnicy. Jak byłam darczyńcą w zeszłym roku to kupiliśmy furby (też było wpisane) ale nie to oryginalne ze smyka.

Anna M.

Dokładnie, moja koleżanka z pracy której mąż prowadzi firmę, tez organizowała z mężęm paczkę, ale potrzeby rodziny były tak wielkie że nie dali rady tej paczki zrobić i wszystkich w pracy prosiła, żeby się dorzucili. Niestety, ale osoby które korzystają np. z pomocy społecznej nie mogą nic legalnie zarobić lub dorobić, bo są sprawdzani, a jak tylko coś zarobią to zaraz pomoc jest im odbierana, a wszelkie dodatki mieszkaniowe itd. muszą zwrócić. W rezultacie takie osoby wolą nie pracować tylko trzymać sie tych zasiłków, bo zasiłek jest stale a praca wiadomo – raz jest raz nie i jeszcze do tego trzeba wstac rano i cos robic 8 godzin. W końcu wypada się z rynku na stałe, a opieka społeczna nie robi nic aby te osoby wdrożyc do pracy. Wiem o czym mowie bo mam w rodzinie taką osobe, ktora od zawsze żyje z pomocy społecznej.

Katarzyna Kędzierska

Olu, rozumiem Twoje obawy, ale jeśli zagłębisz się trochę, a ja zrobiłam to bardzo mocno, to w działaniach Szlachetnej Paczki nie ma nic z dawania ryby. Wręcz przeciwnie, rodziny kwalifikowane do pomocy są bardzo szczegółowo sprawdzane, a kwalifikują się wyłącznie te, gdzie nie ma śladu roszczeniowości, a bieda jest prawdziwa, nie udawana. To powoduje też dużo tarć, gdy kolejne rodziny są odrzucane i nie kwalifikują się do pomocy.

Ola

dobrze, to może wyjaśnię na przykładzie:

KOD RODZINY: MAZ III-1704-417314

Pani Agata (30 l.) wraz z mężem Zbigniewem (36 l.) są rodzicami piątki dzieci: Damiana (14 l.), Piotra (11 l.), Magdy (8 l.), Mateusza (3 l.) i Małgosi (1 m-c).
Rodzina mieszka w skromnych warunkach, mieszcząc się w małej kuchni i pokoju. Trudna sytuacja pojawiła się, gdy Pan Zbigniew popadł w nałóg alkoholowy i stracił pracę. Pani Agata ze względu na opiekę nad dziećmi nie mogła podjąć żadnego zatrudnienia. Problemy materialne sprawiły, że rodzinie trudno było wiązać koniec z końcem. Poprawa nastąpiła po ostatnim finale Szlachetnej Paczki. Pan Zbigniew zmobilizowany wiarą małżonki, stara się wygrać walkę z nałogiem i w ostatnim czasie znalazł pracę sezonową, rodzina zaczęła utrzymywać się z zasiłku rodzinnego, zasiłku z OPS oraz stypendiów socjalnych, które otrzymują Damian, Piotr i Magda (2985 zł). Obecnie po opłaceniu niezbędnych rachunków oraz zakupu opału (500 zł) na jednego członka rodziny przypada 355 złotych miesięcznie.

***

Rodzina w zeszłym roku brała udział w Szlachetnej Paczce – i jak widać zachęci sukcesem stwierdzili, że powiększą rodzinę (najmłodsza córka ma 1 miesiąc więc łatwo policzyć), gdyż jak wiadomo mała kuchnia i pokój są najlepszymi warunkami zarówno do wychowywania czwórki dzieci, jak i do poczęcia i przyjścia na świat kolejnego potomka. Zakładam, że Pani Agata w dalszym ciągu „ze względu na dzieci nie będzie mogła podjąć żadnego zatrudnienia” choć dziecko prawie najmłodsze (3 lata) może chodzić do żłobka, no ale znów wracamy do kwestii najmłodszego dziecka urodzonego w tych samym strasznych warunkach.

Ola

KOD RODZINY: KUJ-1857-524400

Pani Magdalena (34l) wraz z mężem Pawłem (34l) wychowują wspólnie trójkę dzieci: Wiktorię (12l), Mikołaja (8l) i Mateusza (5l).
Rodzina zamieszkuje wspólnie 3-pokojowy lokal z dostępem do kuchni i łazienki.Pani Magdalena zajmuje się wychowywanie dzieci i utrzymywaniem domu. Źródłem dochodu rodziny są wynagrodzenie męża z pracy dorywczej, zasiłek rodzinny przyznany trojgu dzieciom, zasiłek stały oraz stypendium socjalne przyznane Wiktorii i Mikołajowi.Po opłaceniu rachunków zostaje rodzinie na przeżycie około 270 zł na osobę. Rodzina ma zaciągnięty kredyt, którego kwota do spłaty wynosi 3600 zł.Rodzina zaciągnęła kredyt z myślą o polepszeniu swojej sytuacji życiowej.

Logiczne – jeżeli nie mam pieniędzy (ale mam trzypokojowe mieszkanie) to zamiast iść do pracy, siedzę w domu i wychowuję dzieci, z których dwoje chodzi do szkoły, a jedno może chodzić spokojnie do przedszkola.

***
Jak patrzę na te opisy to naprawdę zastanawiam się czy moja mama nie była frajerką że poszła do pracy pomimo dwójki małych dzieci w domu bo pretekst naprawdę miałaby niezły.

Katarzyna Kędzierska

Wiesz, ja nie czuję się uprawniona do komentowania, ani oceny w tym względzie. Myślę, że finalną decyzję podejmuje w takiej sytuacji ewentualny darczyńca. Rodzina, której ja przesyłam paczkę to młoda, chora kobieta z synem i mamą po wypadku. Z uwagi na swoją chorobę żaden lekarz medycyny pracy nie pozwala jej na zatrudnienie, pracuje więc na czarno przenosząc drewno i tak ma na opał na zimę. Nie ma za to na czym ugotować obiadu, więc rodzina nie je ciepłych posiłków. Nie mam żadnych wątpliwości, że chcę Jej pomóc. I chcę wierzyć, że gdybym losowo znalazła się w Jej sytuacji, ktoś dobry zechciałby pomóc mnie.

Uważam, że to bardzo fajna akcja. Ludzkie serca są naprawdę ogromne, co widać po efektach tego typu akcji. Ale chciałabym, marzę o tym, by takie sytuacje zdarzały się jak najmniej. Żeby państwo wreszcie zaczęło działać, wspierać rodziny, zapobiegać biedzie, dbać o to, by młode rodziny miały własne mieszkania, a nie siedziały na garnuszku rodziców, by państwo dążyło do tego, by każdy otrzymywał godziwe wynagrodzenie za swoją pracę i mógł bez problemu utrzymać siebie i swoją rodzinę. Żeby takie akcje nie były potrzebne na tak dużą skalę…

iwona

Państwo socjalne nigdy nie jest dobrym pomysłem, tak samo jak wtrącanie się Państwa w gospodarkę.

Magdalena Samo Zloo

Logicznie masz racje, ale jak bedziemy kazdego rozliczac z jego zyciowych wyborow to nie znajdziemy nikogo godnego. Ale ja chcialam o czyms innym – na tej stronie jest inna, fajna inicjatywa – 'wedka’ o nazwie’Akademia Przyszlosci'(ktora wlasnie wsparlam).
Wspiera ona dzieci z trudnosciami w nauce poprzez umozliwienie wspolpracy dziecka z tutorem. Pracowalam w Wielkiej Brytanii jako analityk przy podobnej inicjatywie i wiem, ze przynosi wymierne efekty.

Ola

o, ciekawa inicjatywa – zapoznam się ze szczegółami, dzięki!

paula p

Obstawiam, że w ww przypadku ilość potomstwa nijak się ma do życiowych wyborów i w takich przypadkach nie popieram robienia paczek i prezentów.
Co innego choroba czy wypadek losowy- nie mam tu na myśli piątej ciąży ;) I ww przypadkach jestem za przymusowym podwiązaniem. Sorry.
Czego uczy, daje akcja „paczka” wg mnie niczego- oprócz wyciągania łapy i beztroski-, a daje tylko spokój sumienia darczyńcom.

verónica

no dokładnie, masę jest takich historii.

nie jestem w stanie przekonać się do szlachetnej paczki. nie mam nic przeciwko pomaganiu, ale akurat szlachetna paczka do mnie nie przemawia.

ffff

wybacz ale słabo sie orientujesz w temacie :) osobiscie znam rodzinę która zgłosiła sie do szlachetnej paczki (jest to moja bliska rodzina) i nie należa oni do ludzi biednych a do ludzi leniwych i sprytnych. są rolnikami dlatego łatwo jest im „ukryc” faktyczne dochody na rodzinę, małżenstwo z 7 dzieci w tym 5cioro juz grubo po 20tym roku życia, pracujących… na czarno. mogłabym wiele o nich mowic i niestety niezbyt wiele byloby w tych opowiesciach dobrego. ta rodzina dostała szlachetną pączkę dla najmlodszego dziecka gdzie bez najmniejszego problemu rodzice mogli kupic to sami, bo doskonale wiem na jakie bzdury potrafią wydawac posiadane fundusze i jak je marnotrawią, a z racji posiadania gospodarstwa na brak żywnosci (mięsnej) nie narzekają, jednak przez wiele lat nikomu nie chciało prowadzic sie ogródka warzywnego, zas owoce gniją na ziemi bo nikomu nie chce sie przerobic na przetwory. W chwili obecnej praca w gospodarstwie jest juz w ogromnym stopniu zmechanizowana wiec nie ma tak, ze cala rodzina od rana do wieczora spędza na polu. Dlatego ja osobiscie nie mam zamiaru uczestniczyc w tej akcji bo zbyt dobrze wiem jak wyglada to od podszewki. oczywiscie nie twierdze, ze wszyskie rodziny są takie ale mysle, ze niejedna.

Katarzyna Kędzierska

Pamiętaj proszę, że w ramach akcji pomoc dotarła w tym roku do prawie 21 000 rodzin. Nawet, jeśli procentowi rodzin uda się oszukać wolontariusza, to w mojej opinii i tak warto pomagać. Bo dla wielu osób będzie to jedyna deska ratunku.

Kornelia

Witam Panią,
w tym roku po raz pierwszy wzięłam udział w akcji Szlachetna Paczka. Szkoła moich córek przygotowała pomoc dla małżeństwa z obecnie 4 – giem dzieci (5-te w drodze).
Jedno z nich choruje na autyzm. Realia życia z tą chorobą są mi bliskie ponieważ i ja jestem mamą dziecka z takim zaburzeniem neurologicznym i dobrze wiem jak trudna to rzeczywistość.
Klasy podzieliły listę potrzeb między siebie, część osób kupiła artykuły spożywcze, część chemię gospodarczą, część środki higieny osobistej, jedna z klas złożyła się na lodówkę, firma mojego męża kupiła pralkę. Dotychczas tych dwóch sprzętów rodzina nie posiadała. Oczywiście pozostałe rzeczy typu koce, pościele, ręczniki, ubrania itp również udało się zgromadzić.
Mam nadzieję, że dzięki temu życie tej rodziny stanie się chociaż odrobinę łatwiejsze a święta radosne i spokojne ????
Osobiście wzięłam także udział w akcji Zostań Świętym Mikołajem i wysłałam prezent 3 – letniej dziewczynce z domu dziecka, o który poprosiła w liście napisanym przez wychowawczynię. Oby sprawił jej mnóstwo radości i wywołał uśmiech na buzi ????
Wiem, że świata nie zbawię i nie dam rady pomóc wszystkim potrzebującym ale jeśli to chociaż kilka osób to jak najbardziej warto się zaangażować!
Serdecznie pozdrawiam, Kornelia.

Katarzyna Kędzierska

Pani Kornelio, w mojej rodzinie również jest dziecko autystyczne więc doskonale wiem, jak wygląda ta rzeczywistość. Absolutnie się z Panią zgadzam, nie zbawimy całego świata, ale choć parę osób będzie miało łatwiej. Pozdrawiam!

IMOMO.pl

Miałyśmy ostatnio Tydzień Wdzięczności i jedną z rzeczy, za którą jestem wdzięczna to Szlachetna Paczka. Za to, że mogę pomóc. Za przyjaciół, z którymi ją organizujemy, bo to zawsze okazja do spotkania w gronie dobrych ludzi. Czytając opisy rodzin nie mogę czasem uwierzyć, w jak trudnych warunkach żyją Polacy. Dzieci nie mają zeszytów, butów, ciepłego jedzenia. Propagujmy to, może zmienimy świat tych ludzi na dłużej, nie tylko w święta? [Maja]

Ana AnyTHING

Bez rodziny. Nie wyobrażam sobie Świąt bez mojej rodziny. Reszta to dodatki. Do tej pory nie brałam udziału w szlachetnej paczce, ale mamy z mamą zaprzyjaźnioną rodziną na wsi, Pani Kamila pracuje jako sprzątaczka w przychodni. Mieszka z kilkorgiem dzieci, ledwo wiążą koniec z końcem, ale kiedy przyjeżdżamy zawsze czeka na nas gorąca herbata, koszyk z warzywami z ogródka przydomowego, albo worek orzechów włoskich zebranych przez dzieciaki. Mimo biedy dom lśni, dzieci mają już własne dzieci i jest ich na prawdę sporo, ale kochają się i to widać. I dają tę miłość dalej. Od kilku już lat trafiają tam nasze ciuchy, kupujemy chemię i kosmetyki, oddajemy meble. Może nie są to nowe rzeczy, ale zawsze dobre i czyste. W tym roku szykujemy z siostrą niespodziankę dla najmłodszych, bo nasze dzieci (10,8 i 6 lat) same oddadzą swoje zabawki, których mają wiele i dokupimy słodycze robiąc świąteczne paczki. Może to nie na taką skalę jak świąteczna paczka, ale to taki nasz wkład w ideę Świąt i cieszę się, że nasze dzieci tak chętnie się zgodziły pomóc i podzielić swoimi zabawkami.

Anna

W tym roku odważnie powtarzamy hasło Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego ! – to nas mobilizuje do działania w Paczkowej Rodzinie : wolontariuszy, darczyńców i potrzebujących rodzin. To wspaniała akcja! Brawo dla Autorki za odwagę i szlachetność. Dziękuję za propagowanie akcji. Działam już trzeci rok w SZLACHETNEJ PACZCE i jestem z tego dumna, tak to ogrom pracy ale radość Finału wszystko wynagradza. Naprawdę warto ! A rodziny nie znajdują się w projekcie przez przypadek, jednak by to zrozumieć trzeba być zaangażowanym w działanie Paczki. Rodziny czekają, wybierz, pomóż- daj impuls do zmiany. Zmieniaj świat na lepsze!

Ewa

W tym roku ponownie z kolegami iz pracy bierzemy udział w szlachetnej paczce. Fajnie, że można komuś pomóc, spowodować uśmiech na twarzy.
A że ludzie są różni i różnie podchodza do tej pomocy to osobna kwestia. Ja uważam, że jeśli mogę, to powinnam pomóc.

Carita

Są minimaliści, którzy zastanawiają się bez czego uda im się obejść święta. Są biedni, którzy też zastanawiają się bez czego uda im się przeżyć święta. A są jeszcze ci, którzy obeszliby się w ogóle bez świąt, bo sytuacja rodzinna, życiowa (trudna, traumatyczna) nie zapowiada u nich żadnego Bożego Narodzenia. Nie wszyscy niestety z radością oczekują świąt, choć mają pralki, lodówki i mają więcej niż tylko co jeść. A w „paczce” wzięliśmy udział, chociaż cóż to tak naprawdę za wysiłek czy chwała dołożyć się raz finansowo do pomocy. Wstyd mi, że nie robimy więcej jakoś własnymi rękami a nie pieniędzmi.

Agnieszka Chodkiewicz

U nas od kilku lat tworzymy grupę osób z pracy (niemal wszyscy biorą udział) i wybieramy rodzinę do pomocy w ramach Szlachetnej Paczki.

Ola

W tym roku zdarzyło się, że „robię” dwie paczki, jedną z mężem, drugą ze znajomymi z pracy. Mam poczucie, że to jest konkretna pomoc, że można dać ludziom to, czego faktycznie potrzebują, a nie to, czego chcemy się pozbyć z domu. Nie są to też po prostu pieniądze wpłacone na jakieś konto, z którego nie wiadomo ile potrzebujący dostaną. Sama nie umiem i nie chcę odmawiać sobie tradycyjnych „zakupów” świątecznych, jak choinki, pierników itp, dlatego chcę, żeby inni też mogli stworzyć sobie świąteczną atmosferę. No i przyznajmy uczciwie, wystarczy, że wielu z nas odmówi sobie kilku rzeczy, typu nowe bombki, nadmiar zabawek w prezencie, kolejne skarpetki i krawaty i pomoc w takiej paczce nie będzie aż tak dużym wyzwaniem finansowym. Zachęcam do udziału :)

Marta Re

Akurat bez wszystkich wymienionych rzeczy jestem wstanie się obejść.

Gibonikowa mama

W mojej pracy właśnie robiliśmy zbiórkę dla szlachetnej paczki.

jamaska

Cudnie, obdarujemy, ubierzemy, nakarmimy. I jaki się człowiek szlachetny poczuje. A potem co? Byle do następnej paczki. W międzyczasie paczka z parafii, z Caritasu, z MOPR-u, z akcji typu „pomóż dzieciom przerwać zimę”. Wszystko to pięknie, ale po obdarowaniu zostawia się ich samych sobie. W większości przypadków od paczek potrzebniejsza jest praca socjalna. Pokazanie jak prowadzić dom, robić zakupy etc, często ludzie biedni są niezaradni życiowo i z tym trzeba im pomagać.

Katarzyna Kędzierska

Masz rację. Dlatego też Szlachetna Paczka to tylko jedno z działań Stowarzyszenia Wiosna. Jeśli nie odpowiada Tobie takie, to możesz wybrać Akademię Przyszłości, gdzie bezpośrednio tutorzy mają szansę wpłynąć i kształtować postawy dzieci, pokazując im inne możliwości i będąc inspiracją.

Pensjonarka

u nas w pracy zbieramy co roku Szlachetną Paczkę :) w roku nie mam czasu, ze względu na małego synka, żeby przygotować prezenty, więc po prostu wpłacam pieniądze, ale w przyszłym roku już zajmę się tym jak należy :)

makate

Kasiu, ten post dał mi dużo do myślenia i dwiema rzeczami chciałabym się podzielić :)
Po pierwsze – Szlachetna Paczka. Przez kilka lat wraz z mężem i grupą znajomych byliśmy Darczyńcami, w tym roku postanowiłam zostać wolontariuszką Paczki. Jest to inicjatywa, którą wspieram całym sercem, bo ludzie ją tworzący naprawdę starają się nieść mądrą pomoc. I starają się tworzyć warunki do tego, by pomaganie było spotkaniem z konkretną osobą – a nie z machiną. Ja sama poznałam w tym roku dwie rodziny, których historie po prostu mnie poruszyły. Ludzie, którym przytrafiły się rzeczy od nich niezależne. Albo którzy popełnili błędy – ale kto z nas ich nie popełnia? A teraz na tych błędach się uczą, chcą szczęścia dla swoich dzieci i walczą każdego dnia. Jasne, czasem pojawiają się wątpliwości. Czytasz historię na stronie i wydaje ci się, że coś jest nie tak. Paczka to projekt bardzo duży, na pewno zdarzy się wolontariusz, który mimo szkolenia czegoś nie zrozumie, popełni błąd. Ale chyba warto pracować nad poprawianiem tych błędów, a nie przekreślać wszystkich.
Po drugie – pytanie z tytułu. Bez większości tych rzeczy, o których piszesz, trudno by mi było spędzić święta. Czy to źle, dobrze, czy tak chcę? Pomyślałam sobie, że tak naprawdę wszystko zależy od tego jak ustawi się hierarchię. Dla mnie pierwszą rzeczą w święta jest ich duchowe przeżycie oraz bliscy, którzy są ze mną. To jest najważniejsze, ale dalej są też prezenty, piękny wystrój, jedzenie. I wydaje mi się, że dopóki w tych rzeczach dalszych jest głębia, jest obecne to co jest dla mnie „pierwsze” (prezenty wybrane z miłością, jedzenie bez nadmiaru) to wszystko jest w porządku. Natomiast w chwili kiedy zaczynam się stresować bo nie mam jeszcze wszystkich prezentów albo sprzątam do ostatniej chwili, a potem nie mam siły na cieszenie się – w tej chwili coś jest nie tak. Nie wiem czy udało mi się jasno wypowiedzieć, ale mam nadzieję że tak ;)

pracownik socjalny

Jestem pracownikiem socjalnym i krew mnie zalewa, jak widzę, jakie rodziny korzystają z Programu Szlachetna Paczka – a szczytem jest podanie w zgłoszeniu fałszywych danych (bo uczestnicy mają do tego prawo) i odbieranie z tego profitów i udawanie wśród znajomych i sąsiadów, że z żadnej pomocy się nie korzysta, bo honor na to nie pozwala.
Otóż honor, to mają te rodziny, które mają dochody poniżej kryteriów, a odmawiają przyznania tej formy pomocy, bo twierdzą – UWAGA – są rodziny bardziej potrzebujące od nich. Wnioski niech Państwo wyciągną sami.
Osobiście pomagam lokalnie i we własnym zakresie, mając pewność, że pomoc trafi do osób, które na nie zasługują.

MałaKacha

Witam, ja też byłam wolontariuszką Szlachetnej Paczki przez 2 lata. W tym roku już nie jestem. Idea całej akcji jest świetna, jednak w praktyce różnie to wygląda. Najgorsze są rodziny, które biorą udział w akcji po raz któryś. Wiedzą one jak zrobić wrażenie na wolontariuszach, wciskają łzawe historyjki i są bardzo roszczeniowe. Oczywiście nie wszyscy tacy są. Jednak kiedy rodzina dostaje paczkę po raz drugi lub trzeci to nie jest to motywacja do zmian tylko pokazanie, że nie muszą nic robić, bo i tak dostaną paczkę. Kiedy po raz pierwszy szłam do rodzin to wyobrażałam sobie, że będą skromne, będą się krępowały mówić o swojej biedzie i potrzebach. Jednak w rzeczywistości mają już sprecyzowane często bardzo kosztowne i według mnie czasami zbędne potrzeby. A opisy rodzin zawsze są łapiące za serce bo wolontariusz musi taki stworzyć i jest to sprawdzane przez przełożonych. Podsumowując jestem teraz bardziej ostrożna jeżeli chodzi o „mądrą pomoc”, bo nie wszyscy nanią zasługują.
P.S. W tym roku jestem darczyńcą razem z bratem. „Nasza” rodzina nie potrzebuje Furby, mikrofalówki ani wiertarki udarowej.
Pozdrawiam!

Katarzyna Kędzierska

Witaj, doskonale zdaję sobie sprawę, że przy tak ogromnym zasięgu tej akcji mogą zdarzyć się sytuacje, gdy wolontariusz zostanie wprowadzony w błąd. Jednak, staram się nie zapominać o pozostałych kilku lub kilkudziesięciu tysiącach osób, które prawdziwie potrzebują pomocy.

Marta

Cześć. W Szlachetnej Paczce pomagam drugi raz, przygotujemy ją z grupą przyjaciół. Wspólnie wybraliśmy rodzinę, kierując się przede wszystkim naszymi możliwościami typu: znamy zaprzyjaźnioną firmę handlującą farbami, którzy sprzedadzą nam je taniej, mamy kontakty wśród firm handlujących węglem, więc też kupimy go dla wybranej rodziny taniej itp. Nasze finanse nie są duże, na paczkę złożą się znajomi, gdzie tylko jedna osoba w rodzinie pracuje i nie zarabia wiele. Chcieliśmy jednak pomóc tym, którzy mają jeszcze mniej. Ją sama od losu i ludzi otrzymałam wiele dobrego i robiąc paczkę, chcę w ten sposób podziękować i przesłać dalej dobro, które mnie spotkało. Nie analizuję, czy warto dać tym czy innym ludziom, kim jestem, żeby to oceniać? Wierzę, że trzeba sobie pomagać, bo jesteśmy ludźmi, wierzę, że pomaganie uczyni świat choć trochę lepszym. Chcę coś zrobić dla innych, więc robię.

Królowa Karo

Widziałam Twoją pakę! Masz wielkie serducho!

Dessideria

Zaraz się przyjrzę tej akcji. Tylko o niej słyszalam, ale Ty mnie bardzo zaciekawiłaś

Justyna Rolka

Jesteś cudowna i strasznie się cieszę, że również pomaganie Nas łączy:)

:))

Marta

My tez od kilku lat robimy Paczke. W tym plakalam przy wybieraniu, musialam odczekac kilka dni, zeby zobaczyc kto zostanie i latwiej podjac decyzje. Szczesliwie wszystkie rodziny przed finalem znalazly w Pl darczyńców. Teraz zamierzam caly rok wspierać Wiosne;)