Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Jak poradzić sobie ze smutkiem w gorsze dni?

jak poradzić sobie ze smutkiem

 

To pytanie, w wielu różnych odsłonach, pojawiało się na liście pytań, które zostawialiście w formularzu przed naszymi spotkaniami na żywo na Facebooku za KAŻDYM razem. Ponieważ ostatnio zaliczyłam spory dołek, może to dobra okazja, żeby o tym opowiedzieć.

 

Prywatne teksty na blogu nie przychodzą mi łatwo. Nie dlatego, że zgrywam jakąś niedostępną gwiazdę, która boi się uchylić choćby rąbka swojej prywatności, ale ponieważ zdecydowanie bardziej wolę mówić o rozwiązaniach, niż o problemach, a odsłonięcie „miękkiego” podbrzusza przed potencjalnie całym światem nie jest łatwe. Zresztą, o prywatności w świecie blogowania też chcę niedługo napisać, bo noszę wiele refleksji w sobie już od długiego czasu.

 

W życiu KAŻDEGO człowieka są górki i dołki. Bardzo chcę uniknąć mentorskiego tonu, ale jedno muszę podkreślić – nie wolno nam uwierzyć choćby na chwilę, że ktoś (czytaj: koleżanka z pracy, sąsiadka, lubiana blogerka) żyje w świecie nieustannej radości. Jeśli widzicie TYLKO radosne momenty oznacza to tyle i tylko, że ta osoba po prostu nie dzieli się publicznie gorszymi chwilami. I takie jest jej prawo. Moje i Twoje również.

 

Zdaję sobie sprawę, że część z Was postrzega mnie jako „osobę, której się wszystko udaje”. To cytat z Waszych wypowiedzi. Nie umiem być obiektywna wobec samej siebie, ale doskonale wiem, co macie na myśli. Też irytuje mnie, gdy czytam o czyichś nieustających sukcesach. Pamiętam taki wywiad z Martyną Wojciechowską, w którym padło podobne pytanie/zarzut – jak to jest, że Tobie się wszystko udaje? A ona powiedziała: „wiesz, porażki są mało seksowne”. I coś w tym jest. Czytelnicy, Widzowie nie chcą widzieć, jak upadasz. Chcą widzieć, jak się podnosisz.

 

Upadłam w ciągu ostatnich miesięcy wiele razy. Straciłam wiarę w to, co robię. Głównie mam na myśli blogowanie, ale nie tylko. Cały zeszły rok był dla mnie bardzo dobrym czasem. Wewnętrznie dobrym. Nie wszystko było idealne, ale leciałam na skrzydłach. Miałam bezcenne poczucie, że jestem w dobrym miejscu, w dobrym czasie. Widziałam sens we wszystkim, co robiłam. A teraz… teraz to poczucie sensu straciłam i jest mi z tego powodu bardzo smutno.

 

Nie zrozumcie mnie źle. Nadal dostaję od najbliższych i od Was ogromne wsparcie. Każdy mail, każdy komentarz, każda wiadomość o tym, jak niesamowicie zmieniacie swoje otoczenia, swoje życia pod wpływem tego, co napisałam czy zrobiłam są absolutnie bezcenne. Tylko, że czasami łzy płyną bez powodu. Znasz to uczucie? Wszystko jest w porządku, a jednocześnie tak bardzo w porządku nie jest.

 

Szukałam rozwiązania długo. W książkach, w rozmowach, w rozmyślaniach. Myślałam, że to chwilowe przemęczenie, ale w środku wiedziałam, że nie tylko. Największy kłopot miałam z blogowaniem i był taki moment, gdy poważnie myślałam, żeby zupełnie przestać. Pisanie bloga to specyficzne zajęcie. Bardzo twórcze, wyjątkowo eksploatujące zasoby wewnętrznej energii. Między innymi z tego powodu postanowiłam zrobić sobie przerwę.

 

W pewnej chwili, gdy było mi bardzo, bardzo źle, rozwiązanie przyszło samo. Mogłam działać tylko w tej sferze, gdzie miałam realny wpływ. Zapytałam więc sama siebie: jak się czujesz? Nie tak generalnie. Nie zastanawiałam się, czy jestem szczęśliwa, nieszczęśliwa, zadowolona, smutna, zmęczona itp. Chodziło mi o fizyczność. Zaczęłam od ciała. Czy jest mi wygodnie czy niewygodnie? Zimno czy ciepło? Czy i gdzie czuję napięcie? Moje ciało było bardzo zmęczone. Zmęczone walką. Zmęczone szukaniem odpowiedzi na pytania, które sama sobie stawiałam. Wtedy postanowiłam zrobić dosłownie kilka najzwyklejszych ćwiczeń rozciągających. I odpuścić. Pomogło.

 

Każdego dnia staram się odpuścić sama sobie. Moja koleżanka powiedziała ostatnio publicznie, że ma dość pokazywania i wtłaczania kobiet w schemat „walczący”. I ja się z tym głęboko zgadzam. Czasami trzeba zmyć maskę, ściągnąć koronę z głowy i dla odmiany potraktować się z czułością. Mam prawo nie wiedzieć. Mam prawo się pomylić. Mam prawo nie stawiać sobie celów. Mam prawo nie spełniać oczekiwań. Odpowiedzi przyjdą same (albo i nie). I tak własnie staram się teraz robić, codziennie. Swoisty minimalizm w emocjach.

 

Skłamałabym, gdybym napisała, że jest to łatwe.

 

Trening redukcji stresu MBSR łączy praktykę medytacji ze najnowszymi odkryciami współczesnej psychologii, a jego efekty są potwierdzone w tysiącach badań klinicznych.

Sprawdź najbliższe terminy kursów:

  • Warszawa | start 3 kwietnia 2024
  • Online | start 2 kwietnia 2024

Sprawdź Także

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
50 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments