Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Jeden dzień z życia blogerki… (plus KONKURS!)

 

Myślałam o tym tekście od bardzo dawna. Uwielbiam czytać tego typu wpisy u innych czy też w prasie, chyba to taka naturalna skłonność do podglądania :). Może też w ten sposób uda się nam poznać nieco bliżej. Zapraszam Was więc na jeden zwyczajny dzień ze mną, a właściwie ze mną, MM, Nelanią i moim nowym przyjacielem…


9:30

Często pytacie mnie o plusy i minusy pracy na swoim. Wiecie, jaki jest dla mnie największy plus pracy na własny rachunek? Pobudka o 9:30! Nie wyobrażam sobie teraz wrócić do pracy na etacie i wstawania wcześnie rano, choć brzmi to jak herezja. Z podziwem czytam opisy innych osób, jak dobrowolnie wstają o 5 rano i że wtedy najlepiej im się myśli. Nie przemawiają także do mnie wszystkie artykuły, że ludzie sukcesu wstają wcześnie rano. W takim razie trudno, nie będę człowiekiem sukcesu ;). Gdy zdarza mi się potrzeba wstania wcześniej, np. o 6:00, to najbardziej zaskoczona jest Nelania, którą wyjątkowo ciężko jest o tej porze ściągnąć z kanapy. Co do zasady, po przebudzeniu czeka mnie dokładnie taki widok (MM dokumentował):

IMG_5181

Właściwie każdy nasz poranek wygląda bardzo podobnie. Po przebudzeniu, jeszcze w łóżku sprawdzam co słychać w świecie na tablecie, a potem od razu wskakuję w dresik, kalosze i na spacer. Duży pies = duże wymagania. Na szczęście za domem mamy mały lasek i łąki. Pół godziny hasania po chaszczach i od razu świat wygląda inaczej :).


10:30

Czas najwyższy przedstawić mojego nowego przyjaciela. Pisałam Wam już, że jestem poważnie uzależniona od kawy? Zapewne nie raz, i nie dwa :). Pokazywałam już też moją kolekcję kubków do kawy. Kawa towarzyszy mi codziennie, od wielu lat, od samego rana. Teraz kubki i ja zyskaliśmy nowe towarzystwo, które zapewnia nam rozrywkę w kuchni od samego rana.

Bez nazwy 1

Bez nazwy 4

IMG_5110

Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem kupienia porządnego ekspresu do kawy, zamiast rozpuszczalnej, ale jakoś tak ciągle coś stawało mi na drodze. Przez wiele lat pracowałam dla producenta kawy i potrafię docenić dobry produkt. Mam nawet licencję domowego baristy, cokolwiek to znaczy :). W każdym razie, moje plany wyprzedziła marka KRUPS, która zaoferowała mi do przetestowania jeden ze swoich ekspresów. Zapewne widzicie, że na blogu niezwykle rzadko pojawiają się współprace sponsorowane. Przyznaję, że jestem w tym względzie niezwykle wybredna. Bardzo dbam o jakość treści i nie wyobrażam sobie, żeby blog miał stać się słupem reklamowym. Niemniej jednak, czasami pojawiają się wyjątkowe propozycje, tak jak ta właśnie. Ponieważ ja, niestety, należę do osób, które szybciej wyjdą z domu bez śniadania niż bez filiżanki kawy. Nie jest to chlubny przykład do naśladowania, ale taka jest prawda :/.


11:00

Po-śniadaniowa drzemka Nelanii (oczywiście, jak robiliśmy zdjęcia to musiała wtryniać swój nos wszędzie czuwać :)) to znak, że ja mam czas na pracę i staram się tego trzymać. Na szczęście, w prowadzonych przeze mnie zawodowo projektach mogę pozwolić sobie na, przynajmniej częściową, pracę z domu. Wydaje się, że życie przedsiębiorcy to nie wiadomo jakie atrakcje, a w praktyce większość zawodowego życia spędzam przed laptopem, z notesem, telefonem i filiżanką kawy obok.

IMG_5124

IMG_5116

IMG_5133

Tym, którzy mnie jeszcze na tyle nie znają przypomnę, że w chwili obecnej zajmuję się 3 projektami: prowadzimy razem z MM biuro coworkingowe w Warszawie, jestem prawnikiem, rzecznikiem patentowym we własnej kancelarii patentowej, no i bloguję, a blog zaczyna powoli zajmować coraz więcej mojego zawodowego czasu. Wiem, że część z Was jest ciekawa szczegółów czy blogowanie się opłaca, jak łączę blogowanie z pracą zawodową. Obiecuję, że rozwinę ten temat niedługo w oddzielnym tekście.

Na FB pisaliście też, że chętnie przeczytacie, co robię, żeby się zmotywować do pracy, zwłaszcza w domu, gdy mam ciężki dzień. Otóż, mam wrażenie, że od 2 tygodni mam same ciężkie dni, a prokrastynacja to moje drugie imię…  Czy Wy też tak macie ostatnio, że strasznie trudno się Wam zmobilizować do pracy? Proszę, powiedzcie, że tak. Wypróbowałam już chyba milion metod i tylko jedna, jedyna się u mnie sprawdza. Potrzebuję koniecznie dokładnej listy zadań w notesie i filiżanki kawy. Taki swoisty rytuał. Przygotowuję kawę i spisuję dokładnie wszystko co mam do zrobienia, na zasadzie: „wyłać maila do..”, „napisać pismo…”, „przygotować materiały dla…” – jak najbardziej szczegółowo, jak tylko się da. Wtedy siadam i po prostu zmuszam się do metodycznego realizowania i wykreślania po kolei zadań z listy. Koniecznie długopisem na papierze! Wersja elektroniczna się u mnie nie sprawdza.

IMG_5229


13:00

Zmobilizowana przez MM, 3 razy w tygodniu chodzę na siłownię. Nic skomplikowanego, trochę bieżni, kilka ćwiczeń na nogi, pupę i brzuch plus wykańczający, przynajmniej mnie, orbitrek. Nie mam jakiegoś wyrafinowanego planu treningowego, chcę tylko trochę nabrać kondycji i nie być kanapowym leniem. Długo szukałam swojej aktywności fizycznej, zaliczyłam fitness i taniec, ale nie zagrzałam tam miejsca na dłużej. Fitness to nie to. Taniec mnie wciągnął, ale niestety grupa do której chodziłam, choć miała być dla początkujących, okazała się dla zaawansowanych. Bycie najsłabszą w grupie mnie zniechęciło :). Została mi więc siłownia, nie jest to idealne rozwiązanie, ale chodzenie razem z MM mnie motywuje.

Do tego popołudniowy spacer z Nelcią (chodzimy z MM na zmianę). Jakby nie było, to też pewna forma aktywności fizycznej, czasem nawet bardzo wymagającej. Nie wierzycie? A rzućcie ten sam patyk po raz setny…, albo potarmoście się z 25 kg psem. Zakład, że po 10 min. każdy ma dość :). A czasami trafi się też tzw. drzewny pies :).

IMG_5315

Bez nazwy 2


14:00

Nie lubię i zupełnie nie umiem gotować. Na szczęście mam w domu mężczyznę, który się spełnia w kuchni. Gdyby jeszcze nie zostawiał takiego masakrycznego bałaganu za każdym razem, to byłabym przeszczęśliwa… Niestety, każdy posiłek = tornado w kuchni. Nie dajcie się zwieść, dzisiejsze zdjęcia odbywały się w sterylnych okolicznościach wyjątkowo posprzątanego mieszkania. W przeciwnym razie, w życiu nie przeszłyby przez akceptację KRUPS-a ;). Pracuję usilnie nad jakimś planem sprzątania, ale póki co nie bardzo mi to wychodzi. Uśmiechnęłam się, gdy zapytaliście na FB, jakie mam sposoby, by otoczenie mnie nie dekoncentrowało, tzn naczynia do pozmywania, dywan do odkurzenia itd? Otóż, takie drobiazgi mnie zupełnie nie dekoncentrują, bo po prostu wolę pracować niż zmywać naczynia. Smutne to, wiem, ale ja strasznie nie lubię sprzątać! No, chyba że jest już totalny bałagan, wtedy jak huragan przefruwam przez dom, krzycząc i zaganiając wszystkich do sprzątania (tzn. MM, Nela się miga) ;).

Bez nazwy 3

Bardzo często stołujemy się też „na mieście”. Nie jest to najzdrowsza (i najtańsza!) opcja więc staramy się to ograniczać, niemniej jednak często z wygody i braku czasu biegniemy do ulubionych knajpek. Nie fast-foodów, żeby było jasne.


15:00

O tej porze z reguły jedziemy do biura, a przed wyjazdem robimy obowiązkowe zdjęcie do Szafy Minimalistki. Coraz większy mam z tym kłopot, bo przecież po południu jest już dość ciemno. Wychodzę robić zdjęcia na taras, gdzie jeszcze jest jako takie światło, ale jak spadnie śnieg i będzie mróz, to nie wiem, co zrobię. Większość zdjęć potrzebnych na bloga staram się robić rano (11:00-13:00), ale te do Szafy są przecież bezpośrednio skorelowane z moim planem dnia.

Oczywiście, gdy mamy spotkania czy też inne kwestie do „załatwienia” poza domem i biurem to dzień wygląda trochę inaczej. Staram się jednak np. zaplanować spotkania jednego dnia tak, żeby wbić się w szpilki tylko raz w tygodniu :). Jeśli to oczywiście możliwe.

W biurze, w godzinach 15:00-19:00 mam czas na taką, wiecie, twardą pracę :). Załatwiam sprawy związane z prowadzeniem firmy, spotykam się z Klientami czy też zajmuję obsługą Klientów mojej kancelarii. Nie wyobrażam sobie rezygnacji z mojego biura. Tu mam wszystkie akta, atmosfera pracy pomaga mi się skupić, a do tego po prostu lubię pracować z ludźmi.

Dla mnie praca w domu non-stop byłaby straszną karą. Do tego stopnia, że pomimo, że mam własny gabinet w biurze to wolę siedzieć z wszystkimi na coworkingu. Mam tam fantastyczne towarzystwo, którego nie oddałabym za nic, poważnie :). Ciężko byłoby mi się bez tego obyć i przyznam szczerze, że podziwiam osoby, które potrafią pracować wyłącznie w domu. Kiedyś, za czasów korpo, wydawało mi się to szczytem marzeń, a teraz bym chyba oszalała. Już gadam z moim psem (tzn. gadam do Neli namiętnie, ona jakoś tak średnio odpowiada…), a pracując samotnie w domu chyba zaczęłabym faktycznie konwersować ze ścianą.

Bywają też takie dni, gdy z jakiegoś względu po prostu nie chce mi się jechać do biura, wtedy zostaję i pracuję w domu. Kocham tą wolność, którą mi daje teraz moja praca. Nie wiem jak poradziłabym sobie, gdybym musiała wrócić na etat.


19:00

Zamykamy biuro i wracamy do domu, gdzie czeka stęskniony pies, gotowy na zabawę, spacer i wszystko to, na co ja z reguły nie mam już siły. To co? Wskakuję z powrotem w dresik, kawka i jedziemy dalej :). Tak, naprawdę piję kawę wieczorem. Słabą i z mlekiem, ale nie potrafię się bez niej obyć. Chyba jestem już trochę uodporniona, a może mam wrodzoną odporność na kofeinę. Na studiach potrafiłam zasnąć po wypiciu RedBull’a. Po kolacji, ogarnięciu domu, właściwie zaczynam pracę na nowo. Z powrotem ląduję z komputerem na kanapie lub przy stole ogarniam blogowe sprawy. Maile, obrabianie zdjęć, notki, szkice, plany itd. itp. Niepostrzeżenie mija kilka godzin i robi się północ. Tak jak teraz, gdy pisze do Was ten tekst, dochodzi już 2 w nocy. Ale wena rzecz święta, skończyć trzeba, a mnie wena dopada z reguły wieczorem, czasami już w łóżku tuż przed zaśnięciem. Jak wtedy sobie wszystkiego nie zapiszę, to stracę bezpowrotnie.

IMG_5245


24:00

Powiedzmy, że z reguły kładę się ok. północy. Zrzucam psa ze swojej poduszki i oto nadchodzi najprzyjemniejszy moment. Dobranoc!

 

***

Tak jak wspomniałam na początku, od jakiegoś czasu, dzięki uprzejmości i w ramach współpracy z marką KRUPS, w codziennych zmaganiach towarzyszy mi w pełni automatyczny ekspres do kawy KRUPS EA8108. Powiem Wam, że naprawdę strasznie się bałam, że wyślą mi jakiś ogromny sprzęt, który nie zmieści mi się na moim mikroskopijnym blacie i będzie głupio. Ekspres, który mamy w biurze jest ogromny. Na szczęście, ten model ma unikalny, kompaktowy design, świetnie wygląda w kuchni, a jednocześnie nie traci walorów każdego prawdziwego ekspresu do kawy. Wszystkie parametry konieczne do przygotowania perfekcyjnej kawy są idealnie zachowane. Ciśnienie 15 barów, młynek do kawy i dysza do spieniania mleka. Do tego ma wbudowany system Thermoblock, który zapewnia właściwą temperaturę parzenia kawy już od pierwszej filiżanki. Jest to o tyle dla mnie ważne, ponieważ ta pierwsza filiżanka w moim domu jest z reguły ostatnią – MM nie pije kawy.

Bez nazwy 5

IMG_5408

IMG_5411

Obsługa ekspresu jest wyjątkowo intuicyjna, a instrukcja zajmuje tylko 3 strony i pisana jest pismem obrazkowym. Jak się ma humanistyczny umysł i blond włosy to takie drobne ułatwienia przybierają rangę tych najbardziej istotnych.

Wszelkie szczegóły dotyczące ekspresu, w tym dokładną specyfikację techniczną i mnóstwo ciekawostek o kawie znajdziecie na stronie producenta: www.krups.com.pl. Wiedzieliście, że Jan Sebastian Bach skomponował kantatę 211, zwaną „kantatą o kawie”, a seria książek o Harrym Potterze powstała przy kawie, w jednej z kawiarni Edynburga? Ja też piszę przy kawie, jest więc dla mnie szansa. ;)

Ekspres zapewnia 3 stopnie mielenia ziaren i 2 stopnie mocy kawy. Możemy ustawić objętość od malutkiego espresso (20 ml) do dużej latte (220 ml). Osobiście, piję głównie kawę ze spienionym mlekiem. Większą rano, mniejszą po południu i jeszcze jedną wieczorem, ale wtedy to już małe, słabe espresso z kroplą mleka. Na potrzeby testu zrobiłam również typowe espresso, że sprawdzić jak ekspres radzi sobie z cremą. Zdjęcia wyglądają zachęcająca, prawda? :)

IMG_5458

Takie małe cappuccino piję najczęściej.

 

IMG_5453

Wieczorem, do klasycznego, choć słabego espresso dodaję odrobinę mleka. Piękna crema :).

 

IMG_5475

I duże latte. Uwielbiam tą trójwarstwowość, która najlepiej wygląda w przezroczystych szklankach, koniecznie z grubym, podwójnym dnem. Bardzo takie lubię :).

 

***

A dla najlepszych Czytelników, którzy dotrwali do końca, jak zwykle niespodzianka! Tym razem jest to konkurs, w którym do wygrania nagrody w postaci:

NAGRODA GŁÓWNA
Zaproszenie do spędzenia ze mną jednego dnia (szczegóły poniżej) oraz voucher uprawniający do 15% rabatu przy zakupie ekspresu do kawy marki KRUPS
 
NAGRODY DODATKOWE
2 vouchery uprawniające do 15% rabatu przy zakupie ekspresu do kawy marki KRUPS

 

No dobra, nie będę nikogo katować całym dniem, ale serdecznie zapraszam do mnie na kawę* :). Będzie okazja, żeby się spotkać, porozmawiać może o ubraniowych kwestiach (służę wszelką indywidualną poradą!), może o drodze do minimalizmu, ale nie tylko. Osoba, która wygra będzie też pierwszą osobą, której z przyjemnością pokażę (i z chęcią skonsultuję!) nowo-powstały Planer Szafy Minimalistki.

 

Zasady konkursu są proste. Aby wygrać wystarczy wysłać do mnie maila na adres blog@simplicite.pl z odpowiedzią na pytanie: Który moment w ciągu dnia jest  Twoim ulubionym? I dlaczego. W tytule wiadomości wpiszcie proszę: „Konkurs – kawa z KRUPS”. Żadnego lajkowania na FB czy podobnych głupot :). Jedna odpowiedź i nagrody w zasięgu ręki.


Konkurs zaczyna się 5 grudnia 2014 r. , a trwa do 14 grudnia 2014 r. do 23:55.

Wyniki będą ogłoszone 22 grudnia 2014 r. więc można sobie zrobić prezent w sam raz na Święta :).

Spotkanie z nagrodzoną osobą odbędzie się w styczniu 2015 r. – dokładna data do potwierdzenia.

 

EDIT Z przyjemnością informuję, iż nagrody w konkursie wędrują do:

Nagroda Główna – Weronika Młynarczak

Nagrody Dodatkowe: Magdalena Dudek oraz Ilona Kozioł

GRATULUJĘ! 

 

* gorąco zapraszam do udziału w konkursie również osoby spoza Warszawy. Spotkanie odbędzie się w Warszawie, ale organizator pokryje również koszty przejazdu osoby spoza Warszawy, na zasadach wskazanych w REGULAMINIE KONKURSU, do lektury którego zapraszam.

 

 ***

Jeśli spodobał Ci się ten tekst (lub zdjęcia ;)) zapisz się proszę do Simplicite Newslettera – tam zawsze najświeższe i niepublikowane nigdzie indziej informacje. Wszystkie najfajniejsze rzeczy znajdziesz też na fanpage na Facebooku oraz na Bloglovin, a Simplicite od kuchni też na Instagramie. Do zobaczenia!

 

Sprawdź Także

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
54 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka

Oj, muszę zareagować! Nie byłaś najsłabsza w grupie! Chyba akurat trafiłaś na takie zajęcia, kiedy nie było osób, którym taniec nie wychodzi a zupełnie się tym nie przejmują. W zasadzie połowa z nas tak ma i to jedyny sposób na przetrwanie ;). Druga połowa chodzi na zajęcia nawet po 5 razy w tygodniu, a przy takiej częstotliwości nawet największe drewno się wyrabia ;).

Nela chodząca po drzewach rozbrajająca :D. I dla mnie też powrót na etat byłby straszną karą, nie wiem jak bym to ogarnęła, chyba czułabym się jak w klatce.

Katarzyna Kędzierska

O, wcale nie! :) Widziałam, jak tańczysz :). Wiesz, większym kłopotem chyba było dla mnie to, że na tańcu jak opuszczę jedne zajęcia, to już nie nadrobię, niestety :(. Siłownia jest może mniej zabawowa, ale mogę tam iść o każdej porze dnia i nocy i trudniej mi się wymigać :).

Tak sobie właśnie ostatnio myślałam, jak by to było znowu na etacie i bardzo, bardzo ciężko byłoby mi zrezygnować z tej wolności, co mam teraz. Też czułabym się jak w klatce.

Meg

Skomentuję krótko: BOŻE JAKI TY MASZ PORZĄDEK! Nie wierzę, że tot ak do zdjęć wysprzątane, nei wieżę, nie kłam.

Katarzyna Kędzierska

Meg, naprawdę. Tylko poczucie wstydu nie pozwala mi zrobić zdjęcia w chwili obecnej. Tzn. zrobiłam, ale MM stanowczo sprzeciwił się publikacji :).

Meg

Chyba, że sprzątałaś w photoshopie – ja tak robię jak trzeba rodzinie jakieś fotki przesłać ^^

Katarzyna Kędzierska

Nie, ale nie powiem, że taki pomysł nie padł… :)).

Marta

9:30!!!??? Jak Ci zazdroszczę… Mój budzik dzwoni codziennie o 5:20! A wcale nie chodzę spać wcześniej. Chyba czas pomyśleć o własnej działalności… hihi :P

Katarzyna Kędzierska

Marta, to prawda, akurat wstawanie to dla mnie ogromny plus prowadzenia własnej działalności.

subtelnaidealistka

Jeśli ktoś zapytałby mnie czy jestem od czegoś uzależniona, to z pewnością odpowiedziałabym, że od dobrej kawy! Ekspres to chyba najważniejsze urządzenie w mojej kuchni! A tak poza tym to fajnie jest żyć tak powoli. Bez wiecznego pośpiechu i stresu! Pozdrawiam! :)

lifemaniaczka

U mnie o 5:30 sen dobiega końca. Zaczynam codzienne poranne rytuały, które kocham. Poranna cisza, pyszne i zdrowe śniadanko, bez którego nie wychodzę z domu no i oczywiście makijaż działają na mnie terapeutycznie. Podziwiam jednak i gratuluję rozwinięcia własnej działalności i niezależności:))

Dziękuję :).

Ola

a pracujesz w weekendy?

Katarzyna Kędzierska

Dobre pytanie. Bardzo rzadko zdarza mi się zostawić na weekend taką „twardą” pracę typu przygotowywanie dokumentów sądowych, księgowości itp. W weekendy robię dużo blogowych rzeczy, muszę też np. podjechać do mojego biura, żeby je otworzyć na czas sprzątania, więc w pewnym sensie są to obowiązki. Poza tym, jak prowadzi się firmę to troszkę i w pewnym sensie ciągle jest się w pracy :). Mój kolega stwierdził kiedyś, że on ciągle pracuje, ponieważ jego praca w dużej mierze polega na myśleniu i coś w tym jest :).

oh myślę że ty już jesteś człowiekiem sukcesu :)

Olu, dużo pewnie zależy od definicji, ale bardzo Ci dziękuję za komplement :).

Justyna

dobrze wiedzieć, że nie tylko ja piję kawę wieczorami. wszystkich moich znajomych to dziwi jak ja mogę po 20 pić kawę i iść normalnie (czyli około północy) spać ;)

Dessideria

A ja nie pijam kawy w ogóle… Chociaż powiem szczerze, że ta Twoja wygląda apetycznie :)

Katsunetka

Mnie coraz bardziej zaczyna przerażać praca na swoim, dochodzi do mnie fakt że to nie jest 8 godzin w biurze i mam wolne. Z reszta jak widać tak to wygląda, Ciekawe na ile starczy mi sił. :)

Katarzyna Kędzierska

Katsunetka, a teraz jesteś na swoim czy planujesz? Wiesz, myślę, że praca na swoim nie jest dla każdego, każdy ma inne potrzeby. Natomiast z pewnością jest to coś za coś.

Katsunetka

Jak na razie jestem w fazie planowania wystartowania ze swoim biznesem. Teraz już mam przed smak ile trzeba dać z siebie. Chociaż myślę, że warto spróbować. Jak nie teraz to będzie coraz trudniej i może nie wyjść wcale.

Katarzyna Kędzierska

Pewnie, że warto! Wrócić na etat zawsze można. A z pewnością im dłużej się pozostaje w strefie komfortu, tym potem trudniej.

Chwila dla siebie

Bardzo przyjemnie się czytało. Twój psiak jest świetny – i jaki fotogeniczny! :)

Ja jestem rannym ptaszkiem, a wieczorami – ok godz. 22, odpływam… Kiedyś było to dość uporczywe, zważywszy na aktywny okres studiów i mieszkania w akademiku :D Teraz, kiedy mieszkam na swoim i mam maleństwo u boku, to jakby oczywiste godziny „bycia na chodzie”, więc w zasadzie dobrze się składa :)

Praca w domu to dla mnie mieszane uczucia. Bo z jednej strony fajnie, samemu organizujemy sobie czas, ogarniamy sprawy tak, jak nam pasuje i KIEDY nam pasuje (ja np. traktuję w ten sposób swojego bloga). Ale z drugiej strony bardzo brakowałoby mi tego kontaktu z ludźmi, o którym piszesz. Jestem zwierzęciem stadnym i nawet w pracy ludzie są mi niezbędni, żeby zupełnie nie zwariować (choćby miało to być jakieś szeptanie, gdzieś „w tle” :) ).

Poza tym podoba mi się bardzo Twój kubek, widziałam już na Instagramie. I wystrój wnętrza. Świetne mieszkanie! Tak sobie myślę, że gdybym wpadła tam z tym moim łobuzem, to nie byłoby co zbierać. Ale jak młody dorośnie, to też sobie swoje „odpicuję”, a co ;) Póki co podziwiam ściany pomalowane kredką, podłogi zarysowane resorakami i inne atrakcje.

Pozdrawiam i podziwiam (choć rzadko komentuję – to się zmieni).

Aaa, wierz mi, że mój łobuziak też potrafi dać czadu. Jak wbiegnie po spacerze z błotem na łapach… jak ślimaczy nosem wszystkie szyby, szafy i lustra…, jak z zakrwawioną łapką wpakuje się prosto na beżową kanapę…, że o pazurach na podłodze nie wspomnę ;). Co zrobisz? jak to słodziak taki :).

No właśnie :) Powiem Ci, że ja już nie raz doświadczałam, że dzieci i zwierzęta są do siebie takie podobne! Łobuzują, brudzą, aż człowiekowi ręce opadają – a gniewać się i tak na nie nie możesz :) Ja ubolewam, że przez moją alergię nie mogę mieć sierściucha w domu. Lubię psy (choć często się ich boję, ale swojego własnego na pewno nie :) ) i bardzo chciałabym móc mieć takiego przyjaciela.

Adrianna Zielińska

To ja niestety jestem z tych od 5.00 – 5.30 ;) I choć lubię to bardzo, to i tak moim ulubionym momentem o poranku jest wypicie pierwszej filiżanki kawy – bez niej bywa trudno :)

Aggie S

Podoba mi się twój dzień :) Lubię czytać takie posty. Z chęcią wzięłabym udział w konkursie ale w styczniu będę już w 8 miesiącu ciąży, a do Wawy mam za daleko żeby wtedy sobie wycieczki robić :)

PS. Masz fajnego psa. Nie sądziłam, że pies jest w stanie wejść na drzewo :)

Katarzyna Kędzierska

Aggie, ja też nie wiedziałam kiedyś, że psy łażą po drzewach :). Jasne, 8 miesiąc to nie czas na podróże. Dbaj o siebie, maleństwo najważniejsze :).

Piękna kuchnia:) Wspaniale organizujesz sobie dzień, świetnie łączysz pracę w domu z tą poza nim:) Ja marzę o pracy w domu, mam nadzieję, że już wkrótce to marzenie się spełni. Przyjemny konkurs, chętnie wezmę w nim udział:)

Ilona, wiem, ile to potrzeba pracy i samozaparcia więc mocno trzymam kciuki za plany!

Dziękuję Ci bardzo:) Zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe, ale kiedy „widzę” takich ludzi jak Ty, takie kobiety, to z całego serca je podziwiam i wiem, że ciężką pracą można osiągnąć bardzo wiele… Bardzo Cię podziwiam .Uściski!

Dziękuję ślicznie! :).

Beata Redzimska

Tez lubie czytac takie wpisy u innych. Fajnie blizej Cie poznac. Jako niekawoszka o drugiej czesci wpisu nic Ci nie napisze. Pozdrawiam serdecznie beata

Ania

Ja tę popołudniową czy wieczorną kawę nazywam „kawą z wyboru”, bo ta poranna bywa często z konieczności ;) Co do ekspresu, nie jestem przekonana, ale to pewnie dlatego, że po wielu próbach (i kilku błędach) zostaję przy swojej ukochanej włoskiej kawiarce. Prosta i skuteczna!
Ale napić się kawy razem, tak minimalistycznie, ciesząc się „tu i teraz”, to powiem, że trafiłaś w mój klimat :)

Wiktoria Trasz

Wygląda bardzo zgrabnie, chyba jest dość mały, prawda? Trudno robi się takie warstwowe latte? Taką kawę
lubię najbardziej :)

Dokładnie, jest relatywnie niewielki, a trójwarstwowe latte jest naprawdę banalnie łatwe w przygotowaniu :).

Wiktoria Trasz

Świetnie, bardzo dziękuję Ci za odpowiedź. W mojej kuchni jest miejsce tylko na taki mały i zgrabny sprzęt, bo przy Twojej, moja jest wielkości spiżarni :) A na latte już sobie zacieram ręce :)

anetulka

Jak mi się marzy taka kawa z ekspresu… uwielbiam po porostu:) Mam dwa pytania :) Myślę nad zakupem tego ekspresu i zastanawia mnie czy espresso jest mocne czy nie bardzo? Ile miejsca zajmuje ten ekspres? Widzę, że masz dużą kuchnie i ciężko mi ocenić czy w mojej nie zająłby pół szafki…

Katarzyna Kędzierska

Hej, umknęło mi Twoje pytanie :). Moc kawy jest ustawiana (są dla stopnie mocy), ja z reguły ustawiam sobie słabsze. Ten ekspres jest dużo mniejszy niż normalne ekspresy automatyczne (nie na kapsułki). Dokładne wymiary są na stronie producenta. Pozdrawiam!

Dopiero teraz dokopałam się do tego wpisu. Świetny! Też uwielbiam podpatrywać czyjąś organizację dnia, a Twoja jest jak dla mnie naprawdę dopracowana :)

Xennia

hej, Ile czasu zajmuje przygotowanie i czy musisz coś kliknąć poza wyborem kawy (mleko sama dolewasz)?

Katarzyna Kędzierska

Najpierw wlewasz mleko do szklanki, spieniasz je za pomocą specjalnej końcówki w ekspresie, potem klikasz przycisk i dolewasz kawę. To wszystko. Całość trwa może 2 minuty :). Spienianie wymaga nabrania wprawy, ale po kilku razach jest banalnie proste.

Xennia

Rozumiem, ale spienia się automatycznie czy ja je spieniam? :) Bo czytałam w recenzjach, że spienia je automatyczna dysza, która wysuwa się do szklanki. Pozdrawiam :)

Katarzyna Kędzierska

Ty je spieniasz. W tym modelu jest oczywiście dysza do spieniania, ale nie wysuwa się automatycznie.

Marta

Ja również jestem uzależniona od kawy.
Bardzo chciałabym kupić sobie ekspres i spodobał mi się z wyglądu ten
Krups. Czy jest prosty w obsłudze? Ile czasu zajmuje Ci zrobienie kawki?

Katarzyna Kędzierska

Jest bardzo prosty w obsłudze. Zrobienie czarnej kawy to kwestia naciśnięcia jednego przycisku, a zrobienie latte, łącznie ze spienieniem mleka zajmuje jakieś 2 minutki.

rudamalpa

Jakiej kawy używasz do tego ekspresu? Chodzi mi o konkretną markę :) Zastanawiam się też czy te e… kraniki(?) z których leci kawa są regulowane? Będę wdzięczna za odpowiedź bo chcę kupić sobie ekspres po świętach i szukam odpowiedniego:)

Katarzyna Kędzierska

Moja ulubiona ostatnio to ziarnista Mokate (chyba mają tylko jeden rodzaj). Ale dobra Lavazza nigdy nie jest zła :). Tak, kraniki są regulowane, w sensie można je podnieść i opuścić na dół.

ale masz piękne życie :) kocham takich ludzi z pasją :)
trafiłam do ciebie przez Blog Roku i bardzo kibicuję, bo ja chyba nie wejdę do finałowej 10tki, a z obecnej ty jesteś dla mnie najlepsza! twoja energia totalnie do mnie przemawia :D

Karolina, dziękuję bardzo!! Trzymamy się jeszcze w tej 10-ce i trzymamy, ale wiesz jak jest, to się może zmienić w ostatniej chwili. Nic to, trzymam kciuki :).

no i weszłaś – gratuluję!!!

Agnieszka

Jestem jedną z tych osób, które trafiły do Ciebie poprzez Blog Roku. Ogólnie rzadko komentuję, ale zbyt wiele rzeczy w Twoim poście mnie poruszyło, dlatego też nie mogłam odmówić sobie komentarza :)
Mój mężczyzna o wiele lepiej spełnia się w kuchni niż ja, i choć gotować umiem tak chyba więcej radości czerpię z różnorakich wypieków. Wspólnie jednak mamy niepisaną umowę, gdy jedno poświęca swój czas na gotowaniu, drugie sprząta po obiedzie, by było fair.
Co do ekspresu do kawy to jestem nim zachwycona. Od jakiegoś czasu jestem baristką i póki co nie zetknęłam się z urządzeniem, które w tak ładny sposób przyrządza latte. A teraz udam się po moją wieczorną, lecz lekką kawę :)

Ela Chwirot

Generalnie nie mam sposobu na czyste biurko, jednak zdjecie biurka A.Einsteina zrobione w dniu jego smierci zawsze dodaje mi otuchy :)