Czytałam Wasze podsumowania i czytałam, i za każdym kolejnym docierało do mnie coraz wyraźniej, że w życiu nie potykamy się o duże sprawy, wywalamy się za to bardzo boleśnie na drobiazgach.
Dotyczy to zwłaszcza tej materialnej części naszego otoczenia, głównie w kontekście porządkowania. Bardzo dawno temu napisałam taki tekst, do którego sama często wracam → 5 objawów oznaczających, że Twój dom jest poważnie chory. Ten tekst jest i myślę, że zawsze po części będzie aktualny. Bo w imię źle pojętego układania priorytetów i celów zapominamy o drobiazgach, które budują nasze życie dzień po dniu. To one w dużej mierze składają się na jakość życia.
Dlaczego Wyzwanie Minimalistki działa?
Cieknący kran, krzywo wiszący obrazek, sterta papierów na biurku, zabałaganiona poczta, szuflada pełna za dużych staników, apteczka pełna przeterminowanych leków. To te właśnie drobne aspekty naszej rzeczywistości potrafią nam skutecznie popsuć nastrój. A ponieważ są takie drobne, takie z pozoru nic nieznaczące, to ich uporządkowanie odkładamy na święte nigdy. Nigdy nie trafiają na listę priorytetów. I cierpimy. Czy posprzątanie szuflady wpłynie znacząco na moje życie? Może tak, a może nie. To zależy :). Widzę jednak namacalnie, to wynika z Waszych wniosków i moich doświadczeń, że wyzwanie pozwala nadać priorytet drobiazgom, a to zupełnie niespodziewanie przekłada się również na większe zmiany! To właśnie tak działa :). Dlatego tak banalne wyzwanie ma taką moc zmiany.
Nie byłam w stanie policzyć dokładnie, ale w tej edycji Wyzwania Minimalistki z pewnością wzięło udział ponad 50 osób. Liczyłam, liczyłam i potem straciłam rachubę :). Na Instagramie i Facebooku grubo ponad 400 postów zostało otagowanych hasztagiem #WyzwanieMinimalistki. Niesamowita rzesza osób postanowiła spróbować w 21 dni uprościć swoje życie. Drobnymi krokami. Tak po prostu.
To Wyzwanie porządkuje również głowę. Oczywiście, na tyle, na ile każdy takich porządków tam oczekuje. Dlatego też, każdorazowo umieszczam na liście zadań i proponuję takie punkty, jak ćwiczenie optymizmu, ćwiczenie wdzięczności czy też spisanie listy marzeń. Proponuję, ponieważ wiem, że to działa. To nie są jakieś tam, głupie psychologiczne sztuczki. Olga napisała: „Dzięki Wyzwaniu Minimalistki uświadomiłam sobie ile mam marzeń. Wielokrotnie wyszłam ze swojej strefy komfortu. Zaczęłam myśleć o sobie. Wypisałam na kartce papieru zasady i wartości, którymi kieruję się w życiu i pierwszy raz od dawna pomyślałam, że lubię samą siebie. Dostrzegłam też, że w moim życiu zachodzą zmiany, przez które uważam je za jeszcze bardziej wartościowe, niż 21 dni temu.” Czy potrzeba lepszej zachęty wobec takiej rekomendacji?
Moja lista zadań
Dla mnie wyzwanie było tym razem bardzo trudne. Nałożyło się na czas, gdy generalnie odczułam spadek sił, na czas gdy wzięłam na siebie chyba zbyt dużo obowiązków. Realizowanie zadań szło mi opornie, ale gdy wchodziłam na Instagrama, na Facebooka, gdy widziałam Wasze fotki dokumentujące kolejne odhaczone zadania, to po prostu nie mogłam być gorsza! :) Brałam do ręki listę i mozolnie wykreślałam kolejne punkty, a z każdym kolejnym szło już odrobinę łatwiej.
Na czas tej edycji wyzwania priorytetem były dla mnie 3 zadania. Pierwszym z nich było wprowadzenie zasady inbox zero w piątek. Przy obecnej intensywności pracy i wielu projektach, w których biorę udział, skrzynki zapychały się wiadomościami dość szybko. Postanowiłam, że weekend musi stać się dla mnie takim czasem, gdy nie będę wcale sprawdzała maili. To nie było proste, przed pierwszym weekendem musiałam przypomnieć i wdrożyć chyba wszystkie zasady i umiejętności zarządzania czasem, jakie kiedykolwiek nabyłam. Ale udało się. I powiem Wam, że każdy kolejny piątek był już coraz łatwiejszy. Raz posprzątane skrzynki stały się dużo łatwiejsze do zarządzania i też dużo łatwiej teraz jest mi je doprowadzić do stanu „zero” przed każdym weekendem.
Kolejne dwa zadania, które sobie wyznaczyłam jako priorytet były dla mnie tak ważne, że niedługo poświęcę im oddzielne posty. Drugie zadanie jest niejako powiązane z pierwszym, a jest to jeden dzień w tygodniu kompletnie offline. Natomiast trzecim zadaniem było zrób coś dobrego i mam ogromną nadzieję, że w pełnię tego zadania uda mi się również i Was zaangażować. Ale o tym również już niedługo. Gdyby nie wyzwanie, gdyby nie Wasze wsparcie pewnie nie udałoby mi się wszystkiego zrealizować na czas.
Podziękowania
Dlatego też, ogromnie Wam dziękuję za tak liczny udział w Wyzwaniu, za moc ciepłych słów, które otrzymałam od Was w trakcie i po zakończeniu Wyzwania. Nawet nie wiecie, jak niesamowitą byliście dla mnie inspiracją do działania.
Gdy przeczytałam, co na swoim blogu napisała Jola – „Na zakończenie chciałam bardzo podziękować Kasi za ten fantastyczny pomysł. Wyzwanie minimalistki napełniło mnie nową pozytywną energią i motywacją do zmian na lepsze! Ogromnie się cieszę z całego przedsięwzięcia, bo już zauważyłam efekty. Mogę z pełną świadomością stwierdzić, że nie skończy się to na realizacji tylko tych powyższych punktów. Ta akcja zapoczątkowała u mnie falę zmian, których już nie mogę się doczekać. Kasiu, po prostu Ci dziękuję!” – to wzruszyłam się niesamowicie. Jolu, to ja dziękuję! Takich maili dostałam od Was dziesiątki i jest to dla mnie ogromna motywacja do dalszej pracy. Bardzo jestem Wam wdzięczna :).
Jestem szczęśliwa, że druga edycja Wyzwania Minimalistki cieszyła się większym zainteresowaniem niż pierwsza, to dobrze rokuje w kontekście kolejnej, o którą już jestem pytana :). Będzie z pewnością za jakiś czas, ale pamiętajcie, że listy możecie tworzyć i realizować bez formalnego zaproszenia! ;)
Poniżej lista osób, które umieściły swoje podsumowania na blogach. Dzięki wielkie za podesłanie linków, jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, nadrabiajcie :). Dziękuję również gorąco wszystkim Uczestnikom, którzy nie są blogerami, a którzy podesłali mi swoje podsumowania, refleksje i wnioski. Każdy mail, każdą wiadomość przeczytałam bardzo uważnie – są one dla mnie również ogromnie cenną wskazówką też co do pracy na blogu!
Lista Uczestników Wyzwania Minimalistki oraz ich podsumowania:
Wyzwanie Minimalistki – podsumowanie i wnioski na blogu HappyLiving.pl
Nasze Wyzwanie Minimalistki po psiemu na blogu Biały Jack
Wyzwanie Minimalistki. Czy 21 dni wystarczy, żeby zmienić życie na lepsze? na blogu Make Happy Day
Jak ułatwić sobie życie – wyzwanie minimalistki na blogu Jest Rudo
Wyzwanie Minimalistki na blogu Chasing Butterflies
Wyzwanie Minimalistki – podsumowanie na blogu Make Life Tasty
Podsumowanie Wyzwania Minimalistki na blogu Esencja
Podsumowanie Wyzwania Minimalistki na blogu Moje Internety
Mój Minimalizm na blogu Laurentino
#wyzwanieminimalistki – podsumowanie na blogu Love The Journey
Wyzwanie Minimalistki – podsumowanie na blogu Przez Kraków na Obcasach
To teraz ja ze wzruszeniem w oku jeszcze raz podziękuję za inicjatywę i wiedz, że przyczyniłaś się do rewolucji – małej rewolucji, która może mnie doprowadzić tylko do dobrych rzeczy!
Wieczorem na pewno odwiedzę pozostałe uczestniczki i poczytam o ich zmaganiach.
Dzięki!
Super!! Trzymam mocno kciuki za rewolucję :).
Ja też z całego serca dziękuję. Moje wyzwanie formalnie kończy się za dwa dni, ale już wiem jak bardzo mi pomogło. Przede wszystkim przypomniało mi jakie ważne są szczegóły i że dzięki nim czuję się lepiej sama ze sobą i w miejscu gdzie mieszkam :)
Dziękuję :)
I o to chodziło! Mam nadzieję, że zmiany będą trwałe. Pozdrawiam!
Nie odhaczyłam wszystkich punktów z listy w czasie :(, ale to nic i tak było super, po 2 wyzwaniu widzę więcej tzn. że nie wszystrko mi jest potrzebne a jednak gdzieś mi zalega w domu … i nie ma mocnych oczy bardziej otworzyły mi się na porządek ;o, choć i tak nie należę do ludzi typu bałganiarz :P. Pozdrawiam i dziękuję, Ewa
To nic, że nie odhaczyłaś wszystkich. Ważne, żeby zacząć :).
Bardzo się cieszę, że po wpisie dotyczącym podsumowania wyzwania, który opublikowałam na blogu, wiele osób wyraziło chęć i motywację, by również je podjąć, chociaż formalnie już się zakończyło. To bardzo ważne, że chcemy wprowadzać zmiany w życiu, zaczynając od porządkowania otoczenia, a kończąc na porządkowaniu strefy wewnętrznej. Wyzwanie Minimalistki było impulsem, który umożliwił mi pochylenie się nad tym, co odkładałam przez długi czas. I za to bardzo Kasiu dziękuję :)
Bardzo się cieszę! Pozdrawiam serdecznie :).
Mój największy problem jeżeli chodzi o minimalizm, to trzymanie się jednego celu. Rozdwajam się i chciałabym za dużo, a życie za każdym razem mi pokazuje, że nie można równolegle robić dobrze kilku projektów. Pracuję nad tym, aby skupić się na jednym. Wyzwanie minimalistki podejmę. Trochę później, ale lepiej … niż wcale. :)
No jasne, że lepiej późno, niż wcale :). Może wybierz sobie z wyzwania, powiedzmy 3 najważniejsze punkty i na nich się skup? Będzie łatwiej zacząć :).
Właśnie tak zrobiłam. Będę informować na bieżąco jak mi idzie :)
To ja też dorzuce swoje trzy grosze z podsumowaniem :) http://e-krakuska.blogspot.com/2015/08/wyzwanie-minimalistki-podsumowanie.html
Dzięki! Dodane :).
inbox zero w piątek – to dopiero myśl! :)
A potem wyłączasz pocztę na cały weekend. Polecam gorąco :).
podejmuję się! :)
Kasiu,
ja donoszę, że Wyzwanie Minimalistki ominęłam ale pod wpływem Twojego cyklu o materiałach rzuciłam się na swoją szafę i już prawie żaden poliester się tam nie uchował ;) I mam zamiar ściśle trzymać się swojego postanowienia- nawet najładniejsza rzecz, jeżeli będzie sztuczna, nie trafi do mojej szafy. Jestem w stu procentach zadowolona z rezultatu- pewne pielęgnacja naturalnych ubrań to więcej zachodu niż poliestru (poliestrowych sukienek nawet prasować nie trzeba czasem :D ), ale warto :))
Sam pomysł na to wyzwanie od samego początku (i już przy pierwszej edycji) wydał mi się bardzo inspirujący i trafiony w sedno. Gratuluję Ci Kasiu i domyślam się, że niezmiernie miło jest Ci czytać relacje i postępy innych osób, dla których porządki tu i tam przyniosły więcej, niż tylko wizualny efekt :)
Temat dnia kompletnie offline jest bliski i mej skórze. Sama mam u siebie wyzwanie #niedzielaoffline – zachęcam :) To takie proste, a jednak takie trudne. Piszę o tym co jakiś czas, przypominam innym, ale wiem, że w dzisiejszych czasach jest to dla nas trudniejsze niż życie bez telewizora (co kiedyś było nie do pomyślenia) czy radia (kto teraz ma radio jako osobno stojący sprzęt w domu?!). Jestem ciekawa Twoich wrażeń na ten temat, więc czekam na kolejny wpis na blogu, czy tak? No i zapraszam, może chcesz się wyłączyć w niedzielę? ;)
Z opóźnieniem, ale zrealizuję Twoje wyzwanie :) Dziękuję za inspirację!