Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Historia pewnej torebki czyli slow fashion w praktyce.

slow fashion minimalizm quality lifestyle

Coraz częściej zdarza mi się, że tematy, które chciałabym poruszyć na blogu, muszą najpierw dość długo dojrzeć w mojej głowie zanim przyjdzie czas na przelanie ich na papier. A czasami potrzebny mi pewien impuls, który sprawia, że temat nagle układa mi się w głowie w kompletną całość. 

 

I tak też się stało tym razem.

 

W ostatnim numerze inStyle natknęłam się na wywiad z Nicole Kidman. Nic szczególnego, trochę ciekawostek z życia gwiazdy, kilka powierzchownych myśli – jak to w kolorowej gazecie. Jednak jeden szczegół mocno przykuł moją uwagę. Pod zdjęciem kreacji Dior, w której Kidman wystąpiła na ceremonii rozdania Oskarów w 1997 roku (17 lat temu!) pojawił się podpis: Ta suknia jest jak prawdziwe dzieło sztuki. Specjalnie zapakowana czeka teraz na moje córki. Nagle uświadomiłam sobie, że to już kolejny raz, gdy czytam o sytuacji, w której ubranie traktowane jest jako tak wartościowe, że… przekazywane jest w spadku.

 

Wiem co sobie pomyślałaś :). Ale to suknia od Diora, gdyby stać mnie było na suknię Diora to pewnie też przekazałabym ją córce w spadku. Nic bardziej mylnego.

 

Wczoraj, na biznesowym śniadaniu, w trakcie którego prowadziłam warsztat o ochronie praw autorskich w internecie (taka mała dygresja), uwagę Uczestniczek przyciągnęła… moja torebka. Nie byłoby w tym nic szczególnie zaskakującego (lubię mieć i mam ładne torby ;), gdyby nie fakt, że ta torebka należała kiedyś do mojej Babci. Szczerze mówiąc, nie wiem dokładnie ile ma lat (torebka, nie Babcia ;), ale z pewnością kilkadziesiąt.

 

Gdy tak sobie o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że choć z reguły biżuteria traktowana jest jako pewnego rodzaju pamiątka chwili (stąd sukces bransoletek Pandora), to dla mnie właśnie torebki mają tą magiczną moc przywoływania wspomnień. W mojej kolekcji, dość skromnej powiedziałabym, mam przykładow0 piękną, czarną, klasyczną torbę, którą dostałam w prezencie od mojej Mamy, gdy wyjeżdżałam na studia. Ma już 13 lat, a nadal ją noszę. Ze szczególnym sentymentem traktuję też malutką kopertówkę marki Batycki, która była pierwszą markową torebką, którą kupiłam za własne, ciężko zarobione pieniądze. Wtedy 200 zł wydane na wieczorową torebkę wydawało mi się straszliwym majątkiem. Poza wspomnieniami, obie te rzeczy łączy jeszcze jedna zasadnicza cecha – ponadczasowa jakość. Pomimo upływu lat, przedmioty te nie tracą, a wręcz zyskują na wartości. A o babciną torebkę dbam bardzo i może kiedyś i ja przekażę ją w spadku swojej córce lub chrześnicy, jeśli córki się nie dorobię :).

 

Pomyśl, czy masz w swojej szafie taką rzecz (lub rzeczy), które zapisałabyś swoim dzieciom w spadku?

 

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments