Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

50 rzeczy, których nie kupuję

rzeczy, których nie kupuję

Podobny tekst pojawił się na blogu 4 lata temu. Zajrzałam do niego ostatnio z ciekawości i pomyślałam, że może być interesujące porównanie go z listą obecnie, gdy zmieniła się moja rzeczywistość, ale i ja się zmieniłam, oczywiście. :) Poniżej lista rzeczy, których obecnie nie kupuję lub kupuję bardzo mało. Kolejność jest zupełnie przypadkowa, chociaż staram się łączyć rzeczy w grupy, a zaczynam od odniesienia się do punktów, które widniały na mojej liście 4 lata temu.

 

1. Świece

Lata temu pisałam, że nie kupuję świeczek, choć je uwielbiam, ponieważ chcę wypalić wszystkie, które mam na stanie. Z dumą oświadczam, że tak się właśnie stało. :) Jednak, lata powstrzymywania się od kompulsywnego kupowania świec sprawiły, że… przestało mi się chcieć je kupować, a jeśli już je mam (najczęściej dostaję w prezencie) wypalam je od razu z przyjemnością. :) Kupuję jednak ultra rzadko.

 

2. Dekoracje, kurzołapy i inne durnostojki

Nie kupowanie dekoracji tak weszło mi  w krew, że nawet, jeśli potrzebuję, trudno mi się do tego zebrać. :) Jednak, mogę policzyć na palcach jednej ręki rzeczy, które kupiłam przez ostatnie lata, a które mają dekoracyjne zastosowanie. Jeśli już, będzie to jakiegoś rodzaju sztuka, ale to się zdarza niezwykle rzadko. Staram się również, żeby potrzebne użytkowe rzeczy były piękne (np. doniczka czy wazon), co w zupełności zaspokaja moją potrzebę estetyczną.

 

3. Sezonowe dekoracje

Nie pamiętam, kiedy ostatnio kupiłam jakąkolwiek dekorację stricte świąteczną. Polegam na różnorakiego rodzaju projektach DIY, roślinach, też wypożyczonych, jak np. choinka.

 

4. Gazety

Cztery lata temu pisałam, że okazjonalnie kupuję Wysokie Obcasy lub Urodę Życia. Obecnie, regularnie kupuję jedynie Przekrój, który uwielbiam, a który jest kwartalnikiem, co daje 4 egzemplarze rocznie. Nie kupuję żadnych innych gazet, a bieżące informacje zapewniam sobie ze sprawdzonych internetowych źródeł, np. Outriders.

 

5. Papierowe książki

Szczerze mówiąc, nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłam książkę „w papierze”. Jeśli taką mam to najpewniej jest pożyczona lub dostałam ją od wydawnictwa. Regularnie puszczam je w drugi obieg, np. organizując instagramowe wyprzedaże na cele charytatywne. Ostatnio zebrałam prawie 2500 zł na operację szczeniaka, będącego pod opieką zaprzyjaźnionego stowarzyszenia.

 

6. Płyty

Nie kupuję nadal i nie zamierzam.

 

7. Abonament telewizyjny

Nie mam i nie potrzebuję. Nie mam też telewizora.

 

8. Abonamenty internetowe

Korzystam z abonamentu Netflix, który dzielę z przyjaciółmi. Nie mam żadnego innego, z którego korzystałabym prywatnie. Biznesowo wykupiłam dostęp np. do platformy, która umożliwia wysyłkę newslettera.

 

9. Aplikacje na telefon

Bardzo łatwo znalazłabym biznesowe uzasadnienie dla zakupu różnych aplikacji, np. do obróbki zdjęć. Staram się jednak bardzo rzetelnie oceniać swoje rzeczywiste potrzeby i w tej chwili mam wykupiony wyłącznie dostęp do apki do medytacji Calm. Korzystam z niej prywatnie i trochę też edukacyjnie, bo jestem w trakcie studium nauczycielskiego, po którym będę licencjonowanym nauczycielem medytacji mindfulness.

 

10. Gadżety elektroniczne

Nie znoszę, bo są to rzeczy, które najczęściej potem walają się bez sensu po domu. :) Zastanawiam się milion razy czy na pewno coś mi jest potrzebne i najczęściej… nie jest. :) Teraz myślę o statywie do telefonu, który by mi się przydał, ale postanowiłam jeszcze trochę się poobserwować czy na pewno jest to rzeczywista potrzeba.

 

11. Artykuły papiernicze

Nie wiem jak to się dzieje, ale zeszyty, notesy i inne drobiazgi papiernicze jakoś same do mnie trafiają. A to ktoś coś mi przyśle, albo odda. Nie korzystam też z żadnych konkretnych planerów, bo nie znalazłam takiego, który odpowiadałby moim potrzebom, szybciej go kiedyś zaprojektuję i zrobię sama.

 

rzeczy, których nie kupuję

 

12. Ubrania

Na szczęście temat ubrań mam konsekwentnie ogarnięty. Kupuję tylko wtedy, gdy rzeczywiście potrzebuję, a i wcześniej sprawdzam opcje kupienia jakiejś rzeczy z drugiej ręki. Kupuję najczęściej turami, bardzo rzadko i tylko zamienniki.

 

13 Sztuczna biżuteria

Zupełnie nic się tutaj nie zmieniło przez lata. Wręcz przeciwnie, jestem coraz bardziej wybredna i selektywna w odniesieniu do ubrań czy biżuterii, która do mnie trafia i są to rzeczy, które poza byciem potrzebnymi po prostu wzbudzają mój zachwyt. Nie ma zachwytu – nie ma zakupów. Ostatnią bransoletkę kupiłam sama sobie na walentynki, a myślałam o niej przez kilka miesięcy. ;)

 

14. Kosmetyki do wypróbowania z ciekawości

Kolejny aspekt, w którym jestem ogromnie selektywna. Kosmetyki do twarzy kupuję najczęściej w porozumieniu z kosmetolożką, a przy włosach odkryłam dla siebie ostatnio włosing, ale zanim cokolwiek kupię, starannie szukam informacji, bo nie znoszę nietrafionych zakupów kosmetyków. :)

 

15. Żele pod prysznic

Pierwsza kategoria kosmetyków, których nie używam i nie kupuję. Myję się mydłem.

 

16. Kosmetyki do golenia

Druga kategoria kosmetyków, których nie kupuję. Korzystam z wielorazowej maszynki i mydła, bez specjalnych żeli.

 

17. Produkty do układania włosów

Trzecia kategoria kosmetyków, których nie kupuję. Chociaż wkręciłam się ostatnio odrobinę we włosomaniactwo, to jest to bardzo przemyślane i odpowiedzialne, a produktów do układania włosów nadal nie potrzebuję i nie kupuję wcale.

 

18. Kosmetyki jednorazowe (typu maski w płachtach itp.)

Zdarzyło mi się ze dwa razy dostać w prezencie. Zero zachwytu, zero zakupów.

 

19. Lakiery do paznokci

Miesiącami nie malowałam paznokci. Nie był to wyraz żadnego buntu czy zaplanowanej akcji. :) Po prostu nie miałam ochoty. Ostatnio byłam w salonie i na nowo spodobało mi się malowanie. Niewykluczone, że kupię wreszcie jakiś pojedynczy kolor, czerwony zapewne. :)

 

20. Odświeżacze powietrza

Mam tu na myśli takie chemiczne gotowe odświeżacze, których od bardzo dawna nie kupuję zupełnie. Korzystam ze świec zapachowych, czasami zapalam palo santo, które kupiłam w Peru z certyfikowanego źródła w specjalistycznym sklepie i powoli zużywam.

 

21. Płyny do płukania tkanin

Nie kupuję zupełnie, wystarcza mi płyn do prania.

 

22. Karty abonamentowe na fitness

Nie korzystam, nie potrzebuję, ćwiczę w domu.

 

23. Psie gadżety

Obiecuję wrzucić niebawem na Instagram zdjęcie wszystkich psich rzeczy, które mam, na przykładzie Chewiego. Naprawdę nie ma tego dużo, a pies bardziej doceni czas z nim spędzony i np. spacer w lesie, niż kolejną zabawkę.

 

24. Akcesoria do zdjęć

Konsekwentnie nie kupuję i od początku prowadzenia bloga staram się nie używać blogowych zobowiązań i pracy jako wymówki do gromadzenia rzeczy. Może moje zdjęcia byłyby bardziej instagramowe i ładniejsze, ale nie jest to wartość, którą chcę promować.

 

25. Pamiątki

Bardzo rzadko i tylko użytkowe i lokalnie wyrabiane rzeczy, np. koc z alpaki kupiony w Peru.

 

 


Mój poprzedni tekst: Ponad 20 rzeczy, których nie kupuję (lub kupuję mało)


 

 

26. Akcesoria zero waste

Nie ma miesiąca, w którym nie dostałabym propozycji współpracy w postaci promowania nowego kubka, sztućców, bidonów czy toreb. Gdybym się na to godziła, byłabym już zalana wielorazowymi kubkami do kawy. Jak to się ma do zero waste? Chyba nieszczególnie… O moim podejściu do zero waste, less waste pisałam tutaj.

 

27. Zapasowe tekstylia typu pościel, obrusy, podkładki na stół, serwetki itp.

Nie mam, nie kupuję, nie znoszę mieć wypełnionej szafy nieużywanymi szmatkami, choć najpiękniejszymi. Żelazna zasada – kupuję, gdy mi potrzeba, najczęściej, gdy coś się zużyje.

 

28. Płatne reklamówki i torby

Oczywista oczywistość. Dbam, żeby mieć swoje.

 

29. Pudełka i inne narzędzia do przechowywania

Pewnie, że te pudełeczka, pudełka i pojemniki są śliczne! :) Tylko znowu, bardziej niż śliczne pudełka kocham swoją niezagraconą przestrzeń. Nie kupuję.

 

30. Rzeczy na zapas

Wychodzę z założenia, że w dzisiejszych na maksa kapitalistycznych czasach mam dostęp do wszystkich potrzebnych produktów niemal od ręki, dlatego nie kupuję na zapas, zwłaszcza żywności. Wiem, że to może różnie wyglądać w zależności od miejsca i warunków życia. Ja piszę o sobie i swoich warunkach.

 

31. Kawa na mieście

Ultra rzadko, najczęściej w towarzystwie. Natomiast często jem poza domem.

 

32. Imprezy na mieście

W dzisiejszych czasach wcale, wiadomo, ale i w „normalnych” niezwykle rzadko. Nie licząc podróży, jestem typem solidnego domatora.

 

33. Kino

Patrz punkt wyżej.

 

34. Alkohol

Rzadko, bardzo rzadko. Mam słabą głowę i jestem w tym względzie bardzo ekonomiczna. ;))

 

35. Papierosy

Nic się w tym względzie nie zmieniło od ostatniego tekstu.

 

rzeczy, których nie kupuję

 

36. Butelkowana woda mineralne i napoje

Nie kupuję wody mineralnej w butelkach, piję warszawską kranówkę. Nie piję też butelkowanych słodkich napojów. Wyjątek, okazjonalnie mała cola w szkle, bo w szkle smakuje lepiej, serio! :)

 

37. Słodycze

Gdy nie jem to nie jem i mi się nie chce. Gdy zacznę, często nie mogę się powstrzymać. A ponieważ cukier źle działa na mój organizm – nie kupuję.

 

38. Keczup, majonez i inne sosy

Nie znoszę, nie tylko takich „kupnych” – jestem dziwna i nie lubię sosów jako takich. Wyobraźcie sobie jak wygląda moje zamawianie hot-doga na stacji benzynowej w trasie… ;))

 

39. Paczkowane sery i wędliny

Wyjątek robię dla serów twardych do ścierania. Takich w plastrach nie kupuję. Nie kupuję również wędlin, wyjątki robię ultra rzadko i tylko ze sprawdzonego źródła.

 

40. Pieczywo (wyjątek: chałka!)

Nie kupuję pieczywa od bardzo dawna, ale myślę o nauczeniu się domowego pieczenia chleba. Wyjątek stanowi chałka – nie zrezygnuję za nic. :)

 

41. Akcesoria do kawy i herbaty

Od roku nie mam ekspresu do kawy i nie tęsknię. Mam tylko kawiarkę. Wystarczy. Tak samo jak jeden dzbanek do zaparzania herbaty. Więcej nie kupuję.

 

42. Kuchenne gadżety

Podobnie nie kupuję żadnych kuchennych gadżetów. Po przeprowadzce musiałam uzupełnić kuchenne akcesoria, ale jestem dumna z tego, że poza dwiema miseczkami (rękodzieło) wszystkie pozostałe rzeczy, łącznie ze sztućcami są z drugiej ręki.

 

43. Kubki/filiżanki

Kolejny punkt, który jest dla mnie powodem do dumy, ponieważ mój stan jest minusowy. Nie dość, że nie kupuję nowych, to pozbyłam się dużej części swojej niegdysiejszej kubkowej kolekcji.

 

44. Jednorazówki

Dla mnie oczywistość.

 

Oto moja lista. Czy jest coś, co byście do niej dorzucili z własnej perspektywy? Jakich rzeczy świadomie nie kupujecie?

 

Sprawdź Także

3.6 32 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
91 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Elżbieta

W duchu szukania oszczędności nie kupuję kawy na mieście (noszę swoją w kubku termicznym), zrezygnowalam też z zakupu płyt (korzystam z YouTube), zamawiania jedzenia/jedzenia na mieście (gotuję), manicure i pedicure u kosmetyczki (robię samodzielnie) z tych samych względów. :-)

Natasza

Czego ja nie kupuję?

  • Benzyny. Nie mamy samochodu, więc w naszym budżecie ten zakup nie istnieje, jedynie mąż dorzuca się czasem do paliwa mojemu kuzynowi, jak jadą podbijać Słowację i Rumunię. Mieszkam w średnim mieście przy tzw dawnej kolei warszawsko-wiedeńskiej, więc w godzinach szczytu ok 5 pociągów na godzinę w kierunku Warszawy, poza tym można dojechać z mojej miejscowości prawie wszędzie w Polsce, na wakacje w Wiśle, na Kaszubach i na Dolnym Śląsku dojeżdżaliśmy niemalże direct z mojego miasta.
  • Fast fashion, jeżeli kupuję coś nowego to zwracam uwagę, żeby było to naprawdę dobrej jakości.
  • Kosmetyków „potrzebnych każdej kobiecie”. Żadnych podkładów, korektorów, cieni. Jedynie co potrzebuję to róż na policzki i mniej więcej dwie szminki. Nie używam też kosmetyków do rzęs i brwi, mam dosyć ciemną oprawę oczu i porządnie brwi w iście „ormiańskim” stylu,
  • Zabiegów kosmetycznych, a zwłaszcza poprawiania urody… Ja jestem ze swoich rysów bardzo zadowolona.
  • Durnostojek i elementów dekoracyjnych, Jeśli coś trafia do mojego domu, musi być potrzebne, przemyślane i przedyskutowane. Musi cieszyć oko, np jakiś piękny wazon.
  • Gadżetów kuchennych. Gotuję prosto, więc nie potrzebuję ich za dużo. W tym roku zamierzam po 17 latach małżeństwa pierwszy raz zrobić przetwory… wiem, że niejeden chłop by taką babę wziął za kołnierz i wyrzucił. Po prostu ch… pani domu.
  • Czyścików. Wystarczy soda i ocet.
  • Zamiast żeli w plastikowych opakowaniach kupuję mydło.
  • Abonamentu, „klauzula sumienia”, wszystko można znaleźć w necie. Nawet na stronie tvp i ewentualnie jednorazowo zapłacić.

Co kupuję i kupować będę.

  • Dużo płatnych filmów
  • Wizyty u fryzjera, farba i proste strzyżenie.
  • Dużo ubrań z drugiej ręki, lubię eksperymentować. Czasami kupuję też w ciucholandzie plastikową biżuterię.
  • Buty, paski, biżuterię… tworzą styl
  • Resztki materiałowe, umiem zrobić z nich coś ładnego i pożytecznego.
  • Podróże.
Karo

Kawa na mieście (Ale nie jakieś kawy w papierowym kubku w centrum handlowym tylko w porządnej kawiarni która wypala własną kawę) to nasz rytuał z mężem, świętowanie weekendu, nasze randki, nasze wyjścia odrywające nas od codzienności. Chyba nie mogłabym z nich zrezygnować. Za to nie przepadam za restauracjami, tylko jako spotkania towarzyskie lub w podróży.

Magda

Nie kupuję przetworzonej żywności. Raz na jakiś czas w ramach rozpusty kupuję wegańskie parówki. Poza tym bazuję w kuchni na sezonowych produktach. Jeśli mam ochotę na coś ekstra, wolę się przejść ze znajomymi do restauracji i mieć podwójną przyjemność.
Nie kupuję też kosmetyków poza podstawowymi artykułami higienicznymi. Ostatnio udało mi się także wkręcić w bardziej ekologiczne sprzątanie, więc przestałam kupować gotowe środki chemiczne.

Wciąż mam jednak problem z kupowaniem ubrań. Kupuję dużo mniej, moja garderoba bardzo się zmniejszyła, ale… lubię ładne rzeczy. Staram się kupować albo z drugiej ręki, albo od polskich producentów. Staram się również stawiać na dobry skład i zaczęłam myśleć o swojej szafie bardziej funkcjonalnie (dzięki Tobie!). Kupuję tylko rzeczy, w których chodzę i tylko takie, które pasują do innych rzeczy, które mam. Odzież do zadań specjalnych (sukienka na wesele, buty górskie itp.) mam i kupię nowe dopiero, gdy pozbędę się tego co mam (bo się np. zniszczy). Widzę jednak, że wciąż kupuję za dużo ubrań i że pochłania to zdecydowanie za dużą część mojego budżetu.

Joanna

Nie kupuję:
• masy ubrań – wolę mieć wyselekcjonowany basic dobrej jakości niż wiele pstrokatych szmatek; do codziennej pracy mam dwa stałe zestawy,
• fast foodów i mięsa – gotuję w domu, piekę chleb, robię przetwory, sporadycznie w wyjątkowych sytuacjach jem/y „na mieście”, nie pijemy gotowych napojów butelkowanych, sporadycznie alkohol,
• całej szafki kosmetyków – mam jeden szampon, jeden ulubiony płyn do kąpieli, jeden olejek regenerujący, podstawowy zestaw do makijażu na szczególne okazje, olejek do demakijażu, jeden ulubiony lakier do paznokci i trzy buteleczki cudownych perfum na różne okazje,
• nie korzystam z usług salonów urody a od dwóch lat także nie ścinam i nie farbuję włosów,
• sztucznych i plastikowych przedmiotów i dekoracji, jeśli już to metalowe lub szklane z drugiej ręki, niepotrzebne oddaję do sklepu charytatywnego,
• książek papierowych i czasopism, za to sporo spędzam czasu szukając intetesujących mnie treści w internecie, kupujemy ebooki i coraz więcej korzystamy i spędzamy czas w bibliotece,
• nie oglądamy telewizji, nie chodzimy do kina, sporadycznie wykupujemy dostęp do konkretnego filmu, lub jedziemy na wystawę, do muzeum lub na koncert,
• sporadycznie korzystamy z samochodu, raz w tygodniu, gdy robimy zakupy, bo zdrowiej przywieźć niż obciążać kręgosłup dźwiganiem, codziennie dużo chodzimy lub jeździmy na rowerze, no chyba, że robimy wakacyjny objazd po ciekawych miejscach lub daleką wycieczkę całą rodziną,

Co kupuję:
• wyselekcjonowaną żywność według naszych preferencji kulinarnych, tak aby została zagospodarowana do końca jak najbardziej to możliwe,
• dobrą kawę – uwielbiam kawę,
• ciekawe gry, dostęp do muzyki na Sotify i dokładamy się patronatem do „Raportu o stanie świata” Dariusza Rosiaka,
• farby, kredki, papiery, pędzle, koraliki, masy plastyczne i narzędzia – to zawsze musi być w obfitości, żeby móc swobodnie pracować,
• rośliny do domu, zioła w doniczkach, ze spacerów znoszę polne kwiaty, gałązki i szyszki, kamienie i muszle też ;) – lubię takie dekoracje w wazonie lub na metalowej tacy lub paterze,

• oprócz tego dotleniamy się i relasujemy w lesie, praktykujemy jogę, słuchamy radia, jazzu i muzyki klasycznej,
• jak najmniej czasu poświęcamy na zakupy, nie lubimy sklepów a tym bardziej centrów handlowych

Last edited 2 lat temu by Joanna
Marzena

Ogromnie Ci dziękuję Joanno za wiadomość o stronie Raport o stanie świata” Dariusza Rosiaka. Nie wiedziałam o jej istnieniu, już dodałam do obserwowanych na spotify i właśnie odsłuchuję :)
Ze swojej strony plecam podcasty: Odpowiedzialna moda i Muda talks- oba słucham przez spotify. Pozdrawiam.

zan

Nie kupuję juz nowych roslin. Poza tym podpisuję sie pod Twoją listą :)

Luiza
  1. Mam 4 świece: jedną na stole do dekoracji, czasem zapalam dla nastroju i aromatu; jedną na biurku przy laptopie, zapalam ją do medytacji i uspokojenia podczas brylowania w sieci; dwie na regale z książkami przy figurce buddy, to jest kącik skupienia;
  2. Dekoracyjnych przedmiotów mam mało, unikam jako zbiorowiska kurzu, parę z nich to prezenty
  3. Ograniczyłam sezonowe dekoracje
  4. Prenumeruję Modę na zdrowie, jeśli uda mi się znaleźć Newsweek Slow Life, kupuję
  5. Ograniczyłam ilość posiadanych książek do tych, do których mam ochotę powrócić, nadal kupuję, ale w sposób przemyślany
  6. Rzadko kupuję płyty CD, kocham muzykę
  7. Mamy z mężem 3 usługi w jednej firmie: internet, TV, telefon stacjonarny
  8. j.w.
  9. Korzystam z niewielu aplikacji, unikam, aby nie zaprzątać sobie głowy
  10. Nie kupuję gadżetów elektronicznych, nie czuję potrzeby
  11. Artykuły papiernicze kupuję rzadko, głównie do zapisywania listy zakupów i rozpiski menu tygodniowego
  12. Ubrania – kupuję jedne, oddaję używane, na wymianę, ale tylko, jeśli są mi potrzebne
  13. Mam odpowiednią ilość biżuterii, ograniczyłam swego czasu, oddając znajomym
  14. Kosmetyki kupuję wypróbowane, które nie uczulą mojej skóry
  15. Myję się żelem pod prysznic, na półeczce mam zawsze dwa, świadomie wybieram zapach, by się nim raczyć
  16. Do depilacji ostatnio używam maszynki ręcznej lub elektrycznej, kremu rzadko
  17. Mam krótkie włosy, nie mam potrzeby ich układać, stąd brak zakupów tej kategorii
  18. Nie kupuję jednorazowych kosmetyków
  19. Unikam kupowania lakierów do paznokci z uwagi na rzadkie użytkowanie, głównie wiosną i latem
  20. Chemicznego odświeżacza powietrza używam tylko w łazience
  21. Płyn do płukania tkanin mam w kapsułkach 2 w 1
  22. Nie kupuję kart na fitness, staram się sama ćwiczyć
  23. Nie mamy żadnego zwierzaka
  24. Z dala od akcesoriów fotograficznych :)
  25. Pamiątek mam mało, już nie jestem taka sentymentalna, jak kiedyś
  26. Akcesoria zero waste mam tylko funkcjonalne
  27. Tekstylia mam w ilości potrzebnej do używania
  28. Zdarza mi się coś kupić i do tego płatną reklamówkę, ale bardzo rzadko, zużywam ją do czegokolwiek w kuchni, nie ląduje w koszu po powrocie z zakupów
  29. Pudełek mam tylko tyle, by coś koniecznie posegregować, pochować
  30. Zdarza mi się kupować na zapas, ale tylko kosmetyki do ciała, naprawdę lubię mieć tylko 1 opakowanie w zapasie, niekiedy zamawiam więcej przy okazji zamówień innego produktu w internecie (moja wina)
  31. Nie kupuje kawy na mieście, chyba, że pójdę do restauracji z przyjaciółkami
  32. Imprez na mieście nie miewam, tez jestem domatorem, tym bardziej przy niepełnosprawnym mężu
  33. Nie chodzę do kina, nie mamy w naszym mieście, mamy filmotekę dvd
  34. Kupuję alkohol – babskie piwo, dla męża prawdziwe oraz whisky; pijamy czasem, dla przyjemności i to bardzo długo :) – sączymy
  35. Pali tylko mąż
  36. Kupuję wodę mineralną butelkowana i soki, czasem napoje, unikam gazowanych
  37. Nie umiem zrezygnować ze słodyczy, staram się ograniczać
  38. Keczupu używam rzadko, majonezu tylko do jajek i sałatki
  39. Jemy paczkowany ser i wędliny, rzadziej staram się kupować te drugie
  40. Kupuje pieczywo, lubię wieloziarniste, półrazowe
  41. Nie kupuje kuchennych gadżetów
  42. Mam tyle kubków i filiżanek, ile potrzeba, nie kolekcjonuję
  43. Nie kupuję jednorazówek
Sylwia

Ponad pół roku temu zrezygnowałam z płynu do płukania tkanin i uważam, że moje ubrania mają się o wiele lepiej!

Karo

Nigdy nie używałam. Dobrze wiedzieć że nic nie straciłam 😁.

Joanna

Szczerze to ja nawet nie pomyślałam, że bez płynu do płukania można zrobić pranie! Muszę to koniecznie zmienić, bo i tak większość ubrań piorę w płynie do prania.

Kasia

Przeczytałam ten wpis chwilę po tym, jak odwiedziłam stronę internetową Ikei i nawkładałam do koszyka co nieco :) Nie kupiłam jednak, bo stwierdziłam, że przemyślę do jutra… No i masz babo placek – teraz nic nie kupię, bo wyrzuty sumienia mnie będą dręczyć ;) Ehh, moja droga do minimalizmu jest dość wyboista i ma wieeele zakrętów…

Daj koniecznie znać, co finalnie zdecydujesz! :)

Olga

Dzień dobry.
W zadziwiającej większości zgadzam się z powyższą listą. Szzególnie zaskoczyły mnie puknty o świecach i gazetach – bardzo dawno zrezygnowałam z ich kupowania, cieszę się, że są też inni. Widocznie nie trafiłam tu przypadkiem.
Zastanawia mnie kawiarka. Czy może Pani podzielić się imformacją o posiadanym modelu?

Karo

Kawiarki Bialetti są najbardziej popularne i stosunkowo tanie. Nic się z nimi nie dzieje bo są dość proste w swojej budowie. Czasami (raz na rok) trzeba zmieniać uszczelki. Mam 2 modele, mały (2 osoby) i większy (6 osób). Gorąco polecam.

Dzień dobry, mam kawiarkę Bialetti, malutką, na 2 espresso i bardzo polecam. Jest bezwaryjna. :)

Aga

Ja kupuję gazety (4 tytuły) i od razu po przeczytaniu oddaję do biblioteki, gdzie korzystają z nich inni.

Marta

Nie kupuje kurzołapów, nawet komuś w prezencie, wolę dopytać czego potrzebują. Odkąd musiałam pozbyć się połowy asortymentu z domu, uświadomiło mi to ile rzeczy kupuje niepotrzebnie i wcale mi nie służą oprócz zbędnego bałaganu. Nauczyłam się sto razy pomyśleć zanim coś kupię, ale są rzeczy które wrzucam do koszyka wirtualnego i kupuję od razu bo albo bardzo potrzebuję albo mnie mocno zaczarują :)

Kamila

Przeczytałam! Przyznam, że sporo z tych rzeczy również nie kupuję. Ciekawa jednak sprawa po lekturze tekstu: „nie kupuję” tyle razy tutaj pada, że brzęczy w głowie niczym jakaś mantra. Oczywiście to pozytywny efekt, może nawet zadziała, gdy pojawi się jakaś bezsensowna zachcianka!

Nie planowałam tego efektu, ale fajnie, że działa! :))

Anja

Przestałam pić kawę. Całkiem. Nie piję jej i już. Mój żołądek zdecydowanie lepiej ma się z tym faktem, a w pracy jestem ostatnią osobą podejrzaną o podebranie komuś kawy z szafki ;) Piję herbatę. Przestałam kupować tę w torebkach. Kupuję na wagę do własnego słoika najpyszniejszą na świecie. Miesięczny koszt (a piję jej całkiem sporo) 9,5 zł.

Pstra Matrona

Podpisuję się pod Twoją listą oprócz żelu pod prysznic, maseczek w płachcie, lakierów do paznokci, rzeczy papierniczych i wyjść na miasto w tym kina. W ogóle filmy oglądam głównie w kinie, w domu bardzo żadko. Ubrania kupuje tylko w sh ewentualnie vinted czy olx, ale durzo, robię praktycznie co tydzień jakieś zakupy kostiumowe i jak mi się coś spodoba to biorę. Nie kupuję też nic związanego z samochodem bo go nie mam, sprzętu sportowego, bo albo uprawiam sporty, które go nie wymagają, albo starcza mi ten kupiony lata temu, nowej elektroniki- mam zasadę, że kożystam tylko z tej którą dostanę po kimś, więc kiedy np zgubiłam, telefon to dwa miesiące nie miałam dopuki nie dostałam po przyjaciółce, która dostała nowy w pracy. Nie kożystam też z żadnych usług poza szewcem, większość technicznych rzeczy umiem naprawić sama typu kran, aparat czy komputer, umiem szyć, sama sobie robie różne kosmetyczne rzeczy itp.

Joanna

Również nie kupuję wielu z tych rzeczy. Jednam mając dziecko w wieku 5 lat nie umiem ogarnac tego i nie kupowac tego badziewia z plastiku. Dziecko nie do konca to rozumie – jedbak robie selekcje zabawek i wynosze do piwnicy a po jakim czasie znowu je przynosze ;)
Z zelu pod prysznic nie potrafie zrezygnowac jednak kupuje go w 5l pojemnikach, a mydlo w pltnie robie sama z szarego mydla w kostce :)

Iwona

Joanna, moze kupuj zabawki z drugiej reki? Moze nie tak minimalistycznie ale ekologiczniej :)

Gabi

Ja w końcu przestałam kolekcjonować perfumy. Wcześniej miałam kilkanaście flakonów, które były raczej wystawką – od kilku lat nieużywane Chanel No5 dumnie stało w łazience, mimo że nie znosiłam tego zapachu. Głupio mi było przyznać się do własnej próżności, ale tak właśnie było. W rzeczywistości korzystałam w kółko z jednych perfum, a pozostałe czasem psiknęłam „dla zasady”. Z czasem zaczęła mi się podobać wizja splecenia swojego wizerunku z konkretnym zapachem. Szkoda mi trochę oddać moją małą kolekcję, sprzedać też, bo wiele z nich dostałam na prezent. Ale nie kupuję nowych perfum od roku – i to mój sukces!

Karo

Z czasem pewnie uda Ci się je wynosić. Ja mam 2 zapachy (jeden z nich to Chanel Coco Mademoiselle a drugi to Jo Malone) i chyba nie mogłabym bym zostać przy jednym bo wtedy już chyba nie czułabym bo w ogóle. Choć przyznam, że po flakoniku Chanel kupię raczej inny Jo Malone, bardziej mi pasują.

Ange76

Kiedyś się spotkałam z taka opinią, że dobrze wybrać ulubione perfumy i się nimi stale psikać, bo staja się takim Twoim znakiem szczególnym. Nigdy nie miałam specjalnie dużo perfum, ale od kiedy znalazłam ulubione, kupuję tylko je. I w zasadzie tylko przy nich dostaję komplementy, ze mam fajne perfumy ;) Widać znalazłam zapach, który współgra z moim własnym zapachem.

Magda

Ja mam też dużo perfum, których nie jestem w stanie zużyć. Przez lata dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że zagracają mi powierzchnię i chyba będę musiała je wyrzucić, co sprawi, że będę miała jeszcze większe wyrzuty sumienia, bo to straszne marnotrastwo. Jakiś czas temu wpadłam na pomysł i zaczęłam ich używać … jako odświeżacz w toalecie. Na początku czułam się nieswojo pryskając w toalecie Euphorią Calvina Kleina;) ale uznałam to za lepsze niż zaleganie na półce, bo i tak bym ich nie zużyła, bo to nie mój zapach. Dla niepoznaki stawiam taki „odświeżacz” na szafce umywalkowej, żeby nie sprawić przykrości odwiedzających mnie (dużą część dostałam w prezencie), albo nie wyjść na kogoś, komu się w … pomieszało z nadmiaru pieniędzy;) Ostatnio część z nich przelewam do buteleczki zapachowej (takiej z patyczkami). A swoją drogą to perfumy jako odświeżacz są baaardzo wydajne.

Gosia

Mam takie pytanie, czemu piszesz „będę licencjonowanym nauczycielem medytacji”, skoro jesteś kobietą? Bez hejtu, autentycznie jestem ciekawa, bo forma „nauczycielka” nie jest już od dawna neologizmem. 🙂
Ja na pewno nie kupuję płynu do płukania, u mnie w domu nigdy się takich cudów-wianków nie używało. 😉 Ale na pewno nie mogłabym zrezygnować z pieczywa, jestem totalną glutenomaniaczką pod tym względem. 😋 No i nie pamiętam, czy kiedykolwiek kupiłam sobie jakąś świeczkę, wszystkie raczej są prezentami, których od kilku(nastu) lat nie udało mi się jeszcze do końca zużyć. Nie kupuję też w ogóle dzianiny, skoro wszystko mogę sobie sama wydziergać. 😁

AgnieszkaM

T-shirty i dres też wydziergasz? A może nie nosisz. Żartobliwie pytam.

Gosia

Nosz mądrala się znalazła. 😛😄 Tak serio, to mam parę bluzek dzierganych, chociaż ciężko je T-shirtami nazwać, ale spełniają podobną funkcję. No i przymierzam się do dzierganych spodni do noszenia po domu, chociaż przed nimi jeszcze kilka ważniejszych projektów mam w kolejce. 😉

AgnieszkaM

Miałam czerwone dziergane spodnie jako dziecko. Babcia mi zrobiła:)

lol

Do tej pory pisała za każdym razem, że jest prawnikiem patentowym, teraz będzie pisała że jest licencjonowanym nauczycielem medytacji :D

Gosia

Ok, rozumiem. :) Ja przywiązuję, dlatego zapytałam ;) Dzięki za odpowiedź.

Malgosia

Szkoda, ze nie przywiazujesz do tego wagi. Słowa maja moc zmieniania rzeczywistości.

Kinga

Ojej jak milo sie to czyta, dopiero trafiłam na Twojego bloga i jakbym czytala o sobie 😁 Nie kupuje nic co ma olej palmowy, z miesiac temu uszczuplilam kolecje kubkow 😂
Jak juz chce sie czegos pozbyc, co kupiwalam kiedys zawsze znajde chetnego, ktoremu moge oddac😁 Ale nie mam wielu rzeczy i nigdy nie mialam, lubie miec przestrzen😁 Mam po jednej kurtce i jednej parze butow na sezon i nosze dopoki sie nie „ zedra” 😁 Nie kupuje skorzanych rzeczy (mysle, ze noszenie skory zwierzat jest okropne) i nic, co zostalo poprzedzone cierpieniem zwierzat( kosmetyki itd). Nie nosze makijazu, nie nosilam nigdy, wiec duza gama produktow odpada, paznokci nie maluje. Zrezygnowalam z perfum i to jest takie cudowne odkrycie!!! Nie kupuje produktow do sprzatania, robie je sama, rowniez czesc kosmetykow. Uwazam, ze im prosciej tym lepiej😁 Lubie siebie w takiej wersji i kilka osob, ktore tez mnie taka lubia😁 pozdrawiam!

Dorota

Worków na śmieci – zawsze w domu są jakieś siatki, mimo że ich NIGDY nie kupuję ani nie biorę zrywek.
Kolorowego, pachnącego, wytłaczanego, zmiękczanego papieru toaletowego – wyłącznie makulaturowy, naprawdę szary.
Słoików i butelek na przetwory – mimo że robię ich mnóstwo. Znajomi już wiedzą, że u mnie można zostawić ich nadmiar.

Zofia

Bardzo mnie ciekawi jak radzisz z sobie z tym gdy np. jakies ubranie Ci sie zniszczy, ale nie masz na jego miejsce zadnego ktore by Ci sie spodobalo. Ja mam zawsze z tym problem. Naprawde dlugo zajmuje mi znalezienie tego co mi sie bardzo podoba i gdy cos mi sie zniszczy czesto nie moge znalezc nic w zamian przed dlugi dlugi czas (co mnie irytuje i powoduje ze rzeczywiscie nie mam w czym chodzic)

Marta

Dlatego jak spotkam w sklepię np coś co mi pasuje kupuję drugą sztukę taką samą. Mam pewne buty konkretnego producenta , które mi bardzo pasują. Jedne w użyciu i druga nowiuteńka para która leży i czeka na swoją porę. W przeciwnym wypadku jak by ta w użyciu mi się „rozpadła” to może by akurat podobnej nie było w sklepie (np kup fajne sandały w sierpniu). Z punktu widzenia minimalizmu nie ma znaczenia kiedy je kupię.

Rubia

Też tak czasem robię. Bardzo np. lubię espadryle, ale szmaciane butki na koturnie oklejonym sznurkiem nie są specjalnie trwałe. Kupuję więc dwie pary, najwyżej jedna zostanie na przyszły rok. Oczywiście, dotyczy to rzeczy bazowych, a nie różnych hitów jednego sezonu.

Iwona

A myslalam ze tylko ja tak robie ;-) Zwlaszcza w przypadku butow trafic na cos, co sie podoba, jest dobrej jakosci, w akceptowalnej cenie i do tego jeszcze wygodne, to prawdziwy fart. Plus mam trudne stopy, ledwo spojrze na but i juz mnie obciera ;-)) Kupuje od razu 2-3 pary, jesli mi sie podobaja, sa wygodne i wiem, ze bede je czesto i namietnie nosic. Plus kolekcje pojawiaja sie i znikaja i za jakis czas moze sie okazac, ze danego modelu juz nie ma…

Joanna

Mam podobnie z butami. Mam bardzo szczupłą stopę i ciężko mi kupić fajne, wygodne sandały, zwłaszcza na obcasie lub koturnie. Jak tylko mam możliwość kupuję na zapas ;)

Aga

Przeczytałam i mam mieszane uczucia… o ile dla pewnych rzeczy jest to uzasadnione, można zrezygnować to jak dla mnie na dłuższą metę to smutne, tak sobie wszystkiego odmawiać, ale to indywidualny wybór, ja po prostu lubię i mieć i być;-) uszczęśliwia mnie wiele posiadanych rzeczy i tyle

Ola

Podobnie jak sporo osób które tu się wypowiedziały – wielu z wymienionych rzeczy też nie kupuję, chociaż moja lista nie jest identyczna. Np jak dla mnie abonament netflix jest całkowicie zbędny (mąż jest uzależniony od TV więc korzysta), bo nie potrafię tam znaleźć nic ciekawego dla siebie. Z kolei jeśli chodzi o maseczki do twarzy – mam cerę z problemami i czasem skuszę się na jakąś, ale rzadko udaje mi się zużyć więcej niż połowę zanim minie termin przydatności – ostatnio kupiłam właśnie takie na raz żeby nie zalegały w łazience.
Wg mnie nie chodzi o odmawianie sobie wszystkiego, tylko świadome kupowanie rzeczy które naprawdę używamy i świadome niekupowanie tych które wylądują na dnie szafy zaraz po przyjściu do domu. A mam w otoczeniu takich zbieraczy – jeden to mąż – swego czasu kupował np płyty z muzyką czy filmami – odkąd się znamy włączył ze dwa filmy bo chciałam zobaczyć „perełki” PRL-u nakręcone zanim się urodziłam :) Albo koleżanka która ma w łazience równiutko ustawione koszyczki pełne kredek, tuszy, tubek itp do makijażu.. Nie zużyje nawet 10% z nich przed upływem terminu ważności. Ją uszczęśliwia sobota spędzona na sprzątaniu mieszkania (i ma do tego pełne prawo), mnie uszczęśliwia to że mogę posprzątać w tzw międzyczasie po pracy, a w sobotę biorę rower i zwiedzam okolice :) I ani trochę nie czuję smutku że nie mam stert gadżetów które trzeba odkurzyć i (wcześniej) znaleźć dla nich miejsce.

wendigo

Nie będę tutaj listy powielać i się licytować – w dużej mierze to jest podobna lista, bo też większości z tych rzeczy nie kupuję :) Ale niektóre kupuję (słodycze, chipsy, napoje gazowane /ale tylko light, w ogóle raczej nie pijam napojów mających kalorie ;) / w ogóle jak tu czytam jak się wszyscy zdrowo odżywiają, to aż mi wstyd :D tymczasem ja chętnie jem w fast foodach i lubię /ale nie robię tego znowu aż tak często/ i kupuję gotowe dania – za to nie kupuję półproduktów i nie tracę czasu na gotowanie ;) ). Może napiszę tylko o tym co może być zaskakujące:
Nie kupuję żadnych abonamentów typu Netflix, Spotify, Legimi – ok, to może być kontrowersyjne, ale uważam, że większość z tych rzeczy można znaleźć w internecie bez takich abonamentów (przynajmniej jeśli chodzi o muzykę to jest np. YouTube), a jak nie można to poczekam na film w tv (obejrzę go wtedy za darmo i legalnie), a co do książek to ogólnie – unikam kupowania ebooków, bo trudniej je odsprzedać (można, ale to trudniejsze i trzeba zaakceptować mniejszy zwrot poniesionej ceny). Więc jeśli kupuję książki, to raczej papierowe – czytam delikatnie i odsprzedaję jak nowe, dzięki temu odzyskuję sumę tylko o kilka zł niższą niż na nie wydałem :)

Rubia

Kupuję

  • płyty z muzyką. Mnie najbardziej interesują zespoły mocno niszowe i naprawdę trudno znaleźć ich wszystkie nagrania w sieci. A poza tym – to również pewien gest uznania wobec muzyków. Skoro ciągle jeszcze nagrywają i wydają te krążki, to chyba po to, żeby ktoś je kupował, prawda? Nie robię więc mini-oszczędności na tych, których chętnie słucham. Tym bardziej, że każdy z tych zespołów wydaje płytę raz na parę lat.
  • książki papierowe. Niektóre są mi potrzebne ze względów zawodowych, lecz beletrystykę również kupuję. Chociaż, oczywiście, dość mocno wyselekcjonowaną. Jeśli się okazuje mimo wszystko, że drugi raz po książkę nie sięgnę, zanoszę ją do kawiarni, gdzie stoją regały z książkami. Za e-booki również się płaci, a w odróżnieniu od książki papierowej nie mają one drugiego albo i trzeciego życia.
  • świece. Nie zapachowe, lecz zwykłe. Mieszkam pod Warszawą, często się tu zdarzają awarie sieci elektrycznej, nawet bez wichury. Dlatego w każdym pokoju stoi lichtarzyk ze świecą. Mam nawet szklaną latarenkę przenośną (w rodzaju tych ogrodowych), żeby można było swobodnie z nią chodzić po domu, bez obawy, że prąd powietrza zgasi płomień. No i wieczory przy świecach, nawet wymuszone, mają w sobie coś przytulnego. :)
  • kawę w kawiarni. Rzadko chodzimy z mężem do restauracji, lecz do kawiarni -chętnie. A teraz, kiedy oboje pracujemy zdalnie i nie można wpaść na kawę po drodze do pracy, taki wyjazd do kawiarni odległej o kilkanaście kilometrów to cała wyprawa i urozmaicenie życia.

Nie kupuję

  • świec zapachowych ani żadnych dyfuzorów, rzekomo poprawiających jakość powietrza. Jeżeli dom jest w dobrym stanie, nie zawilgocony, a pomieszczenia wietrzone i nie zagracone meblami, takie polepszacze są zbędne.
  • płynów do płukania i zmiękczania tkanin.
  • gadżetów dla psa i kotów. Nigdy nie trafiłam na nic, co by je naprawdę zainteresowało. Ale moje zwierzaki wychodzą na dwór, więc nie wiem, jakby to było, gdyby nie wychodziły.
  • dżemów, konfitur, sosów pomidorowych, itp. Sama robię. Stanie przy garnkach nie jest i nigdy nie było moją pasją, jedyny wyjątek to właśnie przetwory. Rodzina je docenia i goście też.
Marta

Tak jak ty kupuję świece w razie awarii prądu.Za nic w świecie nie kupuję świec zapachowych. Kolacje przy świecach – absolutnie nie. Pamiętam te czasy kiedy bardzo często wyłączane prąd i siedziało się godzinami przy świeczce.
Poza tym zapach świeć kojarz mi się z zapachem palących się zniczy a nie z miłym towarzyskim spotkaniem.

Rubia

Można sobie kupić lampę naftową, te zabytkowe bywają piękne :) Ale nafta też brzydko pachnie, a lampa jest bardziej niebezpieczna niż świeczki, zwłaszcza kiedy ma się dzieci. A reszta – to już sprawa osobistych skojarzeń. Mam stary, ozdobny żyrandol na świece, z czasów, kiedy nie było elektryczności. Zapalamy go zawsze na Boże Narodzenie, taki mamy domowy zwyczaj.

Marta

Cudownie że tu trafiłam. Jestem okropnym chomikiem, wszystkiego mi szkoda… Wszystko może się przydać. Staram się z tym walczyć ale nie jest łatwo. Wydaję masę pieniędzy zupełnie bez sensu. Twoje podejście bardzo mi się podoba. Też bym tak chciała. Wielu z rzeczy z twojej listy też nie kupuję, jednak kilka punktów sprawiło że się zawstydziłam. W pierwszym odruchu chciałam drukować twoją listę do powieszenie na lodówkę :)

Monika

Podobnych rzeczy nie kupuję, poza papierowymi książkami, te kupuję i nie mam zamiaru przestać, ale kupuję znacznie mniej.
Kubków już nie kupuję, ale daleko mi do stanu minusowego. Czyli jak chcesz się napić kawy, to pożyczasz? :D

Beata

O, ja też kocham czytać, kocham kupować ksiażki. Kupuję i papierowe, i ebooki.
Myślę,że ogólnie nie kupuję za dużo rzeczy (oprócz ksiazek). Nie robię sobie list jak w tym wpisie. Jak będę chciała świeczkę to kupię, a jak piekny zeszyt to też. Myślę, że najważniejsza jest uczciwa i przemyslana odpowiez na pytanie czy naprawdę czegoś potrzebuję.

Królowa Karo

W tej kwestii jeszcze mam wiele do zrobienia, bo wciąż kupuję impulsywnie, choć muszę przyznać, ze w ograniczaniu zakupów bardzo pomogła mi pandemia.

Ewelina

To ja odpowiem od siebie. Niezwykła redukcja zakupowa objęła:

  1. ciuchy. żadnych kiecek służbowych ( musiałam) nowych torebek, butów (musiałam), za to niezwykły wzrost tshirtów codziennych.
  2. kosmetyki tzw. kolorowe. lakiery wyschły, ukochany i niezbędny fluid też. skutki uboczne: paznokcie twarde jak nigdy
  3. antystresowce. takie durne babskie 'niewiadomoco’ na poprawę humoru po durnym albo stresowym pracowym dniu, rodzaje różne, nawet food-owe. praca w domu jest niestresowa.
  4. promocje wielopaki itd. choć jestem odporna zdarzało mi się skusić. teraz nie ma smarketu=nie ma wielopaków;

ale: pandemia spowodowała drastyczny wzrost zakupów domowych rezerwowych ( zwłaszcza jedzenie, środki czystości ) kupowanych mocno na zapas. niestety, mam duży dom i miejsce na przechowywanie. a kiedy i na mnie przyszła kwarantanna było jak znalazł [ na szczęście od dawna nie liczę na pomoc ludzi i słusznie]. bardzo czekam kiedy ten etap rezerwowy się skończy – spiżarka ciągle pęka od rezerw na wszelki wypadek.
Ogólnie: pandemia spowodowała radykalny spadek wydatków domowych wszelkich.

lol

Co Ty się musisz kobieto nakombinować, żeby napisać te bzdury…Proponuję jeszcze 50 rzeczy o których marzysz, 50 rzeczy o których śnisz, 50 rzeczy które Cię przerażają itd. Można lać wodę w nieskończoność, a ciemny lud będzie zachwycony, gwarantuję.

agata

No cóż, może ocena to indywidualna sprawa czytających, czy tekst jest dla nich przydatny? Mnie otworzył oczy, pomógł ogarnąć materię wokół siebie, uporządkować wiele dziedzin, a przede wszystkim dodać otuchy, że podobnie jak ja działa wiele , wypowiadających się tu czytelniczek i że codziennie możemy uczyć się żyć prościej

Marzena

Człowieku o dziwnym nicku, jeśli ci się tekst nie podobał, to po co go czytałeś. Jeśli nie kręci cię minimalizm i upraszczanie życia, to zmień przeglądane strony np na fakt lub super express i tam troluj dalej, tam znajdziesz więcej możliwości uwalniana własnych frustracji i złośliwości.

iwona

a jak miała stwierdzić czy jej sie spodoba ?przed przeczytaniem?

dla mnie sprawa jest prosta: nie kupuję tego, co jest mi niepotrzebne.

Iwona

Wystarczylo przeczytac tytul.

Marta

Proszę nie hejtować Pani Katarzyny jeśli ma Pan jakieś porachunki interpersonalne to proszę bezpośrednio a nie przez blog.

Iwona

No coz, dla mnie wieksza wartosc stanowil tekst Katarzyny niz wpis lola. Smiem twierdzic, ze nie tylko dla mnie.

wendigo

To bardzo ciekawe, że krytyczne komentarze nigdy nie mają sensownego podpisu.
A ja bym tam chętnie przeczytał te 50 rzeczy, o których marzy, 50 przerażających itp. ;)
A co by dla ciebie nie było bzdurami i czym miałby się lud zachwycać żeby nie być ciemnym? Bardzo by mnie ciekawiła odpowiedź na te pytania… ale na nią nie liczę jakoś :D

Karina

Po co ten hejt? Nie odpowiada Ci tematyka to nie czytaj. W sieci jest mnóstwo miejsc gdzie napewno znajdziesz coś dla siebie.

Momo

Wow! Niektóre pozycje szokują. Mnie szczególnie o goleniu – lata golarki bez odpowiedniej pielęgnacji poskutkowały u mnie nieciekawą skórą pod pachami – przestrzegam przewrażliwionych na swoim punkcie;)

Migrena

A jakby tak nie podróżować daleko? Bez wystrzeliwania się w kosmos samolotem:>

mona

Jesteś dla mnie Kasiu nieustającą inspiracją. Po lekturach Twoich wpisów mega ograniczyłam zakupy i trzymam się kilku zasad:
1. Ubrania tylko wtedy, gdy coś się zniszczy lub zużyje – mam wybrane zestawy z książki „Paryski szyk. Look book” i zawsze czuję się nich fajnie ubrana, na każdą okazję
2. Prezenty robię tylko takie, które można zjeść (np. moje własne przetwory lub wypieki) lub zużyć (ale tu bardzo uważam, chyba że wiem, że ktoś lubi jakiś typ kosmetyków)
3. Nową książkę mogę kupić tylko wtedy, jak jakąś oddam komuś innemu.
4. Ceramika (którą uwielbiam) – tak samo, albo jak coś się stłucze, albo jak coś komuś oddam z mojej kolekcji.
5. Sezonowe dekoracje tylko naturalne – teraz królują dynie :) i samodzielnie zrobione na bazie tego co już mam.
I odgruzowuję się nadal ;). Uściski (p.s. mamy wspólną znajomą – pilotkę z Peru :)

Alicja

A dlaczego lista zawiera 44 pozycje a nie 50?

Last edited 2 lat temu by Alicja
Kasia

Może to miejsce na przyszłość? ;-) Też mnie to zastanawia.

Katarzyna

Na przestrzeni ostatnich lat wiele się zmieniło w moim podejściu do kupowania i świadomie zrezygnowałam bądź ograniczyłam kupowanie wielu produktów jak m.in. nie kupuję już płynu do płukania (czasem dodaję parę kropli olejku eterycznego), żeli pod prysznic (używamy mydła w kostce), świeczek, durnostojek wszelakich (wazoniki, figurki, obrazki itp.), mebli, które nie są funkcjonalne a jedynie mają pełnić funkcję ozdobną, ubrań ze sztucznych materiałów (poza pewnymi wyjątkami jak np odzież sportowa), torebek foliowym, wody butelkowanej…..w sumie to mogłabym tak pisać i pisać bo rzeczy, których nie kupuję jest coraz więcej i większość Twojej listy mogłabym tu wkleić. Ogólnie jestem typem osoby, która nie lubi mieć w przestrzeni wokół siebie nadmiaru przedmiotów (nawet pochowanych w szafkach – bo i tak wiem ,że tam są i wtedy ciągle myślę co z nimi zrobić i jak je ograniczyć). Poza tym jest mi dużo łatwiej utrzymać ład i porządek w domu gdy tych przedmiotów nie jest tak dużo. Nie lubię natomiast jak różni znajomi albo członkowie rodziny ciągle coś mi przynoszą, a to np. patelnia (mama dostała w markecie za jakieś punkty to wzięła mimo, że sama ma ich 5 więc mi przyniosła a ja też nie potrzebuję) a to jakieś torebki reklamowe z łyżkami do sałaty czy torbami zakupowymi (mam ich ze 20 w szufladzie!) a to jakiś upominek („bo miałaś imieniny 4 tygodnie temu” i z pustymi rękoma przyjść w odwiedziny nie wypada – moim zdaniem wypada i nie obchodzę jakoś szczególnie imienin). Poza tym mam 2 małych dzieci i za każdym razem jak ktoś nas odwiedza to musi coś im przynieść. Mam wrażenie, że mimo, iż sama na prawdę nie kupuję wielu rzeczy to i tak ich w domu przybywa i ciągle musze walczyć z ich nadmiarem.

Kornelia

Wow! To się nazywa minimalizm. Przyznam szczerze, że wpadłam tu przypadkiem i jestem ciekawa, jak długo zajęło Ci dojście do takiego etapu świadomości nadmiaru rzeczy i wybrania tego, czego serio nie potrzebujesz (mimo że jest piękne, cudowne i 'kiedyś się przyda’)

KAsia

Pieczenie chleba w domu to świetna zabawa. Jestem w izolacji, kupiłam już wcześniej takie gotowe mieszanki. Wprawdzie nie przepadam za chlebem, ale mam dzieci, a one muszą zjeść kanapkę w ciągu dnia. Piekłam chleb na zakwasie, ale teraz nie mam na to czasu ani chęci. A z mieszanki chleb powinien się udać. Myślałam o kupnie maszyny do wypieku chleba, ale to urządzenie zajmuje sporo miejsca.

Aleksandra

Reklamówki, to temat rzeka, kilka miesięcy temu mój mąż policzył ile wydaje miesięcznie na reklamówki i wyszło mu prawie 60 zł. Od tego czasu zaczął nosić torby wielorazowe :)

Agnieszka

W kwestii słuchania muzyki, nie trzeba kupować płyt, ale artysta powinien otrzymać zapłatę, zwłaszcza w tych czasach, kiedy umarły koncerty. Odniosłam się do komentarza osoby, która zamieniła płyty na YouTube. Czy mogę prosić o takie zestawienie źródeł odpłatnej muzyki/sztuki w sieci?

Kasia

Haha, hot dogi na stacji, skad ja to znam. Chociaz juz coraz mniej osob sie dziwi, w sumie to tylko raz mialam sytuacje gdzie obslugujacy wyskoczył „ale moze chociaz odrobine ketchupu, żeby kiełbaska łatwiej weszła”. Ostatnio nawet jak naszlo mnie na kebsa (a mamy takiego turbo dobrego co to sami robia a nie gotowiec z selgrosu) to sami z siebie powiedzieli ze daja w osobnej miseczce bo coraz wiecej osob prosi bez ;)

Gosia

A ja ostatnio wróciłam do papierowych książek, ale po długim czasie kupowanie wyłącznie ebooków i audio. A te papierowe to i tak głównie do pracy – nie wiem czym jest to spowodowane, ale książki do pracy wolę mieć w wersji tradycyjnej, czuję wtedy większy komfort pracy z lekturą.

Teresa

Co Pani zrobiła ze swoją kolekcją kubków ? Co to znaczy, że ma Pani stan minusowy ?
(A tak na marginesie, takie piękne te kubki Pani były, że aż żal, że już ich nie ma.)

Mirka

Ja co jakiś czas analizuję swoje wydatki. Zauważyłam, że sporo wydaje na dekoracje, zarówno sezonowe jak i inne. Mam zdecydowanie do nich słabość. W wyeliminowaniu tego problemu pomogła mi pandemia. Gdy zaczęłam kupować wszystko przez internet, to szukam tego co w danym momencie potrzebuję. Szkoda mi czasu na szukanie różnych drobnostek. Unikam kupowania „przy okazji”:-)

Ewelina

Pandemia i zakupy przez net. Czas na zastanowienie, porównanie cen, potrzymanie w schowku. a potem weryfikacja negatywna.

Ola

Ja przestałam kupować odzież, kosmetyki, gazety, gadżety, tylko jednego nie przestałam, na dzień dzisiejszy robię jednak reset, mianowicie książki do szkoły, podręczniki homeopatii, w formie elektronicznej nie ma, a Ja lubię książki, tak po prostu. Resztę, czyli kucharskie itd postanowiłem wystawić na sprzedaż :)

Barbarella

Tekst rewelacja! Ja na przyszły rok ściągam sporo rzeczy z tej listy, o parę również bym ja uzupenila na swoim przykładzie. Pozdrawiam i czekam na aktualizację:-)

Marysia

W temacie pieczenia swojego chleba – polecam na początek przepis Na chleb ulubiony u White Plate. Z czasem zastąpiłam mąkę pszenną całkowicie żytnią i od tego czasu regularnie piekę chleb. Cudo!

Magdalena

nigdy nie kupowałam ręczników papierowych i słomek do napojów

Milena

Nie kupuje ubrań specjalnie na wyjazdy. Sukienek na wesele- wypożyczam. Omijam szerokim łukiem wszystkie sklepy typu pepco… etc. Nie kupuje również kosmetyków na zapas (bo dwa w cenie jednego itp). No i nowych zabawek dzieciom, najczęściej coś dostają na różne okazje to w zupełności wystarczy -resztę chowam i wyciągam po jakimś czasie.