Listy, plany, postanowienia, planery, kalendarze, bullet journale… Od samego wymieniania można się zmęczyć. ;) Ale wierzę, że są osoby, dla których jest to sama przyjemność. I to też OK! Sama mam do Nowego Roku nieco inne podejście.
Zmiana daty ma dla mnie niewątpliwie znaczenie symboliczne. Zamykanie starego, otwieranie nowego. Nowe początki to zawsze kuszący moment. Można zostawić – choćby metaforycznie – wszystko to, co już nie służy, i zacząć z krystalicznie czystą kartą. Tylko że nowy rok nie jest dla mnie najważniejszym nowym początkiem. Od lat jest to początek września. Wiele bardzo ważnych wydarzeń i zmian w moim życiu – tych zależnych i niezależnych ode mnie – miało miejsce właśnie na początku września.
Kasiu, jak wejść w nowy rok ze spokojem? – przeczytałam w grudniowej ankiecie, którą zostawiłam subskrybentom newslettera.
Nie znam uniwersalnych odpowiedzi, ale mogę podzielić się tym, co sama robię.
Nie robię postanowień. Podejmuję decyzje
Wyczerpująco pisałam o tym w tekście: Postanowienia noworoczne minimalistki. Pozostaje on jak najbardziej aktualny. Gdy robimy noworoczne postanowienie, z założenia przyjmujemy, że może się nie udać. I tak często jest. Postanowień trudno dotrzymać, bo przecież w życiu istotną rolę odgrywa wiele czynników, również zewnętrznych, niezależnych od nas samych. Łatwo na te „czynniki” zwalić winę za niepowodzenie, słusznie i niesłusznie. Zmiana, chociażby w postaci samego nazewnictwa, robi mi ogromną różnicę, ponieważ decyzja rodzi odpowiedzialność, a ja za swoje decyzje biorę pełną odpowiedzialność.
Jedną z noworocznych decyzji, które podjęłam w tym roku, jest to, że w 2022 będę więcej pracować. Brzmi dziwnie, gdy wypowiadam to na głos, bo od wielu lat ograniczenie ilości pracy było zdecydowanym priorytetem. :) Dziś jest inaczej. Czuję w sobie sporo energii, mam mnóstwo pomysłów, które chciałabym wprowadzić w życie. Mam poczucie, że osobiście i zawodowo jestem w naprawdę dobrym momencie, mam w sobie dużo pozytywnego i wartościowego do zaoferowania światu i chcę ten czas właściwie wykorzystać. Plany mam bogate, ale przemyślane i w szczerym porozumieniu z samą sobą, więc na myśl o nich nie czuję niepokoju, a spokojną ekscytację. :)
Moje plany na najbliższy kwartał to:
- Grupa Medytacyjna on-line. Już można się zapisywać, zaczynamy 24 stycznia. To już nasza czwarta wspólna grupa i siódmy miesiąc wspólnej, cotygodniowej praktyki. Ogromnie lubię te spotkania. Dla początkujących i zaawansowanych.
- Certyfikowane kursy MBSR. Są to kursy redukcji stresu na podstawie mindfulness, można dołączyć do grupy stacjonarnie i on-line. Nabór właśnie trwa, można się zapisywać TUTAJ. Małe grupy, efekty potwierdzone naukowo. Startujemy 31 stycznia i 1 lutego. Dla każdego, kto czuje się zestresowany i chce to zmienić.
- Medytacja dla początkujących. Będzie to minikurs on-line z filmami i nagraniami medytacji o różnych długościach. Wszystko, co trzeba wiedzieć, żeby zacząć medytować.
- Kurs Szafa Minimalistki. Mam się w co ubrać! Ten kurs to jedyne porządki w szafie, których potrzebujesz. Czwarta edycja kursu z moim wsparciem rusza w marcu, wersję bazową możesz kupić od ręki.
- Regularne blogowanie i wysyłanie newsletterów, zwłaszcza nowych odcinków Serialu o prostym życiu – osobistych tekstów, które nie pojawiają się na blogu.
- Plus jeden ważny projekt – na myśl o nim żywo bije moje serce, ale jeszcze nie chcę zdradzać szczegółów.
To nie magia – to naukowo dowiedzione metody i profesjonalne ćwiczenia, które pomogą Ci obniżyć stres i lęk.
Otwarta rekrutacja do 3 grup:
- Stacjonarnie Wawa | popołudnia
- Stacjonarnie Wawa | poranki
- Online | popołudnia
Dlaczego piszę o planach tylko na kwartał? Ponieważ…
Nie robię długoterminowych planów
Kiedyś, dawno temu, po przeczytaniu stosu mądrych książek, zmuszałam się do długoterminowego planowania. Matko, jak ja się wtedy wiłam! Próbowałam, spisywałam, kreowałam. Bez sensu! Wielomiesięczne albo wieloletnie planowanie nie jest dla mnie. Wiem to od dawna. Nie chcę, nie lubię, nie czuję tego zupełnie. Do tego przeraża mnie myśl o tym, co by było teraz, gdybym ówczesne plany wcieliła w życie.
Dziś wiem, że między życiem w stylu YOLO a skrupulatnym wdrażaniem planu dziesięcioletniego jest jeszcze cała piękna strefa szarości i możliwości. Moje plany są z grubsza rozpisane na pierwszy kwartał 2022 roku, a potem zdecyduję, co dalej. Wiem, że nie wszystko zależy ode mnie, na wiele rzeczy i zdarzeń nie mam i nie będę miała wpływu, i jest to dla mnie najzupełniej OK. Biorę życie z radością. :)
Zadaję sobie 5 najważniejszych pytań
Nie jest to pierwszy raz, gdy o tym wspominam na blogu. Więcej przeczytacie w tym tekście: 5 najważniejszych pytań na koniec roku, który napisałam w 2014 roku! Tak, od tak dawna na przełomie lat zadaję sobie właśnie te pytania, choć w nieco zmodyfikowanej formie:
- Które wartości są dziś dla mnie najważniejsze?
- Co zrobiłam w tym roku dobrego? (dla siebie i innych)
- Z czego jestem najbardziej dumna?
- Czego nowego się nauczyłam?
- Co dało mi poczucie sensu w tym roku i za co jestem wdzięczna?
Moje tegoroczne odpowiedzi będą treścią pierwszego odcinka Serialu o prostym życiu.
Zapisz się tutaj, żeby dostać nowe odcinki.
***
Na sam koniec chciałabym dodać coś bardzo ważnego: decyzje i plany zawsze można zmienić, a odpowiedzi uzupełnić. I to jest coś najistotniejszego, z czym wchodzę w nowy rok. Z życzliwością wobec siebie, pamiętając, co mówił Jon Kabat-Zinn – że więcej jest z nami w porządku, niż nie w porządku. Tej właśnie czułości i serdeczności do siebie oraz świata życzę Wam i sobie na nadchodzący nowy rok.
Z ogromną przyjemnością poczytam o Waszych sposobach na wejście w nowy rok, jeśli zgodzicie się nimi podzielić.