Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Przeprowadzamy się na wieś!

Znacie może film Holiday, w którym główne bohaterki zamieniają się domami i życiami? Nigdy bym nie przypuszczała, że nieoczekiwanie dokładnie taka przygoda mi się przydarzy. :)

 

Po pierwsze, razem z MM od prawie roku myślimy dość intensywnie o wyprowadzce z Warszawy. Z życiem w Warszawie jest jak z konsumpcjonizmem – daje ogrom możliwości, ale w końcu zaczyna niesamowicie męczyć. Coraz częściej uciekaliśmy duchem i ciałem z miasta. MM wychował się na wsi i do jego domu rodzinnego wyjeżdżaliśmy latem, żeby zakosztować trawy zamiast betonu i ciszy zamiast warkotu maszyn budowlanych za oknem. Konsekwentnie i ciężko pracowaliśmy też nad organizacją pracy w firmach, żeby móc nie być obecnym ciałem na co dzień w biurze. Od miesięcy jeździmy oglądać działki budowlane, ale nie możemy się wewnętrznie zdecydować czy chcemy zamieszkać zupełnie na odludziu (wiecie, najchętniej na skraju lasu i nad wodą), czy też raczej bliżej miasta. Mam też swoje osobiste obawy. Mimo najszczerszych chęci nigdy nie mieszkałam na wsi, ba, nigdy nie mieszkałam w domu jednorodzinnym. Wychowałam się w blokach i jestem typowym dzieciakiem z trzepaka. Na wsi życie biegnie jednak zupełnie innym rytmem. I tak, pozostawaliśmy niezdecydowani i rozdarci, gdy pewnego pięknego dnia…

 

Pewnego pięknego dnia przyjechała do mnie Basia Szmydt i oznajmiła, że Jej mąż dostał propozycję półrocznego wyjazdu na Karaiby z rodziną. Gdy już nacieszyłyśmy się wizją zimy na plaży i pod palmami, padło zasadnicze pytanie: co z domem? Jeśli śledzicie bloga Basi, zapewne wiecie, że mieszka Ona pod Warszawą w obłędnie pięknym domu jak z katalogu duńskiego designu. Decyzje zapadły szybko, bo my obie raczej działamy w myśl zasady: zrób to i zobacz co się stanie. :)

 

na zdjęciu głównym widzicie mój nowy salon, a to będzie teraz moja kuchnia :)

 

No i zrobiłyśmy. Basia, niczym rasowa minimalistka, zabiera paszport oraz strój kąpielowy, zostawia nam dom pod opieką i za tydzień wylatuje na Gwadelupę (zazdrość razy milion ;)), a my pakujemy walizki i do końca marca zamieszkamy na wsi. Oni będą balować na plaży, a my sprawdzimy, czy slow life na wsi jest dla nas dobrym wyborem. Nie wiem tylko jak się odnajdziemy w tak dużej przestrzeni ponad 200 metrów! :/ Zastanawialiśmy się też, co zrobić z naszym mieszkaniem, ale problem nagle sam się rozwiązał. Okazało się, że znajomi szukają mieszkania do końca marca, a nasze im doskonale pasuje, również pod względem lokalizacji. I tak, nagle, okazało się, że w myśl coehliańskiej zasady wszechświat okazał się sprzyjać naszym pragnieniom. ;)

 

O przeprowadzce wiemy od dawna i postanowiliśmy się do niej trochę przygotować, co dla mnie oznacza głównie dalsze porządki i pozbycie się jeszcze kilku rzeczy. Czuję, że robię kolejny, drobny krok na drodze do wymarzonego cyfrowego nomadyzmu. Trzymajcie, proszę, kciuki! Na pewno planuję też wrzucić na bloga listę rzeczy, których pozbyliśmy się przed przeprowadzką. Ku mojej radości nawet MM się zmobilizował do przejrzenia zawartości swoich półek!

 

Aha, jeśli interesują Was jakieś „przeprowadzkowe” tematy, dawajcie koniecznie znać. Za 2 tygodnie pewnie będziemy już po. :)

 

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
76 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments