Ponad rok temu pisałam, ile kosztuje minimalizm w szafie. Rozmawiałyśmy również o tym, czy zakup ubrań możemy potraktować jak inwestycję, ile ja wydaję na ubrania, a ile statystyczny Polak. Wiem, że pokazywane przeze mnie w cyklu Szafa Minimalistki rzeczy mogą zostać uznane za drogie – takie sygnały dostaję od Was regularnie. Szukałam sposobu na pokazanie, że tańsze ubrania nie oznaczają ograniczenia możliwości.
Dlatego, gdy dostałam propozycję współpracy od marki Lidl, przyjęłam ją chętnie. W ramach współpracy trafiły do mnie ubrania z najnowszej kolekcji marki Esmara Premium, która będzie dostępna w sklepach Lidl od jutra, 29 sierpnia. Większość elementów kolekcji damskiej to ubrania, w których przeważają jedne z moich ulubionych materiałów, czyli lyocell i modal. Wszystkie posiadają certyfikat „Tekstylia Godne Zaufania”, zostały przebadane przez akredytowane laboratorium badawcze – Instytut Hohenstein (brane pod uwagę są w tym badaniu m.in. taki czynniki jak zawartość szkodliwych substancji, dopasowanie czy jakość materiału).
Bazując na otrzymanych ubraniach i dokładając te, które już mam w szafie stworzyłam przykładową capsule wardrobe na okres przejściowy (gdy już nie lato, a jeszcze nie jesień) w stylu… hmm… bardzo casualowym. To propozycja lekka, oparta na dobrej jakości ubraniach bazowych. Doskonała dla osób, które pracują w domu (ale nie chodzą cały dzień rozmemłane i piżamie lub dresie), albo dla mam, które nie pracują zawodowo.
Tzw. basics czyli bazowe ubrania w szafie
Gdybym miała podsumować, ile w mojej szafie jest ubrań bazowych, a ile modowych szaleństw, byłoby mi bardzo trudno. Mam wrażenie, że moja szafa głównie opiera się na tych pierwszych, z paroma wyjątkami. Jednak, takie najbardziej bazowe ubrania w mojej szafie to:
- biała, bawełniana koszulka (krótki rękaw latem i wiosną, długi jesienią i zimą)
- jeansy (ostatnio częściej białe, niż granatowe)
- kaszmirowy, gładki sweter z niewielkim dekoltem pod szyją
Istnieją dwie szkoły kupowania ubrań bazowych: jedni rekomendują kupowanie rzeczy tanich, ale częściej (z reguły tańsze są zwyczajnie mniej wytrzymałe), drudzy wolą kupować basics drogie, doskonałej jakości, ale które posłużą dłużej. Najlepiej byłoby kupować tanie i wysokiej jakości, ale jak wiadomo to raczej myślenie życzeniowe, choć naturalnie zdarzają się wyjątki. Osobiście, przerabiałam obie szkoły i obie mają swoje plusy i minusy. Jeszcze do niedawna kupowałam białe koszulki w dziale dziecięcym Zara, kosztowały 15,99 zł i chociaż musiałam je wymieniać relatywnie często, byłam z nich bardzo zadowolona. Teraz mam droższą koszulkę Massimo Dutti, która kosztowała 59 zł, ale jest wyraźnie dużo wyższej jakości i jeśli tylko jej nie poplamię, z pewnością posłuży dłużej. Gdybym jednak była mamą malucha, z pewnością bym jej nie kupiła, licząc się z tym, że może na niej wylądować przetarta marchewka ;). Znaczy, jak zawsze, zależy od indywidualnej sytuacji.
Na co zwracać uwagę kupując ubrania bazowe:
- na tkaninę rzecz jasna, pamiętając, że implikuje ona też rodzaj właściwej pielęgnacji
- na wykończenie, głównie dekolt i rękawy, sprawdźmy też jakość szwów, jeśli rozchodzą się w dłoni to nie jest to dobra rekomendacja
- czy tkanina nie jest zmechacona już w sklepie
- czy się mocno gniecie – mnie to osobiście bardzo nie przeszkadza, ale zagorzali przeciwnicy prasowania powinni raczej unikać 100% wiskozy czy lnu
Generalnie, szukajmy opinii, porównań, ale i testujmy, zwłaszcza gdy ubranie nie jest drogie. Gdy po raz pierwszy sięgnęłam po koszulki Zara Kids nie byłam do nich przekonana, ale stwierdziłam, że wypróbuję. Zostałam przy nich przez długi czas, aż przestali produkować :).
Przykładowa capsule wardrobe na okres przejściowy
Do zestawienia wybrałam kilkanaście sztuk ubrań w sumie, łącznie z butami. Zaczęłam tworzyć poszczególne zestawienia w Photoshopie, ale doszłam do wniosku, że to bez sensu, albowiem… mamy Slow Fashion Sudoku przecież :). Postanowiłam więc sobie i Wam ułatwić sprawę i przygotowałam zdjęcia nowych ubrań w tzw. wersji packshotowej (samo ubranie na neutralnym tle), żebyście je mogły wykorzystać do własnych zestawień sudoku. Wystarczy dołożyć je do posiadanych ubrań i łatwo się przekonać, czy się wpasują w Wasze szafy, czy nie :). Poprzednie, czyli moje stare ubrania użyte w tej capsule wardrobe są dostępne w wielu zestawieniach Szafy Minimalistki, gdyby ktoś chciał z nich skorzystać.
Nowe elementy (zdjęcia, skład oraz ceny)
Koszulka Esmara Premium (100% modal) – 29,99 zł
Spodnie haremki Esmara Premium (100% lyocell) – 29,99 zł
Sukienka Esmara Premium (70% modal + 30% poliester) – 34,99 zł
Sweter biały Esmara Premium (83% wiskoza + 17% poliamid) – 39 zł
Sweter czarny Esmara Premium (83% wiskoza + 17% poliamid) – 39 zł
Stare elementy (skład oraz ceny)
Białe jeansy Mango (bawełna z elastanem) – 69 zł (cena outletowa)
Granatowe jeansy Cross (bawełna z elastanem) – 119 zł (cena outletowa)
Biała koszulka Massimo Dutti (bawełna z elastanem) – 59 zł
Sweter DIY (100% wełna) – 85 zł
Skórzane tenisówki Lacoste – 319 zł
Sandały Zara – 119,99 zł
Baleriny Scapa – 299 zł
Sztyblety 7mil – 399 zł
Okulary Steve Madden – 119 zł
Zegarek Daniel Wellington – 549 zł
Z tylu bazowych ubrań można z łatwością skomponować kilkadziesiąt zestawień, dodatkowo posiłkując się Slow Fashion Sudoku. Niektóre zestawienia tak mi się spodobały, że postanowiłam je sfotografować „na mnie”. Oto te ulubione :). Ponieważ jest to szafa w wersji ekonomicznej, podaję również koszty poszczególnych zestawień (poszczególne ceny są widoczne na liście powyżej). Podobnie jak kiedyś, z liczenia wyłączam buty i akcesoria, ponieważ u mnie są to elementy garderoby, które kupuję zdecydowanie rzadziej, są droższe, ale i służą przez dłuższy czas.
Moje ulubione elementy kolekcji Esmara to spodnie z lyocellu (są tak milutkie w dotyku!) i koszulka z modalu. Te dwie rzeczy z pewnością zostaną w mojej szafie na dłużej. Ponieważ otrzymałam od marki więcej ubrań, niż mi potrzebne, wspólnie postanowiliśmy, że nadwyżkę przekażemy na cele charytatywne.
Materiał powstał we współpracy z marką Esmara Premium. Całość kolekcji będzie dostępna w sklepach sieci Lidl jutro, 29 sierpnia 2016 r.
Aż żałuję, że jestem za granicą, bo tymi swetrami z pewnością bym nie pogardziła. Bardzo podoba mi się też sukienka, wygląda na całkiem niezłą jakościowo. Jestem zaskoczona, że można zrobić kolekcję premium w tak niskich cenach – sieciówki powinny pójść tą drogą.
Z jednej strony spodnie i tshirt kuszą. Z drugiej relacje z Lidlowych bitw przy ciekawszych promocjach i ofertach nie kuszą. Szkoda, że tych produktów nie można kupić przez internet, bez zabawy w szukanie ich po sklepach i wojny.
Mam tylko jedno pytanie – jak rozmiarówka, zwłaszcza spodni? Ta zaczynająca się od 36 zniechęca a w Lidlu raczej nie ma gdzie przymierzyć.
Nie miałam okazji doświadczyć tych Lidlowych bitw, więc trudno mi się wypowiedzieć. Mam na sobie właśnie spodnie rozmiar 36 (też normalnie noszę 36) i są ok, może taki delikatny oversize, ale to taki krój. Natomiast góry są dość duże, ale ja normalnie góry noszę w rozmiarze 34.
Ja miałam okazję uczestniczyć w Lidlowej bitwie rok temu przy okazji akcji z torebkami Wittchen. Ogólnie panowalo wtedy prawo dżungli? Ogólnie sama torebka bardzo polecam. Noszę prawie rok i absolutnie nic się z nią nie dzieje a zdarzało mi się nosić w niej naprawdę ciężkie rzeczy. Skóra na raczkach nie popekala a używam tej torebki bardzo czesto??
Ja bardzo lubię ubrania z Lidla. Przekonałam się do nich będąc w ciąży i po, był najbliższym sklepem, do którego mogłam wyskoczyć na szybkie zakupy i wiedziałam, że te ubrania będą przejściowe, więc nie chciałam wydać na nie dużo. Okazało się, że dużo fasonów mi pasuje, a jakość też niczego sobie. Ta koszulka wygląda świetnie i chyba sama się skuszę, bo potrzebny mi taki basic.
Fajne te koszulki z modalu, ale pisałaś kiedyś już, że miałaś taką 100% modal i się rozciągnęła.
Tak, ale to zupełnie o niczym nie świadczy. Tak samo, jak koszulki ze 100% bawełny mogą być różnej jakości. Nie wiem jeszcze jak ta zachowa się w praniu, ale na pewno tkanina jest dużo grubsza. Ta wcześniejsza modalowa koszulka była tak cieniutka, że aż delikatnie prześwitująca
No właśnie – to, że włókno jest to samo o niczym nie świadczy – mam świetną koszulkę z krótkim rękawem 100% wiskozy z Kastora – dosyć gruba, typ smart casual. Prawie się nie gniecie. Potem kupiłam w innym sklepie inną koszulę z długim rękawem też z wiskozy – co za koszmar – wystarczy, że na nią spojrzę i już trzeba prasować. Może to kwestia tego, że materiał jest dużo cieńszy.
100% wiskozy i się nie gniecie? Trochę to podejrzane ;))).
Ok, gniecie się, ale w normie. W porównaniu z tym drugim ubraniem to duża różnica.
Skusiłam się na koszulkę z modalu z Lidla. Jest już po pierwszym praniu. Moje spostrzeżenia są następujące: zmechaciła mi się na biuście (nie mam pojęcia dlaczego, ale często u mnie to występuje) i skręciła się po praniu (nie dużo, udało mi się trochę wyprostować na mokro wieszając, ale trochę mnie to zawiodło). Kompletnie tego nie rozumiem. W zeszłym roku kupiłam w Super Niskiej Cenie 2 bawełniane t-sherty po 19,99 i żaden się nie przekręca. Idziesz do droższego sklepu, wydajesz 30,00 lub więcej i po pierwszym praniu skręcone. Próbował ktoś z Was w sieciówkach reklamować takie sytuacje? Ja chyba zacznę. Wydaje mi się, że jak klienci będą częściej reklamować słaba jakość produktu to możne będzie to miało wpływ na producentów.
Myślałam, że koszulka z krótkim rękawkiem Zara Kids pojawiająca się w zestawieniach Szafa Minimalistki, to cały czas jedna i ta sama koszulka. Byłam pozytywnie zaskoczona jej jakością. Tymczasem okazuje się, że regularnie wymieniałaś ją na nową. Myślę, że dobrze by było, gdybyś w przyszłości informowała o takich ponownych zakupach :) Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako „przytyk”, po prostu cały czas myślałam, że znalazłaś rzecz bardzo wytrzymałą za grosze. Z czystej ciekawości, ile wytrzymywała jedna koszulka?
G.
G. jeśli wymieniałam koszulkę na nową, to zawsze informowałam o tym na blogu.Było to może ze 2 razy, od kiedy prowadzę projekt Szafa Minimalistki, a koszulki Zara Kids nosiłam jeszcze zanim zaczęłam prowadzić bloga. A wytrzymywały ze 4 sezony. Przy czym, od 2 sezonów nie ma już tych konkretnie koszulek w Zarze.
Przepraszam za niedopatrzenie. Czytałam tylko jeden post, w którym pisałaś o kupnie tej koszulki. Musiałam wcześniejsze przeoczyć, a może nie zaglądałam tu jeszcze regularnie. Pozdrawiam serdecznie!
Czy te spodnie z lyocellu nadają się do pracy według Ciebie? Nie muszę zachowywać bardzo ścisłego dress codu ale tez w dresach przyjść nie moge
Hmm, w pasie mają ściągacz, więc jeśli go zasłonisz i dodasz coś bardziej eleganckiego na górę to czemu nie. Do sądu na rozprawę bym nie włożyła ;). Raczej bym je widziała w takich codziennych zestawieniach, ale to pewnie kwestia osobistych upodobań.
A jaki masz rozmiar tych spodni i ile wzrostu? :) Zawsze myślałam, że w Lidlu rozmiar S jest bardzo duży, a na Tobie dobrze te spodnie leżą, a jesteś chudziutka.
Spodnie mają rozmiar 36, a ja mam 167 cm wzrostu :).
O! Nie wiedziałam, że aż tak wysoka jesteś! Ja mam 5 cm mniej, więc sobie daruję ten zakup. Na jednym zdjęciu widzę, że masz podkasane nogawki, na drugim są rozwinięte i sądzę, że na mnie będą za długie. Wiem, że bardziej powinnam wziąć pod uwagę długość nóg, ale Twoje wyglądają na długie (choć może to wrażenie nadaje ich smukłość), a moje są raczej krótkie w stosunku do reszty :(
Są dość długie, ale akurat to można skorygować u krawcowej za parę złotych. Mam koleżankę nieznacznie wyższą ode mnie, ale jej nogi kończą się mniej więcej u mnie pod pachami. Tyle na temat długich nóg ;)).
Mam 160 cm wzrostu, przykładałam do siebie te spodnie i zakładając gumkę w okolicach talii długość była ok – ani za długie, ani za krótkie. Tylko krok strasznie nisko i duże.
Ja jednak dalej szukam sweterka z kaszmiru. Wiskozowe są też ok, ale chcę mieć choć jeden naprawdę premium ;) spodnie zbyt casual dla mnie, koszulka w serek, którego nie lubię, sukienka trochę workowata. Zazwyczaj tak nie marudzę i naprawdę chciałam pójść do Lidla, ale już wiem, że niczego tam dla siebie nie znajdę. A szkoda :(
No właśnie dobrze! Masz świadomość własnych potrzeb i nie idziesz na kompromisy. Tak trzymać! :) A po kaszmirowy sweterek zajrzyj do La Redoute. W regularnych cenach drogo, ale często są czasowe promocje.
Dziękuję za podpowiedź! I to taką ekspresową! ;) Dobrego wieczoru :)
Polecam H&M Premium. Na początku tego roku kupiłam tam sweterek z kaszmiru (100%) za 130zł – czarny, prosty fason, super.
W Benettonie są teraz z kolei fajne sweterki z wełny merynosa 100% za 130-160zł. Ale jakość pierwsza klasa. Totalne basics. Warto mieć ich kartę, bo kupiwszy tam płaszcz za 480zł (wreszcie znalazłam prosty, szary, z przewagą wełny – 60% za mniej niż 1000zł) – dostałam dwa bony o łącznej wartości 120zł więc sweterki z merynosów miałam za śmieszne pieniądze
Też kupiłam w H&M premium kaszmirowy sweter i kosztował 138 zł. Tylko jeszcze musiałam trochę wydać na krawca, bo sweter był szeroki, a ja wolę dopasowane, ale i tak wyszło tanio. I trafiłam na cudowny ciemnoturkusowy kolor, w którym mi bardzo ładnie. Polecam.
Rewelacja. Nie wiedziałam, ze H&M mnie tak zaskoczy :)
Super wieści, obędzie się zatem bez rezygnowania z innych przyjemności. dziękuję! :)
Super jest ten szary t-shirt! Gdybym miała możliwość na pewno poszłabym jutro do Lidla :) Bardzo się cieszę, ze w sklepach coraz częściej można kupić ubrania np. z lyocellu, który poznałam i pokochałam dzięki Tobie. I nauczyłam się już nawet bez patrzenia na metkę, po samym dotyku ocenić, co jest ze zwyłej bawełny, a co np. z modalu albo lyocellu. I na zakupach zrobiłam się naprawdę wybredna :)
to tak jak ja:) Kiedyś kupowałam, bo ładne było. Teraz musi być ładne i z dobrego materiału. Taniość materiału widze na kilometr:)
Szkoda, że Lidl nie wprowadza tych rzeczy również w rozmiarze XS bo niestety znam ich rozmiarówkę i wszystko w rozmiarze S jest na mnie za duże. Mam ochotę na parę rzeczy a tak będę musiała sobie darować. Ale ponieważ mam Lidla po drugiej stronie ulicy pójdę i przyjrzę się z bliska :)
Zwykle noszę XS (pod warunkiem, że i ten nie spada) a Lidlowy tshirt (w rozmiarze S) wygląda dobrze. Jest to oczywiście lekkie oversize, jednak nie wyglądam w nim jak w sukience. Patrzyłam też na spodnie, ale najpewniej mocno by wisiały.
Spodnie nie są wcale aż tak milutkie, miałam kiedyś w ręku jeszcze lepsze! Tylko rozmiaru brak :(.
Poszłam do Lidla i kupiłam sukienkę w rozmiarze S i o dziwo jest dobra. Może lekko za luźna pod pachami ale nie zwrócę jej. Materiał bardzo przyjemny. I te t-shirty chyba też pooglądam. Pójdę wieczorem bo wtedy jest już mało klientów i można na spokojnie zrobić zakupy :)
Ja też jestem bliżej 34 niż 36, ale zaryzykowałam z tą kolekcją i prócz haremek, które mogłyby być mniejsze (ale kupiłam je do chodzenia po domu, mogę zaakceptować, a zresztą heramki mają być takie „luźne w kroku”), to sukienka (36) i sweter prążkowany (36/38) wyglądają na mnie zaskakująco dobrze :)
Pasuje ci ten śliwkowy kolor ;)
Też tak myślę, bardzo Ci pasuje :) zostawisz sobie? myślę, że pasowałaby także do Twojej szarej marynarki less by more
Kolor tak, ale już już długość zupełnie mi nie pasuje :).
Mam bardzo dużo ubrań z Lidla. Kilka okazało się strzałem kulą w płot, ale na ich przykładzie nauczyłam się które kolekcje mi pasują, a które omijać szerokim łukiem. I od tamtej pory kupuję prawie same perełki, a na jutro w planach od dłuższego czasu mam niezłe łowy… Zobaczymy jak będzie z dostępnością upatrzonych produktów w „moim” Lidlu ;)
Zgodnie z informacją ze sklepu swetry to
83% wiskoza, 17% poliamid.
To musiało być ciekawe wyzwanie :)
Kasiu, masz rację, mój błąd. Już poprawiam.
Kasiu, bardzo cenię Twój profesjonalizm. Fantastycznie, że taki wpis się pojawił. Dzięki Tobie razem z moją mamą uzupełniłyśmy szafę o brakujące elementy. W mojej pracy w szkole niezwykle cenię sobie wygodę, ale lubię dobrze wyglądać. W końcu i tak kreowane są gusta młodych ludzi :)
W Lidlu kupuję dość często ubrania dla dzieci i z większości jestem raczej zadowolona. Dla siebie kupiłam kiedyś białą koszulę, ale nigdy jej nie założyłam, bo niby wszystko było z nią OK, ale wyglądała jakoś tanio. Wylądowała na Allegro z oryginalnymi metkami itp.
Moim zdaniem, szkoda czasu na zakupy ubraniowe w Lidlu. No chyba, że miałabym ten sklep zupełnie pod oknem i robiła tam codzienne zakupy. W innym przypadku to bez sensu, bo trzeba tam pójść rano w określonym dniu kiedy zaczyna się promocja, niekiedy stoczyć walkę z innymi klientami, nie da się przymierzyć na miejscu, więc jak nie pasuje to trzeba w ciągu 7 dni iść do Lidla jeszcze raz. Jak dla mnie szkoda czasu, bo te ubrania Premium to są tylko z nazwy. Jako opcja po domu może byłyby do zaakceptowania.
Przy ograniczonym budżecie wolałabym zakupy w lumpeksie albo wyprzedaże w sieciówkach, bo za tę samą cenę można mieć lepszą jakość.
To trochę taki efekt Dosi – po co przeplatać gdy nie widać różnicy. Akurat koszulki z modalu są super – w moim Lidlu jakoś nie trezba było na nie polować. W podobnej koszulce ze znanej sieciówki kupionej wiosna po 3 praniach wyszły dziury. Te lidlowe wyglądają o niebo lepiej. Na szczęście wykonuje wolny zawód i mogę ubierać się gdzie chce i jak chcę.
Jak dla mnie, okres przejściowy to najgorszy okres do ubierania :) Zawsze mam problem! :)
Koszulka i spodnie wyglądają fajnie, ale nie udało mi się wstać i pojechać na 8. Jeśli coś będzie w sklepie to z chęcią kupię koszulkę, bo wygląda fajnie.
Jakby ktoś był zainteresowany.
Aż przeszłam się do najbliższego Lidla zobaczyć, co tam mają (Warszawa, Wolska). Zostały głównie większe rozmiary, po przekopaniu się przez ten cały bałagan (ubrania rozpakowane, powyjmowane, puste pudełka) kilka znalazłam w rozmiarze S. Koszulki były albo szare (jasne i ciemne), albo bordo, widziałam jedną różową (lecz to taki brudny róż). Spodnie głównie czarne (tak naprawdę to ciemny szary, niezbyt ładny), albo bordo, parę sztuk jasnych.
Spodniami się nie zachwyciłam (ciemne wyglądały tak średnio), dla mnie za duży oversize (lecz ja zwykle noszę 34), za to tshirty bardzo fajne. Sukienki jakieś były, sweterki też, lecz nie zachwyciłam się.
Dziś rano, po obejrzeniu Twojego wpisu Kasiu, wybrałam się do Lidla. Ani tłumów, ani niesamowitego zainteresowania linią Premium nie zaobserwowałam, co było dla mnie bardzo korzystne- mogłam oglądać, porównywać rozmiary tak długo jak miałam na to ochotę. Ja dość często robię zakupy ubraniowe w Lidlu,przy okazji kupowania innych produktów, z tego względu, że tylko w tym sklepie mogę kupić bluzkę z wiskozy za 18,49zł ;-) Jako częsty nabywca ubrań Lidlowych wiem, że ich rozmiarówka przy każdej z kolekcji jest różna. Pojawiają się także rozmiary XS czy nawet XXS. Co do jakości- w żadnym z kupowanych przeze mnie ubrań (zazwyczaj są to spodnie dresowe,ubrania sportowe, bluzki, koszule) nie zauważyłam spadku jakości ubrania tylko dlatego,że zostało wyprodukowane dla dyskontu. Zaznaczam,że poza ubraniami sportowymi nie kupuję ubrań wykonanych bądź z domieszką poliestru.
Sukienka jest urocza! Śliczny kolor! Sama bym ja chętnie kupiła, ale nie ma mnie teraz w kraju :( co do Lidla to kupuje tam czasem rzeczy dla dzieci, głownie piżamy i jestem zadowolona ubierałam się tam tez w ciąży ponieważ, jak już ktoś tu napisał, nie chciałam wydawać dużo na rzeczy, których po porodzie nie będę chciała już nosić ;) słuzyły mi potem jako ubranie domowe. Mam rownież kurtkę przeciwdeszczowa i jest super! A kosztowała niecałe 50 zl! W sklepie typu intersport pewnie kosztowałaby 4 razy tyle wiec uważam to za mądry zakup :) pozdrawiam! Ps. Fajnie Kasiu, ze postanowiłaś przekazać cześć rzeczy potrzebującym- z tego co zauważyłam blogerki głownie dostają rzeczy ( i to o wiele droższe) i jakoś rzadko kiedy któraś je po prostu odda ( cześciej laduja na Allegro:() z góry przepraszam jeżeli kogoś obraziłam!
Akurat ja bardzo rzadko dostaję od marek ubrania, ale wiem, że jest to powszechną praktyką. Część osób faktycznie wystawia te rzeczy na sprzedaż (i to już ich decyzja), ale powiem Ci tak z zaplecza blogowania, że naprawdę sporo blogerek oddaje otrzymane rzeczy (nie tylko przedmioty) potrzebującym, czy też w ramach zorganizowanych akcji, czy indywidualnie, tylko o tym nie pisze.
Skusiłam się w Lidlu na koszulkę, sukienkę i sweter śliwkowy. Chciałam jeszcze czarny, ale prążki mnie odstraszyły – to nie jest to co lubię. :) A czy te haremki są naprawdę z lyocelu? Jak oglądałam to wydawało mi się, że z modalu były…
Fakt faktem trzeba Lidlowi przyznać, że postarali się przy tej kolekcji – bardzo ładnie opakowana, na prezent idealna :)
Niestety rozczarowała mnie ta kolekcja. Skusiły mnie koszulki z modalu, więc dziś rano poszłam do mojego Lidla i kupiłam kilka sztuk, żeby przymierzyć i sprawdzić, jak leżą i który rozmiar wybrać (nie rozumiem ich rozmiarówki – zwykle noszę M albo 38, a tutaj rozmiarówka to „S 36/38” i „M 40/42”). Po południu oddałam wszystkie z powrotem do sklepu. Mam już jedną modalową bluzkę kupioną w innym sklepie i spodziewałam się po „Lidlu Premium” podobnych wrażeń, no może odrobinę niżej. Koszulki bezkształtne, czułam się jak w piżamie, a mimo że były luźne, podkreślały każdą moją fałdkę. Przez biały kolor prześwitywał biustonosz i jeansy, szara wyglądała jak piżama. Czarna była nawet ok, ale opierała mi się na brzuchu i wyglądałam, jakbym miała oponkę. Różowa była najbliżej ideału, ale coś mi w niej nie grało.
To jest kolekcja, tak jak napisała Autorka, dla osób, które albo pracują w domu, albo zajmują się wychowywaniem dzieci.
Jak się wychowuje dzieci to też warto o siebie dbać i ładnie się ubierać, żeby się dobrze czuć i podobać mężowi. :-) No przynajmniej ja tak uważam. A żeby uniknąć plam z marchewki to można zakładać fartuszek.
Też prawda :) Dlatego wolałabym, żeby Lidl zamiast inwestować w piękne opakowania (naprawdę się postarali :)) zainwestował w trochę lepszy krój albo grubszy materiał, pod którym nie będą odznaczać się żadne drobne niedoskonałości. Ale może być też tak, że po prostu to nie są bluzki na moją figurę? Na zdjęciach powyżej te ubrania prezentują się o niebo lepiej, niż na mnie.
Wczoraj zrobiłam zakupy w Lidlu, a dziś wchodze na Twój blog i co widzę ? :) Nabyłam te haremki w śliwkowym kolorze, sukienkę w beżu i jasnoszary „żeberkowy” sweterek, dziś mam go na sobie w pracy. W dotyku te tkaniny są przemiłe, są też dobrze dopasowane (zdarzają się u noch mocno workowate ubrania) mam nadzieję, że posłużą długo. Moje stroje rowerowe z Lidla noszę już ponad 5 lat, więc mam duże oczekiwania :)
Super! Mam nadzieję, że będą się „ładnie nosić” :).
Zdarza mi się kupić jakiś element ubrania w Lidlu tak z damskiej jak i męskiej kategorii.. Lubie te ubrania i noszę je dość często. Mam nawet kilka takich, które posiadają około 5 lat i mimo częstego noszenia i prania zużycie ich nie jest widoczne jak by się mogło wydawać. Bardzo lubię robić tam zakupy – nie tylko spożywcze ale właśnie odzieżowe bo są dobre jakościowo i stosunkowo tańsze niż w sklepach sieciowych.
Zgadzam się. Mam kilka bluzek z długim rękawem z Lidla i mimo ciągłego noszenia i prania nic się z nimi nie dzieje. Ale najlepsze są ubrania dziecięce, jakościowo koszulki z długim i krótkim rękawem, polary i dżinsy są nie do pobicia, cena niewielka a po ciągłym praniu nic się nie dzieje ze szwami, z fasonem i kolorem.
Dziecięcych nigdy nie kupowałam ( nie mam dzieci), ale widząc szał podczas proporcji jaki panuje przy koszach na pewną są nie tylko dobre jakościowo i tanie ale i bardzo ładne! :)
Z chęcią zaglądam na Twojego bloga :-) a dzisiaj wybieram się na promocję książki do Arkadii. Od dłuższego czasu stosuję capsule wardrobe i sprawdza się doskonale. Patrząc jednak na twoje stylizacje wszystkie są trochę podobne do siebie i mało koloru :-(. Ja też lubię ubrania stonowane kolorystycznie i przez to spójne już w całej kompozycji ale lubię jednocześnie przełamać zawsze czymś, szalem, torebką czy biżuterią akcentując swój styl. Fajnie wtedy to wygląda wydaje mi się. Gratuluję odwagi jednak we wszystkim co robisz. Zaglądam chętnie i podczytuję. Do zobaczenia
Właśnie wróciłam z Lidla z nowymi zdobyczami. Pojechałam po grafitowy żakiet, czarne haremki, śliwkową sukienkę i szary szal, ale zaszły zmiany. Krój żakietu totalnie nie dla mnie, więc nie wzięłam. Kolor szala też mi nie odpowiadał. Nie było już czarnych haremek w rozmiarze 36, więc wzięłam śliwkowe. No i śliwkowa sukienka, ostatnia sztuka. Choć po przymierzeniu, zastanawiam się, czy nie zamienić na piaskową, bo ta śliwka mimo iż ładna, to nie zupełnie twarzowa. Mam też granatową sukienkę z kieszeniami i granatową koszulę. To chyba z poprzednich kolekcji. Wszystkie ubrania robią bardzo dobre wrażenie, są przyjemne w dotyku, mięciutkie. Choć w haremkach i T-shircie czuję się trochę jak w piżamie ;)
Widziałam reklamę tych ubrań. Pomyślałam nawet, że fajna sprawa. Po czym zupełnie o tym zapomniałam, a przydałoby się odświeżyć pewne rzeczy w garderobie.
Juniora często ubieram w Lidlu, bo mają ubranka dość wysokiej jakości. Sobie kupuję coś od czasu do czasu i muszę przyznać, że mają coraz większy i ciekawszy wybór. Nie wszystko co prawda nadaje się do pracy, ale już na spacer z juniorem czy weekendowe wypady jak najbardziej. Fajnie, że pokazujesz ich ciuchy, bo ciągle gdzieś tam pokutuje przeświadczenie, że to obciach ubierać się w markecie.
Mam szary i biały t-shirt z tej kolekcji oraz czarne jeansy. Jestem z nich bardzo zadowolona. Mam nadzieję, że Lidl będzie kontynuował te kolekcje :)
Jestem zaskoczona twoim testem ubrań z Lidla. Czekam na kolejne eksperymenty.
Kupiłabym te modalowe koszulki bez względu na blogową kampanię reklamową – akurat miałam braki, a markę esmara znam i dotąd ceniłam. Dotąd, bo wszystkie trzy koszulki już po pierwszym praniu przekręciły się na szwach i to w bardzo widoczny sposób. Mam więc wygodne i tanie koszulki po domu, a po tiszerty wybiorę się jednak do vangraafa.
fioletowa sukienka jest genialna!
zachęcona zdjęciami m.in. na tym blogu chcialam ją kupić, ale na żywo kompletnie mnie nie przekonała. Wygladała o niebo gorzej niż na zdjęciach, oczywiscie moim subiektywnym zdaniem.
Uwielbiam lidlowe jeansy i bawełniane koszulki z długim rękawem!!! <3
Hej, ale te haremki to wcale nie lyocell, tylko modal + 30% poliester ?
Niestety jakośc jest bardzo rózna. Ta koszulak szarawa z krótkim rękawem co masz na sobie byal kipska. Szwy przekręciły się po pierwszym praniu :( ale drupaki koszulek z długim rękawem w paski były super wciąz je mam (pare tygodni)
A widzisz, u mnie trzyma się bardzo dobrze (szwy też) pomimo kilku ładnych już prań. Zresztą, będę pokazywać :).
Mieszkam obecnie w Niemczech, więc oferty Lidla są w innym czasie niż w Polsce, dzięki temu wpisowi wiedziałam jednak na co warto czekać :) Zakupiłam trzy artykuły z kolekcji premium – spodnie , koszulkę i top, miałaś rację, bardzo fajna jakość za niewielką cenę. Mogę zresztą śmiało powiedzieć, że w lidlu warto kupować, głównie np. odzież sportową.