… tak swój tekst podsumowujący Wyzwanie Minimalistki nazwała Agnieszka, jedna z Uczestniczek. Teraz, gdy wyzwanie dawno się skończyło, postanowiłam na spokojnie usiąść i poczytać o Waszych przemyśleniach z czasu wyzwania, no i spisać również własne wnioski i podsumowania.
Najważniejszą sprawą, którą wyniosłam z tych 21 dni było to, że codziennie myślałam o zmianach w swoim życiu – napisała Angie. Echo tego zdania przebrzmiewało również w pozostałych podsumowaniach. Tym samym, ku mojej ogromnej radości, wyzwanie spełniło swoją rolę, choć nieoczywistą i nawet niezbyt widoczną na pierwszy rzut oka. Tym zadaniem było budowanie świadomości.
Świadomości tego, kim jesteś, a kim nie.
Świadomości tego, co Ci w życiu potrzebne, a co stanowi jedynie zbędny śmieć.
Wbrew pozorom wywiązanie się z zadań narzuconych samemu sobie w trakcie tego wyzwania wcale nie jest łatwe. Śledziłam wiele osób, które po pierwszej fali motywacji zostawiły wyzwanie, a przynajmniej nie widziałam już później aktywności w tym względzie. Tym bardziej ogromnie gratuluję wszystkim, którzy dotrwali dzielnie do końca! Budowanie nawyków, które było nowością i meritum wyzwania to czasami ciężka praca, ponieważ mierzymy się niejednokrotnie z własnymi lękami, obawami, a przede wszystkim z lenistwem. Dlatego też, na samym początku poprosiłam, żeby w podsumowaniach znalazła się również odpowiedź i dokończenie zdania: W Wyzwaniu Minimalistki najtrudniejsze okazało się… Żeby pokazać, że bez wysiłku nie ma sukcesu, a trudności i porażki pojawią się zawsze i u każdego bez wyjątku. U mnie również.
Niezależnie od trudności, sukcesy i niespodziewane korzyści, które wszyscy wynieśliśmy z wyzwania są niesamowite i z każdą edycją coraz bardziej mnie zaskakuje, że czasami jedno niepozorne zadanie może sprowokować do działania w najróżniejszych sferach życia.
Podjęłam się wyzwania minimalistki żeby pomoc sobie w realizacji postanowień noworocznych. Wyniknęły z tego jednak zupełnie niespodziewane rzeczy. Co więc mi dało wyzwanie? Pokazało mi, że jestem w stanie wyrwać z dnia czas dla siebie (godziny z dziećmi staram się spędzać off line). Okazało się, że jak dzieci śpią to naprawdę jestem w stanie sporo zrobić. Już nie tylko obiad i sprzątanie, ale zająć się swoimi pasjami i projektami. I to się stało moim nawykiem, który zawdzięczam wyzwaniu – napisała Maria.
Wyzwanie Minimalistki pozwoliło mi na świadome ukierunkowanie życia w stronę minimalizmu, ponadto pozwoliło mi uświadomić że nigdy nie jest za późno, aby zacząć bardziej dbać o to, co w życiu najważniejsze czyli o najbliższych i siebie. A w moim życiu nabrały większego znaczenia słowa UMIAR i ROZSADEK – napisała Ewa.
Wyzwanie pozwoliło mi na wprowadzenie nawyku wypijania na czczo szklanki wody z cytryną. Świadomość, że już od rana dbam o zdrowie jest bardzo miła i motywująca – napisała Maneruki.
Wyzwanie Minimalistki pozwoliło mi na zrozumienie, że bycie 100% minimalistą jest nie dla mnie. Lubię otaczać się wieloma rzeczami i pod tym względem ciężko będzie mi coś zmieniać, ponieważ ja tych zmian nie chcę. Natomiast bycie minimalistką pod względem ułatwiania sobie życia zdecydowanie popieram i jestem tym zachwycona – napisała Clanestina.
Wyzwanie Minimalistki pozwoliło mi odpocząć. (…) Być tu i teraz. Sam na sam ze sobą i z rodziną. A to wszystko dzięki niedzielom offline i odkładaniu na bok telefonu, gdy jestem z bliskimi. (…) Odpuścić. Nie wiem, czy można mnie nazwać perfekcjonistką i pedantką, ale z pewnością jestem pracowita, konsekwentna i nie lubię odpuszczać. Blisko mi do minimalizmu, staram się więc nie zagracać mieszkania i nie zaprzątać sobie głowy bzdurami – napisała Agnieszka.
Wyzwanie Minimalistki Nagrody :)
W tej edycji ogłosiłam również konkurs, żeby dać Wam drobną, dodatkową motywację do wytrwania w postanowieniach. Zgodnie z zapowiedzią, nagrody rozdałam dwutorowo.
Dwa komplety książek Arcydzieła do kolorowania powędrowały do najbardziej aktywnych Uczestniczek wyzwania na Instagramie. Nagrody wygrały Ania Sornek i Monika Gawlik-Jędrysiak. Gratulacje! Ogłoszenie Zwycięzców pod zdjęciem tutaj. Prawie 1000 zdjęć zostało otagowanych #wyzwanieminimalistki! Lepszy wynik ma tylko Ewa Chodakowska ;).
Kolejne dwa upominki w postaci planerów i kalendarzy powędrowały do osób, które przesłały mailowo lub umieściły na swoim blogu podsumowanie wyzwania. Tutaj chciałabym szczególnie wyróżnić i nagrodzić dwie osoby – Ewę, która świadomie „nie istnieje” w świecie mediów społecznościowych i poprosiła o pozostanie anonimową oraz Agnieszkę z bloga Happy Place. Moje gratulacje! Oba podsumowania ujęły mnie dojrzałością, mądrością i niezwykle refleksyjnym podejściem. Zwyciężczynie zostały już poinformowane mailowo o wygranej.
Ten wpis rozpoczęłam i chcę zakończyć cytatami z nagrodzonych podsumowań. Żal nie puścić w świat tak mądrych słów mądrych i świadomych kobiet. Podpisuje się pod nimi w całości i z ogromną przyjemnością.
Wyzwanie przyniosło mi same korzyści. To nie tylko ulga, z jaką sięgam do zagraconych jeszcze niedawno pudełek, ani przyjemna świadomość, że nie będę już robić setek zbędnych zdjęć. To przede wszystkim spokój, miła powtarzalność i zaufanie do siebie samej wynikające ze świadomości, że potrafię się mądrze o siebie zatroszczyć – z podsumowania Agnieszki.
Bardzo ważnym nawykiem jest LEPIEJ SŁUCHAĆ SIEBIE. To takie bycie bardziej świadomą swoich wyborów, wypowiadanych słów. Bardzo to trudne, ale potrzebne na tym etapie życia. Jestem osobą otwartą i ufną, co było często wykorzystywane. Teraz uczę się, ze nie pcham się na siłę z inicjatywą spotkania tam gdzie mnie nie chcą oraz unikam ludzi, którzy nie wnoszą nic do mojego życia a czasami pożerają moją energię – z podsumowania Ewy.
Czy potrzeba lepszej rekomendacji do udziału? Kolejna edycja Wyzwania Minimalistki klasycznie za pół roku. Dołączycie? :)
Genialne, jak jeden mały krok może zapoczątkować całą lawinę zmian, których się nawet nie spodziewamy :) Ja za to drukuję sobie Twoje arkusze wyzwania dotyczące budowania nowych nawyków jeden za drugim i codziennie zaznaczam, co udało mi się zrobić (i czego nie zrobiłam, mniej chętnie się do tego przyznając, ale jednak), co, pomimo faktu że niektóre z tych nawyków weszły mi już w krew, sprawa mi ogromną przyjemność i satysfakcję. Jestem typem prymuski, jeśli o nawyki (i nie tylko) chodzi, więc wszelkie planery i odhaczanie wykonanych zadań jest mi niezbędne do harmonijnej egzystencji…
Super! Fantastycznie, że arkusze się przydają. Wiem jak to jest być prymuską… odhaczanie to warunek zdrowej egzystencji ;).
Cześć Kasiu.
Od dawna czytam Twojego bloga, w sumie od czasu kiedy natknęłam się na Twoje opisy z Tajlandii z Twojej poprzedniej podróży. Przygotowywałam się do podróży po Tajlandii i Kambodży i wtedy właśnie zobaczyłam relację z Tiger Temple. Postanowiłam tam nie iść i nie żałuję. Ale wszystkie wpisy bloga czytam.
W każdym razie też dołączyłam do klubu redukcji śmieci (ubrań, kosmetyków, zgromadzonych przydasi) i wyrzuciłam z szafy dobrych kilka worków ubrań. Jak zobaczyłam niektóre to nie były noszone kilka dobrych lat. Teraz jeszcze raz będę redukować zawartość. Teraz jak robię zakupy zawsze zastanawiam się czy mi to jest potrzebne i ewentualnie gdzie to będzie stało i bardzo często rezygnuję z zakupów. Może nie jestem jeszcze minimalistką ale widzę dużo pozytywów z nienabywania rzeczy.
Witam w Klubie Redukcji Śmieci – pięknie napisane :). Oby tak dalej, trzymam kciuki!
Kasiu, jeszcze raz dziękuję za wyróżnienie :) Wyzwanie było dla mnie trudną, lecz wspaniałą przygodą, która wcale nie zakończyła się po 21 dniach. Nawyki dotyczące ograniczenia internetu i telefonu w moim życiu zadziwiająco łatwo weszły mi w krew. Nagle wszystko znalazło się na swoim miejscu (i wcale nie mówię tu o przedmiotach). Pozdrawiam Cię serdecznie i melduję się za pół roku w kolejnej edycji wyzwania :)
Ogromnie się cieszę!! Pozdrawiam serdecznie, a nagroda już jedzie :)).
Az sie sama do siebie usmiecham gdy widze te slowa, te podsumowania :)
Hmm, z jakiegoś konkretnego powodu? :))
Taaak :) ze narzucone zadania tak pozytywnie mogą zmienić czyjeś życie :)
:))
Moja lista zwykłych zadań miała 25 pozycji, które w większości zrealizowałam, ale jeśli chodzi o nawyki, to za dużo na raz chciałam poprawić i udało mi się tylko częściowo. Wprowadziłam 2: systematyczne praktykowanie jogi i jedzenie większej ilości warzyw. Rytuały związane z dbaniem o cerę porzuciłam po 3 tygodniach, co bardzo negatywnie odbiło się na mojej twarzy. Mam okropny nawyk rozdrapywania i wyciskania niedoskonałości i to jest coś z czym teraz będę walczyć najmocniej. Zupełnie zapomniałam o regularnym piciu wody, no i nie znalazłam więcej czasu na pisanie i czytanie po angielsku.
Agnieszki podsumowaniem też byłam zachwycona, więc popieram Twój wybór :-) Miło jest mi także, że zamieściłaś cytat z mojego podsumowania, które nie było wcale głębokie, ale napisałam w nim po prostu co czułam. Najwyraźniej narzucone mi przez samą siebie zadania aż tak bardzo mnie nie ubogaciły :-) Nawyk picia wody z cytryną rano jest ze mną cały czas i mój organizm tak się do tej porcji wody przyzwyczaił, że rano po prostu czuję pragnienie. Dziękuję za zorganizowanie wyzwania i już czekam na kolejne! Pozdrawiam!
Ależ dbanie o siebie to właśnie bardzo ubogacające! Jednym z moich postanowień również było codzienne picie wody z cytryną i miodem.
Witajcie w lepszym zyciu, Kasiu, chyba nastepnym razem sie przylacze, choc zadna ze mnie minimalistka, ale czemu by nie sprobowac czegos nowego. Pozdrawiam serdecznie beata
No pewnie, że warto spróbować czegoś nowego? A może właśnie coś Cię zaskoczy? ;)
Bardzo ciekawy projekt :)
Wcale się nie dziwię, że tak zachwalają wyzwanie :) Ja dzięki Tobie odczułam przyjemność w pozbywaniu się rzeczy, podczas gdy wcześniej przyjemność sprawiało mi gromadzenie :)
O, bardzo się cieszę!!
Dziękuję za wspomnienie o mnie we wpisie :-) Ale to miłe! Jeszcze bardziej motywuje.
Cała przyjemność po mojej stronie :).