Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Wypożyczalnia sukienek. Test i moja opinia. Czy warto i ile to kosztuje?

Przyszło Wam kiedyś do głowy, żeby zamiast kupować nowe ubranie na wesele, bal, przyjęcie, zwyczajnie je sobie wypożyczyć? Postanowiłam przetestować wypożyczalnię sukienek.

Pamiętacie może jak w filmie Seks w wielkim mieście asystentka Carrie Bradshaw wypożyczała sobie markowe torebki? Z ubraniami na szczególne okazje może być podobnie. W końcu, prawdziwie wyjściową sukienkę i tak prawdopodobnie założycie, w najlepszym przypadku, kilka razy w życiu.
Fascynuje mnie pożyczanie, a dokładnie rzecz biorąc wszystkie opcje, które zakładają możliwość uzyskania dostępu do konkretnego dobra, ale nie wymagają posiadania go na własność. Ogromnie interesują mnie również firmy oparte na tymże modelu biznesowym. Na podobnym oparliśmy też z MM naszą pierwszą wspólną firmę, czyli biura coworkingowe COPOINT. O historii powstania i działalności naszej firmy już pisałam. Dziś wspomnę jedynie, że kluczowym założeniem było umożliwienie naszym Klientom skorzystania z miejsca do pracy w dowolnej chwili i na dowolnie długi czas, zamiast wynajmować sobie drogie biuro w Warszawie, gdzie często trzeba podpisać długoterminowe umowy. Dziś jesteś, jutro Cię nie ma. I nie płacisz za czas, gdy Cię nie ma.
Jesteśmy przyzwyczajeni do wypożyczania „dużych rzeczy” typu samochody czy mieszkania, biura (również krótkoterminowo – hotele), ale w odniesieniu do „małych rzeczy” nadal panuje kult własności. Pożyczać nie wypada – pisałam już o tym kilkukrotnie.
Chcę złamać ten stereotyp.
Wypożyczanie jest bardzo minimalistyczne! Przede wszystkim, płacisz dużo mniej, niż gdybyś chciał tę samą rzecz kupić. Po drugie, nie musisz się przejmować jej przechowywaniem. Po trzecie, nie musisz ponosić dodatkowych opłat za konserwację takiej rzeczy i przejmować się dbaniem o nią na dłuższą metę.

Wypożyczalnia sukienek. Skąd ten pomysł?

 
Jak wiecie, w mojej szafie nie ma sukienek. Ba, nie ma nawet spódnic (poza jedną bardzo letnią i plażową). Dlatego, gdy zaczęłam się zastanawiać, co założyć na zbliżającą się Komunię mojej chrześnicy, pierwszą myślą było kupienie koktajlowej sukienki. Zaczęłam szukać i wszystkie dostępne sukienki były „prawie dobre”. A ja na takie egzemplarze mam alergię, bo „prawie dobre” oznacza, że potem będę taką rzecz „prawie nosić”. Pisałam o tym w tekście o zakupowych kompromisach.
Druga opcja, którą wzięłam pod uwagę to przerobienie u krawcowej starej sukienki. Niestety, poprawki miały być spore, a gwarancji zadowalającego efektu brak. Ponieważ przerobioną sukienkę mogłam odebrać dopiero przed samą uroczystością, nie chciałam ryzykować, że w ostatniej chwili będę kupowała coś naprędce. I wtedy przyszła mi do głowy wypożyczalnia sukienek. Napisałam do dziewczyn z Love The Dress, które kiedyś oferowały mi przetestowanie ich wypożyczalni.
I tak powstał pomysł docelowo całego cyklu tekstów. Chcę przetestować (i opisać na blogu)  wypożyczalnie rzeczy wszelakich w ramach modelu „dostęp, zamiast posiadania”. Na pierwszy ogień idzie wypożyczalnia sukienek. Nie bez głęboko zakorzenionych obaw!
 

Co, jeśli sukienka nie będzie pasować?

 
Wybór właściwego modelu i rozmiaru jest trudny, gdy kupujemy nową rzecz, a co dopiero, gdy w wypożyczalni mamy ograniczony wybór. Z tego, co sprawdziłam, większość wypożyczalni sukienek (bo innych ubrań tam brak) ma swoje siedziby w Warszawie. To naturalne, ponieważ tutaj mają potencjalnie największy rynek, ale w kontekście przymiarki wybranej sukienki to już spory kłopot dla kogoś spoza stolicy. A moim zdaniem przymiarka jest konieczna! Jeśli nosisz popularny rozmiar (38) to prawdopodobieństwo, że sukienka będzie dobrze leżała jest dużo wyższe. Ja noszę małe 34, które jest problematyczne.
Tak, jak przypuszczałam, miałam mały wybór. W zasadzie, z całej oferty Love The Dress podobał mi się tylko jeden model – ten, który finalnie wypożyczyłam. Kłopot polegał na tym, że jest to rozmiar 38! Dziewczyny zapewniały mnie, że to małe 38 (i miały rację), ale bez wcześniejszej przymiarki nie wypożyczyłabym tej sukienki. Mieszkam w Warszawie, ewentualne podjechanie do salonu i przymierzenie sukienki oczywiście zajmuje sporo czasu, ale nie więcej niż pójście do zwykłego sklepu, żeby kupić ubranie. Dla kogoś spoza stolicy to już dodatkowy koszt. Wypożyczalnia może wysłać sukienkę do przymierzenia (w dowolnej chwili przed właściwym terminem wypożyczenia), ale trzeba za to zapłacić. Koszt  wysyłki nie jest astronomicznie wysoki, ale to zawsze dodatkowy wydatek. Naturalnie, nie można za to winić wypożyczalni. Gdyby tego typu usługa się upowszechniła, wtedy ten problem znika.
 

Co, jeśli niechcący zniszczę sukienkę?!

 
Wydawało mi się, że to będzie największy kłopot. Spore psychiczne obciążenie, gdy zakładasz rzecz wartą 2400 zł. Co się stanie, jeśli ją zniszczę? Jeśli zaplamię, albo podrę? Dopóki sukienka leżała bezpiecznie w kartonowym pudełku, byłam spokojna. Gdy tylko ją wyjęłam, zaczęłam myśleć o milionie potencjalnych zagrożeń. A potem…. o nich zapomniałam! Naprawdę, w dniu komunii trochę się spieszyłyśmy z mamą, żeby dotrzeć na czas do kościoła, gdzie zajęłam się moją drugą, malutką bratanicą. Potem msza, pamiątkowe fotografie, przejazd do domu, uroczysty obiad i nagle zrobił się wieczór. W ciągu tego dnia spożywałam normalnie posiłki ;), nosiłam niemowlaka, wdrapywałam się do drewnianego domku w ogrodzie i biegałam po trawie z psem. Normalnie.
Prosto z przyjęcia wsiadłam do pociągu i finalnie nawet nie zdążyłam się przebrać. Spędziłam kolejne 3 godziny w pociągu do Poznania i sukience też NIC się nie stało. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że różne sytuacje mogą się przydarzyć, ale nie ma co panikować. Sukienka bezpiecznie trafiła z powrotem do pudełka.



Ile to kosztuje?

 
Wypożyczenie sukienki nie jest tanie. Oczywiście, stosunek jakości do ceny jest bardzo dobry, gdy wypożyczam sukienkę o wartości 2400 zł za 360 zł, ale niekoniecznie muszę nosić tak drogie ubrania. Problem polega na tym, że dużo tańszych nie ma w ofercie. Przejrzałam kilka wypożyczalni i modele, które mi się podobały zawsze oscylowały wokół kilkuset złotych za wypożyczenie. Może wynika to z faktu, że jak już wypożyczamy sukienkę to chcemy predysponować do wyższej półki i co za tym idzie lepiej (czytaj: „bogaciej”) się zaprezentować? Nie wiem, ale mnie wystarczyłby model kilkukrotnie tańszy, ale prosty i dobrej tkaniny.
W Love the dress wypożyczenie najtańszej sukienki kosztuje 200 zł. Ubranie dostajesz do dyspozycji na 4 dni kalendarzowe. Sama odebrałam paczkę w środę, a zwracam w poniedziałek, ale wiem, że jako blogerka zostałam potraktowana po koleżeńsku, za co dziękuję dziewczynom z wypożyczalni. :)
Tyle informacji i dywagacji ode mnie. Jeśli jesteście ciekawe jakiś szczegółów związanych z procesem wypożyczania sukienki dawajcie znać w komentarzach lub zapraszam do Love the dress. Tytułem wyjaśnienia – nie jest to wpis sponsorowany, tzn. nie otrzymałam żadnego wynagrodzenia za pokazanie Wam tej usługi, ale i mogłam ją przetestować za darmo. Poniżej znajdziecie kilka zdjęć sukienki, którą wypożyczyłam i link do niej w wypożyczalni. Jak widzicie, nie bałam się w niej normalnie żyć. ;)
 
 
Podsumowując, komunia dziecka jest wyjątkową okazją, ale umówmy się, i eleganckie spodnie dadzą radę. Chciałam wypróbować wypożyczalnię, ale gdybym takiej możliwości nie miała to pewnie poszłabym zwyczajnie w spodniach. Jednak, jestem bardzo zadowolona, że zdecydowałam się wypożyczyć ubranie, bo test rozwiał wiele moich wątpliwości. Jeśli będę miała jeszcze okazję wymagającą szczególnej sukienki (np. bal, albo wesele) z pewnością wrócę do wypożyczalni, a nie będę kupować.
edit: Po Waszych (niektórych) komentarzach poczułam chęć wyedytowania tekstu, bo chyba ktoś mnie źle zrozumiał. Nie uważam, że wypożyczanie sukienki za 360 zł jest lepsze od kupienia na własność tańszego ubrania, które do tego będziecie nosić wielokrotnie. Jak napisałam, gdybym nie miała możliwości skorzystania z tej wypożyczalni, poszłabym w posiadanych ubraniach, spodniach i nie miałabym z tym żadnego problemu.
Jednak i po pierwsze, oddzielcie proszę ideę wypożyczania od ceny w tym konkretnym przypadku. Co zrobiłybyście, gdyby wypożyczenie sukienki kosztowało 50 zł? Nadal wolałybyście kupić i powiesić w szafie?
Jednak i po drugie, są też sytuacje, które wymagają szczególnego ubrania, np. duży bal. W takiej sytuacji wolałabym wypożyczyć sukienkę za 360 zł, niż wydać 500 zł na sukienkę, której już nigdy więcej nie założę. Uff, chyba tyle chciałam dodać. :)
 
Ciekawa jestem ogromnie co myślicie na temat wypożyczalni sukienek (niekoniecznie tak drogiej!), ale i wypożyczania w ogóle. Aha, jeśli znacie jakieś ciekawe wypożyczalnie dajcie koniecznie znać, bardzo proszę!
 

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
219 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments