Zapraszam wszystkich ciekawych, jakie książki przewinęły się ostatnio przez moją półkę i Kindla :). A są to zaskakujące pozycje!
Książki godne polecenia
Od czasu ostatniego wpisu w cyklu przeczytałam ogrom książek. Jesień rządzi się swoimi prawami :). Nie wszystkie są godne polecenia, nie wszystkie by Was pewnie zainteresowały, wybrałam najciekawsze propozycje. Zdjęcie tytułowe zrobiłam w trakcie naszego ostatniego wypadu w góry. Jesienny wyjazd do Zakopanego to już powoli rodzinna tradycja. Jak tylko robi się zimno uciekamy na termy, bo moczenie się w cieplutkiej wodzie to zdecydowanie jedno z moich ulubionych zajęć :). Zwiedziliśmy już chyba wszystkie polskie termy i spokojnie mogłabym pokusić się o przygotowanie subiektywnego rankingu tych najlepszych.
Przypominam, że przy każdej z opisywanych książek dodaję informację, skąd ją mam.
Tokimeki Marie Kondo (otrzymana od wydawnictwa)
Gdy wydawnictwo przesłało mi nową książkę Marie Kondo, sięgnęłam po nią z ogromną ciekawością z dwóch powodów. Po pierwsze, sama metoda Marie i jej filozofia sprzątania jest ogromnie kontrowersyjna i zyskała na świecie równie wielu zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników. Po drugie, byłam ciekawa, co takiego można jeszcze „wycisnąć” z tematyki sprzątania :). Przyznaję, że po zeszłorocznym spotkaniu z Marie trochę inaczej podchodzę do jej światopoglądu związanego ze sprzątaniem. Staram się zrozumieć różnice kulturowe i nie ferować pochopnych ocen.
Ta książka mnie mocno zaskoczyła i jeśli miałabym porównywać, podoba mi się dużo bardziej, niż pierwsza. W głównej mierze dlatego, że jest praktyczna, a do tego Marie chyba wyciągnęła sporo refleksji i nauki z wcześniejszych negatywnych komentarzy i w swojej metodzie trochę… zeszła na ziemię. Widać, że w zderzeniu z praktyką sprzątania u swoich Klientów przeformułowała niektóre swoje teorie, bardziej sprowadzając je do rzeczywistych zastosowań, jednocześnie nie rezygnując z istoty (dużo przykładów z życia!). Szczerze mówiąc, chyba dopiero teraz tak naprawdę zrozumiała (a ja razem z nią), na czym polega istota „spark joy” czyli w skrócie otaczanie się wyłącznie tymi przedmiotami, których posiadanie wywołuje w nas radość.
Miłym dla oka akcentem są ilustracje. Te najbardziej praktyczne pokazują instrukcję składania ubrań. Dla mnie już nieprzydatne, bo od czasu pierwszej książki faktycznie składam tak skarpetki!
Igrając z ogniem Tess Gerritsen (ebook od koleżanki)
Tę książkę dostałam od mojej rehabilitantki, co jest dość zabawne, bo książka to triller medyczny :). Kocham sensację i kryminały, ale jakoś nigdy wcześniej nie zetknęłam się z tematyką medyczną. A wciąga niesamowicie! Zacytuję Wam fragment oficjalnego opisu książki, ponieważ moim zdaniem doskonale opisuje niezwykłość fabuły:
„W małym rzymskim miasteczku skrzypaczka Julia trafia na nuty niezwykłego walca. Po powrocie do Bostonu (…), kiedy próbuje wydobyć ze strun właściwe brzmienie, z jej trzyletnią córeczką dzieje się coś dziwnego. Czy istnieje związek pomiędzy mrocznym walcem, a atakami agresji dziewczynki? (..) Kiedy jej życie zaczyna się walić, nie pozostaje jej nic innego, niż wrócić do Włoch i prześledzić historię nut. Bo tam to się zaczęło, przed laty, w Wenecji, gdzie marzenia młodego żydowskiego skrzypka (…) zderzają się z brutalną rzeczywistością rządów Mussoliniego.”
Niezwykłe połączenie współczesności z historyczną tematyką żydowską w ujęciu fabularnym plus naprawdę zaskakujące zakończenie. Świetnie napisana.
Finansowy ninja Michał Szafrański (ebook – prezent od Autora)
O książce Michała wspominałam już w tekście o moich finansach. Ponieważ to bardzo ciekawa pozycja, postanowiłam dodać jeszcze kilka słów. Po pierwsze, jest to książka bardzo kompleksowa. Aż za bardzo, chwilami. Jest obszerna, co może przeszkadzać (zwłaszcza czytającym ją w wersji papierowej ;)), ale jednocześnie faktycznie stanowi swoiste kompendium wiedzy o finansach osobistych. Nie jest to również pozycja, którą czyta się „na raz”. Można ją spokojnie potraktować wybiórczo i zapoznać się tylko z tematyką, której akurat potrzebujemy.
Pierwsze, co sobie pomyślałam po przeczytaniu, to że będę mocno namawiać na jej lekturę moich młodszych braci. O ile oczywiście uda mi się zmusić do przeczytania takiego kolosa 18-20 latków wychowanych w erze youtuba ;). Uważam, że po skróceniu byłby to genialny podręcznik, gotowy do wprowadzenia do programu nauczania w szkołach ponadgimnazjalnych.
Ania ze Złotego Brzegu Lucy Maud Montgomery (znaleziona w hotelowej biblioteczce)
Och, jestem przekonana, że tej książki nie potrzeba nikomu przedstawiać, ani recenzować. Jako mała dziewczynka kochałam Anię z Zielonego Wzgórza i pochłonęłam absolutnie wszystkie książki z serii. Przeczytanie jednej z nich, gdy jestem już dorosłą kobietą, było ciekawym doświadczeniem. Choć teraz widzę rzeczywistość i odbieram tę książkę zupełnie inaczej, to przeniesienie się do bajkowej trochę rzeczywistości Ani było cudowne.
Wiele rzeczy w moim życiu się zmieniło, ale sposób odbierania świata przez Anię zawsze będzie mi bliski. Bo czy te słowa: Och, Zuzanno, zwykłe dni nie istnieją. Każdy dzień ma w sobie coś, czego inne nie mają. Nie zauważyłaś tego?, nie brzmią zaskakująco współczesnie?
Nie wszystkie przeczytane przeze mnie książki „lądują” na blogu. Większość z nich na bieżąco pokazuję na Instagramie, w filmach Instagram Stories. Jeśli macie ochotę mnie pooglądać i popodglądać :), to zapraszam tutaj, @simpliciteblog.
Razem z książką o Ani napłynęły do mnie wspomnienia książek, które czytałam w dzieciństwie. Pamiętam, jak zabrałam się w tajemnicy przed rodzicami do Mistrza i Małgorzaty… traumatyczne doznanie ;). Jakie były Wasze ukochane książki z dzieciństwa?
’Finansowy ninja’ posiada również skróconą wersję komiksową i tam mogłaby trafić do młodszych pokoleń :)
U mnie w dzieciństwie rządził przede wszystkim Zbigniew Nienacki z przygodami Pana Samochodzika.
Faktycznie, zupełnie o tym zapomniałam!
Ja tez uwielbiałam cała serię o Ani. Jakiś czas temu wróciłam do tej serii, ale przy Ani ze Złotego Brzegu utknęłam, bo doszłam do przekonania, ze pokochałam Anię, a niekoniecznie jej dzieci :D Swoją drogą, będzie nowy serial oparty na „Ani z Zielonego Wzgórza” z Martinem Sheenem w roli Mateusza. Zapowiada się nieźle sądząc po zwiastunie :)
O, nie wiedziałam o serialu. Ciekawe, w jaki sposób planują to „ugryźć”.
Marie Kondo kusi mnie od dłuższego czasu.. Czy rzeczywiście udało Ci się zastosować jej wskazówki?
Tak! Znalazłam np. świetną wskazówkę, co zrobić z sentymentalnymi rzeczami. Podoba mi się też rozróżnienie Marie na czyszczenie (usuwanie brudu) i sprzątanie (uporanie się z przedmiotami) – to może trochę zabawne, ale pomaga :).
Tess Gerritsen mnie ostatnio wciągnęła totalnie. Dobrze, że moja biblioteka posiada spory zasób jej książek :)
Jeżycjada! Starzeję się wraz z kolejnymi pokoleniami Borejków i z niecierpliwością czekam na każdy kolejny tom.
Właśnie zabieram się za Marie Kondo. Podchodzę do niej jak do jeża z powodu różnych opinii jakich się naczytałam. Książka Michała czeka na swoją kolej do kupienia :)
Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz:) No i Ania oczywiście:D
Też w dzieciństwie lubiłam książki Lucy Maud Montgomery. Ostatnio przesłuchałam w formie audiobooka serię o Ani i podobnie jak Ty odniosłam wrażenie że sposób patrzenia Ani na świat nadal jest mi bliski. Z innych książek zapadła mi w pamięć Pollyanna i jej gra w zadowolenie. Z perspektywy czasu myślę że to był pierwszy podręcznik do nauki praktykowania wdzięczności i optymizmu?
O widzisz, to przekonałaś mnie do nowej Marie. Ostatnia była inspirująca, ale jednocześnie trochę dziwaczna dla mnie :-)
Dziś byłam w empku żeby przekartkować Hygge. Zastanawiam się nad kupnem. Ale jakoś się nie przekonałam, choć przyznaję, że dość pobieżnie ją przekartkowałam.
Miałaś okazję się z nią zapoznać?
Poza tym pochwalę się, że właśnie ukazała się moja pierwsza powieść i wielkie marzenie się spełniło :-) wcześniej syciłam się Twoimi refleksjami po ukazaniu się Chcieć mniej – cudowne uczucie :-)
Nie, nie czytałam, ale sięgnęłabym chętnie. Z tego, co słyszałam, ale nie jestem pewna, to coś w rodzaju książki popularnonaukowej?
Moje ogromne gratulacje!!! Przyjemnie mieć w ręku swoje dzieło, prawda? ;)))
Jest w niej sporych rozmiarów rozdział z przepisami kulinarnymi. Ale tez historie Duńczyków, ich wspomnienia. Muszę ja jeszcze raz obejrzeć. Moze za drugim podejściem :-)
Tak masz racje to niesamowite uczucie!!!
Też się właśnie zastanawiam nad Hygge. Potrzebuję dla odmiany coś lekkiego, bo ostatnio popłynęłam w poważną tematykę. A czy nowa Marie wnosi coś nowego, czy jest powtórką z poprzedniej?
Obejrzyj ja Ula najpierw w księgarni. Ja potrzebuje chyba drugiego razu zeby sie upewnić czy chce ja kupic. Po recenzjach byłam prawie pewna, ale po obejrzeniu na żywo mam wątpliwości. Podobno nowa Marie to praktyczna wersja pierwszej części.
Tak, jak napisała Ola, nowa Marie jest dużo bardziej praktyczną wersją poprzedniej. Sporo w niej oczywistości (dla mnie), ale znalazłam też kilka super pomysłów, o których wcześniej nie pomyślałam.
A Hygge chyba też najpierw przekartkuję w księgarni przy okazji.
Po przeczytaniu jej pierwszej książki zaczęłam tak składać i cały czas to utrzymuje. W szafie mam dzięki temu w zasadzie zawsze idealny porządek. Dobrze, że polecasz, bo też bym się zastanawiała co jeszcze można pisać o sprzątaniu. Książka trafia do listy „do przeczytania”.
Próbowałam składać tak koszulki, ale mam ich zbyt mało w szufladzie, żeby się utrzymały :))). A teraz i tak większość rzeczy trzymam na wieszakach.
Budzisz tym samym mój czysty podziw…
Z dzieciństwa? Oj. Seria o Tomku Wilmowskim Szklarskiego oraz Złoto Gór Czarnych, Biały Kapitan a potem Wacek i jego pies Ossendowskiego, Gazda z Diabelnej Chlebowskiego, Czarne stopy Szmaglewskiej, Ślady rysich pazurów, Tajemniczy Ogród, Pollyanna (dla mnie lepsza od Ani, pardon), Miś Paddington, Ożogowskiej sztuk parę, Pan Samochodzik a potem Wielki Las i Sumienie Nienackiego, Dostojewski (dużo, bardzo dużo), Dżuma i eseje Camusa. Sporo tego (tylko ukochanego!) było. Każda przeczytana minimum dwa razy, drugi raz po latach.
Pamiętam, że mając 16 lat w wakacje pochłonęłam 44 książki (średnio 200 stron na sztukę, aż policzyłam potem). wakacje nie były deszczowe. Ja prostu lubię czytać :)
Mistrz i Małgorzata uratowali mnie od [dalszych] pytań księdza na lekcji religii w siódmej klasie – co tam czytasz pod ławką? (…). Więcej już mnie na żadnej lekcji o nic nie pytał :)
* * *
Obstawiam, że teraz z własnymi dziećmi (przedszkolaki) czytam(y) więcej niż 365 książek rocznie. I to jest dla lość minimum. Wciąż dużo książek (głównie dla dzieci) kupuję, tłumaczę sobie, że tylko te wyselekcjonowane, najpiękniejsze, najmądrzejsze. Ale jakby mimo to metraż mieszkania się nie powiększa. To nie działa jak w powieściach Zafona ;/ eh.
Pozdrowienia!
Ja się dorwałam do Mistrza i Małgorzaty dużo wcześniej, niż w 7 klasie… chciałam sama sobie udowodnić, że takie poważne rzeczy czytam. ;) I też kocham czytać! W dzieciństwie pod kołdrą, chociaż niezbyt to mądre było ;)
Uśmiecham się do moich wspomnień. Było tak samo. Tylko to była 1 klasa gimnazjum.
Moja mama jest fanką thrillerów medycznych. Przeczytała wszystkie (dosłownie wszystkie), które były w naszej bibliotece ;) Kilka książek kupiła, kilka dostała na różne okazje, ale to jest ten typ literatury, który moim zdaniem nadaje się głównie na czytniki – nie wraca się do nich. Także na Święta dostała Kindla i teraz nawet nowości wymiata ;) Triumf chirurgów był podobno niezły.
Anię z Zielonego wzgórza kochałam i kocham nadal. Ja akurat często wracam do książek (Harry Potter przeczytany miliard razy). Poza tym: Godzina pąsowej róży, Przepowiednia Dżokera (i generalnie cały Jostein Gaarder, uwielbiam), cała seria Plotkary (serial może się schować, w książkach to się dopiero działo!) a jak byłam młodsza to seria Pamiętnik księżniczki. Jako nastolatka co tydzień latałam do biblioteki razem z koleżankami i czytałyśmy na okrągło. Najwięcej książek w swoim życiu przeczytałam będąc w gimnazjum (mimo że wedle wszelakich bzdur wygadywanych w mediach powinnam była wciągać krechę z parapetu i pić amarenę w krzakach). Pozdrawiam!
Godzina pąsowej róży! – no jak mogłam o niej zapomnieć. :)
PS co to jest amarena?
„Igrając z ogniem” również otrzymałam od przyjaciółki i przepadłam z tą książką – dzięki niej podróż pendolino relacji Kraków Gdańsk zleciała jeszcze szybciej, a historia sprawiła, że Włochy to zdecydowanie jeden z najbliższych celów wakacyjnych. Spora dawka historii, inspiracji podróżniczej, historycznej i muzycznej. Rewelacja :)
A w dzieciństwie książki to było moje drugie życie, ulubionych miałam mnóstwo, za to średnio przypadły mi wtedy do gust te z serii o Ani z Zielonego Wzgórza (ukochane mojej Mamy) czy Jeżycjady. Ukochane pozostały do dziś: „Chłopcy z placu broni”, „Ten Obcy” i „Dzieci z Bullerbyn”.
„Dzieci z Bullerbyn” – kolejna ulubiona!
„Anię…” w oryginale można znaleźć za darmo w sieci, tak samo jak wiele innych klasycznych książek anglojęzycznych, polecam! :)
A ja sądzę, że przewodnik po polskich termach to bardzo ciekawy pomysł :) w żadnych jeszcze nie byłam, ale od jakiegoś czasu już o tym myślę.
W takim razie już się robi!
Seria Ani i Jeżycjada – do tych książek wracam z sentymentem. A weekend spędzę z Tobą. W końcu „Chcieć mniej’ trafiła w moje ręcę i sama zrobiłam sobie prezent.
Mam nadzieję, że Ci się spodoba :). A książka Agnieszki z pewnością do mnie trafi, uwielbiam ją :).
Jeśli Marie Kondno rzeczywiście zeszła na ziemię ze swoimi metodami, to jestem w stanie sięgnąć po jej nową książkę. Tamta niestety w niektórych kwestiach była dla mnie zbyt abstrakcyjna. Poza tym, w dalszym ciągu trzymam w szufladzie skarpetki zwinięte w kulkę :):)
Książka z dzieciństwa? „Dzieci z Bullerbyn” :) A „Igrając z ogniem” przeczytałam i też polecam.
Rany, jak ja już dawno Ani nie czytałam, a uwielbiam tę serię. Moja mama mnie nią „zaraziła”.
Czy warto jest kupić nową książkę Marie Kondo, jeśli mam pierwszą? Czy one się pokrywają, czy mam szansę dowiedzieć cię czegoś nowego?
To zależy, czego szukasz. Nie znajdziesz innej metody, bo to kontynuacja, ale na pewno jest dużo, dużo więcej czysto praktycznych wskazówek. Proponuję ją sobie przekartkować w księgarni, to Ci da pewien obraz całości.
Polecam „W poszukiwaniu sensu życia” Mari Szyszkowskiej, jestem za exploatacją czeluści Bibliotek Miejskich.
Nowa Marie jest na liście do przeczytania. Ania – jak to Ania – dobra na jesienne dni :) Finansowy ninja bardzo mi się przyda. Słyszałam o projekcie plus 500, ale niestety nie odnalazłam tej książki w bibliotece, w której miała być. Być może trzeba jeszcze zaczekać. Najchętniej wszystkie polecane książki bym kupowała i układała w piękne kolumny na regale, ale ten etap mam już za sobą. Za bardzo później rozpaczam, pozbywając się ich z regału i myśląc, komu je oddać.. Na taki stosik do oddania patrzę już od jakiegoś miesiąca i zupełnie nie mogę się zebrać i wymyślić, cóż ja mam z nimi wszystkimi zrobić ;)
Ahhhh też muszę sobie odświeżyć serię o Ani ;) i ogólnie wygospodarować więcej czasu na czytanie :))))
czy to piękne wnętrze w tle to twój dom? cudnie tam
Nie, to wnętrza hotelu, w którym byliśmy w Zakopanem. :)
Jak mnie ta Ania wzruszyła! Serię o Ani czytałam wielokrotnie, ale chyba najbardziej podobały mi się te części, w których była już dorosła. I, ku mojemu zdziwieniu, część najbardziej mi bliska, to „Rilla ze Złotego Brzegu”. Nadal mam te książki, bo są częścią mnie i czekają na moją córkę :) Inne dziecięce ukochane książki to: „Godzina pąsowej róży” Kruger (ukochana książka mojej mamy), „Zapałka na zakręcie” Siesickiej (egzemplarz również przekazany przej moją mamę” i „Małgosia kontra Małgosia” Nowickiej. Oj, coś czuję, że ten weekend spędzę z Zapałką.
Ja właśnie dopiero co nabyłam pierwszą książkę Marie Kondo, ale pewnie pójdę za ciosem i także druga znajdzie się w mojej biblioteczce.
Natomiast z prawdziwie wzruszających książek to polecam The Time Traveler’s Wife – Audrey Niffenegger, warto!
Z lżejszych, ale także poruszających pozycji polecam też Tuscan Rose, Golden Earrings i White Gardenia – wszystkie tej samej autorki – Belindy Alexandry
Jeżeli chodzi o książki Tess Gerritsen to jestem jej wielką fanką i polecam wszystkie jej książki :) Wszystkie wciągają, trzymają w napięciu do samego końca i bardzo szybko się je czyta. Książki z dzieciństwa to zdecydowanie „Dzieci z Bullerbyn”, Wszystkie części Ani, Jeżycjada, Muminki, Pan Samochodzik i wszystkie części Tomka :)