Jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie spodziewałam się, że spłynie aż kilkaset wypełnionych ankiet! Przeszliście moje najśmielsze oczekiwania i dziękuję Wam bardzo. Ciekawi odpowiedzi? Ja byłam masakrycznie wręcz ciekawa i ciągle klikałam odśwież, żeby sprawdzić czy nie przyszło czasem coś nowego :). Zostawiliście też mnóstwo przemiłych komentarzy, za wszystkie dziękuję (za te mniej miłe też ;)). W każdym razie, w komentarzach pojawiło się też trochę pytań i trochę uwag, do których chciałabym się odnieść publicznie, co też niniejszym czynię.
Ale najpierw same wyniki ankiety Czytelników (choć powinnam chyba napisać Czytelniczek:)) bloga Simplicite.pl. Część przedstawię w skrócie, część chcę omówić szerzej. Generalnie, w absolutnie przeważającej mierze, jesteście kobitkami (99%!) z miasta (88%), pracującymi (77%) i macie mniej więcej tyle lat, co ja :). Mam jeszcze malutką, cichutką nadzieję, że mężczyźni może nie lubią ankiet :). A jak nie, to trudno, jest i będzie babsko!
Nie, żebym się nie spodziewała :). Odpowiedź na te pytania była dla mnie chyba najważniejsza w całej ankiecie. To dla mnie czytelna wskazówka co do dalszego rozwoju treści na blogu. To też zgodne z tym, co ja czuję więc wszystko się świetnie składa :). Gwoli ścisłości, tam, gdzie jest other odpowiedzi brzmiały: wszystkie są fajne! Ale fajnie :).
Pamiętacie, że zapowiadając ankietę, byłam żywo zainteresowana, skąd relatywnie mało komentarzy w stosunku do ogromnej (dla mnie) liczby osób odwiedzających bloga? I ankieta dała mi odpowiedź, której w gruncie rzeczy też się chyba spodziewałam. Otóż, 84% z Was stwierdziło, że nie ma potrzeby komentowania na blogu nawet jeśli tekst się podoba lub co do zasady wcale nie komentuje na blogach. Absolutnie nic w tym zdrożnego, ja też kiedyś praktycznie wcale nie komentowałam na blogach, a było przynajmniej kilka blogów, które lubiłam bardzo. Okazuje się, ze Wasze powody nie komentowania są bardzo podobne. Oczywiście, mam ogromną nadzieję, że może jednak się przełamiecie, każdy komentarz to dla mnie powód do radości, ale jeśli nie, to nie będę się martwić, że coś jest nie tak :).
No, ale najlepsze na koniec. Yeah, nie dostałam ani jedynki, ani dwójki, a 4% trójek to coś, co mi się nie podoba, ale z czym mogę żyć. Zwłaszcza, że te trójki szły w parze z bardzo miłymi komentarzami. Za to prawie 60% najwyższych not to coś absolutnie cudownego. Warto się starać dla takiego wyniku :).
***
A poniżej obiecane i zapowiadane odpowiedzi na komentarze Czytelników, które zostawiliście w ankiecie. Siłą rzeczy wybrałam tylko te niektóre, ale wszystkie czytałam bardzo dokładnie, większość chyba milion razy :).
Nie wiem jak się czyta nazwę bloga: simplisite, simplisajt?
W gruncie rzeczy, to jest kluczowe pytanie :). Nazwę bloga czyta się 'simplisite’, to oznacza słowo 'prostota’ po francusku. Bardzo chciałam 'simplicity’, byłoby łatwiej, ale domena była zajęta :).
Byłoby miło gdybyś poszerzyła temat minimalizmu w innych sferach niż te poruszane na blogu. Byłabyś również bardziej wiarygodna i cieplej odbierana, gdybyś więcej pisała o swojej codzienności :)
Myślę, że powolutku będę rozwijać tematykę minimalizmu i z pewnością będzie się ona pojawiać częściej i szerzej. Co do codzienności… mam tu pewien dylemat. Z jednej strony przecież nie ukrywam, gdzie pracuję, wiecie nawet, co mam na sobie codziennie ;). Oczywiście, że chciałabym być bardziej wiarygodna i cieplej odbierana, ale szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, jakiej codzienności oczekujecie…
Więcej psa poproszę :)
A bardzo proszę :). Więcej psa będzie się pojawiać, promise!
Motywuj jak rzucić pracę na etacie bez jakiegoś dobrego wykształcenia w niewielkim mieście :(
Moja Droga, bardzo chętnie to zrobię, ale obawiam się, że może to nie być odpowiedź, jakiej oczekujesz. Urodziłam i wychowałam się w bloku, w małym miasteczku. Moja rodzina nie była wyjątkowo zamożna, ale też nie głodowałam. Nie dostałam spadku, ani też nie wygrałam w totka. Do wszystkiego co mam obecnie (dobra praca, wykształcenie) doszłam sama, choć nie bez pomocy i wsparcia ze strony mamy czy moich dziadków, którzy pomogli mi częściowo sfinansować studia. Wiem, jak ciężko jest starać się o stypendium naukowe, wiem jak to jest pracować, uczyć się i rozwijać własną firmę jednocześnie. Nic nie zostało mi dane w prezencie. I Ty takiego prezentu też nie dostaniesz, a bynajmniej marne są na to szanse, prawda? Nie masz wykształcenia – ucz się. Nie chcesz mieszkać w niewielkim mieście – zaryzykuj i przeprowadź się do większego. To nasze decyzje i wybory kształtują to kim i gdzie jesteśmy. To naprawdę jest aż takie proste i takie trudne jednocześnie.
Z „Szafą Minimalistki” i jej głównymi założeniami mam tylko jeden problem – w momencie, gdy myślałam o wdrożeniu jej na samej sobie. A mianowicie, że u Ciebie jednym z głównych kryteriów jest uniwersalność danego ubrania. W przypadku Twojej osoby nie istnieje jednak taki problem, jak ubranie niedopasowane do figury – z prostej przyczyny: tą masz idealną. Każde ubranie, czy luźne czy dopasowane, leży na Tobie idealnie, bo jesteś filigranowa.
Kochana, wierz mi, nie mam idealnej figury. Mam drobną budowę ciała, ale kłopoty z dobraniem właściwych ubrań podobne jak każdy inny. Mam małą 'górę’ więc znalezienie dobrze leżącej marynarki to nie lada wyzwanie. Taka głupia rzecz, ale mam też bardzo wąskie łydki i stopy, co sprawia, że trudno mi znaleźć dobre buty co nie będą mi spadać i odstawać. Dlatego też, staram się pokazywać i pisać, że mądre zakupy (także ubraniowe), bez chodzenia na zbyt duże kompromisy, to niezwykle ważny element mojego bycia minimalistką. Nie chodzi tylko o to, żeby pozbywać się przedmiotów, ale też, żeby je mądrze nabywać.
Proszę o więcej przepisów kulinarnych i tekstów o podróżach. A może wprowadziłabyś kategorię minimalizm „urodowy” („Toaletka minimalistki”)? Kilka tekstów już zahaczało o ten temat. Pozdrawiam, Asia
Wiesz, że myślałam o tym? Cały czas 'pracuję’ nad zawartością kosmetyczki i chyba powoli już dojrzewam do tekstu bardziej urodowego. Podróże też będą, w końcu za tydzień lecimy do Paryża! Nie mogę się doczekać :).
Jest dobrze. Trzymaj poziom. Jedyne co to nie lubię logować się przez serwisy społecznościowe i dlatego nie zainstaluję Discusa. Szkoda, że nie można już anonimowo wypowiedzieć się na forum.
Możesz spokojnie zalogować się do Disqusa anonimowo, w trakcie rejestracji podając zmyślony email, np. gosc@anonimowy.pl. Próbowałam, da się :).
jesteś bardzo kreatywną i ogarnietà osobą, super piszesz, ale daruj sobie proszę diy. fajnie pokazać ze cos sie zrobilo ale pouczać innych – nie masz kompetencji. w porownaniu do diy na innych blogach wypadasz słabo. nie czepiam się z zasady, ale jestem projektantem i widzę wszystkue zgrzyty. co by bylo fajne to wpisy o coworkingu i pracy jako freelancer, pisz o tum na czym znasz sie najlepiej.
Rozumiem, że wyrażasz swoje zdanie i szanuje je, ale moim zdaniem to bez sensu. W projektach DIY właśnie o to chodzi, żeby czerpać satysfakcję z faktu zrobienia czegoś własnoręcznie, nie przejmując się, że będą jakieś zgrzyty widoczne dla projektanta, czy nie projektanta. To jest najfajniejsze w DIY! Rozmyślałam odrobinę na wprowadzeniem kategorii bardziej 'biznesowej’, gdzie mogłyby pojawiać się tematy o pracy freelancera czy coworkingu, ale tego już tyle jest w blogosferze… Co myślicie?
Myślę,że jesteś spoko babką ale jak każdy z nas masz swoje tajemnice.
No jasne, że mam! Byłabym nudna, gdybym nie miała ;).
nie rozdrabniaj się na wiele tematów, skup się na 2-3 głównych „tematach”, np. jedzenia jest pełno na innych blogach, porządkowanie szafy też, robisz fajne zdjęcia, jesteś 'normalana’ bez wymyślania i to jest Twój duży atut, powodzenia trzymam kciuki za dalszy rozwój
Tematy tekstów, które pojawiają się na blogu są zawsze skorelowane z tym, co właśnie chodzi mi po głowie i w dużej mierze oparte na intuicji. Nie znaczy to jednak, że nie planuję różnych rzeczy, ustalam sobie grafik wpisów itp. Jestem porządnicka w tym względzie :). Chcę też, żeby ten blog 'miał ręce i nogi’, żeby był spójny więc cały czas treść i dobór kategorii ewoluuje razem z tym jak ja się zmieniam.
Więcej wnętrzarskich wpisów i może też trochę wpisów modowych dla osób, które nie mają takiej idealnej figury jak Ty.
Wpisy wnętrzarskie będą się pojawiać raz na jakiś czas, bardzo je lubię, ale nie będzie ich dużo. Nie planuję też wprowadzania wpisów bardziej modowych. Jestem jaka jestem i takie zdjęcia będziecie niestety musieli oglądać w ramach Szafy Minimalistki. To się raczej nie zmieni ;).
Lubię Twoje teksty szafa minimalistki ale jak na minimalistkę masz dość dużo ubrań;)
Myślę, że to akurat jest kwestia bardzo względna. Przez 3 miesiące lata nosiłam 47 sztuk ubrań. To dużo? Dla niektórych może tak, ale dla większości osób, z którymi się stykam na co dzień to raczej mało. Zamierzam dalej pracować na swoją szafą, ograniczać, ale też rozsądnie ją budować. Liczba ubrań nie jest dla mnie aż tak strasznie istotna, choć moja zasada 1 rzecz przychodzi 2 wychodzą sprzyja raczej ograniczaniu :).
Twój blog jak na razie jest światełkiem w tunelu blogów które obrosły w piórka. Jeżeli nadal będziesz tak pisać i traktować swoich czytelników to masz we mnie wielkiego fana.
Niezwykle miło mi to czytać. Mam nadzieję, że nigdy się to nie zmieni. Jeśli jakimś cudem zacznę zbaczać na złą drogę, to mam szczerą nadzieję, że dasz mi znać, poważnie.
Lubię gdy zmuszasz mnie do przemyśleń, po przeczytaniu nowego posta, skoro Ty dajesz czytelnikom swój czas, to również i ja daje Ci swój,dziękuje i pozdrawiam
Dziękuję bardzo za Twój i za Wasz czas. Dziękuję, że zechcieliście poświęcić kilka chwil na wypełnienie ankiety. Na koniec chciałabym Wam zacytować komentarz, który mnie bardzo poruszył i niezwykle mocno zainspirował. Pewnie część z Was zastanawiała się, po co dałam tu pytanie o poczucie szczęścia. Obiecuję to rozwinąć w najbliższym czasie, na razie zostawię owiane mgiełką tajemnicy, ale niech poniższy komentarz (nie mój, jednej z Czytelniczek!) będzie pewną wskazówką…
„Zastanawiałam się chwilę nad 7 pytaniem… Teoretycznie powinnam zaznaczyć, że jest mi ciężko i mam problemy. A przynajmniej tak pewnie ocenia większość ludzi, którzy znają moją historię życiową. W wieku 19 lat straciłam Mamę, mając lat 22 umarł mój Tata. Miesiąc temu u mojego narzeczonego wykryto guza mózgu, w tym momencie (już po operacji usunięcia guza) na rehabilitacji walczymy żeby wrócił do całkowitej sprawności, gdyż nie ma pełnej władzy nad nogami. Dzień przed tą okropną diagnozą obroniłam pracę magisterską, mieliśmy jechać do Chorwacji a we wrześniu miałam zacząć rozglądać się za pracą. W tym momencie podejrzewam, że każdy współczuje i uważa, że tyle problemów na jedną osobę to za dużo. A ja wręcz odwrotnie doceniam to co mam i czego mnie nauczyło życie przez te ostatnie 6 lat. Wiem, że Rodzice nade mną czuwają i doceniam, że mój Narzeczony żyje. Wiem, żen istnieją osoby w dużo gorszej sytuacji niż ja – bez domu czy jedzenia. Z pełną odpowiedzialnością mogę przyznać jedno – życie mnie doświadczyło, ale obecnie jestem szczęśliwa i doceniam każdy dzień! :)”
Dziękuję, K.
Niesamowite, jak świetnie dałaś sobie w życiu radę. Dziękuję Ci za tę historię swojego życia – takie odsłonięcie się wymagało odwagi, jesteś naprawdę nieamowitą osobą.
Czytam Twojego bloga, nie komentuję, bo nie lubię się logować. Szkoda, że nie można anonimowo.
Agnieszko, obawiam się, że nieświadomie mogłam wprowadzić Was w błąd (tekst jest wyedytowany). Ostatni komentarz nie jest mój. To komentarz jednej z Czytelniczek, który mnie bardzo poruszył i zainspirował, dlatego go tutaj przytoczyłam.
No to plama, chyba czegoś nie doczytałam.
Niemniej jednak dziewcznie gratuluję optymizmu i mnóstwa pozytywnej energii.
Bardzo przyjemnie czytało mi się Twoje odpowiedzi na komentarze czytelników :-) W pełni się zgadzam, z tą skierowaną do „projektanta”! Ja osobiście bardzo lubię Twoje projekty DIY i chętnie będę je dalej oglądać :-)
Jestem również pełna podziwu dla autorki ostatniego komentarza, który naprawdę daje do myślenia. Niektórych spotykają tak ciężkie sytuacje w życiu i są nadal pozytywnie nastawieni, a ja potrafię codziennie narzekać na jakieś błahostki. Bardzo serdecznie pozdrawiam tę panią i liczę, że wszystko dobrze się ułoży
Wiesz, specjalnie wybrałam te komentarze, dzięki którym mogłam odpowiedzieć na pytania dotyczące samego bloga, czy też jego rozwoju. Odpowiadając na ten komentarz projektanta, chciałam pokazać, że opinie innych nie powinny nas ograniczać w robieniu tego, co lubimy. To oczywiście nie oznacza ignorowania konstruktywnej krytyki, ale też nie powinniśmy pozwolić na ograniczanie naszej kreatywności.
Uwielbiam natomiast takie cudowne, inspirujące historie jak historia bohaterki ostatniego komentarza. Jestem absolutnie pełna podziwu dla niej i jej niesamowitego podejścia do życia.
trochę dziwnie się czuję, napisałam komentarz żebyś wiedziała co myślę (do Ciebie) na zasadzie weź pod uwagę lub nie… może skorzystasz… i po Twojej publikacji i odpowiedzi mam mieszane uczucia. w sumie odpowiedź nie jest negatywna ale mam takie uczucie jakbyś 'ripostowała’… ale i tak dobrze że nie jestem 'projektantem’:) pozrowienia Kasia
Kasiu, ja niestety nie wiem, który komentarz masz na myśli. Większość z nich była pozostawiona anonimowo.
mój komentarz w ankiecie to „nie rozdrabniaj się…” :) Twoja odp na ok tylko po co? to Twój blog masz prawo pisać jak chcesz, „porady” były na Twoją prośbę bo jak zrozumiałam zastanawiasz się nad dalszym rozwojem bloga. Moje odczucie jest takie że jakbym chciała dzielić się opinią publicznie opublikowałabym komentarz i czekała na Twoją odp. na forum a nie wypełniała ankietę skierowaną tylko do Ciebie. Przy wypełnianiu ankiety podałam @ P.S. jest to tylko moje odczucie, możliwe że jestem wrażliwa (biorę to pod uwagę:)) trzymam kciuki i cały czas będę śledziła bloga
Kasia, wybrałam Twój komentarz, bo w dużej mierze właśnie odpowiada temu w jaką stronę chcę iść z blogiem (a pojawiło się kilka podobnych komentarzy). Tematy pojawiają się w korelacji z tym, co akurat czuję, ale planuję również – zdecydowałam się dlatego wybrać kilka tematów, które pojawiają się na blogu częściej (slow fashion, minimalizm, podróże), a np. jedzenie pojawia się rzadko, raz na miesiąc lub dwa. Sorry, jak to teraz czytam, to faktycznie chyba tego nie napisałam dość wyraźnie.Czasami na piśmie ciężko wyrazić intencje :).
Ha ha, jak teraz czytam swój komentarz to wygląda jak hejt, taki urok słowa pisanego :P opcja „tego już pełno w blogosferze” się nie liczy, bo tam jest już pełno wszystkiego. Jak masz pomysł na nowe zagadnienie to chyba warto pokazać, tak po swojemu, a nuż zrobi furorę jak „szafa” :)
Jestem tu nowa, wpadłam do ciebie z bloga Vademecum Blogera dopiero 2-3 dni temu i wsiąkłam, szczególnie, że próbuję stopniowo wprowadzać zasady minimalizmu, by uporządkować swoje życie.
Cykl szafa minimalistki jest super!
Dzięki @makneta:disqus! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na dłużej :).
To i ja się przełamię i skomentuję – niech jest Ci miło. Zwykle tego nie robię, bo irytuje mnie czekanie aż Disqus się załaduje – to jedyna rzecz, której nie lubię na blogu (Twoim i nie tylko).
Jestem tu raptem od kilku tygodni, ale jak pierwszy raz trafiłam przypadkowo na jakiś wpis, to przepadłam. Kilka godzin czytania non stop i już nadrobiłam wszelkie zaległości, żeby zagrzać miejsce na dłużej… ;)
Ależ mi miło ilo, dzięki wielkie! :)
No doooobra, niech Ci będzie :) Taka jesteś fajna, że ja, która nie mam fb, założyłam konto na tym czymś do komentowania i nawet dodałam Cię do follołerów! Fajnie, nie? ;)
A poważnie, już dawno mnie korciło i swędziało, żeby komentować – ale z zasady nie ma mnie na społecznościówkach. Powiedzmy zatem, że tutaj robię wyjątek, ale nikomu ani słowa!
Pozdrawiam, simplisajt mnie rozłożył na łopatki :)
No jasne, że fajnie! :) Nikomu ani słowa, promise ;).
Trafiłam na Twoją stronę kilka dni temu i już zdążyłam przejrzeć wszystkie wpisy a wiele z nich dokładnie przeczytać :) Najbardziej podoba mi się zakładka Szafa Minimalistki, bo właśnie takiej inspiracji i motywacji potrzebowałam, mimo że moja szafa jest dość skromna (pracuję w domu przez Internet, więc nie mam presji, żeby imponować koleżankom z pracy nowymi ubraniami ;)). Przy okazji polecam bardzo ciekawego bloga pisanego po angielsku a prowadzonego przez Francuzkę mieszkającą w Stanach. Łączy ona minimalizm z ekologią. Jest dość ekstremalna w tym, co robi, ale niektóre z jej pomysłów można spokojnie stosować we własnym domu . Oto linki do strony : http://zerowastehome.blogspot.fr/ Pozdrawiam serdecznie i do kolejnego przeczytania :)
Trafiłam na Twój blog z innego bloga na którym była podlinkowana Twoja seria o zakupach, przeczytałam wszystko i przepadłam :) Mam podobne podejście do Ciebie, ale chętnie skorzystam z innych Twoich rad :) będę tu zaglądać regularnie :)
Trzymam kciuki za dalszy rozwój bloga, wydaje mi się że zachowujesz dobry balans między pisaniem „od siebie” (czuć na tym blogu konkretną osobę) a tym żeby posty były wartościowe dla innych (chodzi o to że nie zawierają jedynie fotek twojego śniadania ;)
a czy ja mogę mieć jedną prośbę inną… nie wpisałam w ankiecie, bo to raczej odpowiedź na to co tu napisałaś – z tym hasłem „więcej psa” to tak no, delikatnie? nic nie mam do zwierząt, tylko nie lubię jak blogi które czytam zaczynają mieć obowiązkową fotę zwierzaka w każdym poście ;)