Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Zapowiedź Szafy Minimalistki wiosna 2017!

minimalizm w szafie

 

Różowa bluzka, sporo recyklingu i mój aktualny kłopot z ubraniami czyli zapowiedź capsule wardrobe na wiosnę!

Przyznam, że wahałam się długo czy w ogóle pokazywać Szafę Minimalistki w wersji wiosennej. Po pierwsze i najważniejsze, pogoda nas nie rozpieszcza. Jak wszyscy wiemy, aura jest raczej listopadowa i jeszcze nie zdążyłam na dobre pożegnać się ze sztybletami czy wełnianym płaszczem (tylko wyciągnęłam tenisówki). Obawiam się trochę, że nie zdążę nawet ponosić trencza, a po zimo-wiośnie nastąpi od razu lato.

 

Po drugie, moja garderoba robi się coraz bardziej całoroczna. W zasadzie, wraz ze zmianą sezonów wymieniam w niej jedynie buty i pojedyncze ubrania, a baza pozostaje w większości ta sama. Jestem z tego stanu rzeczy bardzo zadowolona. :) Dlatego też, zobaczycie w tym sezonie prawie te same elementy, ale w bardziej lekkim, wiosennym wydaniu. Mam nadzieję, że będzie to inspirujące.

 


Ubraniowy problem


Nieoczekiwanie, po zimie stanęłam w obliczu sporego ubraniowego kłopotu. Okazało się, że zmiana diety, o której pisałam Wam w tekście Mój minimalizm w kuchni #1 sprawiła, że straciłam na wadze – ponad 5 kg w kilka miesięcy. Zmianę zauważyłam przede wszystkim „w ubraniach”. Po pierwsze, mam wrażenie, że wszystko na mnie wisi. No, może poza jeansami COS.

 

Po drugie, od miesiąca próbuję dokupić kilka brakujących elementów – bez skutku. Wszystkie ubrania, które zamawiam są zwyczajnie na mnie za duże, nawet te w rozmiarze XS czy 34. Nawet sukienka w rozmiarze 32, którą ostatnio zamówiłam w Zalando odstawała mocno w kilku newralgicznych miejscach. Zresztą, odesłałam już kilka zamówień z Zalando – wszystko nietrafione lub za duże, a straszliwie nie chce mi się iść na stacjonarne zakupy. Dlatego postanowiłam pokazać Wam swoją garderobą taką, jak wygląda ona w chwili obecnej i zapewne uzupełnię ją o brakujące elementy (na pewno sukienka i biała bluzka).

 


Ubraniowy recykling


Zakupowe zniechęcenie sprawiło, że stałam się dwa razy tak kreatywna. Przejrzałam ponownie ubrania, które zostawiłam do oddania/sprzedania (i nie mogłam się zebrać, żeby wystawić) – niektóre zabrałam do krawcowej, żeby sprawdzić, czy da się z nich coś „wyciągnąć” – przerobić, skrócić, zmniejszyć. Zaniosłam:

  • sukienkę (zwężenie, skrócenie rękawów i może przedłużenie),
  • sweter (doszycie łatek na rękawach),
  • spódnicę (zwężenie w pasie)
  • trencz (wymiana podszewki i guzików).

Chciałam też zmniejszyć moje ulubione lniane chinosy, ale okazało się, że zmiana o 3 (!) rozmiary nie jest możliwa. :) Ktoś chciałby kupić może? ;) Zobaczymy, jak finalnie wyjdą wszystkie te zmiany. Sweter już możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej.

 

SZAFA MINIMALISTKI w wersji capsule wardrobe wiosna 2017 – WYBRANE ELEMENTY

 

 


Pełna lista (plus dostępne zamienniki):


(1) Pudroworóżowa bluzka COS to nadal mój wiosenno-letni ulubieniec, chociaż MM nadal jej nie cierpi i nazywa woreczkiem. ;) Regularnie dostaję pytania o jej dostępność, znalazłam trochę podobne różowe modele – bluzka z kołnierzykiem, zamiast stójki, bluzka wykończona falbankami oraz bluzka w delikatny deseń

 

(2) Bluzkę z kokardą Esprit Collection będę nosić drugi sezon. Ratuje mnie w wielu sytuacjach, gdy potrzebuję bardziej eleganckiego wyglądu, a bardzo nie chcę wkładać koszuli. :)  Skład wiskoza plus syntetyk sprawdził się już u mnie wcześniej – podobny miała bluzka Solar, którą nosiłam blisko 10 lat!

 

(3) Jedwabna bluzka More by less również już często pojawiała się na blogu, ale w ostatnim sezonie nosiłam ją już dużo rzadziej. Nie był to zupełnie nietrafiony nabytek, ale z jakiegoś powodu jej nie wkładam. Dam jej jeszcze jedną szansę tej wiosny i zobaczymy…

 

(5) Koszulka Lidl Esmara Premium (100% modal) – całość tej kolekcji pokazywałam Wam na blogu tutaj. Jak wspomniałam, zachowałam sobie jedną koszulkę i do dziś dzielnie mi służy. Pamiętam, że miałam ją pokazać w tekście z recenzjami – cały czas mam go na liście postów do przygotowania.

 

(6) Bawełniana koszulka w paski H&M to wyjątkowo dobry produkt, jak na sieciówkę. Naprawdę nie mogę narzekać, noszę ją już długo i dzielnie mi służy. Kupiłam ją dawno, ale udało mi się znaleźć trzy aktualnie dostępne, niemal identyczne modele: ten, ten i ten. :)

 

(7) Białą koszulkę Zara Kids znacie już doskonale. Tak, to wciąż ten sam model i jest już na wykończeniu. Jeszcze ją zostawiłam, ale najczęściej noszę „pod spód” i szukam zamiennika. Podobnie biała koszulka Massimo Dutti (4). Tak samo niebieska, bawełniana koszula Ralph Lauren (9) jest w mojej szafie już któryś sezon z kolei.

 

(8) Biała koszula James Button (100% bawełna) nosi się bardzo dobrze i świetnie prasuje, co w przypadku koszul jest ważne. Wiem, że kilka osób bardzo narzekało na jakość obsługi w tym sklepie, trudno mi odnieść (strona aktualnie nie działa), ale produkt jest naprawdę niezły. Alternatywnie, linkuję podobny model marki Ralph Lauren – mam identyczną w kolorze błękitnym – jest idealna i świetnej jakości. Prowadziłam w niej jedno z nagrań live na Facebooku i któraś z dziewczyn napisała nawet, że „niesamowite, godzina gadania minęła, a koszula w nienagannym stanie”. ;)

 

(10) Swetry to elementy niezbędne w mojej szafie nie tylko zimą. Liliowy kaszmirowy sweter LaRedoute to jedna z podstawowych rzeczy. Identyczny liliowy nie jest już dostępny. Znalazłam podobny pudroworóżowy. Drogi, ale z kodem 5593 cena spada o 30%.

 

W tym sezonie dołączył też granatowy wełniany sweter (11), który dostałam w spadku po MM. Wyprałam niechcący Jego sweter razem z bawełnianymi rzeczami i skurczył się akurat… do mojego rozmiaru. MM podejrzewa podstęp, ale oświadczam oficjalnie, że to czysty przypadek. :) Niestety, to samo pranie chyba osłabiło włókna i puściły mi na rękawie. Nie chciałam go jednak wyrzucać, kupiłam a’la zamszowe łatki w pasmanterii i voila – posłuży jeszcze przynajmniej jeden sezon. 

 

Obie marynarki (i to jedyne marynarki w mojej szafie) są w 100% wełniane. Granatowa została uszyta na miarę w Tajlandii (12) – tutaj pełna recenzja, a szara marynarka (13) pochodzi z polskiej firmy More by less. Obie eksploatuję nadal bardzo mocno. Znalazłam nawet podobną granatową, ale bawełnianą marynarkę Benettona. Ciekawe, jak się prezentuje na żywo.

 

Dodatkowo trzy pary spodni: niebieskie jeansy COS (14), białe jeansy Mango (15) i granatowe chinoso-cygaretki Mango (16). Jeśli przeróbki krawieckie pójdą dobrze, do szafy dołączy przerobiona sukienka i może jeszcze jedna, którą chciałabym uszyć.

 

Ostatni punkt to buty. Dwie pary płaskich – skórzane tenisówki Lacoste (17)  i szare zamszowe H&M (20)  oraz dwie na obcasach – szpilki Zara (18) i czółenka Zurbano (20) to optymalny dla mnie wybór.

 


Akcesoria


Wszystkie noszone przeze mnie akcesoria pokazywałam w osobnym wpisie sprzed 5 miesięcy i niewiele się w tym względzie zmieniło, w zasadzie to chyba nic. :) Najczęściej noszę zegarek Daniel Wellington, biżuterię Kavo i szarą torbę Calvin Klein Collection.

 

Noszony przeze mnie model zegarka to rozmiar 40mm. Podstawa to biała tarcza w oprawie w kolorze różowego złota, zmieniam jedynie paski. Wyjaśniam, ponieważ ktoś mi ostatnio zarzucił, że widać na zdjęciach, że mam dużo więcej akcesoriów, niż opisuję. Zatem prostuję – to ten sam zegarek, tylko z różnymi paskami. :) W ofercie Daniel Wellington są też mniejsze rozmiary. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć porównanie rozmiarów. Ten mniejszy to nowość – Classic Petite Durham 32 mm, który zamówiłam na prezent dla pewnej bardzo młodej damy. :)

 

Tradycyjnie we współpracy z marką mam dla Was kod rabatowy na dowolne zakupy na stronie Daniel Wellington. Rabat 15% obowiązuje na hasło simplicite. Kod jest ważny do 30 czerwca 2017 r.

 

Pierwsze wiosenne zestawienie Szafy Minimalistki pojawi się zapewne za 3 tygodnie, na początku czerwca. Poza tym mam dla Was jeszcze jeden pomysł jak dostać nowe ubrania bez ich kupowania oraz chodzi mi po głowie pewien ubraniowy eksperyment, ale to ciii…., nikomu jeszcze nie zdradziłam szczegółów.

 

Ależ dobrze wrócić do blogowania po przerwie. Urlop był mi bardzo potrzebny, mogłam też poczuć, że pisania, a Was przede wszystkim bardzo mi brakowało. :)

 

Sprawdź Także

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
69 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Jagoda Dymnicka

Czy sweter nr 10, ten z LaRedoute to całość kaszmir czy mieszanka 9% kaszmir 95% bawełna? Mam od nich dwa swetry właśnie mieszankę (kupione w grudniu) i jeden z nich już prawie nadaje się do wyrzucenia niestety

Mój egzemplarz to 100% kaszmir. Nie miałam innego z LaRedoute.

Jagoda Dymnicka

Dziękuję bardzo za odpowiedź :) następnym zakupem na pewno będzie czysty kaszmir w takim razie. Mimo wszystko bardzo lubię ofertę LaRedoute :)

Ola

mam straszny problem ze znalezieniem białej eleganckiej bluzki do pracy, która nie będzie koszulą :( jest bardzo dużo modeli, ale: z poliestru, prześwitujących, bez ramion, z dekoltem na plecach lub rozmaitymi aplikacjami (koronka, falbanki i tak dalej). jakieś pomysły? Szczerze mówiąc czaiłam się już na tę jedwabną bluzkę z More by less, zdradzisz może, dlaczego jest Ci z nią nie po drodze?

Katarzyna Kędzierska

Trochę z uwagi na krój – po pierwsze rękawy są jakby niepełne i podcięte, czego, jak się okazało, nie lubię. :) Po drugie musiałam zszyć lekko dekolt bo mi się rozchodził na biuście i pokazywał zdecydowanie za dużo. :) Po trzecie (i to już zupełnie moja wina) za szybko założyłam bluzkę tuż po użyciu antyperspirantu i zrobiły mi się żółtawe plamy, z którymi nie mogę się uporać.

Ola

dziękuję – szukam zatem dalej :) i czekam na zestawy z tej edycji Szafy minimalistki!

morebyless

Pani Olu, w tej bluzce został zastosowany celowo rękaw raglanowy, dzięki temu ramię jest przykryte, w zwiazku czym nie naruszamy biurowego dress code’u, ale pacha jest delikatnie wycięta, tak żeby latem było nam jak najbardziej przewiewnie :)
Pozdrawiamy!

Aga

Na żółte plamy najlepsze są mydełka piorące dostępne w drogeriach po ok 5 zł mniej więcej. W ogóle są super na plamy. Namydla się , zostawia na jakiś czas i pierze. Sprałam nimi nawet plamy z długopisu.

Madeleine

Elegancka bluzka dobrej jakości, która nie jest klasyczną koszulą to chyba marzenie ściętej głowy! Proszę o info, jeśli ktokolwiek coś gdzieś widział…

Ruda

Pozwolę też dodać 3 grosze o tej bluzce. Kupiłam ją w ramach eksperymentu – drogie, ale dobre. Ona jest niby fajna, ale jakoś nie do końca, np. rozchodzi się na biuście. Poza tym prasowanie to koszmar – żeby dać sobie radę używam małego turystycznego żelazka. I ciągle się boję, że się pobrudzi i nie dopierze – w końcu kosztowała bardzo dużo.

Ola

dziękuję bardzo za opinię, szukam chyba dalej! to ma być przede wszystkim bluzka funkcjonalna – często używana i często prana / prasowana.

Widzialam pare z wiskozy w Tatuumie. Zagladalas tam?

Ola

dzięki, ciekawy zbieg okoliczności, bo w poniedziałek zamówiłam dwie bluzki wiskozowe z Tatuum, zobaczymy :)

:)

olaosa

krótki update: żadna wprawdzie nie jest białe, ale obie są naprawdę przyzwoite.
http://www.tatuum.com/pl/bluzki/30400-sandrella.html (rozmiarówka standardowa, jak ktoś jest między rozmiarami to raczej większy niż mniejszy)
http://www.tatuum.com/pl/bluzki/31750-ali-1.html

Katarzyna Kędzierska

Steamer czyni cuda! Naprawdę, właśnie przy takich ubraniach steamer jest niezastąpiony. Zero stresu.

Guliett4

A mogłabyś napisać post o tym jak dbasz o białe dżinsy? Wciąż Cię podziwiam, że chodzisz w nich cały rok i to od tylu lat a one dalej tak świetnie wyglądają! U mnie nie wiedzieć czemu białe rzeczy najkrócej żyją…:(

Katarzyna Kędzierska

Ale nie robię z nimi nic szczególnego, naprawdę. :) Piorę normalnie z resztą bawełnianych ubrań, 30-40 stopni. Tylko do octu, którego używam do płukania dodaję wtedy trochę sody oczyszczonej (tylko do białych ubrań). Gdy poplamię spodnie, np. dzisiaj :) to wystarczy trochę odplamiacza/wybielacza/sody oczyszczonej. Nie suszę na słońcu, żeby nic nie zżółkło.

Monika S

Jak to do octu? Wlewasz do każdego prania ocet zamiast płynu do płukania? :)

Katarzyna Kędzierska

Do każdego nie, ale czasami dodaję octu z dodatkiem olejków eterycznych. Dobrze zmiękcza. :) Zwykłych płynów do płukania nie używam już od lat.

Mam ten sam problem z rozmiarem. Nadzwyczaj często słyszę od sprzedawczyń oburzone: „no już mniejszych to na dorosłych nie szyją!”
Przez chwilę nie miałam tego problemu, ale zimą już źle się poczułam z większą wersją siebie i wróciłam do tej o 10 kg mniejszej.
Pozytywne jest to że moje stare sukienki znowu pięknie na mnie leżą, negatywne za to to, że spodnie w moim rozmiarze nie istnieją…
Będę 100% kobieca w tym sezonie ;)

Tynka

oj numer 2 i 9 chętnie bym przygarnęła :) problem rozmiarowy też mam, zwłaszcza u Hilfigera a bardzo lubię tą markę. Tylko ja to jestem naprawdę mikroskopijnych wymiarów, dlatego dziwi mnie że Ty masz taki problem. Ja jestem na etapie poszukiwania idealnych czarnych cygaretek i bluzki w czerwono-białe paski i na razie kiepsko mi idzie.

Madame Malonka

Witaj po przerwie! :)
Ja nie lubię kupować online, dlatego zawsze wybieram się na zakupy stacjonarne, jednak muszę mieć na nie dzień. Mam „problematyczną” budowę, przez co niejednokrotnie wracam zła, bo nic nie kupuję. Ciekawa jestem, czy pokazane przez Ciebie marki koszul będą na mnie dobre. Muszę poszukać, gdzie je dostanę i spróbować, bo to jeden z moich odwiecznych kłopotów :(

Marta M

Mam wrażenie, że wszystkie mamy „problematyczną budowę”, bo chyba nie znam dziewczyny, która w sieciówkach dobierałaby sobie ubrania bez problemu. Ja np. jestem wysoka i notorycznie spodnie są dla mnie za krótkie. I chyba stosunek obwodu w pasie do obwodu w talii też mam jakiś niepojęty dla sieciówek bo spodnie notorycznie są dobre np. w biodrach a odstają w brzuchu. Znam też dziewczyny, które muszą wszystkie spodnie skracać (a naprawdę nie są jakieś bardzo niskie), albo takie, które nie mieszczą łydek w nogawki (czasem nawet w cholewki butów).

Oczekuję powrotu krawiectwa na zamówienie !

Madame Malonka

Coś w tym jest. Jednak znam mnóstwo osób, które wchodzą do sklepu, przymierzają i wychodzą zadowolone. Ja niestety w pewnych tematach nie mogę tego powiedzieć więc zaliczam się do opisanej przez Ciebie grupy :-)

Przecietna

Ja jestem taka dziewczyna. Po prostu jestem przecietna :D Najpopularniejszy rozmiar butow, ubran a nawet stanika :D Wiekszosc rzeczy lezy na mnie dobrze. Ale co to zmienia, jak wszedzie akryl I poliester… Ja rozumiem, ze poliester jest tani I latwy w eksploatacji, ale jak te ubrania wygladaja! Wchodze do sklepu I widze sam plastik. I wychodze.

Marta M

Oj tak, z tym poliestrem masz zupełną rację. Często też nawet jak bluzka powiedzmy jest juz bawełniana, to ta bawełna jest takiej jakości, że aż szlag trafia i zęby zgrzytają. Kilka tygodni temu wybrałam się na zakupy w poszukiwaniu zwykłej koszulki. Wróciłam z niczym. Albo bluzki z plastiku, albo z bawełny, która już na wieszaku wyglądała na „umierającą”. Ja zwykle szukam ciuchow najpierw w internecie, a potem albo oglądam w sklepie stacjonarnym, albo po prostu zamawiam do domu. I jedno i drugie wiąże się często z rozczarowaniem (tak to pięknie wygląda w internetach! Tak marnie na żywo!). I tak np. w Zarze jeszcze nigdy nie trafiłam, a z Zalando jeszcze nigdy nie odesłałam. Była podobna liczba prób ;) (chyba ok. 3)

MagdaMi

Zakupy stacjonarne to porażka zawłaszcza jeżeli szuka się czegoś w rozsądnej cenie i jako takiej jakości czyli nie 100% poliester. Dziś weszłam do jednego ze sklepów (Polska marka, regularne ceny sukienek zaczynają się od 550zł) i widząc, że jedyne na co mogę liczyć to poliester z domieszką bawełny (nie odwrotnie) zapytałam czy chociaż podszewkę któraś ma wiskozową dowiedziałam się że: „no takich rzeczy to u nas nie ma” :D. Kolejny sklep również polskiej marki – ciesze się jak głupia bo znalazłam sukienkę wełna z jedwabiem, fajnie leży i ja fajnie wyglądam, kolor też super i skład super wiec ceny nawet nie sprawdzam, i już stoję przy kasie i patrzę na metkę i podszewkę a tam poliester 100%. Niech mi ktoś powie, jak do wełny z jedwabiem można wszyć poliester??? Tak więc Kasiu nie wiem czy stacjonarnie łatwiej kupować. Ja też już dawno przerzuciłam się na zakupy w sieci ale to wcale nie mniej kłopotliwe bo nie wiadomo czy trafisz w rozmiar, nie pomacasz… Oczywiście można zwrócić a to też trochę zachodu a człowiek jak ubrania nie miał tak nie ma. Akurat z rozmiarami problemu nie mam ale skoro u Ciebie to problem to może trzeba przerzucić się na szycie na miarę? Przynajmniej będziesz pewna że masz to czego szukasz. Jedyny minus to koszty.

Marlena

Ja tez ostatnio wybrałam sie na zakupy stacjonarne i był to istny koszmar. Wszędzie tylko poliester!! Z niejednego sklepu wyszłam poirytowana. Udaje mi sie znaleźć dobre ubrania w dobrych cenach ale ile to czasu i wysiłku kosztuje!! Niestety nie zamawiam w Internecie bo jeszcze sie nie zdarzyło zeby cos na mnie pasowało. Szkoda ze nie ma sklepów gdzie są naturalne ubrania w dobrych cenach tylko trzeba przerzucać góry szmat aby cos znaleźć.

Kamila

mam identycznie odczucia! u mnie internetowe zakupy zaczęły się od butów. kupuję w ten sposób buty już któryś sezon (eobuwie) i nie zamienię na łażenie po sklepach (chociaż w tym roku może wyjątek zrobię dla ryłko :) ). rok temu zaczęłam kupować ubrania w sieci i już raz że nie wyobrażam sobie łażenia po sklepach i przeglądania tych wieszaków to dwa – koszt/jakość jest nieporównywalny!!

a z trafianiem to kwestia doświadczenia. oczywiście rozmiaru nie przeskoczymy jak najmniejszy za mały, ale ja po dwóch latach kupowania butów przez internet po zdjęciu wiem dokładnie jak będą się prezentować na nodze i co z nimi może być nie tak. z ciuchami jeszcze różnie bywa, bo kupuję rzadko i relatywnie neidawno zaczęłam, ale wierzę, że tak samo sobie mózg wyrobię :D obecnie szukam czarnego sweterka :)

ja mam w ogóle system taki, że jak chcę kupić np. baleriny to przeszukuję sklep i zamawiam 6 par :) i później mierzę w domu, do różnych spodni, spódnic, chodzę itd i wybieram jedną (albo nie). minus taki, że trzeba zamrozić trochę kasy, ale jedno/dwa zamówienia i mam idealne buty bez wychodzenia z domu.

Aga

Widzisz, a mnie przez całe życie wydawało się, że jestem „dziwna”, bo nigdy nie dzieliłam szafy na zimową i wiosenną, właśnie z tego powodu, że poza butami i kurtką zimową, którą zmieniałam wiosną na cieńszy płaszcz, ubrania swoje nosiłam cały rok, a tu widzę, że Twoja szafa też taka się okazała. Pozdrawiam:)

Emilia Maciejewska

Też nigdy nie dzieliłam szafy a zmieniałam jedynie okrycia wierzchnie i buty :) A wszystko dlatego, że lubię chłód i w ogrzewanych pomieszczeniach jest mi zwyczajnie za gorąco. Dlatego cały rok chodzę w krótkim rękawie. Ubrań z długim rękawem mam raptem 5 sztuk, z czego 3 to swetry, które zwykle zdejmuję wraz z płaszczem/ kurtką. Na początku tego roku pozbyłam się też sporej części szafy typowo letniej.

Marta M

Ja w tym sezonie postanowiłam całą garderobę trzymać razem w szafie (tj nie chować gdzieś gdzie wzrok nie sięga grubych swetrów). Raz, że pogoda jak do tej pory nas nie rozpieszcza, dwa – kiedy widzę ile mam ubrań, jestem bardziej powściągliwa zakupowo ;)

paula m

A jednak można mieć tak mało rzeczy ;) idę robić przegląd szafy :)

Katarzyna Kędzierska

Można!!!!! :)

Marlena

Cześć! Miło Cie znowu widziec! Przyznaje ze po tym jak zniknęłas byłam trochę zła, ze nie bede mogła czytac Twoich tekstów ale finalnie Twoje odłączenie sie od Internetu także mnie zainspirowało. Postanowiłam zrobic porządek w moim internetowym życiu co przeniosło sie tez trochę na to realne. Działania ktore przyniosła chwila refleksji bardzo mi pomogły byc znowu bardziej szczęśliwa osoba a Wszystko dzięki Tobie :)

Katarzyna Kędzierska

Bardzo mnie to cieszy!!! Trochę się obawiałam, w jakim zastanę stanie bloga, czy ktoś nadal będzie tu zaglądał, ale chyba wszystkim nam przerwa dobrze zrobiła :))

kawa

Wiem, że to nie do końca w temacie posta, ale ja też mam „ubraniowy problem”, tylko w drugą stronę :P Akurat chwilę wcześniej postanowiłam, że w dwa miesiące schudnę o prawie dwa rozmiary (ok. 5kg). Jeszcze nie wiem, czy to wykonalne, ale mam już wstępny plan działania i zaraz zaglądnę na podlinkowany artykuł o diecie. W sumie to zabawne, że główną motywacją do odchudzania był fakt, że ubrania „zrobiły się” na mnie za małe, a ja wolę schudnąć niż kupować nowe (koszmar zakupów :P).

Ruda

Też tak zrobiłam. Miałam do zrzucenie trochę więcej kg, ale cel osiągnęłam i odzyskałam garderobę. powodzenia.

Monika Gabas

Kawa, 5 kilogramów w dwa miesiąca to górna, bezpieczna granica. Bezpieczna dla Twojego zdrowia (szczególnie dla układu hormonalnego) i bezpieczna dla… Efektów odchudzania :). Wyższy spadek masy ciała w krótkim czasie skutkowałby bardzo dużym ryzykiem efektu jojo. Jeśli to będzie Twoja pierwsza od dłuższego czasu próba odchudzania, powinna wystarczyć klasyka gatunku i najprostsze zasady zbilansowanej, zdrowej diety ze zmniejszeniem ilości fast foodów i słodyczy w jadłospisie, a za to z większą ilością wody, zielonych warzyw i z regularnością posiłków (na szczęście nie musi być ich 5 ;) ).

kawa

Dziękuję za rady, też tak uważam ;) W sumie to moje drugie podejście w życiu, poprzednim razem musiałam dużo ćwiczyć z powodów zdrowotnych, a kiedy dużo ćwiczę, to tracę ochotę na słodycze, które normalnie uwielbiam, i tak samo wyszło, że sporo schudłam ;)

Karolina

Mam ogromny problem z jeansami… Jakość jeans-ów (levi’s, lee, wranlger itd.) jest fatalna, a cena moim zdaniem, bardzo wysoka. Spodnie za min 300 zł po kilku praniach spierają się i rozciągają. Próbowałam zastąpić je jeansami z sieciówek, ale jakość, a przede wszytskim krój dużo gorsze. Czy jeansy COS lub Mango uważasz Kasiu za lepszą alternatywę dla popularnych jeansów?

Ruda

Polecam jeansy maxmara weekend. Kupiłam 2 lata temu (klasyczne niebieskie oraz czerwone) i do dziś wyglądają świetnie, a są ciągle eksploatowane, bo to moje jedyne pary. Kupiłam je w outlecie maxmary, w Krakowie, w cenie 200 zł za sztukę.

Katarzyna Kędzierska

Karolina, ostatnie, jakie miałam ze znanych jeansowych marek to Crossy i nosiłam je wiele lat (w sumie nadal noszę, ale już tylko na spacery z psem). Mango i COS to na pewno cieńszy, delikatniejszy materiał, łatwiej podatny na rozciąganie, ale jak widzisz, te z Mango noszę już długo i nadal dobrze wyglądają. Przy spieraniu nie ma reguły, to kwestia farbowania i sposobu pielęgnacji (odwracania przy praniu itp.), natomiast mniej podatne na rozciąganie będą modele z dodatkiem poliestru i malutkim elastanu (duża domieszka elastanu, powyżej 5%, też spowoduje szybsze rozciąganie tkaniny). Także bardziej bym zwracała uwagę na składy, niż na marki. Tylko tyle potrafię doradzić.

Izabella

Kasiu a jaką wersję bransoletki masz Kavo? Wysoki połysk czy doskonały mat? Bo ciężko mi zobaczyć różnicę w sklepie internetowym :( A u Ciebie na zdjęciu widzę jak wygląda Twoja :)

Katarzyna Kędzierska

Mat!

Kasia

Witamy gorąco po powrocie :) Tak czytam i czytam i doszłam do wniosku,że w naszej szerokości geograficznej to ciężko mieć zupełnie osobną garderobę na sezon wiosna/lato i jesień/zima. Tak na prawdę to minimum 9 miesięcy w roku chodzimy w długich spodniach i kurtkach. Ja w zeszłym tygodniu robiłam przegląd garderoby i po sezonie zimowym do schowka powędrowała tylko kurtka zimowa i 3 mega grube swetry (jakoś kozaków w ty roku nawet nie wyciągnęłam tylko botki, których jeszcze nie odważyłam się schować). A z szuflady z rzeczami na lato wyjęłam jedynie szorty i parę sukienek na ramiączka przeznaczonych tak na prawdę na upały. Mam wrażenie, że wiosny to niewiele będzie w tym roku, zaraz zawita lato. Pozdrawiam :)

Joanna

Wlasciwie juz mamy lato ;) Moze od razu edycja letnia? :)

Katarzyna Kędzierska

Przeszło mi to przez myśl :))

Ania Kalemba

Cieszę się, lubię bardzo te posty! :)

Projekt Dom

Jak ja bym chciała zakupy ubraniowe robić online… też ostatnio wszystko odesłałam. Nie trafiłam nawet z rozmiarem butów! Witaj ponownie :) Już się cieszę na kolejne posty. Pozdrawiam

Katarzyna Kędzierska

Taki urok zakupów online, ale chyba i tak wolę odsyłać, niż łazić po sklepach. :)

Znam ten ból, jeśli chodzi o zmianę wagi i niepasującą już garderobę. Ale przypomniałaś mi właśnie, że już czas wyciągnąć białe dżinsy! Wreszcie! :)

kpirozek

Mam ten sam problem, ze nawet XS czy 34 są na mnie za duże. Ponieważ moja figura ani waga nie zmieniają się drastycznie, to mam wrażenie, ze coś się podziało z rozmiarówkami :) Pamiętam czasy, gdy 36 było na mnie dobre a przecież ważyłam tyle samo. Dlatego j tez kurczowo trzymam się ciuchów, które na mnie pasują z mojej garderoby, a jak ostatnio musiałam sobie kupić nową sukienkę, to po prostu zaniosłam ja do krawcowej do zwężenia, bo jak już trafiłam na kolor i fason który mi odpowiada (r. 34), to brałam bez namysłu :D

No i ciesze się, ze wróciłaś, zaglądałam tu regularnie, ale domyśliłam się, że urlop jest Ci po prostu potrzebny :)

kawa

Z tymi coraz większymi ubraniami to prawda, można o tym poczytać, że to trik producentów, żeby kobiety myślały „wow, ciągle mieszczę się w swój rozmiar (lub schudłam), muszę to kupić”. Ja jakiś rok temu miałam w szafie parę starych spodni w rozmiarze 36, które były na mnie za małe, a w tym samym czasie te w sklepach w rozmiarze 34 były na mnie za duże :P

kpirozek

No niezbyt mądry ten trik przy rozmiarach najmniejszych ;) Nie potrzebuję takiego pocieszenia wręcz czasem zaczynam się martwić, czy nie schudłam skoro znowu coś na mnie za duże. W rodzinie i tak jestem postrzegana jako osoba zagłodzona (jem normalnie i przecież, jasnej ciasnej, mam ich geny), a jak zaczynam się skarżyć że 34 za duże, to się prawie pukają w głowę, ze co to za problemy ;)

Katarzyna Kędzierska

Oficjalnie łączę się w bólu. :) Mam dokładnie tak samo. :)

Katarzyna Kędzierska

O, to to właśnie! Mój rozmiar w zasadzie nie zmienił się od liceum (no, plus minus 5 kg). Kiedyś nosiłam 36, potem coraz częściej 34, a teraz to już i 32 bywa za duże.

Kasia

Kasiu chciałam się zapytać o Twój zegarek DW. Napisałaś,że masz rozmiar 40 a na stronie są 36,34 i 32. Czy ty masz może zegarek z kolekcji męskiej bo tam są 40tki?

Katarzyna Kędzierska

Tak, dokładnie. :) Mam męski, ten największy, ale wersja mini (32) też mi się ogromnie podoba i bardzo mnie kusi, żeby sprawić taką sobie.

Kasia

Szczerze mówiąc podobają mi się oba :) Od dawna choruje na minimalistyczny zegarek z paskiem w paski w kolorach granat, biel i czerwień i u DW jest dokładnie taki :) Teraz właśnie tylko kwestia rozmiaru…chyba się skuszę na coś pomiędzy, może 36.

takitammotyl

Zawsze podziwiam minimalistyczne podejście, ale sama chyba nie jestem do niego zdolna, niestety – chciałoby się rzec ;)
A i bardzo mi się spodobały twoje buty, wszystkie :)

NESS

Ja tam bym się nie odnalazła, o ile lubie minimalizm to nie w kwestiach ubrań. Uwielbiam ich mieć jak najwięcej heh

Katarzyna Kędzierska

Trudno Ci więc będzie odnaleźć na blogu o minimalizmie ;))

Joanna

Witaj Kasiu,

śledzę Twojego bloga prawie od początku i cykl SzM jest jednym z moich ulubionych. W tym czasie miałam kilka prób wcielenia w życie i ograniczenia ilości posiadanych ubrań. Rezultaty są takie, że idea posiadania ubrań, które do siebie pasują, są stonowane w kolorystyce, bardzo się u mnie sprawdziła i szybko odkryłam jej dobroczynny wpływ na moją szafę. Nagle za pomocą kilku bazowych ubrań zyskałam wiele możliwości i opcji. Jak już wspomniałam, sprawę bardzo uprościły bazowe elementy garderoby, ponieważ osobiście lubię wzory i kolory i dzięki klasycznym czarnym/granatowym/beżowym spodniom mogę bez obaw nosić wzorzyste bluzki (zdecydowałam, że tylko jeden element garderoby będzie wzorzysty, najczęściej są to koszulowe bluzki).
Moim problemem natomiast jest nadal ilość ubrań. Nie udało mi się nad tym zapanować. Wydaje mi się, że powodów jest kilka.
Po pierwsze, ciągle we mnie siedzi brak dyscypliny zakupowej i nawet jeśli doszłam do tego, że kupuję ubrania takie jak zaplanowałam, to nadal kupuję ich dużo (zakupy online są moją zmorą).
Po drugie, pracuję na etacie. Niby co z tego? Mogę przecież pokazać się w tym samym zestawie dwa razy w tygodniu. Ale mniejsza ilość ubrań spowodowałaby dużo częstszą ich eksploatację i zużycie. A siedzenie w biurze jednak sprzyja wypychaniu kolan i łokci, delikatnym zabrudzeniom, co za tym idzie częstszemu praniu, które niszczy ubrania. W ogóle uważam, że SzM (z ograniczoną ilością ubrań) to idealne rozwiązanie dla osób, które pracują w domu, freelancerów, kobiet opiekujących się dziećmi itp. Po prostu ilość spotkań z klientami i wyjść „do ludzi” jest mniejsza i niszczenie się ubrań również. Przynajmniej tak mi się wydaje…
I jeszcze zdanie na temat jakości ubrań. Z butami i torebkami nie mam problemu, bo kupuje skórzane wyroby zazwyczaj polskich marek, które jakościowo są wg mnie ok i spokojnie służą przez kilka sezonów. Natomiast jakość ubrań jest wg mnie fatalna! Wiem, że perełki się zdarzają, ale ciężko na nie trafić. Sieciówki, nawet te uchodzące za lepsze (czyt. celującego w zamożniejszego klienta) typu Simple, Solar, Bialcon mają tak wiele chłamu, że szkoda słów.
Nie wiem, czy to tylko moje odczucie, czy inni też tak sądzą? Chyba po prostu żyjemy w świecie jednorazówek wszelkiego typu, ubrań szczególnie.
Uffffff. To tyle z moich przemyśleń.
Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na kolejną dawkę inspiracji!

Katarzyna Kędzierska

Joanno, po pierwsze, dziękuję za komentarz! :) Po drugie, GRATULUJĘ postępów z szafą! Po trzecie, praca na etacie i bycie freelancerem paradoksalnie nie różni się aż tak bardzo. Oczywiście, są osoby, które pracują wyłącznie z domu, ubrane w piżamę lub rozciągnięty dres, ale to stereotyp. Większość z nas śmiga na spotkania z Klientami, idzie pracować do kawiarni czy biura coworkingowego, prowadzi szkolenia itp. Dokładnie sama tak pracuję i nie wyobrażam sobie pracy w zniszczonym ubraniu. Czy na etacie czy na swoim pewne standardy ubraniowe obowiązują, dress code może się różnić, ale nigdzie nie ma przyzwolenia na zniszczone, wyciągnięte rzeczy. Po czwarte, tak, częstsze noszenie ubrań sprawia, że się szybciej niszczą, ale co to za różnica? Zobacz, każde ubranie, w zależności od jakości (tak, zgadzam się, że jest generalnie fatalna) nosisz określoną liczbę razy. Jeśli masz ubrań więcej, liczba „jednostkowych założeń” rozciągnie się w czasie, ale tak naprawdę będzie ich DOKŁADNIE TYLE SAMO. Ubranie niszczy się tak samo szybko, ale Ty tego tak nie widzisz, bo nosisz je rzadziej. Mam nadzieję, że trochę zamieszałam ;)) Pozdrawiam!

Joanna

Z tym noszeniem ubrań i rozciągnięciem tego w czasie to bardzo celna uwaga Kasiu. Nie pomyślałam o tym w ten sposób, a przecież to nic nie zmienia tylko rozciąga w czasie zużycie danego elementu garderoby.
Zastanawiam się nad tym dłużej, dlaczego użyłam argumentu, że posiadanie większej liczby ubrań jest lepsze, bo rzadziej się niszczą. I tak szczerze powiedziawszy chyba posłużyło mi to jako wymówka moich częstych zakupów… Niestety… A może nadal pokutuje we mnie przekonanie, że jednak głupio tak 2 razy w tym samym tygodniu założyć to samo? A może jedno i drugie?

Katarzyna Kędzierska

Pewnie jedno i drugie. I parę innych przekonań i stereotypów, z którymi staram się walczyć. :) Uświadomienie sobie pewnych mechanizmów u siebie to pierwszy krok do zmiany, także trzymam mocno kciuki!!! :)

Ladne :) Na dodatek w wyprzedazy.