Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Pieniądze, gotowanie, samotność i oczekiwania czyli odpowiadam na Wasze pytania

W tekście o minimalistycznej jesieniarze napisałam, że kiedyś bardzo nie lubiłam gotować, ale nauczyłam się znajdować w tym dużą przyjemność. I w komentarzu padło pytanie jak to zrobiłam. Z przyjemnością na nie odpowiem, ale przy okazji pomyślałam, że może zrobię małe Q&A, jak to w zamierzchłych instagramowych czasach bywało. ;)

Ankietę wrzuciłam w ostatnim newsletterze, pytania zebrałam i niniejszym odpowiadam. Fajnie, że dotyczą one naprawdę najróżniejszych aspektów życia i zmuszają też mnie to zwięzłego i prostego formułowania odpowiedzi. Dziękuję!

Pytanie od Weroniki: Czy przy stracie (głównie mam na myśli chyba rozpad związku) jak ważna jest dla Ciebie niezależność finansowa?

Niezależność finansowa jest dla mnie ważna niezależnie od tego, czy jestem w związku, czy nie. Prowadzę własne firmy, inwestuję, pod względem finansowym czuję się ogromnie niezależna i lubię to uczucie. Osobiście miałam to szczęście, że w relacji z moim eks (i w sumie w żadnej innej relacji, w której byłam) temat pieniędzy nigdy nie był jakimkolwiek zapalnikiem. Zarówno wtedy, gdy się spotkaliśmy, jak w trakcie rozstania załatwiliśmy to szybko i bezboleśnie, co nie jest częste, wiem.

Uważam, że temat finansów w związku jest naprawdę ważny i trzeba go najzwyczajniej obgadywać szczerze na wszystkie strony, bo przecież możemy mieć różną relację z pieniędzmi, przekonania na temat pieniędzy, ich zarabiania, wydawania czy oszczędzania.

Pytania o gotowanie: Czy traktujesz gotowanie jako czynność kreatywną, czy wręcz kreację, czy obowiązek? Co najbardziej lubisz robić/co sprawia Ci największą przyjemność? A może napisałabyś więcej o tym, jak znalazłaś przyjemność w gotowaniu?

Przez większość mojego dorosłego życia głośno i otwarcie mówiłam o tym, że nie lubię i nie umiem gotować. Zmiana następowała bardzo powoli i trwała lata – nie zdarzyło się nic nagłego, co byłoby jednorazowym bodźcem.

Zaczęłam gotować dlatego, że zwyczajnie chciałam umieć zrobić sobie swoje ulubione potrawy. Zaczęło się od tiramisu, risotto, makaronów wszelkiej maści. Oczywiście, że korzystałam z przepisów, w internecie jest tego makabrycznie dużo, z czasem dochodząc do zadowalającej mnie jakości dosłownie kilku wybranych potraw. Potem poczułam się na tyle pewnie, że zaczęłam je sobie modyfikować i próbować gotować więcej różnych rzeczy. Nadal jednak gotowanie nie było moim pierwszym wyborem w kontekście spędzania czasu.;)

Kolejna zmiana nastąpiła, gdy w moim życiu zagościła mindfulness. Zaczęłam świadomie traktować gotowanie jak czynność medytacyjną. Na początku nie było to komfortowe, ale ufałam mindfulness, ufałam procesowi i z czasem, ku mojemu największemu zdziwieniu (i trochę z oporem), odkryłam, że gotowanie naprawdę sprawia mi przyjemność!

Myślę, że kluczem jest to, że nie traktuję gotowania jak obowiązku (mogę sobie też na to pozwolić). Gotuję wtedy, gdy mam na to przestrzeń (okazuje się, że coraz częściej) i nie widzę nic złego w powtarzaniu potraw. Nie traktuję też gotowania jak kreacji, ale bardziej jak robienie sobie (i innym) przyjemności. Dawanie sobie i bliskim czegoś dobrego.

Najbardziej na świecie lubię risotto w najróżniejszej postaci, massaman curry i makarony w różnej postaci, z prawdziwą carbonarą na czele. Pyszności. :)

Pytanie od Marysi: Co mówisz do siebie, kiedy nic nie wychodzi z rzeczy, które planowałaś? Dużo piszesz o zmianie, to wiąże się (moim zdaniem) z jednej strony z oczekiwaniami, a z drugiej z pewną gotowością na porażkę – dla mnie w tym objawia się dojrzałość i myślę, że masz spory kawałek drogi za sobą. :)

Mówię wtedy do siebie, że wolno mi popełniać błędy. Ten temat faktycznie mam mocno przerobiony. Przypominam sobie też wtedy cudowne stwierdzenie, że analiza wsteczna zawsze skuteczna. :) Gdybym mogła podjąć inna decyzję wcześniej, to bym podjęła. Skoro tego nie zrobiłam, to znaczy, że nie mogłam. Pozwalam sobie na błędy i biorę za nie odpowiedzialność. Myślę, że to faktycznie przejaw dojrzałości.

Pytanie filozoficzne: Jesteś szczęśliwa?

Cudowne pytanie, trudna odpowiedź, bo próba odpowiedzenia prowadzi do kolejnego pytania – czym jest szczęście. ;) Niezależnie od tego, w swoich własnych kryteriach – tak, jestem naprawdę szczęśliwa. :)

Pytanie od Marii: Jeśli mówimy o zmianach, czy przygotowujesz jakoś do fizycznych zmian tj. premenopauzy/menopauzy?

Ten temat faktycznie jakiś czas temu pojawił się w moim życiu. Jedyne, co do tej pory zrobiłam (i uważam, że w moim wieku, 42 lata, jest to wystarczające) to porozmawiałam z moją mamą, że podpytać ją, jak wyglądała jej (i mojej babci) menopauza oraz przy okazji porozmawiałam z moją ginekolożką.

Pytanie od Beaty: Czy chorowałaś kiedyś na depresję?

Nie, nie chorowałam na depresję, ale mam wśród bliskich osobę, która chorowała, dlatego temat tej choroby jest mi dobrze znany, a i moja wiedza dość rozległa. Pracuję też medytacyjnie z wieloma osobami chorującymi na depresję.

Pytanie od Ingi: Czy wrócisz do realizowania podcastów?

Ach, temat podcastów ciągle siedzi mi w głowie. :/ Często jednak napisanie tekstu jest dużo łatwiejsze, niż nagranie i wyprodukowanie odcinka podcastu. Mam poczucie, że musiałabym zrezygnować z bloga, żeby regularnie podcastować, ale może to tylko wrażenie. :)

Pytanie od Tosi: Co w minimalizmie uważasz za najtrudniejsze?

Super pytanie! Może rozwinę je w jakimś tekście, tudzież podcaście. :) Myślę, że są to trzy rzeczy:

Po pierwsze, żeby w ogóle zacząć. Przestać czytać o minimalizmie, oglądać filmiki, a faktycznie zacząć konfrontować się ze swoim stanem posiadania. Po drugie, nauczenie się bycia ze świadomym dyskomfortem braku niektórych rzeczy. Po trzecie, zmierzenie się z tym „co ludzie powiedzą”.

Kiedyś napisałaś bardzo ładny tekst o samotności, ale nie mogę go znaleźć niestety. Stąd pytanie: jak radzić sobie z samotnością? Mam na myśli bycie solo. Jakiś czas temu czułam się super, teraz zaczyna mnie to ciągnąć w dół, a wokół same pary.

Tak, to był jeden z bonusowych tekstów, które przez ostatnie lata, raz w miesiącu, wysyłam do Czytelniczek i Czytelników newslettera. Taki Serial o prostym życiu. Myślę o tym, żeby może wydać te eseje kiedyś…

Jak radzę sobie z samotnością? Po pierwsze wiem, że nawet wtedy, gdy byłam samotna, nigdy nie byłam osamotniona. Po drugie, nauczyłam się traktować poczucie samotności jako znak, że w tym momencie potrzebuję zadbać sama o siebie. Stanąć za sobą. Być swoją najlepszą przyjaciółką. Okazać sobie życzliwość i czułość. To mój sposób.

Pytanie od Weroniki: Jak znajdujesz wartościowe treści w internecie? Czy polecasz jakieś inne blogi, podcasty? Nie znajduję. :) W tej chwili śledzę ultra mało internetowych treści. W zasadzie, regularnie czytam tylko newslettery od Outriders. Gdy chcę posłuchać czegoś wartościowego (np. w podróży), sięgam po podcast K3 Dariusza Bugalskiego, którego poznałam, ponieważ byłam jego gościnią, prowadził też moje spotkanie autorskie z okazji premiery książki „Odkrywanie mindfulness”. Ewentualnie po nagrania Kasi Miller. Gdy chcę obejrzeć coś kojącego, idę na jutubowy kanał Jonny Jinton. Nic więcej nie przychodzi mi teraz do głowy.

Pytanie od Iwony: Skąd w Tobie odwaga do działania i zmian?

Na palcu lewej dłoni noszę srebrną obrączkę, którą zrobiła mi Kasia z Kavo, na której mam napis „be brave”. Monia Tekstualna zwykła mawiać „bój się i działaj” i jest mi to bardzo bliskie. Poza tym, myślę że są to dwie rzeczy: tak zostałam wychowana – byłam zachęcana, wspierana, a poza tym poprzez życiowe doświadczenia wypracowałam w sobie głębokie poczucie, że sobie poradzę. Nieważne, co się stanie i co będę musiała zrobić, poradzę sobie. To mi daje siłę i moc, gdy robi się cieżko.

Pytanie od Anny: Jak dużego wysiłku wymaga od Ciebie zmiana nastawienia pod kątem nie oceniania innych? Jak poradzić sobie/jak sobie radzisz gdy ktoś stara się narzucić swoje zdanie, wymusić coś wbrew Twojej woli? Czasem po prostu nie trafiają żadne argumenty a nie chce się kogoś urazić.

Gdy ktoś próbuje wymusić coś na mnie, stosuję metodę zdartej płyty i robię swoje, mierząc się z konsekwencjami swojej decyzji. Też z poczuciem, że może kogoś zawiodłam czy uraziłam, albo ktoś poczuje się niezadowolony. Przy czym, staram się nikogo nie przekonywać do swojego zdania – po prostu robię swoje dla siebie, biorę odpowiedzialność za siebie, zostawiając cudzą odpowiedzialność komuś.

Pytanie od Aleksandry: Jak radzisz sobie z dyskomfortem, który się pojawia przy akceptacji jakiegoś nieprzyjemnego zdarzenia? Wyniosłam z domu bardzo „niezdrową” opinię, że akceptacja to poddanie się, przegrana, przez co ciągle walczę, miotam się, gdy zmiana lub strata jest nieprzyjemna. Czuję wewnętrzny bunt, a czasem nawet fizyczny ból…

Tak, o definicji słowa akceptacja dużo rozmawiam na zajęciach medytacji. Dla mnie akceptacja to stwierdzenie „pada deszcz”, gdy pada deszcz, a nie „pada deszcz, ale beznadziejnie”.

Dla mnie dyskomfort nie płynie z akceptacji, ale z buntu i walki ze zmianą. Akceptacja to proste stwierdzenie faktu. Mogę nadal nie lubić tej zmiany, mogę chcę coś zmienić, ale wychodząc z akceptacji nie czuję tej walki i buntu, nie czuję więc dyskomfortu. Ale takie podejście wymagało ode mnie lat medytowania. Przekonania wyniesione z domu są okrutnie silne, ale można je zmienić, albo sprawić, żeby stały się lżejsze.

Pytanie od Patrycji: Od czego zacząć zmianę? Przeczytałam Twoją książkę już dwa razy, czytam wszystkie teksty na blogu, ze wszystkim rezonuję i wszystko w zasadzie podzielam, ale tylko w teorii. W praktyce wciąż otacza mnie nadmiar i bałagan, z którym nie umiem sobie poradzić. Czy masz jakąś podpowiedź? Jak zacząć? Dla mnie to właśnie jest najtrudniejsze, powiedziałabym wręcz, że jest to przeszkoda nie do pokonania.

Kilka pytań wcześniej było o tym, co w minimalizmie najtrudniejsze – to, żeby zacząć. Miłe jest wyobrażanie sobie życia bez bałaganu i nadmiaru, ale dopóki nie zaczniesz tego robić, nic się nie zmieni. Po prostu zacznij, a potem codziennie (lub w inny sposób regularnie) działaj krok po kroku. Nie ma innego magicznego sposobu, przykro mi. Chyba że kogoś zatrudnisz, żeby zrobił to za Ciebie. :)

Pytanie od Ani: Jak idzie inwestycja w Bydgoszczy?

Tę, o której pisałam na początku roku na blogu, zakończyłam już bardzo dawno.

Pytanie od Sylwii: Kiedyś robiłaś na drutach, jeszcze robisz czy całkiem to zarzuciłaś? A może jakieś inne rękodzieło?

W zeszłym roku nic nie zrobiłam na drutach, w tym mam ogromną ochotę wrócić, ogromną. :) I są mam pewne drobne projekty w głowie. Poza tym, regularnie maluję, bo bardzo to lubię. :)

Pytanie od Eweliny: Jak akceptować/radzić sobie ze starzeniem się, zmarszczkami i własną przemijalnością w kulturze promującej młodość?

Fantastyczne pytanie. Sama wiem, że dostałam duży bonus od losu w postaci genów i wiem, że nie wyglądam na swój wiek. Niemniej jednak, wykonałam (i nadal robię) dużą pracę nad akceptacją swojego, teraz coraz mocniej zmieniającego się, ciała. Radzę sobie poprzez akceptację i uczę też tego w kursie Szafa Minimalistki, bo to jest bardzo ważne!

Jest mi też w tym temacie dużo, dużo lżej od czasu, gdy zrezygnowałam z mediów społecznościowych, serio. To ogromna ulga, gdy zwyczajnie materiału do porównywania się jest turbo mniej, a i nie widzę ciągle komunikatów, że to i tamto powinnam zrobić, żeby wyglądać lepiej.

Pytanie od Iwony: Jeżeli miałabyś wybrać jedną książkę która zainspirowała cie do zmian w swoim życiu co by to było?

Nie mam takiej. Były książki, które na różnych etapach życia coś mi dawały, ale nie jestem w stanie podać jednej.

Pytanie od Elizy: Napisałaś kiedyś, że nauczyłaś się kochać, a przede wszystkim prawdziwie lubić siebie nawet, gdy ci, na których Ci zależy, Cię nie kochają lub nie lubią. Jak się do tego dochodzi?

Powoli. :)

Praca nad tym to tak naprawdę praca nad lubieniem siebie, nad prawdziwym poczuciem własnej wartości, nie będącym tylko pustym pompowaniem ego. Gdy prawdziwie lubię sama siebie, to nie zmienia się to tylko dlatego, że ktoś mnie nie lubi. Ma do tego prawo. 

Pytanie od Moniki: Kiedy pojawi się kolejny post z Szafą Minimalistki?

Gdy tylko skończę remont, obiecuję! :)

Pytanie od Krystyny: Czy zamierzasz wrócić do mediów społecznościowych? Czy miałaś zestaw odstawienny? Z jakich mediów zrezygnowałaś?

Nie, nie zamierzam, ale nie zarzekam się, że to się nigdy nie zmieni. :) Zrezygnowałam z Instagrama i Facebooka, bo były to jedyne media społecznościowe, z jakich korzystałam. Więcej o tym, jak sobie radziłam po pisałam tutaj i tutaj.

Dziękuję pięknie, jeśli dobrnęłaś do końca! :) Jeśli nasuwa Ci się jeszcze jakieś pytanie, ale na któreś nie odpowiedziałam wyczerpująco, daj znać!

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
21 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments