Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Bo ja lubię swoje życie. A Ty?

simplicite-blog-lifestylowy

Lubię swoje życie. A Wy? Potraficie stanąć i głośno wszem w wobec powiedzieć: Lubię swoje życie? Albo, co trudniejsze, przyznać to w cichości samemu sobie? Głośno przyznać, że jest się szczęśliwym nie jest wcale łatwo. Kiedyś by mi się to nie udało. Teraz, dumnie podnoszę głowę i oto głośno mówię, że lubię swoje życie. Z wszystkimi jego lepszymi i gorszymi stronami. Jakiś czas temu podjęłam świadomą decyzję, chyba po raz pierwszy w moim dorosłym życiu tak świadomą decyzję, że moje życie jest i będzie szczęśliwe.

 

I wiecie co? Nie zaskoczyło mnie, że w odbiorze społecznym moja deklaracja budzi co najmniej zdziwienie i pobłażanie. A czasami zawiść i agresję. Bo jak to? Jak ona śmie? Nierzadko spotykam się z reakcją pod tytułem „No tak, Tobie to łatwo tak powiedzieć, bo masz pieniądze, firmę, nie masz dzieci na utrzymaniu. Tak to możesz korzystać z życia. A u mnie to ciężko, kredyt, kiepska robota, brak perspektyw, a dzieciom nowe buty na zimę trzeba kupić”

 

To, co teraz napiszę może być dość kontrowersyjne, ale trudno. Gdy słyszę takie żale i narzekania, mam ogromną ochotę powiedzieć: „Stary, jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”. To, jak wygląda Twoje życie, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie samego.

 

Tak, tak, już słyszę te wszystkie głosy, że czasami w życiu zdarzają się sytuacje niezależne od człowieka. Ciężka choroba, czasami niepełnosprawność, też najbliższej osoby, dziecka. Co ciekawe, takie argumenty najczęściej pojawiają się w ustach osób, które w swoim życiu takiej sytuacji nie zaznały. Nie przeszkadza im to używać tego argumentu jako wymówki dla swojej roszczeniowej i narzekającej postawy. Paradoksalnie, osoby faktycznie dotknięte chorobą, rzeczywiście ciężką sytuacją życiową, z reguły rzadko używają takich wymówek, a przecież mogłyby, społeczeństwo zrozumie. Moja koleżanka jest mamą dwójki dzieci, w tym niepełnosprawnej córeczki. Czy kiedykolwiek słyszałam z jej ust narzekania, żal do świata? Nigdy. Właściwie to niewiele znam równie pozytywnych, świetnie radzących sobie w życiu osób. Podziwiam ją, jest dla mnie żywym przykładem, że w życiu wybiera się świadomie swoją drogę.

 

Piszę te słowa w samolocie, kilkanaście tysięcy metrów nad ziemią, a widok na chmury jest dla mnie jednocześnie nagrodą i inspiracją. Mam 32 lata, za trzy dni są moje urodziny, które zamierzam spędzić w słonecznym kraju na wakacjach, kolejnych w tym roku. U swojego boku mam cudownego mężczyznę, który podziela moje wartości, mam fantastyczną rodzinę, która mnie wspiera. Zarabiam na życie robiąc to co lubię i nikomu nie muszę się tłumaczyć z tego ile i kiedy pracuję, czy i ile zarabiam. Stać mnie, finansowo i mentalnie, na spełnianie swoich marzeń. Zazdrościsz? Trudno. Jeśli jednak to, co napisałam jest Ci bliskie lub stanowić będzie choć namiastkę inspiracji, to będzie dla mnie ogromna radość. 

 

Bo ja lubię swoje życie i #NIENARZEKAM.

 

PS Z uwagi na dietę informacyjną, jestem trochę z tyłu, ale mi to nie przeszkadza. Więcej o akcji #nienarzekam znajdziecie tutaj, choć pewnie czytaliście o niej wcześniej niż ja :).

 

Sprawdź Także

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
19 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kameralna

I super! Udanego wypoczynku :)

MARTA

#nienarzekam i się wzruszyłam. A my z Baśką szykujemy się do jogi i energetyzowania na noc przesilenia. Niech moc będzie z nami :)

Jestem na innym etapie życia niż ty, ale również jestem szczęśliwa i się tego nie wstydzę. Często słyszę, że to dlatego, że nie mam jeszcze własnej rodziny, dzieci, nie muszę się martwić o to co włożyć do garnka, albo czy starczy na czynsz. Ale przecież mogłabym znaleźć milion wymówek do bycia nieszczęśliwą. Tylko nie o to w życiu chodzi. Szczęście nie zależy od tego co posiadamy, szczęście to stan ducha. Trzeba docenić to co już mamy i robić wszystko by spełniać swoje marzenia :)

Życzę udanego wypoczynku i jeszcze więcej szczęścia :)

Anna Tabak

Bardzo dobry tekst! Ja akurat jestem na etapie „ogarniania” swojego życia – koniec studiów, urządzanie mieszkania, plany jak ma dalej wyglądać moja praca, plany odnośnie własnej działalności. Sporo mam na głowie i przyznaję się, że zdarza mi się narzekać, szczególnie gdy trafi się gorszy dzień czy jestem po prostu zmęczona. Ale tak ogólnie rzecz biorąc, to ja też jestem szczęśliwa :) fajnie jest mieć plany, mieć do czego dążyć, pomalutku je realizować. Tym bardziej, że mam wspaniałego męża i (odpukać) żadne większe nieszczęścia do tej pory się mnie nie czepiały. W 100% zgodzę się z tym zdaniem: „To, jak wygląda Twoje życie, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie samego”.
P.S. Też uwielbiam latać :)

Karolina

Zgadzam się z Tobą, że każdy jest panem swojego życia, a użalanie się nad sobą nie spowoduje, że przybędzie w portfelu więcej kasy, lepszej pracy, lepszego życia w ogóle. Czasem tak jest, że skoro Tobie się udaje to dlaczego Ci choć trochę nie dokopać używając Twoich sukcesów jako broni? Szkoda życia, aby się tym przejmować :) Wypoczywaj, w końcu zapracowałaś sobie na to aby się trochę poobijać :) Pozdrawiam!

pięknie jest żyć

Zacytuję co mam w opisie mojego profilu: „podróżuję, pracuję, śmieję się, tańczę, śpiewam, jem, zarabiam, wydaję. Cieszę się tym co mam i chcę mieć jeszcze więcej. ” – tak, kocham moje życie!

nailseyes.blogspot.com

Uwielbiam Twojego bloga! Jest dla mnie inspiracją i nadzieją na to, że moje życie zawodowe zmieni się na lepsze. Miesiąc temu podjęłam decyzję o zmianie ścieżki zawodowej, rzuciłam pracę i wreszcie odetchnęłam z ulgą, bo dotarło do mnie, jak bardzo się męczyłam. Teraz szukam nowej, w innym zawodzie i mam nadzieję spełnić swoje marzenie dotyczące stabilnej, ciekawej pracy wśród fajnych ludzi.
Pozdrawiam i miłego wypoczynku!

nieprofesjonalna

No i racja! Nie wiem dlaczego ludzie się oburzają, kiedy im się mówi, że mamy dokładnie to, na co sobie zapracowaliśmy. Oczywiście zdarzają się rzeczy, których nie było w planach, tak jak piszesz choroba bliskich czy co gorsza dzieci, ale myślę, że zdecydowana większość osób dotknięta takim doświadczeniem jeszcze lepiej umie docenić życie, każdy dobry dzień, każdy uśmiech. Nie mamy powodów, żeby narzekać. Jeśli kreujemy nasze życie, a nie stoimy i patrzymy jak nam przepływa przez dłonie, nawet w gorsze dni umiemy po prostu zamilknąć, znieść to, a nie narzekać i zazdrościć;) szkoda kolejnych sekund na złe emocje…

Królowa Karo

Nie mogę tak powiedzieć z całą odpowiedzialnością JESZCZE… ale jestem już na drodze do celu.

Beata

Udanego wypoczynku. Przemyslalam sobie to, co napisalas i … nie zazdroszcze. Nie mam wiekszosci rzeczy, ktore Ty masz: nie mam wlasnej firmy, nawet nie mam satysfakcjonujacej mnie pracy, nie mam swobody finansowej (mieszkam na emigracji, a to dobra szkola zycia, bo mocno daje po 4 literach), mam za to małą gromadkę dziecie i lubie moje zycie i nie zamienie go z nikim innym. Pozdrawiam Beata

Beata

Jeszcze wszystkiego naj naj naj z okazji urodzin. Czyli jestes rakiem, witamy w klubie. Pozdrawiam serdecznie Beata

Anna Byczek

I dobrze! Tak właśnie ma być! Ja także #nienarzekam i nienawidzę, gdy ktoś w moim otoczeniu wyklina na bzdurne błahostki, na które przecież można machnąć ręką – po co psuć sobie dzień przez jakieś głupoty. Ja sama mimo młodego wieku mam kilka powodów (poważnych, uwierz na słowo), dla których mogłabym siąść i się rozpłakać… i już nie wstać… Zamiast tego wolę układać sobie życie tak jak mi się podoba, iść do przodu… staram się pokazać, że MOŻNA! Mimo wszystko. Kiedyś pewnie napiszę o tym książkę, a na tę chwilę pozdrawiam Cię serdecznie i z przyjemnością stwierdzam, że zostanę na Twoim blogu dłużej :)

Weronika

Zgadzam się z Tobą w 100%. Wielu ludzi ma tendencję do używania zwrotu „Tobie to tak dobrze”, tak jakby komuś się po prostu poszczęściło. W absolutnej większości przypadków dobrobyt nie spada z nieba. Na pieniądze, sukces, pozycję, przygody, a nawet osiągnięcie spokoju i stabilizacji życiowej – trzeba sobie zapracować. Kiedy spełniałam swoje marzenie podróży po Europie, wielu ludzi mówiło, że też by tak chciało. Po pierwsze – chcesz, to rób! Czerp inspirację, przyjmij dobre rady i zrób to sam :) Po drugie, mało kto wiedział, że to marzenie – podobnie jak wiele innych – było okupione najpierw ciężką pracą w celu zgromadzenia odpowiednich funduszy, a następnie wysilkiem i poświęconym na planowanie czasem, stresem, nerwami, strachem i samotnością, gdy w zupełnie obcym kraju musiałam sama radzić sobie z problemem, itd. Łatwo jest zobaczyć ładne zdjęcie na FB i pomyśleć „też bym tak chciał”, dużo trudniej – zakasać rękawy i ulepszać swoje życie :)