Jak wybrać krawcową? Na co zwrócić uwagę? Ile powinna kosztować? – to tylko niektóre z pytań, które kołaczą się po głowie, gdy zdecydujesz się uszyć coś na miarę. Szycie na miarę staje się coraz popularniejsze wśród osób, które szukają unikalnych, idealnie dopasowanych ubrań wysokiej jakości.
Moje pierwsze doświadczenia z szyciem na miarę to liceum i sukienka na studniówkę. Wiedziałam DOKŁADNIE jak powinna wyglądać, gdy tylko zobaczyłam tkaninę. Czarna, dwuwarstwowa, na czarnej podszewce miała wierzchnią warstwę w postaci półprzezroczystej tkaniny w delikatne, wypukłe, również czarne zarysy kwiatów (albo innych wzorów, moja pamięć się starzeje). Idealny kompromis pomiędzy prostotą a unikalnością. Krój miała mieć bardzo prosty, dopasowany, długa do kostek, z małymi rękawkami i zabudowanym dekoltem (tylko z wierzchniej warstwy). Wyszła… średnio. :) Krawcowa nie do końca zrozumiała, co to znaczy dopasowany krój i wyszło „ciotkowo”. Na szczęście mama mojej koleżanki mi ją później przerobiła – pamiętam to uczucie radości, gdy od razu zrozumiała, o co mi chodzi. Zrobiła ją dopasowaną ponad wszelką wątpliwość i zasugerowała usunięcie zabudowanego dekoltu. Byłam zachwycona.
Przed maturą uszyłam sobie również garsonkę z granatowej tkaniny – jednolitej, ale trochę tweedowej (nie pamiętam za nic, co to była za materiał i skąd go miałam). W tej garsonce „obskoczyłam” wszystkie okazje przez kolejne 7 lat – maturę, egzaminy wstępne, egzaminy na studiach, rozmowy kwalifikacyjne itp. Pamiętam jak byłam dumna, gdy jedna z moich koleżanek na stażu w warszawskiej kancelarii (tej samej, gdzie wywalano do domu za brak rajstop latem) była zachwycona moją garsonką. Tak wspaniale dopasowanej spódnicy ołówkowej o doskonałej długości nie miałam nigdy wcześniej, ani nigdy potem. Wytrzymała ponad 7 lat.
Potem wielokrotnie wracała do mnie myśl, żeby uszyć sobie wymarzone ubranie, zamiast bezskutecznie biegać po sklepach. Ale zawsze coś mnie powstrzymywało, między innymi zbyt duży wybór krawcowych. W Warszawie jest ich, wbrew pozorom, sporo, a ja nieszczególnie znam się na szyciu. Oczywiście, potrafię całkiem nie najgorzej ocenić jakość tkaniny czy jakość odszycia, ale już szczegóły konstrukcji ubrań, zaszewek itp. na etapie tworzenia to nie moja specjalność. Z drugiej strony, też nie byłam zainteresowana pójściem do fancy salonu, gdzie z racji samego przekroczenia progu licznik odmierza 1000 zł. Wreszcie poszłam na żywioł i weszłam do malutkiego saloniku krawcowej, który często mijałam na ryneczku…
O swoich doświadczeniach jeszcze opowiem, a tymczasem oddaję głos komuś dużo bardziej kompetentnemu. O porady w kwestii szycia na miarę poprosiłam widoczną na zdjęciu tytułowym :) Julię Marek z bloga Joulenka, która prowadzi chyba najbardziej rozpoznawalny blog o szyciu i rozsądnym tworzeniu. Znajdziecie ją również na jej pięknym i klimatycznym profilu na Instagramie. Miałam okazję spotkać się i porozmawiać z Julią i wiem, z jak ogromną pasją i zaangażowaniem zgłębia tajniki szycia i konstrukcji ubrań. Oddaję głos….
Szafa Minimalistki®
Sztuka ubierania. Stwórz szafę na miarę swoich potrzeb!
GWARANCJA satysfakcji lub zwrot pieniędzy.
Cześć! Kasia poprosiła mnie o napisanie paru zdać o tym, na co zwrócić uwagę i jak powinien wyglądać proces szycia na miarę. Sama nie muszę korzystać z takich usług, bo szyję, umiem tworzyć formy ubrania na miarę i dopasowywać je do niuansów sylwetki. Znam też kilka krawcowych i w tym tekście będę opierać się na zarówno moich, jak i ich doświadczeniach.
Kto wybiera materiał?
Do krawcowej można przyjść z własnym materiałem, jednak zalecałabym wcześniejszą konsultację. Na przykład jeśli znajdziemy płótno w piękny wzór w IKEI i przyniesiemy je do krawcowej z prośbą o sukienkę – krawcowa rozłoży ręce i powie, że z tego może udać się jedynie sztywna spódnica. Krawcowa ma obycie z materiałami i będzie wiedziała, który nada się na jaką formę i ile potrzeba metrów. Zwykle krawcowe mają też u siebie bazę materiałów lub próbników tkanin i dzianin, które można zamówić od sprawdzonych dostawców.
Podsumowując – można kupować materiały u krawcowej. Można też kupować je samemu, jednak pomocna będzie wcześniejsza konsultacja z krawcową.
Pomysł na ubranie – jak krawcowa może nam pomóc?
Są krawcowe-stylistki, które uwielbiają udzielać porad odnośnie wzorów i kolorów tkanin. Są też i takie, które po prostu obyły się z ludzką sylwetką i z łatwością doradzą, które modele pasują akurat do nas. Krawcowe mają wyrobione oko – z łatwością oceniają proporcje sylwetki i wyłapują odchylenia od sylwetki standardowej (na przykład u mnie – nierówne wcięcie w talii).
Jeśli więc przychodzimy do krawcowej z zarysem koncepcji, zawsze możemy liczyć na jej poradę odnośnie formy i obszerności ubrania. Czasem możemy też usłyszeć poradę odnośnie kolorów czy wzorów, jeśli tego też oczekujemy.
Pomiary i przymiarki.
Pomiarów sylwetki dokonuje się na bieliźnie, najlepiej w butach, z którymi chcemy nosić ubranie (to szczególnie ważne przy oficjalnych sukienkach i żakietach!). Buty i bielizna zmieniają postawę i proporcje ciała – dobra krawcowa powinna to wiedzieć.
Według sztuki krawieckiej, przed skrojeniem materiału docelowego powinno się odszywać wersję próbną (na przykład z tzw. „surówki” – miękkiego surowego płótna), jednak wiele krawcowych pomija ten etap i od razu kroi materiał docelowy, tylko z odpowiednim zapasem, który wystarczy na regulację obwodów i długości ubrania. Odszycia próbne zachowały się u bardziej wyspecjalizowanych (i wysoko ceniących się) krawcowych i krawców. A takich dużo łatwiej znaleźć w obrębie mody męskiej.
Proste ubrania wymagają jednej przymiarki, te bardziej złożone – dwóch, trzech. Na przymiarki należy przyjść w butach, bieliźnie i całym innym ubraniu, które chcemy nosić pod gotowym wyrobem. Na przymiarki płaszcza przychodzimy więc ze swetrem i szalikiem, a na przymiarki żakietu – z koszulą. Dzięki temu łatwiej będzie nam i krawcowym zobrazować sobie, jak dana rzecz powinna wyglądać i co jeszcze trzeba poprawić. Jeśli uważamy, że ubranie nie leży tak jak powinno lub chcemy mieć więcej/mniej luzu w wybranych partiach – możemy śmiało zwracać uwagi przy przymiarkach.
Ile to powinno kosztować?
Są krawcowe, które na co dzień wykonują głównie drobne poprawki, ale są też i takie, które specjalizują się na przykład w odzieży damskiej ciężkiej (płaszcze, żakiety). To oczywiste, że te drugie policzą więcej – mają swoją specjalizację i zapewne wykonają ubranie lepiej.
Krawcowe, żeby przetrwać w dzisiejszych czasach, są zmuszone wyceniać się konkurencyjnie do sieciówek, dlatego czasem proponują śmiesznie niskie kwoty w stylu 50-70 złotych za odszycie sukienki. Sama, biorąc uwagę to, że znam ten proces i wkład pracy, za najprostszą sukienkę nie miałabym serca dać poniżej 100 złotych + koszt materiału. Im więcej cięć, punktów dopasowania i żmudnych wykończeń – tym oczywiście więcej. Krawcowe, które specjalizują się na przykład w żakietach, mogą wziąć za odszycie nawet powyżej 500 złotych. Jeśli konstrukcja jest dopasowana do klientki i wszystkie technologiczne procesy (klejonki, sposób prasowania itp.) są zachowane, nie jest to wygórowana kwota.
Wiem, że w głowie od razu może włączyć się maszynka pod tytułem „Ile zapłaciłabym za to w sieciówce i czy na pewno mi się to opłaca?”. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę to, że możemy wybrać najlepszy materiał, ubranie będzie dopasowane do nas i jeszcze do tego dostaniemy kilka cennych porad, a gotowa rzecz będzie służyć nam wiele lat – to serio warto się przekonać. Chociaż raczej nie muszę tłumaczyć tego Wam – w końcu czytacie bloga minimalistki. :)
Jak rozpoznać dobrą krawcową?
I to jest chyba najtrudniejszy punkt. Jeśli już wydajemy sporo pieniędzy na usługę – na co zwrócić uwagę, żeby nie żałować? Krawcowe nie podążają za internetową modą, raczej nie mają żadnego portfolio, które można by ocenić przed wizytą. Jeśli nie możemy znaleźć nikogo z polecenia zaufanych znajomych, najlepiej po prostu umówić się na wizytę i konsultacje do najbliższej krawcowej.
Jeśli po przedstawieniu projektu krawcowa podłapie myśl i poczujecie, że wie, co mówi – jest spora szansa, że się nie zawiedziecie. Ważne jest złapanie dobrego kontaktu, dokładne przedstawienie swojego pomysłu. Krawcowa najprawdopodobniej poda swoje sugestie (jeśli nie macie sprecyzowanego pomysłu lub jeśli stwierdzi, że lepiej będziecie wyglądać w czymś innym). Być może podczas takiej wizyty będziecie mogły zobaczyć jej zaplecze lub ubrania odszyte dla innych klientów. Nie zaszkodzi o to podpytać. Powiedzmy, że to jest takie „portfolio na żywo”. :)
Kolejnym testem na krawcową może być też to, czy podzieli się z Wami tą wiedzą, którą tu spisałam: czy zaleci dobranie bielizny przed pomiarami, czy poleci ubrać się w odpowiednie ubranie na przymiarki i tak dalej. Możecie podpytać o te sprawy. Jeśli czujecie, że krawcowa nie podała Wam dobrej instrukcji – to może być znak, że lepiej wybrać się gdzieś indziej.
Jeżeli wszystko idzie zgodnie z planem – złapałyście dobry kontakt z krawcową i czujecie, że ma wiedzę – sensowną strategią będzie rozpoczęcie współpracy od odszycia dość prostego ubrania. Proste ubranie to niższe koszty, więc w przypadku, jeśli jednak coś się nie uda, straty będą mniejsze. A już przy takiej spódnicy czy sukience poznamy od środka proces pracy krawcowej i zdecydujemy się, czy na pewno chcemy jej zaufać i szyć u niej w przyszłości.
***
Jestem bardzo wdzięczna Julii za ten tekst, też dlatego, że doskonale podsumowała moje doświadczenia z krawcowymi. Dobry kontakt to podstawa – ten moment, gdy mówisz o swoim pomyśle, pokazujesz jakieś zdjęcia jako inspirację, a krawcowa od razu łapie, o co chodzi i rozrysowuje projekt na kartce. Gdy podpowie, że ten materiał nie wyjdzie w tym projekcie, a te zaszewki lepiej zrobić w innym miejscu. Dokładnie tak miałam z krawcową, do której weszłam w sumie przypadkowo, bo mijałam jej salonik na rynku. Pierwsza rzecz, która przykuła moją uwagę po wejściu to idealnie odszyty, przepiękny biały kołnierzyk na manekinie.
Wiecie, że uszyłam na miarę długą kamizelkę. Pytaliście, czy jestem zadowolona i czy nie mam zastrzeżeń do wykonania. Jestem bardzo zadowolona, ale zastrzeżenie mam jedno i, co najlepsze, przed tym właśnie ostrzegała mnie krawcowa, gdy opowiadałam o swoim pomyśle. Tkanina, którą kupiłam jest gruba i dość ciężka (to mieszanka wełny z kaszmirem), dobra nawet na lekki płaszcz. Z tego względu konstrukcja i szycie kamizelki przypominało właśnie bardziej szycie lekkiego płaszcza bez ramion i z jednej strony na samym dole nie do końca dobrze się układa (tkanina jest ciężka). Wystarczyło spięcie agrafką, żeby nadać idealny wygląd, ale to nie jest docelowe rozwiązanie i zaniosę jeszcze kamizelkę do drobnej poprawki. Aha, tkaninę zasadniczą kupiłam online (trochę w ciemno), a podszewkę w sklepie z tkaninami w najbliższym centrum handlowym.
I na pewno nie będzie to mój ostatni projekt. Mam w głowie co najmniej dwa kolejne pomysły na rzeczy, które bezskutecznie szukam w sklepach od lat. Cieszę się, że mam teraz pod ręką krawcową, którą będę mogła zapytać choćby o to, ile tkaniny muszę kupić. Nigdy nie umiem tego oszacować. :)
Mam nadzieję, że porady Julii i moje doświadczenia pomogą Wam przekonać się do szycia na miarę. Podzielcie się też koniecznie swoimi doświadczeniami z szycia na miarę, proszę!