Minęły ponad 3 miesiące od czasu, gdy ostatnio pisałam o postępach w budowie domu. I chociaż na działce budowa się jeszcze nie zaczęła to ten czas był dla nas bardzo intensywny i pełen działania. Gdybym miała go podsumować to napisałabym formalności, formalności i jeszcze raz formalności… plus trochę problemów do rozwiązania i trochę planowania urządzenia wnętrz. :)
Niezbędne formalności przed budową
Nie mam porównania, ale zapewne większość formalności do ogarnięcia jest właściwa budowie każdego domu, niezależnie od tego, jak on wygląda. Wiem, że czyta mnie trochę osób, które są zainteresowane naszymi działaniami, bo same planują budowy, postaram się zatem opowiedzieć o naszych doświadczeniach, ale bez wszystkich szczegółów, bo większość z Was pewnie bym zanudziła na śmierć. :) Po zakupie działki i podpisaniu umowy z wykonawcą należało dopełnić formalności.
Podsumowując, do przygotowania projektu musieliśmy uzyskać:
- wypis z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego,
- wyrys z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego,
- zgodę i warunki przyłączenia do sieci wodociągowej,
- warunki przyłączenia gazu,
- warunki przyłączenia energii elektrycznej,
- opinię geotechniczną,
- zgodę na lokalizację zjazdu.
Co prawda nadal uważam, że we współpracy z urzędami wszelkiej maści najbardziej przydatną umiejętnością jest sztuka cierpliwości w stylu zen, ale najczęściej przydaje się zwykła ludzka uprzejmość. Byliśmy straszeni potwornymi procedurami, które wymagają czekania miesiącami na każdy papier, tymczasem większość spraw poszła bardzo sprawnie i bez wielkich przeszkód. Jedynie faktycznie najlepiej wszędzie pojawić się osobiście, co sprawia że jakoś łatwiej wszystko załatwić. :)
Jedyny kłopot mieliśmy z ustaleniem lokalizacji zjazdu. Pojechaliśmy złożyć wniosek uprzedzeni przez naszego wykonawcę, że wystarczy z grubsza narysować na mapie zjazd we właściwym miejscu, co okazało się zupełnie nie być wystarczające. Otóż, należy narysować zjazd we właściwej skali (hę?), z zachowaniem odpowiedniego wymiarowania i symboli właściwych rysunkowi technicznemu. Na szczęście, Pani w urzędzie pokazała nam jak to zrobić, ale pomyliła się w wymiarach – określenie poszczególnych wymiarów pomiędzy elementami ogrodzenia nie sumuje się w całości, ale mam nadzieje, że nie będzie to strasznym problemem.
Z powodu konieczności zachowania przepisów przeciwpożarowych dom może stanąć tylko w jednym, konkretnym miejscu na samym środku działki – należy odsunąć się na konkretne odległości od ulicy gminnej, ściany lasu i domu sąsiada na działce obok. Znaczenie ma również to, z jakiego budulca jest budowany dom i sąsiedni budynek. W naszym przypadku okazało się, że chociaż sąsiadujący dom ma podmurówkę, ale fragment pod samym dachem obłożony drewnem, co sprawiło, że musimy dom odsunąć. Nasz dom nie może być również wyższy, co sprawiło, że musieliśmy zmienić kąt nachylenia dachu. To są rzeczy, których nie da się zawsze przewidzieć i trzeba reagować i podejmować trudne decyzje na bieżąco. A kłopot potrafią sprawić drobiazgi… Przykładowo, jak zmierzyć wysokość domu sąsiada, gdy jest to dom letniskowy i nikogo nie ma w domu? W gminie nie ma szans na uzyskanie jakichkolwiek informacji, bo RODO, wiadomo. Już myśleliśmy, że będziemy się musieli włamać na posesję sąsiada, na szczęście spotkaliśmy go pewnego razu i dostaliśmy zgodę na pomiary w cywilizowany, nie partyzancki sposób. :)
Możliwość umieszczenia domu w konkretnym miejscu sprawiła, że musieliśmy podjąć decyzję o wycince kilku drzew. Każde wycięte drzewo powoduje u mnie ból serca więc podchodziłam do tego wyjątkowo niechętnie, ale nie było wyjścia, bo działka jest bardzo mocno zadrzewiona. Zaprosiliśmy dendrologa i okazuje się, że mamy na działce bogactwo różnych gatunków! Jestem zaskoczona, jako że z drzew odróżniam brzozę od sosny, ale uczę się pilnie! Mamy piękną potrójną brzozę, mnóstwo sosen, leszczynę (orzeszki dla wiewiórek), jarzębinę (jedzonko dla ptaków), czeremchę (podobno odstrasza komary!), bez i jaśminowca, który mam nadzieję będzie pięknie kwitł, gdy tylko odsłonimy mu słońce. I gruszę! Dowiedziałam się też, że akacja i tzw. dąb czerwony (czyli drzewa, które planowaliśmy wyciąć) to gatunki obce, inwazyjne i ich wycinka jest nawet zalecana. Ulżyło mi, ale to nie był koniec kłopotów.
Na wycinkę drzew, które mają w obwodzie konkretne wymiary (najczęściej powyżej 50 cm, ale to zależy od gatunku) trzeba mieć pozwolenie. Procedura jest uproszczona, to znaczy, że składa się wniosek o wycinkę – w ciągu 2 tygodni przyjeżdża urzędnik na oględziny – jeśli w ciągu 21 dni od oględzin nie wyrazi sprzeciwu – wtedy można wycinać. Kłopot, o którym wspomniałam, polegał na tym, że… mamy sezon lęgowy. Jeśli okaże się, że jest szansa, że na naszych drzewach są gniazda, wtedy trzeba zamówić opinię ornitologa i w razie potwierdzenia, czekać z wycinką na koniec sezonu lęgowego czyli do połowy października, co de facto sprawiłoby, że musielibyśmy odłożyć budowę na przyszły rok. Trochę się stresowałam, ale okazało się, że na tych konkretnie drzewach gniazd nie ma. Uff po raz kolejny. :)
Pozostałe sprawy do załatwienia
Oczywiście, na formalnościach nie kończy się lista rzeczy do zrobienia. Ważną kwestią było sprawdzenie możliwości zainstalowania biologicznej oczyszczalni ścieków, o czym wspominałam w poprzednim tekście. Odwierty i analiza map na szczęście przebiegły z korzyścią dla nas i biologiczna oczyszczalnia ścieków zostanie zainstalowana (wkopana w ziemię) za domem.
Pojechaliśmy również na inną budowę naszego wykonawcy zobaczyć, jak wygląda inny z ich projektów w trakcie realizacji. Jest to dom o odrobinę zbliżonej formie, ale mniejszy i inaczej zaplanowany. Niemniej jednak mogliśmy zobaczyć pewne szczegóły wykonania na żywo, co pomogło nam podjąć kilka decyzji.
Dodatkowo nasz wykonawca pracował nad:
- planem zagospodarowania terenu zgodnie z wypisem i wyrysem z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Niestety okazało się, że treść właściwego MPZP różni się od wersji, którą dostaliśmy przy zakupie działki – trochę na naszą korzyść (możemy postawić dom trochę bliżej drogi), ale i niekorzyść (nie mamy jak na razie postawić garażu, bo minimum 85% działki musi pozostać biologicznie czynna)
- technicznym dostosowaniem wnętrza do naszych potrzeb – musieliśmy nieco podnieść stropy, zaplanować miejsce na rekuperację, ulokować we właściwym miejscu piec i zbiornik na wodę itp.
Z bardziej przyjemnych rzeczy – równolegle pracowaliśmy też z architektką nad planami urządzenia wnętrz, pierwszy projekt bardzo mi się podoba i już nie mogę się doczekać urządzania naszych nowych kątów. :) Co teraz? Teraz składamy projekt, żeby uzyskać pozwolenie na budowę. Jeśli urząd nie będzie miał uwag – na budowę powinniśmy wejść w połowie września!
Czy ktoś z Was planuje może budowę domu? A może ktoś ma już taką za sobą i chciałby podzielić się swoim doświadczeniem i wskazówkami? Wszystkie mile widziane!