Ponieważ ani lipiec, ani sierpień nie rozpieszczają nas w tym roku pogodą stwierdziłam, że przyda się Wam nasz subiektywny ranking term w Polsce. Termy czyli ciepło gwarantowane niezależnie od temperatury powietrza. ;)
Amerykańskie pojęcie slow travel to dla mnie nasze dobre, swojskie emeryckie wakacje. ;) Moje ulubione. Im jestem starsza, tym bardziej. Właśnie wróciliśmy z kilkudniowego pobytu na wsi, gdzie główną atrakcją było wylegiwanie się na trawie, granie w badmintona, jedzenie i gry planszowe. Gdybym miała opisać Wam schemat naszych dłuższych wakacji w ostatnim czasie, byłyby to piękne widoki, wylegiwanie się w basenach termalnych i gastro-turystyka.
Na liście moich marzeń podróżniczych od dawna figurują termy w najróżniejszych zakątkach świata. Te okoliczne już zwiedziliśmy (Słowacja i Włochy), te dalsze (Islandia, Japonia) nadal czekają na swoją kolej. Polskę zjechaliśmy wzdłuż i wszerz i chyba nie ma term, które by się przed nami ukryły. A jeśli tak, dajcie koniecznie znać!
Dodaję również opis ćwiczenia uważności, które mnie ostatnio zachwyciło, a które należy wykonywać w wodzie, najlepiej ciepłej właśnie. Przetestowane, działa! Tekst ilustruję nowszymi i starszymi zdjęciami z mojego profilu na Instagramie – wszystkie zrobione na termach, oczywiście.
Post udostępniony przez Katarzyna Kędzierska (@simpliciteblog)
Subiektywny ranking term w Polsce.
1. Termy Bukovina
2. Termy Chochołowskie
3. Termy Mszczonów
4. Termy Warmińskie
5. Termy Cieplickie
6. Terma Bania
7. Termy Uniejów
szczegółowy opis poniżej
Medytacja w wodzie – ćwiczenie uważności.
Wybierz miejsce, które zapewni Ci bezpieczny kontakt z wodą. (…) Możesz usiąść lub stanąć tak, żebyś czuł się komfortowo. Woda nie powinna dochodzić do twoich ust, a jedynie przyjemnie Cię otulać. (…) Rozluźnij mięśnie twarzy, przyjmując przyjazną minę. (…) Weź głęboki, relaksujący oddech, czując jak oddech dochodzi aż do przepony. Na wydechu oddychaj do góry, aż do nosa. Zarówno wdech, jak i wydech powinny trwać od 3 do 5 sekund – trzeba zadbać, aby były równe. (…) W trakcie oddychania badaj swoje ciało, kierując uwagę tam, gdzie czujesz wodę, tak jakby każdy jej dotyk wraz z oddechem zwalniał Cię z napięć. Doświadczaj przepływu oddechu i delikatnych muśnięć wody. (…) Kiedy będziesz gotów, możesz wyjść z wody i kontynuować dzień w poczuciu ugruntowania.
Ćwiczenie autorstwa pchocholożki i trenerki uważności Julii E. Wahl – pełen zapis ćwiczenia znajdziecie w najnowszym numerze Przekroju.
Naszymi niekwestionowanymi faworytami są Termy Bukovina i Termy Chochołowskie. Z kilku powodów. Przede wszystkim, są przepięknie położone. Zarówno z wewnętrznych, jak i zewnętrznych basenów mamy obłędny widok, na Chochołowskich trochę lepszy, bo na góry. Po drugie, pomimo sporego obłożenia nadal sprawiają wrażenie nie nadto przeludnionych i można sobie znaleźć spokojny zakątek na chwilę medytacji w wodzie (w przeciwieństwie do Termy Bania i Term Uniejów). Po trzecie, dysponują największą liczbą zróżnicowanych wodnych atrakcji na kilku poziomach. Na Termach Chochołowskich jest super basen solankowy i beczki termalne z surową, siarkową wodą termalną, ale atutem Term Bukovina jest basen (chłodny, niestety), gdzie po zanurzeniu głowy w wodzie słychać muzykę. Plus możliwość przejścia na baseny prosto z hotelu, w szlafroczku, bez wychodzenia na dwór.
Na drugim końcu skali są równie zdecydowanie Termy Uniejów. Nieprzyzwoicie wręcz zatłoczone i…, nie wiem jak to napisać, żeby nikogo nie urazić, ale poziom kultury osobistej większości osób, które razem z nami odwiedzały baseny tego dnia był… co najmniej wątpliwy. Hektolitry piwa, lejące się czasami do wody. Niemowlęta bez pieluszek. Dzieci skaczące po wszystkich, bez nadzoru rodziców, nawet w miejscach, gdzie teoretycznie jest strefa relaksu. Nie było gdzie się ukryć. To wszystko sprawiło, że po godzinie uciekliśmy do hotelu, który co prawda dysponował tylko jednym małym basenem termalnym, ale przynajmniej można było odpocząć. Podobnie w Termach Baniach. Pomimo rozdzielenie stref zabawy i relaksu było wyłącznie teoretyczne. Zapomnij o chwili ciszy bez wydzierających się nad Twoją głową tłumów.
Post udostępniony przez Katarzyna Kędzierska (@simpliciteblog)
Termy Mszczonów to kameralne miejsce, gdzie jesteśmy najczęściej, z uwagi na bliskość Warszawy. I dlatego trafiło na miejsce numer 3. Strefa termalna jest malutka – jeden basen częściowo wewnętrzny, a częściowo zewnętrzny. Super na chwilę relaksu po ciężkim tygodniu. Podobnie niewielkie są Termy Cieplickie. Byliśmy na tylko raz, było przyjemnie i kameralnie, ale nie jest to miejsce do którego bardzo chce się wracać. Termy Warmińskie to chyba najmłodszy obiekt termalny. Mieści się tuż przy hotelu, co jest plusem i ma pięknie zagospodarowaną strefę zewnętrzną, co możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej. To, czego nie widać to naparzające non stop, bardzo głośno radio Eska (łącznie z reklamami!), ponieważ obiekt ma z nimi podpisaną umowę.
Ciekawa jestem jak Wam mijają wakacje? Lubicie takie emeryckie rozrywki, jak my czy wybieracie bardziej intensywny wypoczynek?
Dziękuję :) na pewno skorzystam. Do tej pory w termach byłam tylko na Węgrzech, w Budapeszcie i Miszkolcu i bardzo mi się tam podobało, w szczególności Szechenyi.
Tyl osób pisało o Węgrzech, że zaczęłam sprawdzać ceny biletów lotniczych. ;))
Jeżdżę na Węgry regularnie przynajmniej 3 razy w roku od niemal 10 lat (to ojczyzna mojego męża) i uważam że poza podróżą do samego Budapesztu na Węgry bardziej opłaca się jechać samochodem. Zwłaszcza jeśli zamierzasz odwiedzić Miszkolc-Tapolca, Bük albo Hajdúszoboszló. Ze swojej strony polecam Hévíz i największe w Europie jezioro termalne.
Nie byłam w żadnych z tych miejsc, ale po przeczytaniu tekstu chcę pojechać, oczywiście do któregoś z pierwszej trójki ;) najprościej będzie chyba zacząć od Mszczonowa.
Teraz, latem, w Mszczonowie są otwarte baseny zewnętrzne, w weekendy bardzo oblegane. Polecam środek tygodnia. My często jeździmy w dni robocze, tuż przed zamknięciem, późnym wieczorem.
My dostaliśmy z chłopakiem na prezent urodzinowy wejście na termy Chochołowskie. Już nie mogę się doczekać! Dzięki za ten ranking! :)
Mieszkam jakąś godzinę od Uniejowa, byłam 2 razy i chyba 2 razy za dużo.
Kasiu, a byliście w Termach Szaflary? bardzo miłe je wspominam, choć to było kilka lat temu, nie wiem jak jest aktualnie więc się nie wypowiem. Ciekawe wrażenia kiedy na zewnątrz jest jakieś 10-15 stopni, mżawka i mgła a tu się moczysz w jakiś 30-kilku stopniach na zewnątrz patrząc na te fragmenty gór, które odsłoniła na chwilę mgła :)
Tak, ale baaardzo dawno temu. Na tyle zatarły mi się w pamięci, że postanowiłam o nich nie pisać. Mam pamięć złotej rybki, niestety. ;)
Bardzo dziękuję za to zestawienie, ciekawa byłam jak to wygląda w Polsce i gdzie warto pojechać, z tym że mnie interesują także walory lecznicze tych wód, zabrakło mi tej informacji, ale poszukam w necie :). W sumie jednak nie jestem zachęcona, no… może spróbuję w Chochołowskich.
Ze względów zdrowotnych bywamy minimum raz w roku w termach na Węgrzech – polecam Buk i Hajduszoboszlo. Ogromne kompleksy termalno-basenowe (odpowiednio ok. 15 i 30 hektarów) z terenami rekreacyjnymi. Ja zdecydowanie wolę okres zimowy i odkryte baseny termalne z wodą ok. 37 stopni, podczas gdy temperatura powietrza spada poniżej zera. Do wód termalnych nie mogą wchodzić dzieci poniżej 12 roku życia, więc w tej części kompleksu jest spokojnie. Szaleństwa rodzinne odbywają się w aquaparku. W hotelu połączonym bezpośrednio z termami jest świetna restauracja – posiłki w cenie pobytu są rewelacyjne, ogromny wybór dań, a ceny na Węgrzech są dla nas bardzo przystępne. Polecam szczególnie osobom z rozmaitymi schorzeniami (bardzo długa lista – skórne, kobiece, pourazowe, kostno-stawowe, neurologiczne itd) – to naprawdę działa :).
O walorach leczniczych nie pisałam, bo zwyczajnie nie zwracałam na to tak mocno uwagi. Dzięki ogromne za polecenia term na Węgrzech. Chyba już wiem, gdzie pojadę jesienią. ;)
Uwielbiam łączyć aktywny wypoczynek z emeryckim. W zeszłym roku chodziłam intensywnie po Tatrach, a na koniec urlopu zafundowałam sobie dwa dni lenia, z czego jeden w termach bukowina. Było to już poza sezonem, więc nie było tłumów, wręcz przeciwnie. Bardzo przyjemnie! W sumie Twój post sprawił, że pojechałabym z chęcią jeszcze do innych term :) polecam również te węgierskie!
A mnie właśnie termy Bukowina rozczarowały… Spodziewałam się widoku na góry, a tam tylko drzewa! Same baseny też jakoś bez szału i jedzenie kiepskie (akurat wypadał nam tam 4-ty posiłek, więc mieliśmy z mężem nadzięję na jakieś dobre ciacho ;)). Może to kwestia zbyt wysokich oczekiwań.
Pochodzę z południa Polski i często bywałam z rodzicami na różnych basenach termalnych na Słowacji i Węgrzech. Ale nie byłam już na żadnych od dobrych kilku(-nastu?) lat, więc podejrzewam, że sporo się na nich zmieniło. Wtedy nie były to takie termy w stylu spa, tylko po prostu gorące (i czasem śmierdzące ;)) baseny.
Byłam też na Islandii – tam jest oczywiście cudownie pod tym względem. Najmilej wspominamy z mężem jeden opuszczony (ale i tak było trochę ludzi) basen otoczony górami (bajka!) oraz jedno właściwie takie małe bajorko zupełnie na dziko, o którym powiedziała nam właścicielka naszego noclegu :) I mieliśmy też jeden nocleg nad morzem, a dom miał też swój gorący basen (zasilany gorącym źródłem z pobliskich wzgórz), więc gorąca kąpiel z widokiem na szare morze, wokół mgła, jakieś 7 stopni (kąpaliśmy się w czapkach ;)) – coś pięknego! Jednym słowem, Islandię polecam :))
Ja w tym roku kąpałam się na Islandii w gorących źródłach (Myvatn) w marcu. 2 stopnie, wiatr taki, że dostaliśmy zniżki, bo wychładzał wodę na powierzchni;). A potem zaczął padać śnieg. Na Islandii jest o tyle ciekawie, że ciepła woda w kranach jest z naturalnych gorących źródeł (i też tak pachnie…), więc nawet małe baseny na wsiach są z taką wodą, a nie ma tłumów. Byłam raz w takim, był odkryty i miał widok na wodospad:D.
Jasne, dlatego takie rankingi zawsze będą bardzo subiektywne. Islandia wciąż na liście marzeń. :))
Mamy w planach termy tej jesieni. Myśleliśmy o Uniejowie – może w środku tygodnia się uda tam odpocząć, ale chyba zaczniemy od Mszczonowa :)
Czy byłaś w którymś z tych obiektów z psem? Chętnie bym ze sobą zabrała moją psią podróżniczkę :) – spokojnie będzie ostatnim stworzeniem w promieniu 100 km, która wejdzie do wody!
Nie, nie zabieraliśmy Neli. Nie chcieliśmy jej zostawiać w pokoju hotelu na zbyt długo, a na same termy chyba nigdzie nie można wprowadzać zwierząt. Przynajmniej nigdy żadnego nie widziałam, nawet yorków. ;)
W naszym przypadku korzystamy najczęściej z term zlokalizowanych w okolicy Zakopanego. W jednym się zgadzamy, że poziom kulturalny większości osób przebywających tam jest rzeczywiście gorzej niż wątpliwy. Osobiście bardzo lubię Termy Bania ale w okresie kiedy jest tam spokój czyli w tygodniu w miesiącach tzw. niskiego sezonu. Na Termach Chochołowskich byłam w długi weekend sierpniowy i rzeczywiście nie było tłoku, do tego fajne beczki z wodą siarkową. A tak naprawdę to uwielbiam siedzieć w wodzie z hydromasażem i patrzeć na góry. Bajka.
Kasiu, ja polecam „basen” siarkowy na Azorach. Nie są to raczej termy z prawdziwego zdarzenia, ale gotowanie się w żółtej zupie ma bezsprzecznie jakiś urok ;)
O, z pewnością. :)
Polecam the well koło Oslo. Zakaz wstępu dzieciom i bardzo wysoki poziom wszystkiego :) od architektury po uśmiech pani w recepcji. Cena natomiast do przyjęcia.
Dzięki!
Kasiu, czy w termach Bukovina jest miejsce przygotowane dla dzieci? Sama mam rocznego synka i nie wyobrażam sobie aby tak pozwalać dziecku na wszystko. Jak się przychodzi w takie miejsce z dzieckiem to trzeba je pilnować. Wiem, że rodzic też chce odpocząć, ale jak ma się dziecko to się nie liczy na to, że się posiedzi w spokoju przez godzinę.
Kasiu, nie zwracałam na to szczególnie uwagi, niestety. Wszystkie obiekty mają strefy dla dzieci, ale nie nie wiem, na co szczególnie zwraca się uwagę.
Osobiście nie lubię term z uwagi na hałas, brak kultury niektórych osób i dzieci, dlatego wybieram saunaria. Polecam w szczególności sauny w Niemczech
Ja czasem też lubię taki odpoczynek a’la „emeryt z Niemiec”, jak to mamy w zwyczaju mówić z moim lubym. Zawijamy się w szlafroki, wkładamy hotelowe papucie i kto pierwszy na basenie (ku uciesze przypadkowo spotkanych gości hotelowych) :)
Dokładnie! ;)))
Akurat my dziś byliśmy w Uniejowie. Kiedyś byłam w Mszczonowie. Wydaje mi się że w weekend Mszczonów podobnie jak Uniejów jest bardzo oblegany. Ale w tygodniu można w obu w miarę odpocząć.Z uwagi na dziecko wybraliśmy Uniejów bo jest tam więcej atrakcji dla maluchów. Ale zgadzam się z tym co piszesz, poziom kultury, dzieci niepilnowane przez rodziców i piwo wylewające się do wody denerwuje. Uniejów tylko bardzo rano jeśli ktoś chce jechać w weekend. Dzięki za podpowiedź, może odwiedzę któreś w górach, oby bez dziecka-to nie odpoczynek ;-)
Dokładnie tego ostatnio szukałam. Chcieliśmy pojechać w fajne miejsce i odpocząć trochę i mimo, że tym razem się nie uda, to lista przyda się na następny raz, dzięki :)
Zdecydowanie emeryckie. Moze dlatego, ze jestesmy na etapie malych dzieci i leniwy odpoczynek jest na wagę złota;)
Hej Kasiu, nie wiem dlaczego, ale zniknął mój wcześniejszy komentarz, w którym tez polecałam termy. My byliśmy akurat w ten weekend w miejscowości Sinsheim w Niemczech-Palmenparadies i także zdecydowanie polecam, choc niekoniecznie w weekend, bo dużo ludzi ;)
Uwielbiam taki relaks :) Na Słowacji są pięknie położone i świetne termy w Popradzie polecam :) a osobiście mieszkam w Bolesławcu gdzie mamy kameralne ale cudowne termy Bolesławieckie z solą boheńską i mam to szczęście bywać kilka razy w tygodniu a i tak mi się nie nudzi ;)
a jeśli chodzi o Węgry Czerkeszolo :)
Dlaczego takie wakacje muszą być od razu emeryckie? Dzisiaj wszyscy są tak zabiegani, niezależnie od wieku, że warto czasem zwolnić i zanurzyć się w jacuzzi by potem sprawdzić saunę i ewentualnie nie pogardzić basenem. Ja jestem młodym gościem a takie wypady na termy, czy do spa to u mnie normalka, gdyż niesamowicie ładuję tam baterie :)
Hej Kasiu, termy to fajna sprawa, szczególnie zimą po nartach. My byliśmy podczas naszego ostatniego zimowego wypadu w Gorącym Potoku (https://www.goracypotok.pl/) w miejscowości Szaflary, było to już po zmroku i całkiem przyjemnie. Przejście z basenu do basenu po śniegu, to też dość nietypowe przeżycie ;)
Jeśli natomiast szukasz na prawdę fajnych term, to zapraszam do Niemiec, gdzie jest ich mnóstwo i mam wrażenie, że są wpisane w niemiecką kulturę. Tutaj nawet, prawie każdy basen, ma także wody termalne ;) Term jest tutaj mnóstwo, są świetnie zrobione i przede wszystkim jest w nich kulturalnie ;) Mogę polecić np. termy w miejscowości Bad Saulgau – http://www.sonnenhof-therme.de/
Ja jeżdżę do Solca, bo mam blisko. Nie termy, ale woda mineralna i genialny basen solankowo-siarczkowy http://www.basenymineralne.pl/ Pozostałe znam, bo uwiielbiam termy, Solec mały , ale nie zawsze kameralny :) warto rezerwować. Natomiast mają limit wejść tłoczno może być co jedynie na parkingu.