Zapraszam do obejrzenia ostatniego tygodnia październikowej Szafy Minimalistki w wersji capsule wardrobe wraz z krótkim podsumowaniem miesiąca.
Przede wszystkim, dziękuję Wam za ten ostatni miesiąc, za Waszą obecność, za wszystkie cenne uwagi i niezwykle ciekawe dyskusje w komentarzach. Bez Was ten blog nie miałby większego sensu. Ogromnie mi miło, że po tylu miesiącach, nadal jesteście ze mną.
W kontekście Szafy Minimalistki jesień nie jest dla mnie najłatwiejszym czasem. Zwłaszcza teraz, gdy większość mojego czasu zajmuje pisanie, mam ochotę zaszyć się na kanapie, w dresach, z psem grzejącym stopy. Zupełnie nie mam też żadnej ochoty na strojenie się. Spodnie i sweter to szczyt moich ubraniowych możliwości. Jak widzicie zresztą, w tym miesiącu praktycznie nie nosiłam ani spódnicy, ani szpilek wybranych do październikowej piętnastki, a właściwie czternastki. Nie miałam ku temu okazji, ale przede wszystkim, nie miałam ochoty. W gruncie rzeczy, spokojnie wystarczyłoby mi w tym miesiącu 11 sztuk ubrań (bez szpilek, spódnicy i płaskich czółenek).
Zanosi się również, że z kolejnymi ulubionymi ubraniami przyjdzie mi się pożegnać po latach. Błękitną koszulę mam od dawien dawna i widać już po niej upływ czasu, niestety. Podobnie wygląda, a właściwie nie wygląda już szary sweter z Zary, który kiedyś podkradłam z szafy MM. Dla koszuli zapewne poszukam zastępstwa, ponieważ to ostatnia moja koszula, poza jeansową. Dla swetra na razie nie zamierzam kupować zamiennika, mam wystarczająco dużo ubrań.
Szafa Minimalistki. Październik 2015. Tydzień 3
Pełna lista ubrań wybranych do październikowej szafy znajduje się tutaj → klik
Dla kogoś, kto być może jest tu pierwszy raz przypominam również zasady Szafy Minimalistki w wersji capsule wardrobe oraz generalnie o co chodzi w projekcie Szafa Minimalistki.

sweter – Zara
peleryna – Gosia Strojek
jeansy – Mango
sztyblety – Eden
pasek – no name
zegarek – Daniel Wellington



koszulka – Zara Boys
szal = Wittchen
spodnie – Mango (podobne)
sztyblety – Eden
zegarek – Daniel Wellington


Sweter cudo, cały czas nie mogę wyjsć z podziwu dla umiejętności Twojej Mamy.
ja się rozchorowałam na taki, najlepiej w odcieniu lawendy, ale nie umiem robić na drutach :(
mam ten sam problem ;)
Najwyższa pora przeczytać mój poprzedni wpis i zabrać się za druty. To naprawdę nie jest takie trudne :).
Piękna apaszka i świetnie zawiązana! Robiłaś coś z włosami? Ładnie się układają :)
Dzięki :). Nie, nic szczególnego nie robiłam uczesałam się ;)).
Wszystkie zestawy super, sama bym nosiła. Tylko uważam, że w ostatnim za dużo kolorów – każdy element w innym. Bardziej mi się podobasz w maksymalnie 3 kolorach na raz.
Znam ten ból… Akurat też wymieniam rzeczy z szafy, które służyły mi przez lata…
Sweter i spodnie to zawsze dobry pomysł na outfit :) Trzymam kciuki za poszukiwania koszulowe!
pozdrawiam, A
Kasiu wszystkie zestawienia wyglądają pięknie, nigdy nie myślałam o białych spodniach na jesień a tu proszę jest w tym kolorze ” to coś ” :) zastanawiam się jak komponowały by się z kurtkami w końcu jest coraz zimniej a ja wyjątkowo nie lubię marznąć. Będę nudna ale – sweter ” by MAMA ” OBŁĘDNY !!!
Z kurtkami i płaszczami wyglądają super. I jak każde jeansy pasują do wszystkiego :).
Piątkowy outfit rewelacja, prosto i z klasą, i te sztyblety, zastanawiam się nad popielatymi z 7 mill :-)
Jestem z nich bardzo zadowolona, jedyne co to są one wąskie. Nie wiem, czy to kwesta modelu, ale dobrze opinają mi stopę, a ja mam wyjątkowo wąską.
Piękna i elegancka :)
Kobieto, jakie Ty masz oczy! Koniecznie kup tę niebieską koszulę bo cudownie podkreśla ich kolor. W ogóle dla mnie jasne spodnie + błękitna koszula + szary sweter to najlepsze połączenie na świecie :)
Obie ostatnimi czasy głównie piszemy, więc Cię doskonale rozumiem. Ty książkę, ja pracę inżynierską:) Życzę nam obu, aby to jak najszybciej się skończyło z jak najlepszym wynikiem:)
zestawy fajne, ale polecam butom i swetrom przynajmniej jeden dzien odpoczac ze wzgledow higienicznych i esetycznych (latwiej je utrzymac dluzej w dobrej kondycji).
Jak zerkniesz na poprzednie tygodnie, to z reguły tak właśnie staram się robić.
Ten szary sweterek bardzo mi się podoba, zwłaszcza w połączeniu z koszulą, uwielbiam taki styl :)
białe spodnie jesienią? Kurcze ja nadal tkwię w stereotypach ;(
Ten szal zawiązany na kokardkę wygląda rewelacyjnie! :)
A mi się połączenie białych spodni i peleryny wybitnie nie podoba. za lekki dól do takiej góry.
Dla mnie jeden ze słabszych tygodni. Brak tego czegoś. Doskonale rozumiem potrzebę odczuwania komfortu przy wybieraniu garderoby, ale z drugiej strony taka juz totalna skrajność do mnie nie przemawia. Zupełnie to nie jest wyjątkowe, a chyba każdy ma ochotę trochę tak być postrzeganym. Np latem tak”legendarna” już prawie żółta spódnica była takim dopełnieniem, sprawiała, że całe zestawianie były bardziej „jakieś”.
Środa i czwartek dla mnie wygrywają.
Mam nadzieję, że nie spowoduję jakiejś niemiłej dyskusji, zupełnie nie jest taka moja intencja. Mam tylko nadzieję, że czasem można napisac coś mnie pochlebnego.
Hmm, napisałaś ciekawą rzecz: że „to zupełnie nie jest wyjątkowe, a każdy ma ochotę być tak postrzegany”. Ten projekt ubraniowy nauczył mnie między innymi tego, że moje poczucie wyjątkowości leży głęboko w środku, we mnie i istnieje niezależnie od tego, czy ktoś mnie będzie postrzegał jako wyjątkową, czy nie. Kiedyś faktycznie potrzebowałam ubrań, żeby czasami poczuć się lepiej. Dziś, nie muszę sobie tego poczucia wyjątkowości „podbijać” ubraniami. Jestem wyjątkowa nawet, gdy mam słabszy tydzień, nawet gdy jedyne, na co mam ochotę w kontekście ubrań to grube skarpety i sweter. I naprawdę, szczerze życzę każdemu takiego poczucia. To niezwykle uwalniające :).
Mam uczucie jakbyś ta odpowiedzią sugerowała, ze jestes troche ponad to. Jednocześnie pokazujesz po cos zestawy ubraniowe. Dlaczego? Bo jeśli chodzi o wyzwanie aby wszystko „oblecieć” jak najmniejsza liczba ubrań to teoretycznie można codziennie nosić to samo.
A moze to ja nie rozumiem idei tego zestawienia.
Ja osobiście dążę do tego, aby stworzyć swoją idealna garderobę kapsulowa, która nie jest nadmiernie rozbudowana, a jednocześnie podkreśla mój „wyjątkowy” styl. Ubrania nie maja mnie definiować ale na pewno podkreślać jakos tam mnie.
Bo tak trochę jest. Zestawy pokazuję na blogu, żeby udowodnić, że się da przy małej liczbie ubrań stworzyć ciekawą szafę. Jednocześnie, czasami tak jest w życiu, że nie mam ochoty przykładać szczególnej uwagi do ubrań, co nie sprawia, że nie czuję się wyjątkowo, nawet gdy codziennie wkładam ten sam, albo podobny zestaw ubrań, w którym dobrze się czuję. To ogromna korzyść, która nieco przy okazji płynie z posiadania małej szafy.
Zaciekawił mnie ten wątek, podążam w podobnym kierunku jak Monika tzn. chcę mieć niedużą ale przemyślaną, zharmonizowaną garderobę w której poszczególne elementy grają ze sobą w różnych kombinacjach a przy tym wszystkim chciałabym w jakiś sposób podkreślić własną indywidualność, odmienność itp. Nie doszłam niestety w postrzeganiu siebie do takiego momentu, w którym czuję się wyjątkowo, ubrana w cokolwiek, bo jest mi wtedy nijak. Potrzebuję tego „czegoś”, zagrania kolorem, jakimś detalem, fakturą żeby doprawić całość i nadać ubiorom osobisty charakter. Trzeba się trochę
wysilić. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że niektóre typy urody wyglądają wyjątkowo
w ascetycznych, bardzo prostych zestawieniach, ale to elitarna grupa…
Mi najbardziej podoba sie fryzura z czwartku. Może napisałabyś jak układasz włosy? Reszta poprawna, wszystko na Tobie ładnie leży. Kupiłam sobie tę białą koszulkę z działu Zara Boys ale zupełnie na mnie nie leży. Przyda się do spania :)
Anno, każdego dnia układam włosy dokładnie tak samo :), podczas suszenia naciągam na grubą, okrągłą szczotkę.
A ja „kupiłam” od Ciebie taki zestaw z jakiegoś tygodnia: białe spodnie, granatowa bluzka, brązowe buty i brązowy pasek. I bardzo dobrze się w tym zestawie czuję. Tylko muszę szybko przebierać się, jak przychodzę z pracy, bo mój Tofik (zwłaszcza jego łapy wracające z podwórka) nie ma litości ani dla ubrań, a tym bardziej dla ich kolorów :) Mam nadzieję, że Nelania jest łaskawsza.
Ten długi sweter zrobiony przez mamę jest przepiękny. Zazdroszczę, bo takiego nie kupię. Przymierzam się ostatnio do odkurzenia moich drutów i przypomnienia sobie techniki robienia na nich. Zacznę pewnie od czegoś prostszego, ale może kiedyś i ja będę miała taki cudny sweter :-)
Kasiu ja tez dziekuje ze jestes i z niecierpliwoscia czekam na Twoja ksiazka, uwielbiam poniedzialkowa peleryne i pozdrawiam serdecznie beata
Uwielbiam ten sweter, który miałaś w niedzielę.
Pięknie, prosto i z klasą! Wyglądasz cudownie!
To miło że mama zrobiła dla Ciebie ten sweter. Widać że cię kocha. Jakby dla mnie mama zrobiła taki sweter to bym się chyba popłakała. Może w innym życiu.
Kasiu, pisałaś na blogu o właściwościach m.in. wełny. Wczoraj zobaczyłam w sklepie Peek&Cloppenburg sweter marki Christian Berg ze 100% wełny, z wewnętrzną metką Woolmark ! Cena 159 i 199 zł w zależności od fasonu (są wkładane, rozpinane, w serek itp.) kolory beżowe, popielate i kilka bardziej żywych. Cena mnie maksymalnie zaskoczyła, oczywiście pozytywnie. Aż zastanawiam się, czy to możliwe tak tanio sprzedawać taki sweter i myślę, czy dziś pobiec i przygarnąć :) Co sądzisz? Oczywiście mam świadomość, że taka wełna może gryźć.
Słyszałam bardzo pochlebne opinie o ubraniach Christian Berg. Jeśli potrzebowałabym swetra, to pewnie bym się skusiła.
O ile jestem zwolenniczką minimalizmu, to jednak zawsze miałam słabość do torebek. UFFF pokonałam-opanowałam~~~~ oddałam- sprzedałam o panuje nad swoją kolekcją torebek!!!!! Dziękuję za Twojego bloga bo bez jego lektury z pewnością bym nie opanowała tej słabości.
Super! Moje ogromne gratulacje! Wiem, ile wysiłku to wymaga :). Co Cię finalnie skłoniło?
To było kilka czynników: 1. Twój blog ( zapragnęłam nagle mieć mniej torebek, ale lepszych) 2. Powierzchnia mieszkania ( no nie da się trzymać w myśl zasady:” jeść nie woła”) 3. Odchudzanie ( skoro się odchudzam, to będę za jakiś czas kompletowała szafę od nowa, bo mając mało rzeczy teraz, zanim schudnę zniszczę to co mam i będę potrzebowała nowych w nowym rozmiarze, więc doskonała okazja na budowanie szafy prawie od podstaw- a na to mam wielką ochotę) 4. Zwalczenie- skuteczne swojej słabości do torebek.
No to naprawdę gratuluję silnej woli :)
Dziękuję! I jestem z siebie bardzo dumna! Oczywiście, że bez Ciebie czyli Twojego bloga by się nie udało!
Tak dojście do 2 torebek to jest taki mój prywatny Mont Everest~!!!!
Byty nigdy nie były moją słabością, ale tutaj też osiągnęłam sukces czyli mam 4 pary ( w tym jedne letnie)- to co noszę to co jest mi wygodne. Nie odkładam butów na zasadzie no może jeszcze ubiorę, w sumie są nie zniszczone.I wcale 3 pary o tej porze roku ( no bo jedne letnie) to nie jest za mało!!!