Chciałam, żeby takie teksty pojawiały się regularnie, ale luty mi nie wyszedł. Generalnie luty trochę nie wyszedł w tym roku światu. Nic to. Mocno wierzę, że nie ma znaczenia, ile razy zejdziemy z drogi, ale to, ile razy na nią wrócimy. To stwierdzenie może być zaskakująco trafne w wielu sferach życia, jak o tym pomyśleć.
Wiosna! Moja przyjaciółka śmiała się ostatnio, że zaczyna się czas: O, jaki piękny kwiatek! O, jakie piękne niebo! O, jak cudownie świeci słońce!. I tak do końca czerwca co najmniej. :) Zachwyt pięknem świata to coś tak fantastycznego i banalnego jednocześnie, że aż z trudem te słowa wychodzą mi spod palców uderzających w klawiaturę komputera. ;) No, ale co ja mogę poradzić, że nie potrafię powstrzymać się od zachwytu wiosną.
Zaczynam już też powoli myśleć o rozpoczęciu sezonu przystaniowo-działkowego. Nie byłam w przystani od listopada, mam nadzieję, że nadal stoi… Czas powoli wysiać trochę warzyw na parapet, przygotować sadzonki, zaplanować prace remontowe. Marzyła mi się wymiana okien i odświeżenie ścian, ale przy obecnych cenach i terminach oczekiwania na okna na wymiar chyba sobie podaruję.
Zerknęłam sobie do tekstu ze stycznia, by zobaczyć, o czym tam pisałam, i roześmiałam się. Tamten wpis zaczęłam od słowa na ten rok, którym jest „praca”, i tak sobie myślę, że trafniej się nie dało. :) Luty i marzec spędziłam w dużej mierze w pracy. Z przyjemnością! Miałam wielkie plany, sporo chciałam zrobić, dać z siebie i choć tak się stało, to w zupełnie inny sposób, niż myślałam.
Zgłosiłam się jako wolontariuszka do wsparcia w warszawskich punktach pomocy uchodźcom. Pierwotnie jako człowiek od wszystkiego, ale okazało się, że z moimi umiejętnościami najlepiej sprawdzę się w zakresie wsparcia psychologicznego. Staram się jeździć na dyżury regularnie.
Nie mam wpływu na świat, ale mam wpływ na malutki wycinek swojego świata. I tutaj jestem i działam tak, jak w danym momencie mogę. To daje mi dużą ulgę, ale też niesamowite, poruszające poczucie wspólnoty i dumy z bycia Polką w tym momencie dziejów naszego świata. Patetyczne, może. Szczerze mówiąc, nigdy nie przypuszczałam, że uderzę w takie tony, ale cóż, tak jest. :)
Wiosenny spokój. Medytuj ze mną
W poniedziałek, 4 kwietnia, ruszają dwie grupy medytacyjne (dla początkujących i dla praktykujących) prowadzone przeze mnie. W grupach mile widziany jest każdy, kto chciałby zacząć medytację mindfulness lub ją ugruntować, wzmocnić się psychicznie i emocjonalnie, poszukać drogi do siebie i spokoju wewnętrznego. Regularna praktyka jest dla mnie podstawą mojego selfcare, bazą dbania o siebie. Wiem, ile daje mi to elastyczności, spokoju i pewności siebie. I chętnie się tym podzielę. :)
Do dowolnej grupy możesz dołączyć za darmo, jeśli jesteś się wolontariuszem lub w inny regularny sposób wspierasz działania humanitarne na rzecz uchodźców. Wystarczy napisać do mnie mail. :)
Dołącz do Grupy Medytacyjnej online dla początkujących (klik)
Jeśli nigdy nie medytowałaś lub medytowałaś tylko okazjonalnie.
Dołącz do Grupy Medytacyjnej online dla praktykujących (klik)
Jeśli 30 minut medytacji Cię nie przeraża. ;)
Wszystkie szczegółowe informacje znajdziesz po kliknięciu powyższych linków. Jeśli coś jest dla Ciebie niejasne, śmiało napisz do mnie na blog@simplicite.pl lub po prostu zostaw pytanie w komentarzu. Dziękuję! :)
PS Te karty stworzyła moja koleżanka z liceum. :) Kupiłam je w ciemno. Są przepiękne, tworzone z miłością i wspierają mnie czasami w pracy w kursach MBSR.
Chwila oddechu.
W marcu skończyłam też pracę w dwóch edycjach kursu MBSR, które zaczęłam jeszcze pod koniec stycznia/ na początku lutego. Prowadzenie grup medytacyjnych, nagrywanie praktyk, ale przede wszystkim pełne zanurzenie się w kursie redukcji stresu, którym jest MBSR, jest NIEZWYKŁE! Zdecydowanie jest to praca, która ma dla mnie najwięcej sensu. Kursanci (w przypadku ostatnich grup kursantki) przechodzą tak niesamowite zmiany na swoich drogach, że aż trudno uwierzyć. Czytam ankiety pokursowe z wiecznie wilgotnymi oczami. Jeśli wahasz się, czy spróbować mindfulness, może to Cię przekona:
Opinie o prowadzonym przeze mnie kursie MBSR:
Nigdy w tak krótkim czasie nie dowiedziałam się o sobie samej tak wiele. Ten kurs jest jak pierwsza pomoc dla naszego umysłu. Powinien być obowiązkowym elementem edukacji. Jest doskonałą formą drogi do poznania siebie i rozwiązywania wielu problemów. To koło ratunkowe rzucone na fale naszego niekiedy pogmatwanego życia.
NIE JEST ŁATWO, ALE WARTO. Polecam każdemu, kto chce świadomie spotkać się ze sobą i jest zdecydowany poświęcić czas na to „spotkanie” z najważniejszą osobą w swoim życiu.
Polecam ten kurs dla osób, które chcą przystanąć i spotkać się z samym sobą. Po prostu zadbać o siebie. Kasia prowadzi kurs w sposób niezwykły, jej spokój zachęca do otwierania się na nowe doświadczenia.
Polecam ten kurs DLA OSÓB, KTÓRE CHCĄ POZNAĆ SIEBIE I ZBLIŻYĆ SIĘ DO SIEBIE, BY NIE BYĆ TAK BARDZO KRYTYCZNĄ I OCENIAJĄCĄ SIEBIE. Kurs dla tych, którzy nie chcą, aby kierowały nimi IMPULSY, lecz świadome decyzje.
Kurs jest niezwykłym doświadczeniem. Kasia ma wspaniały głos, łagodność i wprowadza w atmosferę akceptacji. Polecam każdemu.
Jeśli masz ochotę przekonać się, jak działa kurs redukcji stresu, pięknie zapraszam Cię do kolejnej grupy. Startujemy 6 kwietnia, czyli w najbliższą środę. Jeszcze możesz dołączyć. Wystarczy wypełnić ten formularz (klik).
- Niezapominajki. Upominek od Kursantki.🖤2. Piję za dużo kawy. 3. Wg Chewiego piszę też za dużo. Zwłaszcza rano, gdy ręce powinny miziać. 4. Opakowanie kart, o których pisałam wcześniej.
Poniżej aktualności na mojej szafce nocnej. Książkę Podróż bohaterki polecam mocno wszystkim, którym podobała się Czuła przewodniczka i Biegnąca z wilkami.
Na marzec miałam zaplanowaną sprzedaż kursu Szafa Minimalistki, której nie chciałam przekładać, choć przyznaję, że sprzedawanie teraz czegokolwiek – nawet gdy naprawdę mocno wierzy się w swój produkt i jego wartość – jest naprawdę trudne.
Na dole ulubione zestawienia z marca. Wszystkie znajdziesz tutaj, a te kolorowe tutaj.
Jeszcze pod koniec lutego postanowiłam spróbować masażu twarzy w wersji facemodeling. Nie bolało aż tak bardzo, jak mówią. :) Efekty nie były może spektakularne, ale były. Dostałam solidną instrukcję, jak mogę się masować sama w domu. Robię to już od dłuższego czasu (jeszcze przed masażem) i uważam za jeden z lepszych sposobów dbania o skórę (i mięśnie) twarzy.
1. Zaczęłam samoistnie budzić się o wschodzie słońca. Czy ja się starzeję? ;) 2. Tłusty czwartek i 3. zwykła sobota. :) 4. Gdy patrzę pod nogi.
1. Książki, które na wyprzedaży znalazły nowych właścicieli, a Stowarzyszenie Bezdomniakowe nowe środki pieniężne na koncie. :) 3. Damska wersja Chewiego w rasowej wersji labradoodle. 4. Codzienność, czyli Chewie i jego dobytek.
Z Nelanią. Prawdziwy pies blogerki. ;)
To już ponad miesiąc, odkąd wycofałam się zupełnie z mediów społecznościowych. Wylogowałam się 20 lutego i mam poczucie, że to jedna z najlepszych rzeczy, jakie w tym czasie mogłam dla siebie zrobić. Jeszcze przez tydzień moje palce automatycznie szukały aplikacji na telefonie. Zastanawiałam się, czy tak już będzie zawsze, ale minęło. ;) Wraca bardzo rzadko, z reguły wtedy, gdy mam ochotę poprokrastynować, bo coś mnie niepokoi. Od tego czasu na Facebook zalogowałam się dwa razy. Pierwszy raz, ponieważ musiałam ściągnąć jakąś zaległą fakturę i napisać informację w grupie kursowej, a drugi, ponieważ najwyraźniej ktoś próbował się wbić na moje konto nieproszony. :) Jak mi się żyje bez sociali? Niezwykłe miło. :) Mam mnóstwo obserwacji i chyba nagram o tym odcinek podcastu. Nagrywać?
Jak Tobie minął marzec?
Oczywiście, że nagrywaj! Chętnie posłucham.
Świetne podsumowanie, bardzo lubię je u Ciebie czytać. I zachwycają mnie te proste, codzienne fotografie. Czym je robisz? Aż sama mam ochotę sięgnąć po aparat i szukać piękna w prostej codzienności.
A jak mi minął marzec? Dużo książek, odpoczynku, dbania o swój dobrostan, (szczególnie ten psychiczny).
Ps. Dołączyłam wreszcie do grupy medytacyjnej i nie mogę się już doczekać!
Dzięki! :) Wszystkie zdjęcia robię zwykłym telefonem, poza tymi „ciuchowymi”, które robię aparatem, ze statywu.
I do zobaczenia w grupie medytacyjnej! :)
Podróż bohaterki to zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla każdej kobiety. Niezwykle otwiera oczy i serce. I choć myślę, że jest komplementarna z Biegnącą z wilkami, to jednak łatwiej się ją czyta. Przynajmniej ja tak miałam.
A jak obie książki połączyły się we mnie – no magia się zadziała. Wspaniałe, transformujące. Na wiosnę – idealne :)
O tak, zdecydowanie łatwiej czyta się Podróż bohaterki. Zgadzam się całkowicie!
A która czytać najpierw? Czy to bez znaczenia?
Bez znaczenia. :)
Chętnie posłucham podcastu
Bardzo przyjemnie czyta się podsumowanie marca :) czuć już wiosne i na blogu i za oknem :) milego weekendu
Dzień dobry, mam pytanie o kurs MBSR online – jak w praktyce wyglądają te spotkania? Zastanawiam się, czy mam w domu warunki do owocnego uczestnictwa w takim kursie (mąż, dzieci, koty itp.), co musiałbym sama sobie zapewnić? :)
Dzień dobry Agnieszko, jedyne, czego potrzebujesz to miejsca, gdzie nikt nie będzie Ci przeszkadzał na czas zajęć. Może zamykany, choćby najmniejszy pokój? Może prośba do męża, aby w tym czasie zajął się dziećmi? Wiem, że niektórzy z uczestników jadą na czas zajęć do przyjaciół z wolnym pokojem lub do biura, jeśli mają taką możliwość. Niewątpliwie, wymaga to wysiłku i pewnej organizacji, ale warto. :)
Nagrywać:-))) Do zobaczenie w poniedziałek grupa o 20.30.
Cudnie!
Spodziewałam się, że dziedzina, która jest Twoja i pomocna w wolontariacie to prawo.
Nie sądzę, aby prawo patentowe było przydatne w takiej sytuacji.
Piękny wpis. Gdzie można kupić te karty?
Aneto, są podlinkowane. :)
Mnie marzec minął niepostrzeżenie. Praca dla uchodźców spowodowała, że cały marzec zlał się w jeden długi dzień. Teraz postanowiłam trochę zadbać o siebie, bo ten czas dął mi się mocno we znaki.
Obserwowałam Ciebie na instagramie, przeczytałam książkę, a teraz przyszłam tutaj i chyba zostaję:) Jakiś rok temu też porzuciłam insta na około miesiąc, było fajnie, ale wróciłam, ponieważ robiłam remont i potrzebowałam inspiracji. Teraz znowu czuję, że jest tego zdecydowanie za dużo. Ustawienie limitu na telefonie, po 30 min na insta i 30 min na FB nic nie daje, nie wiem nawet kiedy klikam „pomiń dzisiaj”… z jednej strony są tam dobre rzeczy, informacje i td, ale jednocześnie widzę, że jest cieniutka granica między inspiracją i frustracją. Na przykład, oglądam filmiki z Włoch, gdzie chciałabym pojechać, ale z różnych względów nie mogę, nie stać mnie ani finansowo ani moralnie w tej chwili. Na fb jak tylko na stronie miasta Poznania pojawia się info o pomocy uchodźcom, natychmiast w kometarzach wylewa się jad i gówno, które niestety czytam i kładę się spać z kulką złych emocji w brzuchu… Ale nie mogę całkowicie wylogować się z tego wszystkiego, ponieważ FOMO to jest dokładnie o mnie.. Boję się, że zamknę się w swoim bezpiecznym świecie i stracę łączność ze światem dużym. Boję się że nie będę rozumiała młodzież ( mam 30 lat😆 i już chyba mam prawo nazywać tak młodszych ode mnie😁).. Jak z tym sobie poradzić?..