Zbliżająca końcówka roku bardziej skłania mnie do podsumowań, niż do planowania kolejnych rzeczy (w tym względzie wrzesień jest moim nowym rokiem). Tradycyjnie, w styczniu pojawi się moje zestawienie wydatków ubraniowych, pomyślałam jednak, że chciałabym Wam też napisać o innych, bardzo udanych tegorocznych zakupach. Jak zobaczycie, nie wszystkie są stricte materialne. Podobny wpis z podobnym wstępem zagościł już tu w zeszłym roku – może to więc początek nowej świeckiej tradycji. ;) Kolejność przypadkowa. :)
1. Odosobnienie w ciszy
Cisza i samotność w ciszy to chyba moje największe odkrycia w mijającym roku. Zaczęło się już w styczniu, gdy wzięłam udział w (jeszcze) wyjazdowym odosobnieniu medytacyjnym w ciszy. Polegało to na tym, że w grupie kilkunastu osób pojechaliśmy do dworku na Podlasie, gdzie pod prowadzeniem naszej mentorki i nauczycielki Małgosi, spędziliśmy 4 dni medytując w całkowitej ciszy. W moim osobistym życiu trwał wtedy trudniejszy czas, a przebywanie w ciszy tylko z własną głową, myślami i emocjami nie było wcale wzniosłym i uskrzydlająco łatwym doświadczeniem. Było jednak bardzo potrzebne. Od tamtego wyjazdu ogromnie doceniam ciszę i samotność w ciszy. Wręcz powiedziałabym, że jej szukam w codzienności, a gdy mi bardzo potrzeba – tworzę. W ogóle w tym roku niesamowicie zaprzyjaźniłam się z samotnością (nie mylić z osamotnieniem), ale to temat na zupełnie inny tekst.
W zeszłym roku, w podsumowaniu pisałam o kursie MBSR czyli kursie medytacji uważności, który zrobił na mnie duże wrażenie i o tym, że niewykluczone, że kiedyś na kurs MBSR będziecie mogli przyjść… do mnie. No i tak się stanie. :) We wrześniu zaczęłam studium nauczycielskie i pewnie za około rok będę prowadzić rekrutację do swojej pierwszej grupy kursowej! Jestem ogromnie podekscytowaną tą drogą i mam poczucie, że to tak właściwe dla mnie miejsce! Tak, jakby wszystkie puzzle nagle trafiły na swoje miejsce. Długo szukałam narzędzia, które mnie samej pozwoli zaprowadzić minimalizm i porządek też… w głowie i wiem już, że medytacja mindfulness to jest właśnie to.
EDIT
Minęło kilka lat i mogę śmiało powiedzieć, że medytacja mindfulness wsparła mnie w najtrudniejszych momentach mojego życia. Niedługo też po ukończeniu kursu MBSR zdecydowałam się wejść na ścieżkę nauczycielską. Wzięłam udział w rocznym programie Mindfulness Practice Training (Program Praktyki Formalnej) oraz kończę półtoraroczne studium nauczycielskie. W tej chwili jestem już trenerką kursów MBSR w procesie certyfikacji i mam ogromną przyjemność zaprosić Cię na prowadzony przeze mnie kurs w Warszawie. Więcej informacji o kursie możesz przeczytać tutaj: MBSR Warszawa.
Regularnie prowadzę też grupy medytacyjne on-line. Grupa w tej chwili jest w trakcie, ale jeśli ten temat jest dla Ciebie ciekawy, zapisz się, proszę, na listę zainteresowanych. Dziękuję pięknie i zapraszam do wspólnej praktyki. 🖤 Poniżej jest baner do zapisów na newsletter, gdzie możesz wybrać, które tematy Cię interesują. :) Jeśli jesteś już zapisana/zapisany to na pewno nie przegapisz – będę wysyłać wiadomości. :)
2. Tatuaż
Marzyłam o tatuażu od bardzo dawna. To pierwsza rzecz, która znalazła się na mojej tegorocznej liście, o której wspominam pod koniec tekstu. Nie zrobiłam go jednak wcześniej, bo nie miałam na niego sprecyzowanego pomysłu poza miejscem i tym, żeby był bardzo delikatny. W końcu przyszedł do mnie w trakcie jednej z medytacji. Wiem, że wzór nie jest zbyt oryginalny ;) i ma najróżniejsze znaczenia, ale to się nie liczy. Jedyne, co się liczy to znaczenie, jakie ma dla mnie. A dla mnie okrąg to symbol pełni życia. Życia we wszystkich jego przejawach, odcieniach, emocjach, zwrotach, zmianach i stałościach, górkach i dołkach. 🖤
Myślałam, że do tak prostego wzoru nie będę długo szukać tatuażysty, ale jak się okazało najprostsze okręgi i proste linie wymagają ogromnego doświadczenia i umiejętności. Polowałam na termin u wybranego tatuażysty kilka miesięcy, kolejne kilka czekałam na wyznaczony termin, a gdy nadszedł okazało się, że z powodu koronawirusa jest on na kwarantanie (tatuażysta, nie termin, oczywiście ;). Ale w końcu się udało i na moim przedramieniu zagościł mój pierwszy i… pewnie nie ostatni tatuaż. Wiem, wiem, wszyscy mnie ostrzegali, że tak się kończy, ale póki co nie mam klarownej wizji. Czekam, aż się sam ujawni w odpowiednim czasie. :) Wiem, że od momentu, gdy go zobaczyłam, poczułam, że to jest część mnie, jakby zawsze tam był. 🖤 Wybrałam przedramię nieco wyżej nad nadgarstkiem, ponieważ często noszę podciągnięte rękawy i wtedy go widzę. Jednak, kiedy będę chciała go zakryć, np. w sądzie – wystarczy, że włożę długi rękaw.
3. Jeansy Mud Jeans
Edit: Niestety, okazało się, że moje pierwotne zachwyty nad tymi spodniami są przedwczesne. Pełna recenzja po roku noszenia jest tutaj (klik).
Gdy rozpadły mi się poprzednie jeansy, stwierdziłam, że chcę potestować którąś z bardziej odpowiedzialnie produkujących jeansy marek. Zrobiłam krótką kwerendę na Instagramie, której wyniki możecie przeczytać w instagramowym poście, który linkuję powyżej. Ostatecznie zdecydowałam się kupić jeansy marki Mud Jeans. Są zrobione z mieszanki bawełny organicznej, bawełny z recyklu\ingu post-konsumenckiego i elastanu. Produkowane w zrównoważony sposób w całym cyklu produkcji. Drogie, ale w sumie okazało się, że nie kosztują tak dużo więcej, niż np. Levi’s. Wiele razy dostawałam pytania czy warto. To z pewnością indywidualna sprawa, ale ja jestem z tego zakupu ogromnie zadowolona. Po pierwsze, kalkulator rozmiaru, który marka ma na stronie, działa idealnie. Po drugie są to chyba najwygodniejsze spodnie, jakie miałam, a nie wypychają się w kolanach. :) Kolor również okazał się być jeszcze ładniejszy, niż na zdjęciach. Bardzo trafiony zakup.
4. Kurtka puchowa Uniqlo
Wyświetl ten post na Instagramie.Post udostępniony przez Kurs online Szafa Minimalistki (@szafaminimalistki)
Co prawda kurtka jest zakupem jeszcze z końcówki zeszłego roku, ale to naprawdę jedna z moich ulubionych rzeczy w szafie. Kupiłam ją z drugiej ręki za ułamek oryginalnej ceny. Jest leciutka, cieplutka, mogę ją zwinąć w kłębek i wrzucić do torebki. Wiadomo, że biel wymaga częstszego prania, ale jak wypiorę ją w ręku i odcisnę w ręczniku to rano jest już sucha. Pasuje do wszystkiego i zapewnia potrzebne ciepełko w mieście, lesie, górach czy po morsowaniu. :)
5. Masaże
Nie mam żadnej fotki z masażu, co zrozumiałe. :) Wrzucam więc moje palo santo przywiezione w zeszłym roku z Peru z tekstem Dezyderaty, który odkryłam na nowo. Każda minuta spędzona na masażu w tym roku jest warta odnotowania. Znalazłam niedawno listę planów na 2020 rok, którą spisałam na początku roku. Podróż do Tybetu…., hehehe. Ale, ale były na niej też dwa punkty, które nie dość, że zrobiłam, to jeszcze oba są obecne w dzisiejszym tekście. Pierwszy z nich to tatuaż, a drugi to „pójść na 12 masaży”. Próbowałam policzyć i 12 chyba się nie było, ale część z nich trwała 1,5h więc postanowiłam sobie zaliczyć. ;) Od czasu pierwszego wyjazdu do Tajlandii jestem fanką tajskich masaży, a ten mieszany z gorącymi kamieniami to już w ogóle cudo.
W ogóle odkryłam, że półtoragodzinny masaż jest znacząco lepszy, niż ten godzinny. Zaskakujące odkrycie, doprawdy, wiem. :) Normalnie, około 40 minuty masażu zaczynam czuć, że to już prawie koniec i jest mi smutno, a gdy wzięłam 1,5h to w 40 minucie najpierw poczułam znajomy smutek, a potem doszło do mego mózgu, że mam jeszcze drugie tyle! Tyle wygrać. ;))
Jakie jest Twoje TOP 5 zakupów w tym roku?
Cudowna i nieoczywista lista :)
🖤🖤🖤
Ciekawy temat. Aż zrobiłam rachunek sumienia co kupiłam w tym roku i oto moje top 5:
1) Oleje. Moje odkrycie roku. Zawsze miałam cerę trądzikową, ale odkąd pozbyłam się wszystkich kosmetyków pielęgnacyjnych do twarzy, a zostały tylko hydrolaty i oleje, to stan mojej cery bardzo się poprawił. Oleje stosuję też do włosów i również widzę świetne efekty.
2) Mata masująca. Ale nie ta na „P” za miliony monet, tylko polski, dużo tańszy odpowiednik. Używam codziennie wieczorem, super się przy tym relaksuję, a w nocy śpię jak zabita ;)
3) Książka „Ciało kobiety, mądrość kobiety.” Jestem jeszcze w trakcie czytania, ale zgadzam się z opiniami niektórych osób, że ta książka powinna być biblią każdej kobiety.
4) Zegarek Miugo. Już od dawna na niego chorowałam, ale zawsze miałam ważniejsze wydatki, aż w końcu znalazłam na jednym z portali mój wymarzony model, używany, ale w świetnym stanie, i to za 1/3 ceny.
5) Wędrówki po górach. Jestem osobą, która nie znosi ćwiczyć. Próbowałam jogi, fitnessu i siłowni. Po prostu nie lubię powtarzalności ćwiczeń, tych samych rutynowych, mechanicznych ruchów i jeszcze do tego wytrzymywania w jednej pozycji… Szukałam więc czegoś, żeby ciało mogło naturalnie reagować, poruszać się, poddawać grawitacji. I takim sposobem zaczęłam wędrować po górach. Dla mnie strzał w dziesiątkę, a do tego okazja, by poobcować z naturą :)
A jaką matę wybrałas?
Polskiej firmy 4fizjo. Nie mam porównania z tą super-świetną- jedyną słuszną, której reklamy wyskakują nawet z lodówki, ale ta moja jest idealna i co najważniejsze, spełnia swoje zadanie. Można sprawdzić na internecie, że ma na prawdę dobre opinie.
Potwierdzam, również wybrałam tańszą,marki 4fizjo z poduszką, Porządnie wykonana i ładna. Świetna sprawa z tą akumatą, po przyzwyczajeniu masuję plecy wykonując proste jogowe asany na plecach, świetny relaks i masaż!
Mam podobne Top w tym roku :)
– oleje, najlepiej sprawdza mi się zwłaszcza lniany za grosze, cera piękna jak nigdy
– mata, akurat na P i nie żałuje ani złotówki. Porównanie mam tylko do tanich bawełnianych i to jest faktycznie przesiadka na inny poziom, ale wierze ze podobne maty z wypełnieniem kokosowym robią równie dobrze
– książki na legimi w abonamencie – nigdy dotac nie przeczytałam aż tyle ciekawych pozycji
– wędrówki po górach i jazda na rowerze zamiast zbiorkomu – jak to odpręża i resetuje głowę! :)
Podacie nazwę tej maty na P? Nie jestem obeznana z tematem, a z Waszych wypowiedzi wynika, że to antidotum na moje problemy :-)
Pranamat. Przez jakiś czas korzystałam z maty koleżanki i faktycznie ekstra działa. Rozważam zakup.
Dziękuję!
Dzięki za komentarz i polecenie książki, z chęcią przeczytam! :)
Tak sobie ostatnio myślałam, że może jak już wszystkim przeje się konsumpcjonizm to będziemy wydawać zdecydowanie więcej na swój rozwój, szeroko rozumiany, fizyczny i duchowy. Widzę to na Twojej liście i coraz częściej wśród znajomych. Bardzo mi się to podoba.
Mam podobne obserwacje i chciałabym, żeby to był długofalowy trend, który dotknie wiele osób. A potem sobie przypomina, że w sumie ja, moi znajomi, i część rodziny, jednak żyjemy w bańce, pięknej ale jednak :(
To prawda, też to widzę u wielu osób, z którymi rozmawiam. U mnie na zeszłorocznej liście chyba było jeszcze bardziej widoczne.🖤
Pies, złoty pierścionek 2 szt, kominek, botki zamszowe
Bardzo fajna lista!
Tatuażu się tutaj nie spodziewałam, ale ten pasuje do Ciebie idealnie :)
Pozdrawiam!
Dziękuję i pozdrawiam również!
Moje najlepsze zakupy w 2020 to piękne i wartościowe ksiązki papierowe i ebooki polskie i angielskie oraz kurs hiszpańskiego.
Podzielenie się przez Ciebie informacją, że jest u Ciebie trudniej z przyczyn osobistych było dla mnie bardzo ważne. Też mam za sobą trudny rok, z niespodziewaną wyprowadzką od osoby najbliższej, wymagający poukładania sobie na nowo życia w innym mieście i radzenia ze wszystkim przy sabotującym działaniu moich emocji. Patrzenie, jak sobie radzisz było dla mnie inspirujące, dawało nadzieję, że ja też może sobie jakoś poradzę. Zdejmowało jakoś też ze mnie poczucie wstydu czy porażki, że mi się „nie udało”.
Moje top 5:
Cieszę się ogromnie, że było to dla Ciebie wspierające i życzę dużo radości. 🖤
Bardzo się cieszę, że podzieliłaś się tą nieoczywistą listą zakupów, zwłaszcza teraz kiedy z każdego kąta internetu wyskakują prezentowniki – koniecznie rzeczy materialne, żeby dało się wręczyć jakiś przedmiot.
Postanowiłam naprawić swoje mięśnie dna miednicy nadwyrężone dwoma porodami i odbyłam kilka sesji z fizjoterapeutką uroginekologiczną. Były to najlepiej zainwestowane pieniądze w tym roku. Znacznie poprawiły moją jakość życia i dały miłe poczucie zadbania o siebie.
Tak totalnie z czystej ciekawości, czym te nadwyrężone mięśnie się objawiały?
Bardzo mi się podoba Twoja lista udanych „zakupów”. Przypomniałaś mi, że co roku sobie obiecuje, że będę częściej chodzić na masaże i co roku, jak mi się uda dotrzeć gdzieś raz, to jest cud :) Mozę w przyszłym roku uda mi się to zmienić? Musze spróbować.
U mnie przy masażach zadziałało „just do it” – w sensie, gdy tylko pomyślałam, że chciałabym na masaż to OD RAZU się zapisywałam, nieważne co akurat się działo czy robiłam. Nie zawsze działa, ale zwiększa szanse. :)
Bardzo dobra lista :) Może z czasem więcej ludzi zrozumie, że dobrze wydać pieniądze na niematerialne sprawy, które poprawią nasze samopoczucie na dłużej niż wyrzut serotoniny przy płaceniu za coś tam. Moja lista: psychoterapia (psychodrama), skończone leczenie ortodontyczne, pianino cyfrowe i nuty (powrót do hobby z dzieciństwa), lepsze i w 100% naturalne kosmetyki do twarzy, wełniana sukienka na lata.
Zmobilizowałaś mnie do zrobienia mojej listy top 5 zakupów i też pojawiły się na niej zakupy „niematerialne”. 1. Kurs Szafa Minimalistki :). Kupowałam go na 2 godziny przed zamknięciem sprzedaży, z masą wątpliwości czy to dla mnie i myślą, że najwyżej oddam. Nie oddałam i okazał się dla mnie naprawdę przełomowy. 2. Odkurzacz samojeżdżący. Nie Rumba co prawda, ale też działa i jestem nim coraz bardziej zachwycona (odkurzania z całego serca nie cierpię, ale lubię mieć na codzień czysto). 3. Dostęp do portalu jogowego. Od dawna chciałam praktykowac jogę, ale jakoś się nie składało. Do porządnych szkół jogi mam daleko i terminy zajęć zwykle nie pasują. I w sumie wolę praktykowac sama w domu. 4. Subskrypcja Audioteki. Zawsze lubiłam czytać, teraz okazuje się, że lubię też słuchać :). 5. Naturalne kosmetyki i oleje do włosów i twarzy. To się wiąże z zaprzestaniem kupowania wielu drogich kosmetyków, zmniejszeniem stanu posiadania, dużymi oszczędnościami w portfelu i lepszym stanem cery. Klasyczne win-win :).
Magdaleno, numer 1 – 🖤🖤🖤🖤. Dziękuję, że mi o tym napisałaś. :)
A makijaz permanentny to udany zakup? Zdaje sie, ze masz na gornej powiece.
Ewo, nigdy w życiu nie miałam makijażu permanentnego. :)
Ojej, to wybacz. Widzialam zdjecie na instagramie, ktore bylo opisane jako bez makijazu ale z jakims filtrem. Widzialam na nim kreske na gornej powiece/podkreslona linie gornych rzes a skoro opisane bez makijazu to myslalam ze permanentny. Sama zastanawiam sie nad tym i myslalam ze moze jakas porade tu znajde, nie zawsze taki makijaz sie udaje. Podobnie z operacja korekcji wzroku, tyle opinii ze nie wiem czy sie decydowac :(
Nie szkodzi, tak właśnie wyglądam bez makijażu. :) Bardzo boję się igieł, tatuaż był już dla mnie mocnym wyjściem ze strefy komfortu i nie sądzę, żebym kiedykolwiek zdecydowała się na taką opcję przy samym oku.
Zastanawiam się skąd się wzięło ostatnimi czasy tatuażowe szaleństwo. Pełno ludzi z wytauowanymi rekami, nogami szyjami itd. W programach telewizyjnych jest więcej osób, które je mają niż nie.
Dziwi mnie to tym bardziej, że ci sami ludzie najczęściej lubią modę, lubią zmieniać ciuchy i najlepiej codzienne ubierać się inaczej. A tatuaż? Pozostanie na zawsze, aż do śmierci (chyba są małe szanse, że sam z siebie zniknie np po 25 latach?
Nie wiem Marto. :) Nie oglądam też telewizji więc chyba umyka mi kontekst.
Ok. To wróćmy do ludzi z ulicy.Teraz nie widać ale latem. Pełno osób z tatuażami i to dużymi. ale PO CO? Jakie potrzeby psychiczne w ten sposób załatwiają?
Nie wiem. :) Mogę Ci tylko napisać, co mnie skłoniło do zrobienia tatuażu. Myślę, że co człowiek to może być nieco inna motywacja i jakakolwiek by ona nie była to jest to w porządku. Wychodzę z założenia, że to nie moja sprawa, niech każdy robi ze swoim ciałem w tym względzie, na co ma ochotę, niezależnie od tego czy sobie cokolwiek w ten sposób „załatwia” czy nie. Pozdrawiam!
Przy obecnej modzie na tatuaże i ich rozpowszechnieniu nie stanowią już one tak istotnego elementu diagnozy psychiatrycznej czy psychologicznej. Owszem tatuaż jest często omawiany na sesjach psychoterapii (motywacja, umiejscowienie) ale jest to jeden z elementów pracy. Trudne również będzie wypowiedzenie się w imieniu wszystkich wytatuowanych ale są badania na ten temat i można znaleźć je w licznych publikacjach dot psychologicznych aspektów tatuowania dostępnych w necie :)
Tym niemniej jeśli chciałabyś powiedzieć co Tobie „robi” to że inni mają tatuaże i chcesz o tym opowiedzieć na forum ja chętnie się dowiem :)
Wcale mi to nie przeszkadza, niech robią sobie co chcą. mogą nawet całą skórę przemalować na zielono, lub różowo jeśli będą mieli taki kaprys. Ich sprawa ich problem (później jak im się to znudzi)
Traktuje to bardziej jako „ciekawostkę przyrodniczą” lub „zagadkę psychologiczną”.
Dlaczego ludzie potrzebują coraz silniejszych bodźców, żeby poczuć adrenalinę (bo może tu trzeba upatrywać przyczyny)? Mogą być to być tatuaże na całym ciele, skoki na bungee, wchodzenie zimą na K2 i tym podobne. Czy to sprawa fizjologii układu nerwowego konkretnej osoby, czy może nuda nadmiaru bodźców i w związku ztym potrzeba coraz bardziej silnych i ekstremalnych bodźców?
Na te pytania od lat próbują odp osoby prowadzące badania m.in. w psychologii. w necie jest pełno informacji jeśli faktycznie Cię to interesuje. Usunięcie tatuażu jest możliwe, wszystkie wymienione przez Ciebie atrakcje można przejść w miarę w bezpieczny sposób. Skóra i tak się zestarzeje z czy bez tatuażu a zginąć można jadąc samochodem :) PS sama jestem typem „kanapowca” bez tatuażu i jestem za leniwa na K2 :)
Ja na przykład zasłoniłam tatuażem brzydka bliznę, dodatkowo tatuaz był bardzo przemyślany , symboliczny, bardzo ważny dla mnie.Niekoniecznie chodzi o adrenalinę. Poróznanie tatuażu do skoku na banji…trochę nie bardzo. Piszęsz , że to Ci nie przeszkadza, ale ton i treść wypowiedzi, mówi co innego…
A może za bardzo wnikamy w potrzeby innych i analizujemy „PO CO im to” :) może wystarczy, że zaakceptujemy, że jeden ma różowe włosy, inny kolczyk, ktoś większy dekold czy krótszą spódnicę, a ktoś jeszcze tatuaż. Ma bo lubi, bo lepiej się z tym czuje, może się założył. Ile ludzi tyle powodów, potrzeb, przyczyn… i konsekwencji.
Jedni rozmawiają sobie o wydarzeniach w telenoweli a inni mogą o tatuażach. A konsekwencji tatuaży mogą być najróżniejsze. Bo nie będzie mi przeszkadzała pani w sklepie podająca mi towar wytatuowaną ręką ale wytatuowanej opiekunki do małego dziecka już niekoniecznie. Bo
1) może coś złapała robiąc tatuaż,
2) może się założyła że go zrobi a to świadczy o niezróważeniu psychicznym lub głupocie (zakładanie się o takie coś)
i parę innych powodów by się znalazło
Złapać „coś” można bezpłatnie i w bardziej przystępny sposób :) a i ludzie na różnych etapach życia robią różne rzeczy i nie znaczy to, że mamy ich skreślać na zawsze. Opiekunka z tatuażem czy bez – co za różnica. Ona ma być odpowiedzialna i skupiona na dziecku. Nie widzę badań które wskazywałyby, że osoba wytatuowana nagle traci te cechy. Na marginesie moja koleżanka ostatnio wytatuowała sobie brwi. Wygląda inaczej. Ona jest zadowolona, częściej się uśmiecha i to jest najważniejsze.
no jednak Ci to przeszkadza i oceniasz…
To chyba sprawa indywidualna, jednym sie to podoba, innym niekoniecznie, dla jednych może to byc wazny symbol, amulet, ozdoba, inni wola nietkniete rysunkami ciało. Jeśli Tobie sie to nie podoba lub nie masz potrzeby to nie rób, proste. Powinnismy sobie odpuścic w końcu ocenianie innych poprzez to jak wyglądaja, jak sie ubierają, maluja itd.
Tak właśnie jest -oceniam KAŻDY to robi – wtedy kiedy to może mieć wpływ na moje/wasze sprawy. To proste!
Np. jeśli widzisz, ze panienka w barze (robiąca sałatkę) ma długie pazury z tipsami i poodprskiwanym lakierem to czy nie zastanowisz się czy może część tego lakieru nie znalazła się właśnie w twojej sałatce (brrr..) Ktoś może kupi i nie będzie mu to przeszkadzała ktoś nie.
Nie przeszkadza mi, jak dziewczyna wygląda jakby wypadła wprost z pod latarni, jest mi to obojętne, ale już dziecka z nią bym nie zostawiła.
Sam fakt wytatułowania może nic nie znaczył sam w sobie, ale pewne potrzeby mogą wiązać się z innymi cechami (których może na pierwszy rzut oka ne widać). To jak się ubierasz, malujesz itp może świadczyć w jakim towarzystwie lubisz przebywasz, a to z kolei może wskazywac na jakieś konkretne cech (zarówno wady jak i zalety)
Korekcja wzroku tak, tak, tak! Jestem dokładnie rok po zabiegu, z -7 i -6,75 dioprii zeszłam do 0 i 0,25 i dopiero teraz wiem, jak niekomfortowe są soczewki, chociaż w porównaniu do okularów wydawały mi się być najlepszym wynalazkiem na świecie. Dwa miesiące po mnie zabieg zrobiła też moja siostra (podobna wada, też od dzieciństwa) i jest równie zadowolona. Moim zdaniem najważniejsze to trafić na dobrego lekarza, któremu uda się nam zaufać, bo wiadomo- oczy to oczy, części zamiennych nie robią ;)
Barbara, a możesz polecić lekarza? Ja się od 5 lat zastanawiam nad korektą wzroku. Albo i dłużej. Wadę mam mniejszą ale ustabilizowaną, lekarze zachęcają, a ja się boooooojęęę ;)
Cześć Paulina, ja i moja siostra robiłyśmy zabieg u pani Elżbiety Ziemniak w Krakowie. Poleciła mi ją lekarka, która w Katowicach operowała mojemu mężowi zeza. Odebrałam ją jako bardzo dobrego specjalistę – nie namawia „na siłę”, wyjaśnia wszystkie wątpliwości, jest sympatyczna i cierpliwa. Jeśli jesteś z południa Polski, to może warto umówić się na konsultację – to do niczego nie zobowiązuje :)
Ewa, operacja korekcji wzroku ( -5,5 dioptrii każde oko) to był mój TOP roku 2020! A podchodziłam do tematu …z 4-5 lat, więc trochę mi zeszło…I była to najlepsza decyzja EVER! Zupełnie inna jakość życia! Ja, osobiście, polecam! Tylko w miejscu, do którego masz zaufanie :)
Bardzo inspirująca lista! Chyba podejmę Twoje „wyzwanie” jeśli chodzi o masaże :D A co do tatuażu – uwielbiam, kiedy ktoś robi sobie wzór nie dlatego, ze mu się podoba, ale ponieważ ma jakiś ważny wydźwięk i jest takim… codziennym przypomnieniem wartości <3 To jest najlepsze!
🖤🖤🖤
W mojej opinii są to same fajne rzeczy – ale jednak niezamierzony efekt uboczny tej listy może być sprzeczny z naturą tego bloga. Ktoś wejdzie, przeczyta, popatrzy a za jakis czas mniej lub bardziej świadomie uzna, że potrzebuje masażu albo zacznie corz poważniej myśleć o tatuażu czy nowych spodniach. Tak to działa i z resztą wiem o tym właśnie z tego bloga (była cała, bardzo ciekawa seria wpisów o trikach marketingowych). Choć jeszcze raz podkreślam – nie wietrzę tutaj żadnego podstępu :). Niemniej, po prostu tym razem nie rozumiem co mam dla siebie wziąć z tego wpisu. Idąc tropem poprzedniczek mogłabym pewnie zrobić listę własnych, najbardziej udanych zakupów 2020. Tylko po co?
Natomiast na wpis z podsumowaniem zakupów ubraniowych bardzo czekam i jak ostatnio, podzielę się pod nim swoimi wydatkami. Takie ubraniowy wpis co prawda też jest siłą rzeczy o kupowaniu ale bardziej od strony zarządzania kupowaniem. To lubię! A publikowane tu efekty ubraniowe nieodmiennie bardzo mi się podobają więc to dodatkowa inspiracja :).
Hej Agato, myślę, że każdy weźmie, co mu odpowiada, moim zamierzeniem było pokazanie, że minimalistka nie żyje w próżni i poza rzeczami, których nie kupuję są również takie, które kupiłam – świadomie wybrałam i czerpię z nich radość. Pozdrawiam!
U mnie raczej sposob zakupow niz konkretny zakup: zamiast nowych rzeczy, przerzucenie sie na rzeczy z drugiej reki, zamiast sklepu – apka. Moj cel to kupowanie w ten sposob wszystkich ubran, oprocz bielizny, skarpet i ciuchow sportowych. Na razie sie udaje :-) choc np grubosc kurtki zimowej dla syna trudno bylo mi ocenic na zdjeciu i kupilam ja w sklepie, nowa. Ale pozbylam sie tego automatyzmu szukania (kiedy sa potrzebne) NOWYCH rzeczy. I tak juz dobijamy srodowisko.
Jesli zas chodzi o zakup, to zdecydowanie abonament do klubu sportowego (ale to juz od paru lat) i bardzo, ale to bardzo mi aktualnie brakuje mozliwosci jego wykorzystania przez padnemie. Dobre i dla obwodow i dla psychiki :-)
Niestety rzeczy z drugiej ręki bardziej kojarzą mi się z donaszaniem po kimś, jakoś nie mogę się przemóc.
Rozumiem. Choc powiem, ze mocno sie zdziwilam, jak wielu ludzi sprzedaje z drugiej reki rzeczy nowe, z metkami, nawet nie odpakowane. Moze kupili online i nie chcialo im sie odsylac? Nietrafiony prezent? Nie mam pojecia…. ale bardzo, zdziwila mnie sama skala tego zjawiska. Wiec sa tez i takie – z drugiej reki, ale nowe. Moze to by byla opcja dla osob nie chcacych kupowac uzywanych rzeczy. Korzysc dla srodowiska (i kieszeni) nadal jest, bo pewnie po paru latach wlasciciel by je w koncu wyrzucil na smietnik, a tak dostaja drugie – a w zasadzie w takim przypadku pierwsze – zycie.
Mialam kiedyś podobne podejście do rzeczy z drugiej ręki. Bałam się że znajdę tylko znoszone ubrania. Obawy mi minęły kiedy nauczyłam sie, że po metkach można oszacować stopień zużycia ubrań ponieważ metki dosyć szybko się spierają i teraz jak widzę praktycznie fabrycznie nową metkę chętniej przyglądam się danej rzeczy.
Dla mnie wpis super :) Myślę, że nadal łatwiej jest wydawać nam na rzeczy namacalne, widoczne, materialne, niż na wszelkiego rodzaju „inwestycje” niematerialne, takie jak właśnie kurs, kosmetyczka, hobby i myślę, że tego typu wpisy ułatwiają zmianę myślenia. A masaż chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził ;)
Dziękuję pięknie, takie też było poniekąd moje założenie. :)
Napiszę w podobny deseń:
Cudna lista, dziękuję za podzielenie się.🖤
poduszka i dywanik do medytacji (dywanik robiony ręcznie z kolorowych sznurków; poduszka z wkładem gryki)
adidasy NB (bardzo wygodne, miękkie, sprężyste)
książka A. Maciąg Słowa Mocy (bardzo wspierająca, uspokajająca)
karty afirmacyjne A. Macią (optymistyczne)
świece tematyczne (pięknie pachną i dają miły klimat)
Dzień Dobry,
Nie piszę „Witam” bo to podobno nie jest to OK.
Lubię ten blog ( tego bloga). Czytam od 2014/2015 roku.
Wtedy zainteresowałem się minimalizmem. Czytam Pani wszystkie wpisy.
Pisze i komentuje do Pani wiele kobiet. Nie widziałem by byli jacyś mężczyźni. Jestem „chłopem” – nie piszę mężczyzną czy facetem. Niech brzmi „swojsko”. :-)
Fajny blog. Fajne tematy. Przede wszystkim bardzo mądre. I będę Pani bloga dalej „śledził”.
Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku 2021.
Kris 74
Cześć Krzysztofie, ogromnie mi miło, dziękuję za komentarz i życzę wszystkiego, co najpiękniejsze w Nowym Roku.🖤
Super lista i rzeczywiście – głównie niematerialna. A z punktem pierwszym mam podobnie. Ten rok nauczył mnie tego, że czasami pobycie z sobą samą jest najlepszym, co mogę sobie zapewnić ;)
Top 5 tak na szybko chyba nie stworzę, ale na pewno na plus poczytuję sobie zrobienie Testu Gallupa i rozpoczęcie Akademii Stylizacji, o czym zawsze marzyłam. Czyli zdecydowanie to takie rozwojowe zakupy/inwestycje. A o tych masażach to i ja muszę w tym roku pomyśleć :)
Saksofon altowy i gitara elektryczna to takie TOP 2 :) ale ja to dziwna jestem :)
Ja na gwiazdkę sprawiłam sobie perkusje
Cześć,
a czy jest tu ktoś, kto zna tę historyjkę: po lewej stronie długa lista, co zrobię… na kwaranntanie (i nie tyko, bo chodzi przecież o codzienność, w jakichkolwiek czasach byśmy nie żyli), a po prawej: zrobię siku za zamkniętymi drzwiami * choć raz ;))).
To oczywiście o rodzicach małych dzieci.
Dziękuję Wszystkim za inspirację. Dziecko rośnie i może wkrótce coś się uda z listy zrealizować.
Najbardziej potrzebuję:
Zrealizowane w tym niezwykłym roku?
Kasiu, dziękuję Ci za stałe ispiracje. Lista jest potrzebna, bo to właśnie inspiracja, która skłania do własnej refleksji.
Pozdrawiam!
Przeczytałam ten wpis i czuje się rozczarowana sobą! Zastanawiam sie, co takiego kupiłam w 2020, co ma sens, jest pragmatyczne i długoterminowe. Na liście spódnica z reserved (na co dzień sklep do którego nie wchodzę dla zasady i z brakuje dobrych doswiadczen) i pomocnik kuchenny dla syna. I tyle! Jakieś flakony, donice. Ozdoby. Nic „wartościowego”, nic, godnego uwagi! A sądziłam, że żyje minimalistycznie! Pora to zmienić. Rozdałam prawie sto sztuk ubrań, zbieranych przez lata. Rzeczy dla syna dziele z dzieciatymi kuzynkami. Mam malutenka kosmetyczke. A i tak czuje się przytłoczona, tym bardziej po tym artykule. Dzięki! Czuje się zmotywowana:)
Marzę o masażu jako formie sprawienia sobie niematerialnego prezentu. Za każdym razem jednak doznaję „syndromu fredrowskiego osiołka” – w gęstych chaszczach bogatego stołecznego wyboru miejsc się gubię, a w końcu odkładam ad calendas graecas ;) Czy możesz polecić fajne, sprawdzone przez siebie miejsce?
Dobry masaż i tatuaż to na takiej liście mógłby co roku gościć, u siebie z fajniejszych rzeczy dodałabym sprzęt do jogi, którą zaczęłam praktykować i nowe buty do biegania :)