Stało się. Wreszcie się zebrałam i niniejszym ogłaszam może nie serię, ale na dobry początek kilka wpisów na temat kosmetyków, których używam na co dzień, cenię i bez których nie wyobrażam sobie swojej łazienki. Zaczynam od tzw. kolorówki czyli kosmetyków do codziennego makijażu. W planach mam jeszcze: pielęgnację twarzy, pielęgnację ciała, kosmetyki do włosów i może coś o paznokciach.
Ostrzegam tylko lojalnie, że nie ma tego zbyt wiele. Nie lubię eksperymentować i z reguły, gdy jestem zadowolona, to pozostaję przy danej marce czy kosmetyku. W chwili obecnej używam:
- podkład Yves Rocher Pure Light odcień Beige 200 Teint Clair (kończy się)
- podkład AA Jedwabisty podkład rozświetlający Nr 2
- róż Bourjois odcień 33 Lilas D’or
- tusz do rzęs Yves Rocher odcień Noir (reszta napisów mi się już starła, niestety)
- eyeliner Inglot odcień nr 29
- paletka cieni do powiek Lovely Nude Make up Kit
- kredka do oczu Sisley odcień chyba granat :)
- kredka do oczu Bourjois odcień 71 Smoked Brown
- konturówka do ust Oriflame odcień nr 36 Berry (na specjalne okazje)
Póki co, podkład i róż to jedyne kosmetyki, których używam do wyrównania i modelowania twarzy. Moim ukochanym pudrem był puder mineralny Loreal. Dawał cudny efekt lekkiego podkładu i satynowo-matowego wykończenia w jednym. Niestety, firma przestała je produkować, nad czym ubolewam. Inne pudry mineralne nie były już tak dobre, choć nie pamiętam marek, które próbowałam. Z tego pudru Loreal’a został mi pędzel kabuki – jest świetnej jakości i używam go teraz do nakładania różu. Tak, wiem, nie tym pędzlem powinno się róż nakładać, ale dla mnie jest wygodny.
Przez całe lato używałam podkładu Yves Rocher, który dostałam w prezencie. Nie jest idealny, jest zbyt lekki jak na mój gust. Na lato dobry, ale na jesień i zimę mam potrzebę czegoś bardziej kremowego i kryjącego. Ponieważ mi się kończy, to w ciemno kupiłam sobie podkład AA, którego używałam zeszłej zimy i byłam bardzo zadowolona. Jest kremowy, dobrze kryje i cena też jest bardzo zachęcająca. Niestety, popełniłam kluczowy błąd kupując go w ciemno. Zapomniałam zupełnie, że w zeszłym roku, po sierpniowej wyprawie na Kubę, moja skóra miała zupełnie inny odcień, cóż, była po prostu dużo bardziej opalona. Okazuje się, że w tym roku ten odcień jest dla mnie za ciemny. Dopóki nie skończył mi się Yves Rocher to je sobie mieszam, ale jak tylko się skończy zupełnie to będę musiała poszukać czegoś innego. Jakieś rekomendacje może?
Jeśli miałabym wybrać tylko dwa kosmetyki do makijażu oczu to byłby to tusz do rzęs i eyeliner. Dla mnie wystarczy w zupełności. Jedyny eyeliner, który umiem obsługiwać to ten Inglot’a. Ważne – Inglot ma w ofercie dwa rodzaje pędzelka: sztywny i miękki. Ja używam i lubię ten miękki, sztywnym nie potrafię narysować kreski.
Kiedyś próbowałam doczepianych rzęs, tych metodą 1:1 i byłam zachwycona! Przepiękny wachlarzyk rzęs, bez konieczności używania tuszu i zmywania go codziennie. Bajka :). Niestety, moje własne rzęsy okazały się zbyt słabe, żeby utrzymać sztuczne przez dłuższy czas. Do tego dochodzą oczywiście koszty założenia, uzupełniania itp. Na dłuższą metę to się u mnie nie sprawdziło. Mam dość długie, ale bardzie cieniutkie rzęsy, dlatego potrzebuję tuszu pogrubiającego, ale nie znoszę zlepionych rzęs i grudek. Dlatego też zostawiłam sobie szczoteczkę z poprzedniego tuszu Clinique plus grzebyk do rozczesywania rzęs. Taka mała fobia ;).
Z eyelinerem mam tylko jeden kłopot – nie znoszę zmywania makijażu, a zmywanie eyelinera to największa udręka. Z tego prostego powodu na co dzień częściej wybieram kredki lub cienie. Kredki mam dwie: granatową, brązową, której używam również do cieniowania brwi i szarą, która już właściwie jest na zupełnym wykończeniu – jest tak króciutka, że trudno mi się ją już pomalować. Cienie Lovely, kupione w Rossmanie nie są może najwyższej jakości, były taniutkie, ale kolorystyka palety bardzo mi się podoba. Po stopniu zużycia jasno widać, które odcienie są moimi ulubionymi :).
Cóż, to już naprawdę koniec. Nie mam nic więcej do pokazania :). Te kosmetyki, które mam, naprawdę w zupełności mi wystarczają. Konturówki do ust używam na wieczór, ale rzadko, nie lubię mieć pomalowanych ust, chociaż u innych szczerze podziwiam mocne kolory pomadek. Marzy mi się, żeby ktoś pomógł mi dobrać idealny odcień czerwieni na usta, taki przy którym moja skóra wyglądałaby dobrze, a ja nie czułabym się ucharakteryzowana jak klaun ;).
I co? Jak Wam się podoba taki zaczątek postów o kosmetykach?