Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Porządki w głowie

Wyobraź sobie, że Twoje życie jest jak walizka (lub plecak, jak kto woli). Od najmłodszych lat wkładasz do niej wszystko, czego się dowiadujesz o świecie, co jest ważne dla Ciebie i Twoich bliskich. Wkładasz do walizki wszystkie doświadczenia, obserwacje, nabywane umiejętności, oczekiwania i potrzeby – nomen omen nazywamy to bagażem doświadczeń. Wyobraziłaś to sobie?

 

Bagaż doświadczeń – sprawdź, co nosisz w walizce

 

Wyobraziłaś to sobie? Na pewno jest to tylko jedna walizka? Gdy wiele lat temu wykonałam to proste ćwiczenie, jego wynik trochę mnie przeraził. Stos moich bagaży sięgnąłby sufitu. Uświadomiłam sobie, że dźwigam na co dzień ogromny ciężar – własnych i cudzych oczekiwań, doświadczeń i niezrealizowanych ambicji, a także niektórych moich przekonań, przyjętych (najczęściej nieświadomie) ról, powtarzanych schematów. Choć tak dużo wiedziałam, umiałam, tyle doświadczyłam i dokonałam, wcale nie czułam się z tego powodu dobrze. Wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, jakby ciężar tych walizek przyciskał mnie do ziemi. Jak wody potrzebowałam wolności, swobody i przestrzeni. Postanowiłam wtedy, że uporządkuję moje bagaże. Było to przyjemne i uskrzydlające doświadczenie, ale wymagało też wiele trudu. Nieraz potrzebowałam cudzej pomocy, żeby uporać się z tym wszystkim, co zalegało na dnie walizek.

 

Z doświadczenia (swojego, ale nie tylko) wiem, że najbardziej obciążają nas pewne wyobrażenia, które, czy tego chcemy czy nie, kolekcjonujemy pieczołowicie przez całe życie. Opowiem Wam anegdotę, banalny przykład z mojego życia. Otóż moje palce u stóp są bardzo długie, a drugi palec stanowczo góruje nad pozostałymi. Od kiedy pamiętam, moja rodzina bardzo zwracała na to uwagę, a babcia żartowała sobie, że wystający palec oznacza staropanieństwo. Oczywiście bez żadnych złych intencji, ot, zwykły żart. I wiecie co? O ile nigdy szczególnie nie obawiałam się, że zostanę starą panną, o tyle wyrobiłam sobie przekonanie, że ten długi palec to pewnego rodzaju skaza, że jest brzydki i nie powinnam pokazywać odkrytych stóp lub nosić butów z wycięciem z przodu, które uwidaczniałyby ten drobny feler. Niesamowite, prawda? Dopiero w wieku trzydziestu trzech lat po raz pierwszy kupiłam sobie letnie sandały na wysokim obcasie odsłaniające palce.

 

Mechanizm tej zmiany jest prosty: odkryłam swoje błędne przekonanie, przyjrzałam się mu dokładnie i podobnie jak w wypadku starej, znoszonej sukienki postanowiłam je wyrzucić. Psycholog i mówca Jacek Walkiewicz pisze: „Zmień swoje przekonania na bardziej dopasowane do Ciebie. Wyrzuć te, w których nie jest Ci ani dobrze, ani wygodnie. To znoszone szmaty i nic ich nie odświeży. Zasługujesz na to, co nowe, lekkie, świeże i w czym Ci do twarzy”.

 

Aby móc w pełni odpowiedzieć sobie na pytania: Kim jestem? Czego chcę? Co jest dla mnie w życiu naprawdę ważne?, trzeba czasem odrzucić wiele zbędnego balastu, który nagromadził się przez lata – wyczyścić siebie niemalże tak samo, jak porządkuje się swoje otoczenie, odgruzowuje szafę. Znasz to uczucie, gdy po posprzątaniu szafki w kuchni oraz poustawianiu w niej równo talerzy i kubków sięgnięcie po filiżankę do porannej kawy staje się czystą przyjemnością? Dokładnie tak samo jest z naszym wnętrzem – należy najpierw doprowadzić do ładu jego zawartość, żeby poczuć przyjemność płynącą ze świadomości własnego istnienia i własnych potrzeb. Wiem, że porównanie głowy do szafki na naczynia brzmi może dość idiotycznie, ale to naprawdę tak działa. Pozostaje tylko zakasać rękawy, wziąć ścierkę, duży worek na śmieci i zacząć porządki.

 

Naturalnie, nie ze wszystkimi wyobrażeniami można się tak łatwo uporać. Nie wiedziałam o tym, dopóki nie doświadczyłam tego na własnej skórze. Zapewne nigdy nie pozbędziesz się schematów myślowych, które są w Tobie mocno zakorzenione, ale nie oznacza to, że jesteś na straconej pozycji. Możesz potrzebować dużo czasu i pracy. Możesz potrzebować pomocy specjalisty, ale moc przekonań można skutecznie osłabić, ale trzeba mieć ich świadomość, choćby po to, by zrozumieć, przepracować oraz zaakceptować istniejące w nas ograniczenia.

 

Co wybierasz?

 

Jeśli postanowisz wypróbować w swoim życiu idee minimalizmu, chciałabym bardzo, żeby była to świadoma decyzja. Im głębiej sięgniesz, tym bardziej skorzystasz. Dla mnie minimalizm nie jest modą, chwilowym kaprysem zmęczonego bogactwem dzieciaka. Jest to wybór, który oparłam na wyznawanych przez siebie wartościach. Stanowi on dla mnie narzędzie, które pomaga mi żyć w zgodzie z tymi wartościami i z moim wewnętrznym kompasem. Minimalizm pozwolił mi na odkrywanie – tego, co ważne i potrzebne, ale też tego, co zepsute i zbędne. Pamiętasz metaforę z walizkami? Nie szukam już magicznego przedmiotu, który dołożony do walizki sprawi, że jej zawartość w czarodziejski sposób ze sobą „zagra”. Raczej minimalizuję obciążenie, wyrzucam wszystkie nieprzydatne i znoszone rzeczy, a zostawiam wyłącznie te istotne. Zaryzykuję stwierdzenie, że samo dokładanie przedmiotów – choćby były bardzo wartościowe – nie pomoże bez uprzedniego pozbycia się tego, co niepotrzebne, brzydkie i zepsute. To tak jakby chcieć zamaskować brzydki zapach w kuchni bez wyrzucania śmieci.

 

Minimalizm nie jest zbiorem gotowych reguł, ale małym ziarenkiem, które kiełkuje tylko w sprzyjających warunkach. Zasiewamy je, kiedy zaczynamy zadawać sobie pytania dotyczące szczęścia lub sensu istnienia – kwestionujemy wtedy to, czego społeczeństwo od nas wymaga i oczekuje, a jednocześnie spoglądamy w głąb siebie w poszukiwaniu własnego sposobu na życie. Nie jest to droga ani łatwa, ani prosta. Wymaga charakteru, ale też go kształtuje.

 

Postanowiłam, że moje życie nie będzie bazować na tym, co mam, ale wyłącznie na tym, kim jestem. Chcę mieć możliwość wyboru tych rzeczy i doświadczeń, które będą mnie kształtować w sposób, w jaki sobie tego życzę. To siła sprawczości, a nie biernego oczekiwania na przyszłe wydarzenia. Z minimalizmem u boku jest mi dużo łatwiej, ponieważ nie muszę już zawracać sobie głowy tym, co niepotrzebne. Mogę skupić się na rzeczach dla mnie najważniejszych. 

 

***

Powyższy tekst to fragmenty z mojej książki „Chcieć mniej. Minimalizm w praktyce”. Napisałam je ponad 3 lata temu i nadal w pełni się pod nimi podpisuję. Uważam jednak, że zabrakło jednej bardzo ważnej rzeczy, choć może mało optymistycznej. ;) Praca nad sobą, nad porządkowaniem bagażu to doświadczenie, z którym nie sposób uporać się raz na zawsze. Bo ten bagaż wciąż ze sobą nosimy, trafiamy w nowe sytuacje, tworzymy relacje, które mogą okazać się wymagające ponownych porządków. Ale pocieszę Cię trochę, każde kolejne porządki są łatwiejsze, a bałaganu jest ewidentnie coraz mniej.

 

To co, zabierasz się za porządki w walizce?

Sprawdź Także

4.7 3 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
33 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments