Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Pragnienia a Potrzeby

Pragniemy i potrzebujemy w życiu wielu rzeczy. Materialnych i niematerialnych. Często, gdy piszę o ograniczaniu stanu posiadania, jest to dla wielu osób bardzo kuszące, zdają sobie sprawę z korzyści, ale jakoś tak ciężko się powstrzymać przed kupowaniem. Mówi się, że świadomość to połowa drogi do sukcesu. Dziś chciałabym się więc zająć uświadamianiem, w jaki sposób działa nasz mózg :).

 

Zacznę od trywialnego przykładu. „Potrzebuję nowych butów na wiosnę”*, mówię sobie. Stare już się lekko przetarły, nie wyglądają najlepiej, a i głupio tak przecież 3 rok chodzić w tych samych butach. Czy kupienie tych butów to faktycznie potrzeba czy jedynie pragnienie?

 

Potrzebuję czy pragnę?

 

Do niedawna nie rozróżniałam tych dwóch pojęć, były dla mnie tożsame. Ostatnio przeczytana książka** uświadomiła mi różnicę. Zasadniczą różnicę. W gruncie rzeczy człowiek ma niewiele prawdziwych, pierwotnych potrzeb. Musimy oddychać, jeść, pić i mieć co na siebie zarzucić, żeby okryć się przed chłodem. To naprawdę wszystko. To jedyne prawdziwe, biologiczne potrzeby każdego człowieka. A co z resztą? Co z potrzebą bezpieczeństwa, potrzebą kochania i bycia kochanym, potrzebą bycia szanowanym, potrzebnym, potrzebą szczęśliwego, komfortowego życia, potrzebą posiadania przedmiotów, które te potrzeby zaspokoją? Otóż, według rozróżnienia to wszystko są pragnienia, które sami przekształciliśmy w potrzeby. I bardzo z tego powodu cierpimy. Bo niezaspokojone potrzeby rodzą smutek, frustrację, poczucie porażki i niezadowolenia, prowadzą do chorób, w tym depresji.

 

Wracając do mojego przykładu. Jak mam rozróżnić, czy chęć kupienia nowych butów to jedynie pragnienie czy potrzeba? To dość proste. Wystarczy wyobrazić sobie, co będę czuła, gdy tych butów nie kupię. Lub gdy kupię, ale je nagle utracę (bo mi ukradną, albo pies mi zje :)).

  1. POTRZEBA = Muszę kupić te buty, bo jak znowu będę musiała chodzić w tych samych to będzie mi głupio, będę wyglądać jak fleja, a co w pracy dziewczyny sobie pomyślą?!
  2. PRAGNIENIE = Byłoby fajnie, gdybym kupiła te buty, są piękne, ale jeśli nie będzie mnie stać, to trudno, nadal będę zadowolona z siebie, a w starych wyglądam super.

 Widać różnicę? To trochę jak muszę, a mogę

 

Pragnienia minimalisty.

 

Często zarzuca się minimalistom, że ograniczając swoje pragnienia, zamykają sobie drogę do marzeń czy też szczęśliwego życia. Bo przecież fajnie jest wyskoczyć do galerii i raz na jakiś czas kupić sobie coś ładnego. No pewnie, że fajnie :). Jeśli tylko nadal jest to w sferze pragnień, nie potrzeb. Jeśli NIE idąc na zakupy (bo np. nie masz pieniędzy) nadal czujesz się dobrze sama ze sobą, to wszystko jest super. Gorzej, gdy bez kupienia nowych butów jest Ci źle, smutno, czujesz się gorsza, mniej zadbana. Lub odwrotnie, po prostu musisz coś sobie kupić, bo miałaś gorszy dzień. Tu powinna Ci się zapalić w głowie ostrzegawcza lampka? Czy czasami nie przykładasz zbyt dużej wagi do czegoś tak błahego, jak nowa para butów…?

 

Sztuczne potrzeby.

 

Zdaję sobie sprawę, że przykład przeze mnie wybrany jest banalny, ale prawdziwy. Ten sam mechanizm przekładamy niestety na dużo ważniejsze dla nas kwestie. Cienka granica pomiędzy pragnieniem, a potrzebą występuje również w odniesieniu do potrzeb/pragnień niematerialnych. Jeśli nadamy pragnieniom zbyt duże znaczenie, zaczną nas niszczyć. Bo pragnienia dostarczają nam przyjemność, radość, a potrzeby, niezależnie od tego, czy je zaspokoimy czy nie, będą powodować zaburzenia emocjonalne. Stąd nadmierny perfekcjonizm, niepewność, lęk, poczucie przegranej, niezadowolenie.

 

Muszę to zrobić najlepiej, albo wcale!

Wszystko musi się ułożyć tak, jak sobie wymyśliłam/łem.

Chcę odnieść sukces.

Muszę się z kimś związać.

Brzmi znajomo?

 

Dlatego staram się trzymać swoje pragnienia w ryzach. Chcę mniej. Pragnę, żeby pewne rzeczy się wydarzyły, ale jeśli tak się nie stanie, to trudno. Nie będę przez to gorsza czy mniej wartościowa. Pamiętacie, startowaliśmy w konkursie Blog Roku. Nie udało się przejść do kolejnego etapu. Czy to znaczy, że mój blog jest zły i powinnam rzucić go w cholerę? Skądże :). Z drugiej strony, kupiliśmy wczoraj nowy samochód. Czy to znaczy, że „sprzedałam” swoje minimalistyczne wartości? Też nie. Fajnie jest kupić bardziej komfortowy samochód, ale gdyby nie było mnie na niego stać, to bym go nie kupiła. Moje życie nie stałoby się przez to gorsze. Taka świadomość daje ogromny komfort, w obie strony. 

 

Ten tekst jest kontynuacją wpisu Chcieć mniej.

c.d.n.

 

* zamiast butów możesz wstawić cokolwiek innego :)

** Twój umysł na detoksie Rafaela Santandreu

 

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
35 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments