Trzy książki godne polecenia. Trzy blogi, które bardzo lubię. Trzy teksty, przy których warto się zatrzymać. Plus 100 książek, które zamierzam przeczytać.
Trzy książki godne polecenia
Kajam się, ponieważ w ostatnim czasie czytałam relatywnie mało. Po przeczytaniu astronomicznej liczby książek, potrzebnych mi w trakcie zbierania materiału do książki mojej własnej, nie miałam ochoty na czytanie. Teraz, ochota wróciła ze zdwojoną siłą, ale szukam przede wszystkim dobrej, wciągającej fabuły. Takiej, która złapie i nie puści… aż skończę czytać późną nocą :).
- Tolkien! To niewiarygodne, ale dopiero teraz przeczytałam całą trylogię Władca Pierścieni. Tak się rozhulałam, że doczytałam jeszcze i Hobbita. I to wszystko w jeden weekend! Nieważne, że z grubsza wiedziałam, o co chodzi po obejrzeniu filmów, oczywiście. I tak warto.
- Wszystko za Everest John’a Krakauer’a – słynny reportaż amerykańskiego dziennikarza, który jako jeden z pierwszych opisał kulisy tzw. komercyjnych wejść na najwyższą górę świata. To książka o marzeniach i determinacji silniejszej, niż śmierć. Podziwiam himalaistów, zazdroszcząc im w głębi serca, ale jednocześnie będąc świadomą, że nie podjęłabym aż takiego ryzyka w imię przygody i marzeń o zdobywaniu.
- Podróżniczki. W gorsecie i krynolinie przez dzikie ostępy Wolfa Kielicha – intrygująca. Niesamowicie ciekawy zapis wypraw XIX wiecznych podróżniczek. Kobiet, które zdecydowały się wziąć czynny udział w erze wielkiej kolonizacji, pomimo licznych przeszkód rzucanych pod nogi. Odwiedzały egzotyczne kraje w zdobionych kapeluszach, mieszkały z kanibalami, pomagały trędowatym, żyły w murach klasztorów i w indiańskich wioskach. Fascynujące z perspektywy podróżującej kobiety czasów wyzwolonego XXI wieku.
Trzy blogi, które bardzo lubię
Tym razem się wyrobiłam. W zeszłej edycji Share Week’a, czyli akcji, w której blogerzy polecają blogerów, nie wzięłam udziału, ponieważ się zagapiłam. Okazało się, że finalnie wylądowałam na 7 miejscu spośród ponad 800 polecanych blogów! To tak bardzo przyjemne, że chcę teraz dołożyć swoją cegiełkę, żeby komuś innemu zrobiło się miło ;).
- What Anna Wears – no wiem, wiem. Już kiedyś o Niej wspominałam, ale nic nie poradzę, że kocham Jej Instagrama. Zupełnie nie interesują mnie Ani ubrania, ale zdjęcia z podróży mogę oglądać non stop.
- Jest Rudo – tu mamy prywatę, bo z Natalią znamy się osobiście, a dzisiaj dostałam u niej pyszną kawę ;). Nie zmienia to postaci rzeczy, że gdy tylko potrzebuję porady fotografa, profesjonalnych zdjęć czy doradzenia w kwestii sprzętu to biegnę do Niej.
- Joulenka – nie zebrałam się jeszcze na tyle, żeby zacząć szyć własnoręcznie, ale myślę o tym intensywnie :). Jednak na bloga Julii zaglądam, bo uwielbiam Jej poczucie estetyki i spokojny klimat.
Trzy teksty, przy których warto się zatrzymać
1. Krótka, ale bardzo ciekawa i pouczająca próba odpowiedzi na pytanie: Czy moda w obecnej formie faktycznie umiera? Świetne przykłady tego, jak zrównoważona moda coraz mocniej wchodzi do tzw. mainstreamu.
„Li Edelkoort założycielka agencji TREND UNION prognozującej trendy i opracowującej strategie rozwoju dla najważniejszych marek na świecie (np. Coca-Cola, Nissan, Disney, ale też L’Oréal, Mattel, Marks & Spencer) nazwana przez magazyn Times jedną z 25 najbardziej wpływowych osób w świecie mody, podczas konferencji w Cape Town mówi, że moda już nie istnieje”
2. Dawno nie czytałam tak osobistego i poruszającego tekstu. O samotności w podróży dookoła świata. Przeczytajcie koniecznie.
„I przyszedł ból, rozpaczliwe myśli o tym jak wspaniała mogłaby być moja podróż gdybym dzielił ją z kimś, kogo kocham. Ten ból nie był moim, odszedł gdy dotarło do mnie, że pojawił się – jak zawsze do tej pory – gdy porównuję się do innych. Zawsze są lepsi ode mnie, mądrzejsi, lepiej piszący, odnoszący prawdziwe sukcesy, nominowani do nagród i nagrody zdobywający. Grając w ocenianie i porównywanie zawsze przegrywam, bo takie są reguły tej gry. I gdy stałem na rufie, zwróciłem ponownie oczy na horyzont, na wodę, słońce, przelatujące ptaki. Jestem pojedynczy – ty też. Wtedy wrócił spokój„
3. Trzeci tekst jest mój, mój własny – Pierwsza praca, co warto wiedzieć? Na blogu Impel gościnnie piszę o moich pierwszych doświadczeniach zawodowych. Nie mogę uwierzyć, że to było 10 lat temu! Daję również 4 proste, ale bardzo konkretne i nieoczywiste wskazówki, na co zwrócić uwagę w pierwszej pracy.
Nie od razu znalazłam się w tym miejscu, w którym jestem obecnie. Moja zupełnie pierwsza praca polegała na obsłudze recepcji w jednym z fitness klubów w Toruniu, gdzie wtedy studiowałam. To była fatalna praca. Kiepsko płatna, a w istocie moim głównym zadaniem było utrzymywanie szatni i toalet w czystości. Kolejne wyzwania zawodowe dobierałam już dużo bardziej świadomie, choć nie uniknęłam błędów. Na szczęście.
100 książek, które należy przeczytać przed śmiercią
Dawno, dawno temu powstała lista 100 książek, które należy przeczytać przed śmiercią. Nazwa mnie nie pociąga, nie lubię list must-do, ale ponieważ ta konkretna lista zawiera mnóstwo klasyków literatury, postanowiłam do niej sięgnąć. Na razie biorę na warsztat pierwszą 20-kę. Wykreśliłam te przeczytane.
- Duma i uprzedzenie – Jane Austen
Władca Pierścieni – JRR Tolkien- Jane Eyre – Charlotte Bronte
Seria o Harrym Potterze – JK RowlingZabić drozdad – Harper LeeBiblia- Wichrowe Wzgórza – Emily Bronte
Rok 1984 – George Orwell- Mroczne materie (seria) – Philip Pullman
- Wielkie nadzieje – Charles Dickens
- Małe kobietki – Louisa M Alcott
- Tessa D’Urberville – Thomas Hardy
Paragraf 22 – Joseph HellerDzieła zebrane Szekspira- Rebeka – Daphne Du Maurier
Hobbit – JRR Tolkien- Birdsong – Sebastian Faulks
Buszujący w zbożu – JD Salinger- Żona podróżnika w czasie – Audrey Niffenegger
- Miasteczko Middlemarch – George Eliot
Czytanie to mój plan na przerwę świąteczną. Które z książek na liście mogłybyście wykreślić od ręki? Po raz pierwszy też upraszam o linkowanie w komentarzach. Podrzućcie, proszę, wszystkie naprawdę ciekawe i prawdziwie wartościowe teksty i książki, na które ostatnio trafiliście!
Ja również uwielbiam Natalię:) Ciebie oczywiście też:)))
Właśnie wypożyczyłam 2 dni temu „Drużynę pierścienia” i mam zamiar w podróży jutro czytać ;) Cieszę się że się podobała jest szansa że mi też się spodoba :P
Pamiętam swoją przygodę z Władcą Pierścieni. Pokonały mnie opisy przyrody i drugą część czytałam ponad pół roku. Jak już się z nią uporałam, 3 poszła błyskawicznie. :)
Tolkiena czytałam (więcej niż raz!), za to opisy pozostałych dwóch książek brzmią świetnie – chętnie przeczytam! Miałam ostatnio taką myśl, że czasem chcę coś nowego poczytać, ale jeśli akurat żadnego polecanego tytułu nie mam w głowie to… nie wiem gdzie szukać. Przyjrzę się tej liście 100 dzieł – z tej 20-tki przeczytałam tylko 7 :) a „Małe kobietki” bardzo lubiłam gdy miałam „naście” lat ;)
U mnie „nastoletnia” książka to wszystkie części Ani z Zielonego Wzgórza. Była psychofanką. :)
Umnie na 1 miejscu jest „sto lat samotnosci” G.G. Marqueza; nobel w 1081r. Czytam te ksiazke przynajmniej raz w roku od okolu 10-ciu lat. A ostatnio trafilam na super kryminaly R. Galbraitha (pseudo J.K. Rowling!), bardzo polecam!
mialo byc 1981r.
Zobacz, a ja nigdy nie poleciłabym „Sto lat samotności”. Czytałam ją dwa razy: pierwszy raz kilka lat temu, a ostatni – przed kilkoma dniami. Stwierdziłam, że szkoda miejsca na mojej półce i oddałam książkę (zresztą pięknie wydaną) do biblioteki miejskiej. Ja czytam średnio raz na dwa lata „Lalkę”. Kilka razy czytałam „Dumę i uprzedzenie”. Teraz po raz pierwszy zabrałam się do „Przeminęło z wiatrem” (na którymś blogu ktoś pisał, że wraca do tej pozycji co roku i to mnie zachęciło), ale przyznam szczerze, że początek mnie zmęczył. Może później się zachłysnę.
Zachłysnęłam się. Właśnie skończyłam czytać i będę jeszcze wracać do „Przeminęło z wiatrem”. Bardzo optymistyczna pozycja, dodająca sił i nadziei.
„Odłamki” Ismeta Prcica, książka poruszająca w sposób zupełnie nieoczywisty. O ile unikam książek „wojennych” traktujących ten temat z martyrologicznego punktu widzenia, tak subiektywny opis wojny widzianej oczami zwykłego młodego człowieka, wciąż mającego plany i marzenia, zupełnie inaczej działa na psychikę… I to wojny, o której nie wspomina się już zbyt często. A z naszego rodzimego podwórka – „Beksińscy” Magdaleny Grzebałkowskiej – kawał dobrej, rzetelnie napisanej biografii, pozbawionej upiększaczy i kolorowanek.
„Podróżniczki” czytałam i byłam oczarowana, fantastyczna książka. Z listy tych 20 tytułów, mogę wykreślić 13, ale też nie lubię tego typu list, bo są takie książki, których nie przeczytam, choćby nie wiem jaką klasyką były, albo jak bardzo wartościowe, bo poruszają tematykę, która mi kompletnie nie odpowiada np. „Blaszany bębenek”. A polecić mogę historycznie „Żelazne damy” Janickiego, poza tym „Błądzą wszyscy, ale nie ja” Tavris i Aronson, a ze starszych to trylogię „Stulecie” Folletta – Upadek gigantów”, „Zima świata”, „Krawędź wieczności” – rewelacyjne, choć okropnie grube i dziękuję losowi za Kindla:)
1, 4, 7, 8, 16, 18 przeczytane. Biblię zaczęłam i po 3 księgach nie uważam, by było warto kontynuować z powodu jakiejś przyjemności z czytania czy mądrości zawartych w biblii. Może po koranie będę kontynuować, żeby zobaczyć parę niuansów religijnych i móc powiedzieć: przeczytane. Swoją drogą, to ciekawe, że na takich listach nie widać np. wed (dla mnie do przeczytania) gdy jest biblia. Zamierzam przeczytać 2, 3 i 5.
Na mojej liście do przeczytania jest trochę książek specjalistycznych, więc się może nie pochwalę. A z powieści warta przeczytania przed śmiercią była ,,Złodziejka książek”.
To akurat bodajże lista BBC, więc „stworzona” w naszej kulturze i raczej nie uwidzisz tu Koranu. Łatwiej się go czyta, niż Biblię? Bo przeczytanie Biblii trudno, przynajmniej w moim przypadku, nazwać przyjemną lekturą ;).
Trudno. Właściwie rozumiałam momentami. Koran w oryginale był pisany taką rytmiczną prozą, a po przetłumaczeniu na angielski nie dość, że nadal jest w obcym języku dla mnie, to jeszcze trochę zostało z tego dziwnego pisania, choć język ma inny rytm. Co jakiś czas natrafiasz na bardzo ciekawy fragment: o Marii albo Szatanie i się zaczytujesz, a w innych momentach czytasz i tak w zasadzie nie wiesz, czy nic się nie dzieje, czy to ty nic nie rozumiesz.
Biblię czytałam po polsku z zachowanymi hebrajskimi terminami el, elohim itd., więc to było pierwsze ułatwienie, poza tym wiedziałam, czego się spodziewać. Zatem biblia jest łatwa.
Koran jednak nawet w porównaniu z Awestą, inną świętą księgą, jest trudny, a tamtą też miałam po angielsku. Zatem uznajmy Koran za trudny.
Rozumiem. Dzięki wielkie za informację!
Jane Eyre, Wichrowe Wzgórza, Rebeka – te trzy książki przeczytałam w ubiegłym roku i bardzo, bardzo je lubię i na pewno chcę do nich wrócić. Moją ulubioną powieścią jest Przeminęło z wiatrem. W ogóle uwielbiam powieści pisane przez kobiety.
Tolkiena uwielbiam, polecone przez Ciebie blogi też, a lista tych książek to super pomysł! Ja właśnie lubię lisy must-do więc będzie dla mnie idealna!
Super wątek! Chętnie będę zaglądać do komentarzy jak moja bieżąca lista się wyczerpie.
Jako nastolatka dużo czytałam (czasem książkę dziennie), wybierając kolejne pozycje z półki w bibliotece, bez planu. I teraz robię listy długości kilku książek, które akurat wpadły mi w oko albo na zasadzie „coś Sienkiewicza”. Mialam też ambicje przeczytać klasykę, ale w koncu czytam też dla przyjemności, jak nie dam rady przez coś przebrnąć to wierzę, że moje oczytanie na tym bardzo nie ucierpi.
A problem z listami w internecie jest taki, że są one przeważnie pisane po angielsku albo przetłumaczone z tegoż języka i zawierają klasykę amerykańska/angielska, a nie obiektywnie światowa.
Polecam Wichrowe Wzgórza i całą twórczość Austen ;)
A w jakich okolicznościach/z jakich powodów przeczytałaś cale pismo św? Jestem pod wrażeniem!
Wyszłam z założenia, że Biblia w naszej kulturze pełni, jak by nie patrzeć, ważną rolę, a niewiele osób ją faktycznie przeczytało. To bardzo trudna lektura i przyznaję, że wiele razu zwyczajnie zmuszałam się, żeby czytać dalej, a były fragmenty, zwłaszcza Starego Testamentu, gdzie nie mogłam podołać lekturze :). Chciałabym też przeczytać Koran, Dhamma Buddy mnie zachwyciła.
„Dhamma Buddy”
To jakas ksiazka? Czy chodzi po prostu o nauki Buddy?
Z gory dziekuje za odp. i pozdrawiam.
To nauki Buddy wydane jako książka.
A mozna prosic o jakis link lub wydawnictwo/redaktora? Jak szukam, znajduje tylko dhammapade :(
Ile potrzeba jeszcze czekać na Twoją książęczkę, Katarzyno? :)
Oj, nie znam, niestety. Książka była dostępna w hotelu, w którym byłam. Moja wyjdzie w sierpniu, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem :).
Zazdroszczę w takim razie samozaparcia :)
Z klasyki polecam jeszcze książki Dostojewskiego (na pewno któraś jego pozycja jest na liście), książki D.Tartt wydają się ciekawe no i reportaże Katarzyny Bondy (tej od „Pochłaniacza” ;) )
A ja bardzo polecam Ci książkę „Wszystko co lśni ” Eleanor Catton- jeśli jeszcze nie miałaś okazji przeczytać.
U mnie Tolkien w planie na ten rok :). Chciałam kupić swój egzemplarz, ale nie mogę znaleźć ładnego wydania ;).
Przeczytałaś całego Szekspira? Wow! Podziwiam! Też kiedyś zamierzam to zrobić :)
Tak, ale jak byłam młodsza. Zawzięłam się :).
Ukryte terapie – Jerzy Zięba, Potęga podświadomości – Joseph Murphy, Przewodnik przetrwania w życiu – Bear Grylls i jeżeli lubisz thrillery to polecam wszystko Tess Gerritsen i ostatnio czytana – Zagniona dziewczyna – Gillan Flynn
<3
Jeśli przeczytałaś „Wszystko za Everest” Krakauera to polecam książkową kontrę innego wspinacza, który też brał udział w tej wyprawie – Anatlolij Bukriejew „Wspinaczka”. Opisuje przygotowania i samą wyprawę ze swojej perspektywy, odpierając po części zarzuty Krakauera.
Widziałaś może film z tamtego roku, „Everest”? Bardzo widowiskowy, polecam, zwłaszcza jeśli czytałaś książkę, wbija w fotel i zostawia z otwartą buzią.
Z książek, które wciągają i nie chcą puścić niezmiennie polecam Monikę Warneńską – „Drzewo sprawiedliwości”, „Gorzka miłość” i „Pałac Dioklecjana”.
Próbowałam go obejrzeć w samolocie już po przeczytaniu książki, ale jak na ekranie zaczęły się pojawiać postacie, a ja wiedziałam już kto i kiedy zginie, to odechciało mi się oglądać :). Nie wiedziałam, że Bukriejew napisał swoją wersję. Chętnie przeczytam.
Kasiu, napisałam wczoraj komentarz, ale widzę, że się nie opublikował. Pierwszą relację, jaką przeczytałam o tej tragicznej wyprawie komercyjnej to właśnie książka Krakauera. Bardzo dziennikarska, pisana „po amerykańsku”, filmowo, z dramatyzmem i bardzo subiektywną oceną. Potem sięgnęłam po wersję Anatolija Bukriejewa, bardziej „suchą” lecz dla mnie dużo bardziej rzeczową i mimo wszystko bardziej emocjonalną. to dopiero tu zrozumiałam te wydarzenia w pełni. Swoją wersję opisał też Beck Weathers, ten który „umarł” tam dwa razy. to jest ogromnie trudna opowieść, choć pisana z humorem (mimo całej powagi sytuacji i skali obrażeń bohatera). ale to opowieść o ludzkich emocjach, o tym co pcha ludzi w góry, jak to wpływa na całe życie i wspinacza i jego rodziny. Filmu nie polecam. Płytki, amerykański, pod publiczkę (byłam w Maso corto gdy go kręcili i dlatego skusiłam się na kino). Za to polecam dokument, w ktorym tę historię opisują uczestnicy, zarówno z Mountain Madness jak i Adventure Consultants – znajdziesz na youtube z polskim lektorem („ekspedycja Everest 1996).
A jesli wsiąkniesz w temat gór i wspinaczki – polecę Martynę Wojciechowską. w swojewj biblioteczce mam już mnóstwo „górskich” pozycji, ale jej ksiązka „rozbiła” mnie emocjonalnie. piękna historia, bez kolorowania.
Oglądałam ten dokument już kiedyś. U mnie fascynacja górami (z perspektywy czytelnika) zaczęła się właśnie od Wojciechowskiej :). Jej książka o Evereście jest jedną z moich ulubionych :).
W takim razie mamy podobne odczucia :) Przeczytaj jeszcze „poerót na Broad Peak” Hugo-Badera. No i zachęcam do wersji Bukriejewa i Weathersa :)
Bardzo lubię antyutopie, więc polecam „FUTU.RE” Dmitry Grukhovsky (książka roku 2015 w kategorii sci-fi wg lubimyczytać.pl), jest to wizja przyszłości, w której ludzie są nieśmiertelni, zdrowi i szczęśliwi, jaką cenę za to płacą? :)
Druga antyutopia „Krąg” Dave Eggers, wizja świata, w którym social media są wszędzie i widzą wszystko, dzięki czemu świat jest szczęśliwy i bezpieczny. Chwilami kiedy ją czytałam miałam wrażenie, że to się dzieje już teraz: codzienne lajki, serduszka, uśmieszki i informowanie otoczenia co się jadło na śniadanie. Do czego to może doprowadzić?
Chyba nie chcę wiedzieć, do czego to może doprowadzić, naprawdę.
FUTU.RE jest absolutnie najlepszą książką jaką kiedykolwiek czytałam przy czym ogromne znaczenie ma nie tylko treść książki ale sposób w jaki jest napisana – Glukovski jest pod tym względem absolutnym mistrzem. Niektóre zdania czytałam po kilka razy nie mogąc uwierzyć, że można napisać coś w tak trafny / dowcipny / genialny (!) sposób.
Do moich ulubionych należy też książka Chłopiec z latawcem a także inne książki Khaleda Hosseini. Czytając je mam przed oczami całą historię niczym w najlepszym filmie.
Ja czytam wlasnie „Zabic drozda”. Dokladnie takiego ciepla potrzeba mi podczas dlugich dojazdow w te chlodne wiosenne poranki :) Nastepny w kolejce jest „Buszujacy w zbozu”. W szkole (chyba gimnazjalnej) czytalismy krociutki jego fragment i dopiero niedawno przypomnialam sobie, ze bardzo mnie wtedy zachwycil – tylko wtedy przegral z najnowszym tomem Harry’ego Pottera :) Teraz juz czas najwyzszy!
Tez bardzo lubie blog Natalii, a Joulenke z przyjemnoscia podgladam na Instagramie. Pozdrawiam serdecznie Kasiu – Beata
jeśli lubisz fantastykę to polecam Neila Gaimana. Gwiezdny Pył czy Koralina to bardziej komercyjne propozycje, ale moją ulubioną jest zdecydowanie Nigdziebądź. Inny świat, ale niesamowity. Uważam, że coś tego autora trzeba przeczytać:) Jestem też wielką fanką opowiadań i właśnie do tych kilku ulubionych tomów lubię często wracać, jak będziesz miała w planach coś krótszego mogę Ci kilka fajnych, w mojej ocenie, tytułów polecić.
Całego Tolkiena w weekend?! Wow :D Podziwiam :D
Tak. Moim talentem, ale i przekleństwem jest zdolność bardzo szybkiego czytania :).
Zazdroszczę :D
to tak jak ja, jak się wciągnę 600-700 stron w jeden dzień :)
skoro jesteśmy obydwie z klubu szybkich czytaczy…:)
klasyka to dla mnie niestety żadne wyzwanie, listę BBC i 100 książek przed śmiercią mam już dawno przeczytaną bo jestem z wykształcenia podwójnym filologiem, ale ostatnio piorunujące wrażenie zrobiła na mnie książka Margaret Atwood, Opowieść Podręcznej. Straszna wizja dystopijnej przyszłości kobiet. Ściska mocno i nie puszcza.
Fajna ta lista 100 książek – muszę sobie taką zrobić :-) blog Natalii uwielbiam i wszelka wiedzę, choć narazie znikomą, o fotografii wyniosłam wlasnie od niej!
Hej, koniecznie przeczytaj teraz Mroczne materie Pullmana! Magia :) Uwielbiam te książki, świat w nich przedstawiony jest taki niesamowity!
Tyle osób polecało, że chyba faktycznie się skuszę :).
What’s Anna wears i Joulenka tez czytam i polecam oraz Love2Work, WorQShop czy The Owner Co✌️???
dziękuję za polecienie Kasiu :)
Trzeba sobie pomagac?
jestem zdziwiona, że własną książkę piszesz na podstawie innych książek. Jesteś drugą znaną mi blogerką, która „się do tego przyznała”. Dziwi mnie to dlatego, że obydwie książki miały być zapisem osobistych przemyśleń na temat, a nie zbiorem recenzji innych pozycji.
Iwono, zupełnie nie zrozumiałaś. Może pomoże, gdy posłużę się cytatem Ryszarda Kapuścińskiego: „Ja strasznie dużo pracuję nad tekstem… żeby napisać jedno własne zdanie, trzeba przeczytać tysiące cudzych.”
Kapuściński (zapewne) miał namyśli oczytanie, a Ty napisałaś, że zbierałaś materiały.
Kapuściński miał na myśli dokładnie to, co napisał. Jeśli poczytałabyś trochę o kulisach pracy pisarzy, to zobaczyłabyś, że praktycznie do każdej książki autor zbiera materiały i nie jest to nic zdrożnego, wręcz przeciwnie, to ważny element pracy. Nieważne, czy pisze się reportaż, poradnik czy literacką fabułę.
Dokładnie, żeby coś napisać, trzeba mieć świadomość tego, co się pisze. Żaden tekst nie jest zawieszony w próżni, wszystko jest w mniejszym lub większym stopniu intertekstualne. To samo zdanie znaczyć może dla jednej osoby prawie nic, a dla drugiej być ważnym elementem dyskursu. Natomiast pisanie na zasadzie: jaka jestem mądra i mam przemyślenia, którymi zadziwię świat – to mrzonka.
(Mała anegdotka ode mnie – Truman Capote był strasznym ignorantem w kwestii literatury. Już po swoim debiucie literackim (chyba „Inne Głosy, Inne Ściany” poszedł do teatru z przyjacielem na sztukę na podstawie prozy Dickensa i był przerażony, że ktoś wykorzystał jego pomysł na książkę. Ów przyjaciel podsumował to tak: a co będzie, gdy zabiorę Cię na Szekspira?).
odpowiem trochę ironicznie – po co mi poradnik składający się z kilku, już istniejących, poradników? Własna twórczość opiera się na osobowości, intelekcie autora,jego doświadczeniach życiowych, przetrawionych lekturach itp. Osobnym działem są reportaże.
Powstało już wiele książek o minimaliźmie. Jeśli nie ma się do powiedzenia nic nowego, to po co pisać? Pisanie o tym, co przeczytało się w innych pozycjach, i co się na ten temat sądzi ma własną nazwę – recenzje.
Odpowiem zupełnie nie ironicznie. Jeśli moje doświadczenia mają stać się dla kogoś podpowiedzią, muszą (poza opisem mojej historii) zyskać finalnie wersję bardziej uniwersalną. Przykładowo, chcę wiedzieć, jakie mechanizmy kierują ludzkim zachowaniem. Dlatego czytam książki psychologiczne, żeby łatwiej zrozumieć i zanalizować motywy własnych działań. Tak samo, jak reporter pisząc o danym kraju, zbiera na jego temat dane.
Zupełnie nie rozumiesz konwencji. Zbieranie materiałów do książki o minimalizmie nie oznacza czytania innych książek o minimalizmie.
To zależy od autora, jego założeń lub talentu, np. czy „Podróże z Herodotem” Kapuścińskiego są recenzją?
Skąd ta lista klasyków? Harry Potter obok Tolkiena to jednak baaardzo kontrowersyjny wybór. ;)
To prawda :). To lista BBC, sporządzona dawno temu. Szczerze mówiąc, nie wiem, jakie były kryteria wyboru, ale nie była nazwana listą klasyków.
Droga Pani Kasiu, polecam książki autorstwa Herbjorg Wassmo: KSIEGA DINY, STULECIE, TE CHWILE. Nie są łatwe, ale znakomicie napisane.
Polecam „Miniaturzystkę” Jessie Burton – tak wciągająca książka jakiej dawno nie czytałam.
Z listy mogę odhaczyć pozycję: 1, 3,6( cały Nowy Testament , Stary fragmentarycznie),8. Reszta jak na razie nie jest w moich planach :)
Obecnie czytam :”Szczygła” który aż tak bardzo mnie nie zachwyca, choć ciekawy, „Cesarzowa nocy” Ewy Stachniak nie powala („Katarzyna Wielka”tej samej pisarki była urzekająca)
Justyna
Chyba sobie narzucę trochę dyscypliny i też zacznę poczytywać tę setkę. Kiedyś miałam taki plan i gdzieś to zeszło w ogóle na najdalszy z możliwych planów.
Podziwiam Cię, że w jeden weekend mogłaś tyle przeczytać :) Ja uwielbiam czytać – ten stan, nie ilość – ale jedną książkę czytam dwa tygodnie. Taką średnio grubą – 300 lub 400 stron – a Ty tutaj taki wynik :)
Całą Biblię przeczytałaś – serio?! Ja co jakiś czas sobie obiecuję, ale… kończy się na kilku stronach. Potrzebuję czasu, by zrozumieć jakiś głębszy tekst.
Z tych trzech blogów, to znam Jest Rudo i przepadam za nim! :)
„Duma i uprzedzenie”, to dla mnie klasyk! Cudowna pozycja, koniecznie przeczytaj :) „Wichrowe wzgórza” również są cudowne! Co tu dużo mówić, uwielbiam XIX w. powieści :) Pozdrawiam!
Kocham książki i jak tylko zobaczyłam tytuł posta od razu kliknęłam :) Listy 100 książek jeszcze nie analizowałam, ale zaraz się jej przyjrzę :)
Ta lista 100 książek stworzona przez BBC, to raczej lista dla Brytyjczyków. Dość wybiórczo podeszli do tematu znacznie lobbując własną literaturę :).
Super temat :) chociaż mnie bardziej interesują książki polecane w komentarzach niż standard literatury BBC. Teraz jestem tuż po lekturze House of Cards – wciąga jak serial, na plus wychodzi to, że ekranizacja i książka różnią się bardzo. W kolejce czeka Mistrz i Małgorzata – wracam do tej ksiazki po wielu latach :) A czy ktoś brał udział w facebookowej wymianie ksiażkowej?
Czytanie potrafi zainspirować i skutecznie odstresować :) Polecam Ci książkę Calm Michaela Actona Smitha – lekka, na pobudzenie kreatywności i bycie bardziej uważnym w życiu.
Kasiu dziękuje, bardzo miło mi tu gościć kolejny raz.
A ubrania, heh nie muszą wszystkich interesować, bo faktycznie to tylko dodatek do tego co chce pokazać.
Ściskam!Skurka
Sama uwielbiam Lema i jego książki mogę czytać w nieskończoność, ale ostatnio chcąc się nieco oderwać, sięgnęłam po książkę Bejbi. Czytał ktoś może?
Jest lektura która nie nadaje się na miłe wieczorne czytanie, bowiem wymaga od czytelnika maksimum koncentracji. Clue książki stanowią liczne dygresje, które sprawiają, że zaczynamy dostrzegać nieco ludzkich cech w osobie głównego bohatera, Harego, który jest szowinistą w 100 procentach, a przy tym jego głównym zajęciem jest zdobywanie kolejnych kobiet. Dość żałosny rzeczy by można amant.
Ooo, nie wiedziałam, że „Rebeka” to powieść. Widziałam film, bo uwielbiam stare kino amerykańskie :)