Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Minimalizm w praktyce. Historia Weroniki

 

Minimalizm to nie jest jakaś wydumana, abstrakcyjna filozofia. To niezwykle pragmatyczne narzędzie, z którego może skorzystać każdy i którego używa się na co dzień, ułatwiając i upraszczając sobie życie. Dlatego też na blogu od dawna prowadzę serię tekstów pod tytułem: Minimalizm w praktyce.

 

Pod jednym z ostatnich tekstów rozgorzała fantastyczna dyskusja (ponad 100 komentarzy!) i jedna z Czytelniczek – Monika podrzuciła mi genialny pomysł! Chcę zebrać i opublikować WASZE historie, w jaki sposób Wy zaczęłyście swoją przygodę ze slow fashion lub minimalizmem.

 

Poprosiłam Was na Facebooku o przesyłanie historii i oto, jako jedną z pierwszych, dostałam wiadomość od Weroniki. Weronika ma 24 lata i pochodzi z Krakowa. Jestem przekonana, że Jej historia jest podobna do doświadczeń wielu z nas. 

 

 Historia Weroniki

 

Wygląda na to, że minimalistką byłam od zawsze, tylko nie potrafiłam tego nazywać. Myślałam, że po prostu jestem super zorganizowana i uporządkowana. Już z domu wyniosłam takie wartości jak niewyrzucanie jedzenia, dlatego moją lodówkę komponuję tak, aby wszystko mi się przydało. Nie cierpię zapasów (również kosmetycznych) – przecież widzę, gdy coś mi się kończy, a sklep nie jest na drugim końcu miasta.

 

Gdy miałam 16 lat, wyprowadziłam się z domu rodzinnego. Z jedną walizką. 3 lata później przeprowadzka okazała się przytłaczająca, ilość rzeczy powiększyła się trzykrotnie. W trakcie studiów przeprowadzałam się… 9 razy, w tym za granicę. Nie miałam wyboru – musiałam zmienić system, żeby się nie „zajechać”. Co więcej, rozpoczynając pracę i działając aktywnie na uczelni, po całym dniu chaosu nie potrafiłam wrócić do zawalonego rzeczami pokoju. Musiałam uporządkować sobie przestrzeń, żeby móc prawdziwie odpocząć. Ten okres zweryfikował również znajomości (oraz czynności), które postanowiłam uciąć, bo nie wnosiły niczego do mojego życia. Dużo by pisać. :)

 

Mój system:

  • Część pamiątek wylądowała w jednym małym pudełku (które do dzisiaj co jakiś czas z sentymentem otwieram), znakomitą resztę – wraz z wieloma otrzymanymi prezentami (przepraszam moich znajomych!) – wyrzuciłam. Po prostu. Jestem sentymentalna, ale dużo większe znaczenie mają dla mnie zdjęcia, które kolekcjonuję w albumach (zajmujących mi jedną półkę).
  • Książki, zarówno prywatne jak i edukacyjne, sprzedałam lub rozdałam. Od wypożyczania książek jest biblioteka, w małym pokoju nie ma na takie rzeczy miejsca.
  • Rzeczy, które „kiedyś się przydadzą” otrzymały termin ważności – jeżeli nie były w jego trakcie używane, lądowały w koszu.
  • Dokumenty – dość dużą zmorą było uporządkowanie ich i wyrzucenie nieaktualnych, teraz wszystkie porządnie segreguję i wyrzucam na bieżąco.
  • Ubrania – to było największe wyzwanie. Z pomocą przyszła siostra, która pomogła mi wywalić część rzeczy. Do dzisiaj mam problem z wyrzucaniem ubrań, ale staram się i każda część garderoby, której się pozbywam to małe zwycięstwo. :)
  • Oczywiście, ze względu na zmniejszającą się wraz z nowymi obowiązkami ilość czasu, uporządkowałam swojego facebooka (usunęłam fanpage, przestałam śledzić osoby, etc.), dzięki czemu zabiera mi duużo mniej czasu, zadbałam także o porządek na poczcie (etykiety, bieżące usuwanie/archiwizowanie maili).

 

Twój blog zainspirował mnie do zastanowienia się, czy jest jeszcze jakiś zbiór przedmiotów, których mam za dużo – padło na kolczyki. Usystematyzowałam je metodą – dwie pary zostawiam, jedną wyrzucam.

 

Niedawno przeprowadziłam się z chłopakiem do nowego mieszkania, jest całe dla nas. I okazało się, że po rozpakowaniu wszystkich rzeczy, wciąż mamy mnóstwo miejsca! Chwała minimalizmowi :) Generalnie, największą radę jaką mogę dać to bycie systematycznym. Nie chodzi o poświęcanie całego dnia na porządki co parę miesięcy, tylko codzienne podejmowanie decyzji, które rzeczy/działania nie są Ci potrzebne w życiu.

 

Powody, dla których chcemy rozpocząć upraszczanie życia mogą być diametralnie różne, ale jedna kwestia nigdy się nie zmieni i w tym względzie mocno zgadzam się z Weroniką. Minimalizm to narzędzie, z którego korzystam w praktyce, na co dzień. Bo „nie chodzi o poświęcanie całego dnia na porządki co parę miesięcy, tylko codzienne podejmowanie decyzji, które rzeczy/działania nie są Ci potrzebne w życiu.”

 


Nadal czekam na Wasze maile! Jeśli chciałabyś podzielić się ze mną i pozostałymi historią, w jaki u Ciebie zaczęła się przygoda ze slow fashion lub minimalizmem, napisz do mnie na blog@simplicite.pl, w tytule umieszczając: „Moja historia”. Nie bój się, nie wahaj, porzuć wątpliwości, obawy, nie musisz być literatem, nie opublikuję nigdzie tej historii bez Twojej wyraźnej zgody. Po prostu napisz do mnie, bardzo, bardzo Cię proszę! Z ogromną przyjemnością ją przeczytam, a wybrane historie opublikuję na blogu.

 

Mam ogromną nadzieję, że, podobnie jak dla mnie, i dla Was ta historia będzie inspiracją i może bodźcem do osobistych zmian. Napiszcie proszę, co myślicie o takim formacie tekstów raz na jakiś czas. Dziękuję z góry!

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
44 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments