- Czy Tobie też się czasami wydaje, że niektóre osoby znają jakąś wielką tajemnicę dobrego stylu, do której Ty nie jesteś dopuszczona?
- Obserwujesz koleżanki, blogerki czy inne kobiety, które zawsze lub prawie zawsze wyglądają dobrze?
- I do tego wydaje się, że nie wkładają w to szczególnego wysiłku?
Pamiętam, że jeszcze osiem lat temu to uczucie stale mi towarzyszyło. Starałam się, szukałam wiedzy i inspiracji, kupowałam sporo, a jednak efekt nie spełniał oczekiwań. Dziś, gdy mam się w co ubrać i należę do tych właśnie kobiet, wiem, jakie błędy popełniałam. I chętnie Ci o tym opowiem.
Osiem lat temu byłam ubraniowo zagubioną kobietą. Moją ewolucję, dokumentowaną przez lata na blogu, możesz podejrzeć tutaj. Mój styl może być Ci bliski, ale nie musi. Najważniejsze jest to, że ja mam poczucie, że wyglądam dobrze i że mam się w co ubrać. Druga dobra informacja jest taka, że można się tego nauczyć. Wystarczy nie popełniać tych błędów.
NIE WIESZ, CO LUBISZ I CO CHCESZ NOSIĆ
Jasne, wydaje Ci się, że WIESZ, mnie też się tak kiedyś wydawało. Niby wiedziałam, że lubię wąskie jeansy i białe koszulki, ale gdy stylistka, u której byłam, zdecydowanie doradziła mi pozbycie się ulubionej białej sukienki, a kolorystka to potwierdziła, byłam o krok od wyrzucenia kiecki na śmietnik. Moja opinia i odczucia były w tamtym momencie dla mnie mniej ważne niż opinia fachowców. Oddałam się w ich ręce, bo nie ufałam sobie, bo wydawało mi się, że one WIEDZĄ coś, czego ja nie rozumiem i nie widzę.
Tak zostałyśmy ukształtowane przez współczesną kulturę, że rezygnujemy łatwo ze swoich upodobań na rzecz bycia „najlepszą wersją siebie”. Bo co z tego, że kochasz wielkie swetry, jak ktoś ważny mówi Ci, że lepiej wyglądasz w dopasowanych sukienkach, gdyż wtedy eksponujesz swoje atuty – wąską talię i zgrabne nogi. Może lepiej, a może gorzej – zależy, kto patrzy i pod jakim kątem ocenia. Czy jest to warte odrzucenia własnych upodobań i dobrego samopoczucia?
- Ile razy zakwestionowałaś własny wybór ubrań tylko dlatego, że ktoś powiedział, że źle w czymś wyglądasz?
- Ile razy przebrałaś się, bo koleżanka rzuciła kąśliwą uwagę?
- Ile razy nie kupiłaś sobie czegoś, bo wiesz, że Twojemu partnerowi by się to nie spodobało?
- Ile razy ubrałaś się pod czyjeś widzimisię?
Nie mam tu na myśli dopasowania do dress code’u obowiązującego w pracy czy raz na jakiś czas włożenia czegoś, żeby sprawić komuś przyjemność. Piszę tu o sytuacjach, gdy nie nosisz golfów, bo wiesz, że Twój facet ich nie lubi, albo o kupowaniu bardzo obcisłych ubrań, bo powiedział, że jesteś za mało kobieca. Nie zmyślam, to prawdziwe przykłady.
Chcesz mieć swój styl? To daj sobie szansę, żeby się ujawnił.
U mnie było to kilkanaście miesięcy testowania szafy w różnych formułach – 7 ubrań w 7 dni, capsule wardrobe w rozmaitych wersjach itp. Kilkanaście miesięcy codziennego lub prawie codziennego robienia sobie zdjęć, zapisywania wniosków, konfrontowania się z własnym wyglądem i ubraniowymi wyborami.
To brzmi trudno? TAK, bo to nie jest łatwe, ta droga nie jest łatwa i nie jest dla każdego. Mój kurs Szafa Minimalistki. Mam się w co ubrać! też nie jest dla każdego. Jest dla odważnych kobiet, które chcą wreszcie zrobić coś inaczej. Ta droga wymaga zaangażowania, ale czeka Cię mega nagroda – będziesz wiedziała, co lubisz, co chcesz nosić, i BĘDZIESZ MIAŁA SIĘ W CO UBRAĆ. Obiecuję.
ŁYKNĘŁAŚ ILUZJĘ ZACZYNANIA OD NOWA
Ubrania potrafią poprawić lub pogorszyć samopoczucie i nie zawsze ma to cokolwiek wspólnego z wyglądem jako takim. Bo masz może czasami taki dzień, gdy pragniesz otulić się miękkim swetrem lub taką jedną parę butów, która daje Ci sto procent pewności siebie?
- A gdybyś miała same takie ubrania, które uwielbiasz nosić, czujesz się w nich doskonale i tak „w punkt”?
- Ile takich rzeczy masz teraz w swojej szafie?
- A może masz ochotę wywalić wszystko i zacząć od nowa?
Zaczęcie od nowa jest kuszące, bo nowe jest zawsze bardziej przyjemne – jest kwintesencją nadziei, że tym razem będzie inaczej, tym razem nie popełnię błędów, tym razem kupię wyłącznie te idealne rzeczy. Tylko które to są te idealne? Mała czarna, biała koszula, granatowe jeansy? Siedzę w temacie budowania szafy kapsułowej tak długo, że niedobrze mi na sam widok takiego banału. Dodatkowo wiem, że to nie działa. Bo jak ma zadziałać? Nie ma uniwersalnego zestawu ubrań, który sprawdzi się u każdej kobiety. Jesteśmy tak różne! Mamy różne gusta, upodobania, style życia. I to jest cudowne!
Dlatego właśnie stereotypowe komponowanie capsule wardrobe wydaje się tak przydatne, bo łykasz iluzję nowego początku z właściwymi ubraniami. Wiesz, jak to działa – ściągasz planer szafy kapsułowej, masz tam miejsce na określenie kolorów, które wybierasz (bazowe, dodatkowe itp.), wypisujesz elegancko fajne ubrania, które mają do siebie pasować, i już. Gotowe. Co gotowe? A gdzie dopasowanie ubrań do stylu życia, do aktywności, do gustu, do zmieniających się potrzeb, do różnych awaryjnych sytuacji, do pogody? Spoko, też bym chciała, żeby to było takie proste, ale nie jest. To iluzja zaczynania od nowa. Tak zorganizowana szafa może nawet zadziała na chwilę, bo to magia nowości, ale potem wszystko wróci na stare tory. Nie ma szans na inny efekt. Będzie dokładnie tak samo, jeśli bez przygotowania rzucisz się na sklepy i zaczniesz kupować od nowa. Jedyna różnica jest taka, że wydasz kupę kasy bez sensu.
Szafa Minimalistki®
Sztuka ubierania. Stwórz szafę na miarę swoich potrzeb!
GWARANCJA satysfakcji lub zwrot pieniędzy.
To wyłącznie dwa błędy, które opisałam, a znam ich jeszcze wiele. O części z nich mówiłam, na webinarze 5 błędów, które popełniasz i dlatego nie masz się w co ubrać. Wiele z Uczestniczek webinaru na początku pisało, że przychodzą z bezradnością, nadmiarem, zagubieniem, a wychodziły z inspiracją, motywacją, ulgą i świeżymi pomysłami. Webinar znajdziesz też w kursie SZAFA MINIMALISTKI.
Jakie Twoim są zdaniem najważniejsze błędy, które sprawiają, że nie mamy się w co ubrać?