Zapraszam na trzecią i ostatnią odsłonę zimowej Szafy Minimalistki (nareszcie wiosna!) Dodatkowo moje rozmyślania: Czy detoks zakupowy ma sens? i Czy ubrania są w ogóle ważne? Plus podsumowanie sezonu jesień/zima 2016/17.
Dziś nietypowo jak na zestawienie Szafy Minimalistki, bo więcej będzie do poczytania, niż do oglądania. Zebrało mi się trochę luźnych przemyśleń związanych z ubieraniem się, a nie chciałabym z nich robić osobnego wpisu (przynajmniej na razie). Zatem w tekście znajdziecie:
- Garść przemyśleń, czy detoks zakupowy ma sens?
- Czy ubrania są dla mnie ważne?
- Porcję zdjęć i moich zestawień Szafy Minimalistki.
- Podsumowanie sezonu jesień/zima pod hasłem be brave.
Czy detoks zakupowy ma sens?
Śledząc teksty w ramach cyklu Szafa Minimalistki możecie z łatwością zauważyć, kiedy robię zakupy ubraniowe. A robię je relatywnie rzadko. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że im rzadziej, tym lepsze i bardziej trafione rzeczy trafiają finalnie do mojej szafy.
Ostatnio, jedna z Czytelniczek zapytała mnie, czy nie mogłabym ogłosić takiego czasowego detoksu zakupowego, w trakcie którego można byłoby zadeklarować publicznie (razem ze mną) nie chodzenie na zakupy. Zastanawiałam się nad tym i doszłam do wniosku, że nigdy nie robiłam sobie takiego zaplanowanego z góry detoksu, np. „teraz postanawiam, że przez 6 miesięcy nie idę na zakupy”. Dlaczego? Zwyczajnie nie miałam takiej potrzeby. I nadal nie mam! Kupuję wtedy, kiedy mam rzeczywistą potrzebę uzupełnienia szafy o brakujące rzeczy. Nie chodzę na zakupy „popatrzeć, co tam w sklepach”, nie robię też tego online. Zdarza mi się nie kupować przez kilka miesięcy zupełnie nic, a potem kupić 2 rzeczy od razu. A czasami nie. Im rzadziej kupuję, tym rzadziej mam ochotę na zakupy. Im większą zyskuję świadomość na temat tego, jak chcę wyglądać, tym rzadziej udaje mi się znaleźć w sklepach odpowiadające mi rzeczy. A na zakupowe kompromisy nie chcę już chodzić od dawna.
Jednocześnie, czasowe wstrzymanie się od zakupów jest genialnym rozwiązaniem dla kogoś, komu trudno się powstrzymać od sięgania po nowości, czy od tzw. „window shoppingu”. Wtedy zdecydowana deklaracja, np. złożona publicznie będzie świetnym zewnętrznym motywatorem! Wiem, że część osób biorących udział w Wyzwaniu Minimalistki postanowiło wstrzymać się od zakupów ubraniowych, kosmetycznych czy też wnętrzarskich na czas wyzwania. Trzymam za nie MOCNO kciuki!
Czy ubrania są ważne?
Zanim przejdę do szczegółowego podsumowania sezonu, podrzucam Wam ostatnią porcję zdjęć moich zestawień z zimowej Szafy Minimalistki. Nie ma ich za dużo, ponieważ zwyczajnie nie chce mi się kombinować z ubraniami! Mam swoje sprawdzone zestawy (które widzieliście już tutaj i tutaj), w których czuję się dobrze i pewnie, i nie potrzebuję na siłę szukać innych. To sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, jaką tak naprawdę rolę grają ubrania w moim życiu.
Ponieważ na blogu relatywnie często piszę o około-ubraniowych tematach, może się wydawać, że zwracam dużą uwagę na kwestie mody, stylu w codziennym życiu. Tymczasem, nic bardziej błędnego! Ubrania pełnią dla mnie dokładnie tę samą rolę, co minimalizm jako taki. Utylitarną, są narzędziem. Oczywiście, przede wszystkim mają mnie chronić przed zimnem, ale dodają mi też pewności siebie, pomagają w pracy, tworząc zewnętrzny wizerunek. Dlatego dbam o to, jak wyglądam, ale nie przypisuję ubraniom większego znaczenia, niż faktycznie mają.
Lubię czasami poeksperymentować z wyglądem (choć coś, co dla mnie jest eksperymentem, dla drugiej osoby może być niezauważalne), ale nie mam najmniejszej ochoty poświęcać na ciuchy zbyt wiele czasu. Capsule wardrobe to dla mnie przede wszystkim dobrze funkcjonujące narzędzie, które pozwala mi się ubierać na co dzień bez większego wysiłku z minimalnym nakładem czasowym.
Szafa Minimalistki – zestawienia z mojej przedwiosennej capsule wardrobe
Tytułem przypomnienia: capsule wardrobe to nic innego, jak szafa w pigułce. Kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt ubrań wybranych do noszenia w ciągu tygodnia, miesiąca czy całego sezonu. Moja szafa na zimowy sezon to dokładnie 23 elementy – ubrania i buty, ale bez ubrań wierzchnich i dodatków.
Pełna lista ubrań wybranych do zimowej capsule wardrobe tutaj → klik
Dla kogoś, kto być może jest tu pierwszy raz przypominam również zasady Szafy Minimalistki w wersji capsule wardrobe oraz generalnie o co chodzi w projekcie Szafa Minimalistki.
Najprościej na co dzień. Wymieniłam się z mamą – oddałam kamizelkę futrzaną, a dostałam ręcznie robiony szal.
jeansy – COS
koszulka – Zara Kids
sztyblety – 7mil
szal – DIY
zegarek – Daniel Wellington
Codzienne, ale w wersji „może być nawet, jeśli trafi mi się spotkanie”. ;)
jeansy – COS
botki – Sam Edelman
marynarka – More by less
koszulka – Massimo Dutti
spodnie – Mango
marynarka – mój projekt, szyta na miarę
biżuteria (większość) – Kavo Design
koszulka – Lidl Esmara
zegarek – Daniel Wellington
kozaki – Ryłko
Gdy jest bardzo zimno, mam w biurze/samochodzie buty na zmianę (jeśli potrzebne).
spodnie – Mango
koszulka – Zara Kids
zegarek – Daniel Wellington
buty – Zurbano
torba – Calvin Klein
jeansy – COS
bluzka – Esprit Collection
marynarka – mój projekt, szyta na miarę
botki – Sam Edelman
Ulubiony zestaw, gdy prowadzę szkolenie.
jeansy – Mango
kamizelka – mój projekt, szyta na miarę
bluzka – Esprit Collection
buty – Zurbano
zegarek – Daniel Wellington
W tym zestawie byłam prelegentem na konferencji w Hotelu Lublinianka w Lublinie.
koszula – James Button
spodnie – Mango
buty – Zurbano
kokarda – ze starej bluzki
zegarek – Daniel Wellington
Mój telewizyjny mundurek (tu z nagrania w Pytanie na Śniadanie). W sam raz jako zapowiedź wiosennych zestawów!
bluzka – COS
jeansy – Mango
buty – H&M Premium
Podsumowanie sezonu
Mam wrażenie, że podsumowanie sezonu piszę bardziej dla siebie, niż dla Was. ;) Układając tę capsule wardrobe napisałam: „Postanowiłam dać sobie czas i przestrzeń na eksperymenty z ubraniami. Na wprowadzenie elementów, o których bym pewnie kiedyś nie pomyślała (czerwone buty i złota biżuteria!). Na więcej elegancji na co dzień. Być może dla Was nie są to aż tak poważne zmiany, ale dla mnie to, może nie rewolucja, ale poważna ewolucja. Co z tego wyniknie? Nie wiem, ale mam zamiar się dobrze bawić, wiązać kokardy pod szyją i częściej wskakiwać w szpilki.”
Tak właśnie było i czułam się z tym SUPER! Wiem, że zmiana nie była szczególnie spektakularna i zastanawiałam się, czy poza mną ktoś ją w ogóle zobaczy… Tym bardziej ogromnie cieszyły mnie Wasze komentarze, takie jak:
- „W ogóle tym co w tych zestawieniach zwraca dużą uwagę jest „pełnia” wizerunku, którą ostatnio u Ciebie widzę. Kiedyś to były tylko ubrania, takie trochę „łyse”, a teraz widać w tym stylizacje” – napisała Magda.
- „Czytam Twój blog praktycznie od początku jego istnienia, wg mnie obecnie prezentujesz się najlepiej porównując te poprzednie lata. wyglądasz tak młodo ,,świeżo” bardzo elegancko ale bez zadęcia, z klasą. bardzo mi się podoba” – napisała Katka.
Fantastycznie było to czytać. Dziękuję. ? Zwłaszcza, że nowe rzeczy, które trafiły do mojej szafy nie wszystkim się spodobały. Zarówno kamizelka uszyta wg mojego wzoru, jak i bordowe kozaki to dość odważne (jak na moje dotychczasowe standardy) wybory ubraniowe. Jednak, czuję się coraz pewniej i coraz większą mam ochotę na drobne eksperymenty z wyglądem. Znacie mnie jednak, żadnych szaleństw nie będzie, to nie leży w mojej naturze.
Jeśli chodzi o poszczególne ubrania, które wybrałam na mijający sezon, to muszę je wszystkie pochwalić. ;) Trzymają się naprawdę nieźle i pewnie jeszcze trochę mi posłużą. No, może z wyjątkiem spodni: białych jeansów i granatowych materiałowych – chciałabym je jeszcze ponosić wiosną oraz latem, ale dłużej pewnie nie dadzą rady. Podobnie mam z białą koszulka Zara Kids – szwy i dekolt trzymają się idealnie, ale tkanina jest już wyraźnie zmęczona i coraz częściej wybieram tę koszulkę pod spód. Z kolei kamizelka DIY (ta futrzana) powędrowała do szafy mojej Mamy. :)
Z wszystkich ubrań tylko jednego nie założyłam ani razu – czarnych szpilek Zara. Wybrałam do zestawienia 2 pary szpilek, bo myślałam, że będę mieć więcej wyjściowych okazji, ale nie było ich finalnie aż tak dużo. Nie zamierzam się ich jednak pozbywać. Czarne szpilki z pewnością założę jeszcze nie jeden raz.
Podsumowując już tak naprawdę finalnie, jestem bardzo zadowolona z mojej zimowej szafy kapsułowej. Coraz bardziej jest moja i coraz lepiej i PEWNIEJ się w niej czuję. Moja wiosenna capsule wardrobe też się już tworzy. Z pewnością znajdziecie w niej mnóstwo tych samych rzeczy w nowych odsłonach. Brakuje mi tylko…sukienki lub spódnicy. Tak, musiałam odczekać 2 sezony, żeby poczuć ochotę na sukienkę. :)
Jeśli ktoś z Was przymierza się do swojej wersji capsule wardrobe, albo ma doświadczenia z zimowej, dajcie koniecznie znać! Z przyjemnością pokażę na blogu Wasze zdjęcia i historie!
Przepraszam za tak chaotyczny wpis, ale czułam potrzebę podzielenia się z Wami garścią moich przemyśleń „okołociuchowych”. Co myślicie o zakupowym detoksie, stosujecie? I czy dla Was ubrania również pełnią raczej utylitarną rolę? Czy może zupełnie odwrotnie?
Najbardziej podoba mi się ta bluzka z kokardą pod szyją i w ogóle dobrze Ci w jasnych kolorach. Strasznie zazdroszczę Ci konsekwencji w stylu. Ja to średnio co 2 miesiące mam ochotę diametralnie zmienić swoją szafę. Przez chwilę wydaje mi się, że klasyka to jest to, za chwilę myślę: niee to nuda, potrzebuje wzorów! Za jakiś czas znowu: a może by tak bardziej męski styl itd. Nie kupuje nie wiadomo jak dużo ubrań, ale jak już mam coś kupić to miotam się strasznie, bo moje wyobrażenie jak chce wyglądać nijak się ma do tego co rzeczywiście noszę.
Ja mam dokładnie tak samo. Szybko nudzą mi się ubrania, ciągle wydaje mi się ze to jeszcze nie to i dokupujac nowe ubrania mam coraz większy misz- masz w szafie
Dziewczyny, bo to jest coś za coś, po prostu. Spójny styl i wizerunek w zamian za rezygnację z zachciankowych zakupów.
A ja muszę zapytać: Jak to możliwe, że z każdym wpisem wyglądasz coraz lepiej/młodziej/piękniej/bardziej spójnie/radośniej/z klasą? :) Do tego figura marzenie! Czy zmiana diety o której wspominałaś na LIVE na to wpłynęła? czy to inny sekret? ;) <3 Za 10 lat, bo tyle nas dzieli, chciałabym mieć taki spójny i profesjonalny wizerunek jak Ty :)
Powiedz proszę ile masz cm wzrostu – zastanawiam się nad tymi spodniami z Mango ale wydaje mi się, że mogą być dla mnie trochę zbyt krótkie…
Izabello, dziękuję pięknie za tyle komplementów, rumienie się :)) Myślę, że to dieta, fryzjer, perspektywa wyjazdu i słońce! :)
Mam 167 cm.
Dla mnie najlepszym detoksem zakupowym były dwie ciąże w ciągu 3 lat, z urlopem macierzyńskim pomiędzy. Kupiłam w tym okresie tylko kilka ubrań ciążowych, i teraz odbudowuję moją szafę na nowo. Obecnie jest w niej 31 sztuk ubrań (na cały rok, specjalnie ostatnio policzyłam) plus buty, odzież wierzchnia i bielizna, a ja kompletnie nie mam potrzeby kupowania na zasadzie, bo tak mało mam ubrań. Pojechałam ostatnio na zakupy do dużej galerii handlowej, z góry wiedziałam co będę chciała kupić, nie wszystko się udało, ale rzeczy które kupiłam (czarne baleriny, czarna koronkowa bluzka pod żakiet, jeansy i czarne cygaretki) to w 100% trafione zakupy. W planie mam jeszcze kilka letnich ubrań i sandałki i szafa będzie gotowa. Ale tak jak piszesz nie mam potrzeby pójścia do sklepów, by sprawdzić co tam nowego. Idę po konkretne rzeczy i jeśli dobrze na mnie leżą to kupuję, jeśli nie, wychodzę bez żalu:)
U mnie podobnie:). Impulsem do zmian była ciąża, którą przechodziłam w garstce ubrań. Poza jeansami i 3 topami dla brzuchatych (które dalej noszę! ) nic nie kupiłam i zauważyłam, że specjalnie mi to nie przeszkadza . To był taki zakupowy detoks bez efektu jojo. Po ciąży odczułam braki w garderobie, ale one chyba bardziej były spowodowane kiepską samooceną. W przyszłym tygodniu córka kończy rok, a ja od jej urodzenia kupilam 2 pary jeansów (stare się rozpadły), białą koszulę, chinosy, 2 bluzki i sweter. Wszystko z góry zaplanowane. Uszyłam też sobie sukienkę i sweter, ale to chyba bardziej dla przyjemności szycia, choć są w ciągłym użytku. Minimalistką nigdy nie będę, ale podoba mi się kierunek, w którym zmierzam. Ochota na spacery po galerii nie istnieje, ale sklepy internetowe dalej szczują promocjami i czasami opamiętuję się dopiero w koszyku:)
Mnie ciąża nauczyła, że można ubrać się w te same rzeczy na kilka sposobów. To najbardziej mi się podobało, że za pomocą 8 (dosłownie ośmiu) sztuk ubrań mogłam stworzyć niezliczone ilości zestawów i teraz się tego trzymam :)
Dokładnie. Trzeba tylko uważać żeby z lenistwa i zmęczenia nie sięgnąć ciągle po ten sam zestaw, ale to samo tyczy się sytuacji gdy mamy milion ubrań :)
Jak mamy milion ubrań to tym bardziej sięgamy po te sprawdzone zestawy, bo nie chce nam się kombinować:)
W zasadzie, czy to coś złego sięgać po ten sam zestaw? :)
Kasiu bardzo trafione zestawy. Mi najbardziej podoba się ten z białymi spodniami i bluzką z kokardą. Niby prosty a kokarda dodaje smaczku. Buty czerwone również są charakterne. Dobrze Ci w jasnych kolorach. Dochodzę do wniosku, że takie właśnie barwy delikatnym blondynkom służą najlepiej. Zbyt ostre np. ostra czerwień czy kobalt chyba za bardzo przytłaczają jasną skórę.
Dziękuję. :) Zdecydowanie czasy ostro czerwonych czy kobaltowych rzeczy mam już za sobą. :)
Pani Kasiu mam pytanie…czy ta bluzka COS, którą miała Pani w TV i wcześniej już też nie raz ją widziałam jest gdzieś obecnie do kupienia? Czy to już rzecz nie do zdobycia raczej…….? Wpis wspaniały. Pozdrawiam.
Bluzki w tym kroju chyba są w COS, ale nie wiem, czy kolor się pojawił. Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Poszukam, bo bardzo mi się podoba. :) pozdrawiam :)
Kasiu, czy robilas sobie analize kolorystyczna? Bo na zdjeciach pieknie widac, jak ozywia sie Twoja twarz przy bialym i niebieskim kolorze blisko twarzy (na pierwszym zdjeciu z szalem to sie bardzo rzuca w oczy), awygladasz „swietliscie”, natomiast chyba nie sluza ci czarny i szary. MOze do tych marynarek dodac apaszke w innych kolorach?
Kiedyś robiłam, ale u beznadziejnej kolorystki. Odkryłam swoje kolory (chyba) dopiero kierując się wskazówkami Marii z ubierajsieklasycznie. Czarnych ubrań nie mam już w szafie, tylko granatowe, które na zdjęciach wyglądają jak czarne czasami. W szarości dobrze się czuję i wyglądam lepiej, niż na zdjęciach. :)
Aj tam granat, aj tam niebieski. W pudrowym różu najpiękniej ;)
wlasnie mialam Cie pytac jak to jest ze nosisz tyle czasu biale rurki i sa one w dobrym stanie :D bo co jak co ale biale spodnie bardzo sie niszcza, trzeba uwazac, a szkoda bo sa efektowne
Szczerze mówiąc, białe jeansy są w lepszym stanie, niż te granatowe materiałowe spodnie, a noszę jej dłużej (już ponad 2 lata!). Jakoś paradoksalnie białe spodnie niszczą mi się wolniej i nawet nie mam problemu z brudzeniem. :)
Bardzo podoba mi się Twoja garderoba. Być może dlatego, iż jest wyjątkowo w moim guście i mam w swojej szafie parę podobnych modeli ubrań :) Bardzo bym chciała ograniczyć ilość swoich rzeczy do ok 30 sztuk ubrań na sezon jednakże obawiam się,iż nie uda mi się zejść do tak małej liczby. Wszystko zweryfikuje powrót do pracy pod koniec wakacji. Jak na razie udało mi się ogarnąć moje ubrania codzienne, domowe, spacerowe czyli wszystkie te, których nie noszę do pracy lub na specjalne okazje. Jeszcze posiadam parę sztuk ubrań, które nie pasują ale z racji swojej wygody sprawdzają się idealnie na zabawy z dziećmi a ja nie płaczę, kiedy zostają pochlapane farbą czy pomazane długopisem. Niestety moja praca wymaga stroju typowo biznesowego i nijak ma się on do choćby stroju na spacer z 2 małych dzieci. I tak już wiem,że moja garderoba musi się składać tak jakby z 2 części: 1 związanej z życiem zawodowym (no chyba,że zmienię pracę ;)) i 2 związana z życiem poza nim. A co do zakupów to w ciągu ostatniego roku zrobiłam ich zdecydowanie mniej niż w latach wcześniejszych. Ostatnie zakupy w 2016 roku miały miejsce w lipcu (poza przymusowym zakupem kurtki zimowej w listopadzie). Aczkolwiek przyznam się, iż w minioną sobotę byłam na pierwszych zakupach w tym roku i wreszcie udało mi się kupić spodnie, które miałam w planach chyba już ze dwa lata, oraz 3 koszulki zupełnie zwyczajne, proste pasujące do wszystkiego, na których brak ostatnio cierpiałam. No i niestety….znów poległam na butach, które są moją piętą achillesową w całym procesie oczyszczania szafy, aczkolwiek już zaczynam to akceptować i chyba pozostanie to jedyny element mojej garderoby, który finalnie nigdy nie zostanie ograniczony. Poza tym jestem osobą, która uwielbia proste ubrania i to buty nadają styl większości moich stylizacji. Tak już mam :)
Z niecierpliwością czekam na twoją capsule wardrobe na wiosnę i lato :)
Ostatnio przeżyłam niezły szok – obejrzałam za namową koleżanki kilka filmików na YT trzech znanych blogerek (videoblogerek?). Film polega głównie na tym, że pani pokazuje, jakie ciuchy ostatnio kupiła. I fajnie, tylko że takie filmiki wstawiane są co kilka dni, czyli, jak mniemam, pani przez jeden tylko miesiąc zamawia co najmniej kilkanaście nowych sztuk. Jak widze w takim filmie, że kupiła właśnie kilka nowych koszul w popularnej sieciówce ( zwanej przez mnie „Śmieciówką”), bo „koszul nigdy za wiele” to mi ręce opadają. A filmik ma kilkadziesiąt tys. odsłon. Naprawdę aż tak wiele z nas jara się tymi dziesiątkami nowych zdobyczy? I żeby to jeszcze nowe nabytki przyjaciółki, ale pani z sieci? Filmy, gdzie blogerka otwiera swoje pudło z zakupami biją rekordy popularności. O co kaman??? Naprawdę ludzie to lubią?
Myślę, że robisz dobrą robotę, chociaż jakoś w swej naiwności myślałam, że ludzi zafascynowanych zakupami jest już coraz mniej. Ale ziarnko do ziarnka i myślę, że ten trend ograniczania się w gromadzeniu dóbr konsumpcyjnych będzie zbierał coraz szersze żniwa.
Olgo, zupełnie mnie to nie dziwi. Nawet u mnie nowe rzeczy w szafie budzą zawsze spore zainteresowanie, a przecież Czytelnicy są wysoko świadomi. To chyba trochę naturalna ciekawość, która z formie, o której piszesz, przybrała karykaturalne rozmiary.
Oglądanie ładnych rzeczy jest zwyczajnie fajne! Bardzo lubię oglądać takie filmiki, a sama idę w stronę minimalizmu i nic nie kupiłam od pół roku ;)
Unboxing – nie pamiętam czy w ciągu kilku, kilkunastu ostatnich lat jakiekolwiek „zjawisko” rozbawiło mnie tak jak 'unboxing’ właśnie :)))) Nie jestem zwierzęciem YTbowym, blogi śledzę AŻ trzy ale unboxing to coś co rozwaliło mnie kompletnie. Co do ilości śmieciówkowych zakupów to wcale bym się nie zdziwiła gdyby gwiazdy YT po nagraniu filmiku zwyczajnie je potem zwracały. Wszak w większości sieciowych sklepów zwroty przyjmowane są do 30 dni.
Wiesz, sama się zastanawiam z czego to wynika, że ludzie lubią oglądać takie rzeczy. Sama lubię, i chyba nawet bardziej lubię takie zakupowe haule oglądać, niż sama coś kupować. Może to forma rekompensacji? Nie wiem, może jakiś socjolog tu trafi i się wypowie ;-) Chociaż nie ukrywam, że drażni mnie pokazywanie byle czego, kupowanie dla samego kupowania, ilość zamiast jakości.
Czy ja wiem, czy każda z tych osób, która obejrzała taki filmik musi się tym „jarać”? Wystarczy lubić vlogerkę i obejrzeć z czystej ciekawości, albo do sprzątania ;) i żyć dalej, a wyświetlenia się nabijają. Oczywiście na pewno są takie osoby, które polecą do sklepu i kupią kolejne ubrania, ale czy to nas powinno interesować? Każdy robi to co uważa za słuszne. Jedni stwierdzą, że mają wystarczającą liczbę ubrań i nie potrzebują nowych, inni natomiast kupią kolejne i nie uważam, że potrzebny jest jakiś trend, który musi zbierać żniwa. Nasze działania powinny być szczere i w zgodzie z nami samymi, a nie bo coś stało się modne, w tym przypadku ograniczenie swoich rzeczy i przekrzykiwanie się kto ma mniej, jak to można spotkać pod niektórymi zdjęciami, nawet u Kasi :)
Też jakiś czas temu oglądałam taki filmik – byłam w szoku. Pamiętam, że dziewczyna kupiłam jedną koszulę w danym stylu, bo chciała sprawdzić, czy w ogóle będzie lubić ten styl, więc wydała kilkadziesiąt złotych w sieciówce, a ponieważ jej się spodobała, to kupiła sobie droższą – niszowej marki – i co – teraz wyrzuci tą pierwszą?
W ogóle to w ciągu 2 tygodni (bo to był filmik z 14 dni zakupowych) – to kupiła więcej niż ja przez rok. Dla mnie oglądanie tego, to było jak podglądanie życia na Marsie.
No to teraz czekamy na wiosenną serię! :))))
Wszystko spójne i faktycznie pasujące do Ciebie. Miło się patrzy na taką garderobę. Numerem jeden dla mnie jest Twój ”mundurek telewizyjny ” :) Wyglądasz w nim bardzo świeżo!
Najbardziej podobają mi się zestawy z białymi spodniami :) są takie świeże. Jednak od dłuższego czasu męczy mnie jedna sprawa… czasem oglądając Twoje zdjęcia zauważam elementy (głównie biżuterie), o których nam nie wspominasz opisując zbiory przedmiotów, które posiadasz. Czuję się trochę oszukana i przypomina mi to mnie kiedy staram się zmniejszać ilość. Ponownie powołam się na biżuterie, bo najczęściej podczas jej sprzątania zauważam u siebie ten problem. Mianowicie, w szkatułce zostawiam to co chciałabym posiadać, a gdzie indziej ukrywam przed dziennym światłem i własnym sumieniem elementy, które mogą się przydać. Mam wrażenie, że u ciebie jest podobnie- pokazujesz nam to co chcielibyśmy zobaczyć. Mam nadzieję, że nie urażę Cię tym postem i proszę Kasiu, upewnij mnie, że się mylę.
Kasiu, myślę, że zmierzyłaś mnie swoją miarą. :) O biżuterii napisałam odrębny tekst: https://simplicite.pl/szafa-minimalistki-akcesoria-dodatki/ – dokładnie te rzeczy mam na sobie. Na wszystkich zdjęciach widać dokładnie te same elementy biżuterii i nie widzę sensu w ich szczegółowym wyliczaniu pod każdym zdjęciem. Jeśli wyłapałaś gdzieś nieścisłość, daj znać gdzie konkretnie.
Ja śledzę Twój blog już od jakiegoś czasu, książkę przeczytałam i się zbieram i zbieram na wprowadzenie capsule wardrobe tylko coś mi brak motywacji było. W ramach wyzwania minimalistki jednak w końcu uporządkowałam szafę i pozbyłam się 3 reklamówek ciuchów także myślę że pierwszy etap za mną. Bardzo czekam na wiosenną odsłonę Twojej garderoby :) Pozdrawiam
Cykl Szafa Minimalistki to zdecydowanie moja ulubiona część bloga i zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny wpis z tej serii. Mam nadzieję, że to nie koniec :) Szczególnie podobają mi się zestawy ze spodniami z Mango, są bardzo kobiece i eleganckie.
Ja również uwielbiam SzM i jestem jej wierną fanką. I Kasi również:)
Dziękuję, dziewczyny, bardzo mi miło. :)
Pani Kasiu! oglądam często Pani stylizacje od dłuższego czasu. I za każdym razem kiedy oglądam wszystkie piękne stylizacje przypomina mi się to, co powtarzała wiele razy moja ukochana Babcia: Ładnemu we wszystkim ładnie :). Pozdrawiam serdecznie
Moim zdaniem widać tę zmianę bardzo – wcześniej to były po prostu ubrania, teraz widzę Twój wypracowany styl. Super!
Nie robię detoksu zakupowego bo zakupy robię, gdy muszę, przez takie duże M (gdy nagle zostaję z dwoma parami spodni). Capsule wardrobe to fantastyczne przedsięwzięcie, ale jestem na początku drogi. Wybieram, dobieram, robię fotki, analizuję. Okazało się, że fatalnie wyglądam w swetrze, który nosiłam dosyć często…więc przestałam go nosić. Że dobrze wyglądam w innym, a tego się nie spodziewałam. Dla mnie to zabawa i mega doświadczenie ciuchowe. No i teraz dostrzegam te jednak nietrafione zakupy….A mój nastoletni fotograf dopytuje „no powiesz mi po co robisz te zdjęcia?”?
Pozdrawiam
Magia codziennych zdjęć. Uciążliwe, ale jaki efekt! ;)
Bardzo miło się czyta o tej „pełni”. U mnie panuje lekka partyzantka związana z drastycznymi zmianami figury (macierzyństwo) – wtedy pewne pospieszne kompromisy ubraniowe stają się smutną koniecznością. Dbam jednak, by oddawać pola jak najmniej i wierzę, że to okres przejściowy (a przy następnych będę już mądrzejsza!). Niemniej – Twoje wrażenia są w pewnym sensie krzepiące i chciałam, byś o tym wiedziała :)
:)
Ja już schowałam zimowe ubrania, chociaż tak szczerze mówiąc stricte zimowych rzeczy mam tylko kilka – 3 ciepłe swetry, kozaki, puchówka – one powędrowały na dno szafy. Całą resztę ubrań mam raczej całoroczną i uniwersalną, więc zmiany garderoby nie są u mnie drastyczne.
U mnie detoks zakupowy w ramach Wyzwania nie miał prawa bytu – zastała mnie wiosna, a moje ubrania po kilku sezonach były już zbyt znoszone i potrzebowałam czegoś nowego, by przy +20 stopniach nie musieć się męczyć w czarnych rurkach. Trochę też zmieniam styl, lista zakupów jest długa, ale za to jak się już obkupię, to będę mieć ubrania z głowy na rok czy dwa :-)
Twoja szafa coraz bardziej mi się podoba, widać w niej więcej odwagi i kobiecości, nie mogę się doczekać wiosennej odsłony :-)
PS: Koszulki podobne do tej białej z zara kids są w Greenpoint po 39zł :-)
Kasiu, Ty to jednak zasługujesz na medal :) Już ostatnio Ci to pisałam, kobieta sukcesu, która posiada tak niewielką ilość ubrań to naprawdę godne podziwu, do tego wyglądasz świetnie! Bardzo świeżo i młodo :) Pisałam również, że zabieram się za Twoją książkę, poukładała mi w głowie wiele rzeczy, jeśli mam ochotę na zakup wracam do jej fragmentów i pomaga mi to walczyć z pokusami. Dziękuję! Takie wpisy jak w ten tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto ograniczyć posiadanie i zakupy Nie jestem do końca „wyleczona”, ale cały czas walczę. Nie kręci mnie już kupowanie kolejnej bluzki, koszulki itp, wolę odkładać pieniądze, wtedy czuję się silniejsza. Chcę uzyskać taką spójność stylu jak Ty. Jeśli chodzi o ubraniowe detoksy, to zauważyłam, że im rzadziej kupuję tym mniejszą mam na to ochotę, okazuje się, że mam wtedy większą inwencję twórczą, układam zestawy, które okazują się strzałem w dziesiątkę i okazuje się również, że nie potrzebuje nowej rzeczy, po prostu szkoda mi pieniędzy. Tak jak pisałam, nie jestem jednak do końca wyleczona i czasem nagle czuję, że muszę coś mieć, no ale walczę z tym cały czas i mam nadzieję, że dzięki Tobie i takim postom uda mi się już na zawsze pożegnać konsumpcjonizm. Pozdrawiam!!!
Dziękuję ogromnie!!!!
Mnie brakuje czarnej spódnicy, ale te sklepowe mnie nie zadowalają. Większość ma poliestrowe podszewki, a ja chce coś oddychającego, dodatkowo chodzi mi o krój prosty, a nie ołówkowy (nie aż tak opinający) i powinna pasować zarówno do Tshirtu, jak i do eleganckiej bluzki, zarówno do balerin, jak i szpilek. Generalnie to ma być płótno do tworzenia stylizacji:) Chyba będę musiała kupić materiał i uszyć taką:)
Uszyj sobie! Też mam w planach ze dwie rzeczy do uszycia, bo nic nie mogę znaleźć w sklepach, ale na razie szukam tkaniny.
A, i Twój zestaw najbardziej w moim stylu to ten z TVP:) Ogólnie ładnie się ubierasz, podoba mi się, chociaż swój styl opisałabym jako troszkę mniej biznesowy (nie lubię żakietów bardzo), a troszkę bardziej romantyczny:)
„Im rzadziej kupuję, tym rzadziej mam ochotę na zakupy”
Strzał w dziesiątkę! Mam to samo. A wtedy kiedy wiem, że czegoś mi w szafie jednak brakuje i muszę iść do sklepu… brrr. Dlatego kosztem ubrań zaoszczędzam pieniądze, ponieważ tak rzadko chodzę na zakupy. A jeśli już jest mus, to bardzo dokładnie zastanawiam się nad kupnem danej rzeczy, toteż mam tylko konkrety w swojej szafie, których faktycznie używam.
Lekarstwem na nadmiar zakupów jest po prostu, tak jak wspominasz, odzwyczajenie się od uczęszczania do galerii handlowych czy butików i nie przeglądanie stron z ubraniami w internecie – wtedy określenie „detoks zakupowy” będzie nieznany, bo wejdzie w krew i będzie to naturalną rzeczą ;)
fajny wpis i bardzo spójna garderoba :-)
Mam identyczny problem ze stwierdzeniem, czy czuję się źle przez ubranie, czy ogólnie mam zły dzień. Zestaw, w którym wcześniej czułam się rewelacyjnie innego dnia już tak nie działa, i zaczynam wtedy myśleć o nowych ubraniach, co kupić, co zmienić, nie wiem z czego to wynika. Ciekawa jestem zdania Twojego zdania Kasiu, czy miewasz podobnie, czy jednak nawet jeśli masz zły dzień to ulubiony zestaw się sprawdza?
Tak, zdarza mi się, że mam zły dzień i żadne ubranie nie wydaje mi się „właściwe”. Np. dzisiaj. Potem ubieram się w coś sprawdzonego, robię zdjęcie do zestawienia i gdy je potem oglądam z reguły wygląda ok. Tak się nauczyłam, że zły dzień to tylko zły dzień, a ubrania wyglądają tak samo dobrze.
Przyznam że regularnie odwiedzam Pani bloga ale dotąd nie uczestniczyłam w dyskusjach. Jednak tym razem muszę się podzielić jedną informacją. Wiem że wpis dotyczył minimalizmu zakupowego więc to co napisze nie będzie może dobrze brzmiało bo dotyczy zakupu.Od dość dawna poszukiwałam odpowiednich dla siebie klasycznych granatowych spodni pasujących do niemal wszystkich stylizacji. Proszę mi wierzyć namierzyłam się sporo jednak zawsze coś mi nie pasowało-na szczęście nauczyłam się już aby nie kupować czegoś co mi w 100% nie odpowiada. Po przeczytaniu tego wpisu weszłam sobie z ciekawości na link do spodni Mango (granat). Nie lubię kupować przez internet bo nie można zobaczyć „na żywo” danej rzeczy>materiał, rzeczywisty kolor, długość itp. Jestem drobną i niewysoką osóbką i niestety najczęściej zakupione rzeczy przez internet musiałam zwracać. Postanowiłam tym razem zaryzykować ponownie. I bardzo dobrze że się odważyłam. Spodnie są IDEALNE. Materiał, krój, długość> wszystko mi odpowiada i leży idealnie. Reasumując: chciałam Pani serdecznie podziękować za natchnienie :) Pozdrawiam!
Super, bardzo się cieszę! Pozdrawiam :)
Kasiu, czy mogłabyś napisać, jaki masz rozmiar tych granatowych, materiałowych spodni z Mango? Już kiedyś się nad nimi zastanawiałam, a widzę że na Tobie ładnie leżą.
Mam S, ale teraz schudłam i nie leżą już tak dobrze, jak kiedyś.
Strasznie podobają mi się u Ciebie te białe jeansy i w ogóle uważam, że są super uniwersalnym ubraniem. Można na elegancko, na smart casual i zupełnie na luzie. Ciągle się jakoś jednak boję ich u siebie – że pogrubią mi nogi (mam 158cm wiec nóżki moje nie po szyję ;)) i że będą trudne do utrzymania w czystości ;)) Ale pomyślę o nich, bo mam zaplanowany budżet wiosenny właśnie na nowe spodnie.
Proszę o poradę odnośnie butów H&M premium z ostatniego zdjęcia – czy są wygodne, miękkie, nie uciskają? I czy rzeczywiście są dobrej jakości? Bardzo podoba mi się Twój styl :)
Nie, nie należą do bardzo miękkich, ale ładnie mi się rozchodziły. Mam wąską stopę więc raczej szukałam butów o sztywnej konstrukcji, takie bardzo miękkie szybko mi się rozczłapują (miałam tak z balerinami). Są niezłe i stosunek ceny do jakości jest dobry.
Witam :) Dotąd tutaj niezbyt się udzielałam, ale teraz musiałam, bo wyglądasz rewelacyjnie :) Powiem szczerze, że te zestawy najbardziej do Ciebie pasują, są klasyczne, ale z pazurem :) Szalenie podziwiam ideę slow fashion, nawet tak próbowałam, ale u mnie jest problem taki, że szybko się nudzę ubraniami :) Lubię ubierać się z pazurem, wzorzyście, ekstrawagancko, czyli totalnie inaczej, niż Ty i bez dodatków nie daję sobie rady :)
Świetnie wyglądasz w płaszczu i oficerkach, czuć nieco Baśniowy klimat ;)
Dziękuję bardzo :)
Ile razy postanawiam nie kupować, tyle razy okazuje się, że czegoś potrzebuję :D trochę mi się szafa rozpasła (w granicach rozsądku mimo wszystko). W tym miesiącu wymyśliłam sobie wyzwanie „przechodzenia” wszystkich ciuchów, jakie mam. Bo dalej nie do końca wiem, w czym się dobrze czuję. A czasem mam po prostu gorszy dzień i nie zawsze potrafię odróżnić, czy ja się źle czuję w danym ubraniu, czy może źle się czuję ogólnie. Więc po raz kolejny wracam do sprawdzania szafy. Nie do końca tez wiem co zrobić z niektórymi ciuchami. Na przykład mam 2 grubaśne swetry (gryzą niemiłosiernie, ale to niestety problem mojej skóry). Mimo to na koszulkę z długim rękawem i szalik sprawdzały się super podczas tramwajowych dojazdów do pracy i na wyjeździe w góry przy mega mrozach. Ale teraz jeżdżę samochodem. Nie założyłam ich ani razu. No i tak sobie leżakują w szafie… Dodatkowo zaczęłam intensywnie ćwiczyć i postanowiłam jednak kupić porządne ciuchy. No i tak – na rower jedne, na jogę drugie, w góry trzecie, buty do biegania, dużo ćwiczę w domu i buty do biegania się do tego nie nadają, a coraz trudniej mi ćwiczyć boso, więc przydałoby się też kupić buty do fitnessu w domu… I znów mam dylematy. Ostatecznie używam tych ciuchów przecież, może nie regularnie, ale jednak widzę mega różnicę między wypadem w góry w sportowych ciuchach, a wypadem w bawełnie, która lepi się do spoconych pleców. Ale też nie do końca czuję się dobrze przy takiej ilości ciuchów. Chyba trochę wpadłam w pętlę „nie chcę mieć dużo, ale potrzebuję” ;)
A jeśli chodzi o to, czy ubrania są ważne, to mam trochę odmienne zdanie (oczywiście mam na myśli siebie, nie Ciebie). Tak, to narzędzie, tak, sprawia, że czuje się dobrze, albo źle, tak, nie jest to mój priorytet i nie ślęczę dniami i nocami w sklepach internetowych. Ale jednak są dla mnie ważne. Dbam o nie, dbam o właściwy wybór przy zakupie, troszczę się o to, żeby dobrze mi się je nosiło, żeby to był rozsądny wybór – właśnie po to, żebym później nie musiała o nich myśleć. Więc w pewnym sensie są dla mnie ważne po to, aby nie musiały być ważne :) Ostatnio trafiłam na fajny artykuł na raptitude.com „We are not materialistic enough” i w pełni się z nim zgadzam. Mówi właśnie o tym, że gromadzimy dużo rzeczy nie dlatego, że są dla nas ważne, tylko właśnie dlatego, że nie są.