Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Minimalizm w praktyce. Mój rok na diecie informacyjnej

W moim domu rodzinnym zawsze oglądało się wiadomości. Albo fakty. Albo wydarzenia – jakkolwiek by się dzienny program informacyjny nie nazywał. A najczęściej jeden program leciał zaraz po drugim. Tak było zawsze i szczerze mówiąc, długo nie widziałam w tym problemu i nie miałam żadnej potrzeby, żeby to zmienić. Do czasu…

 

Prawie dokładnie rok temu, w tym tekście na blogu napisałam tak: 

Postanowiłam bardziej świadomie potraktować to, co od jakiegoś czasu wdrażam w swoim życiu odruchowo. Mianowicie, postanowiłam przejść na dietę informacyjną. (…) Dlaczego? Zapewne dokładnie z tych samych powodów co inni. Mam dość ciągłego informowania mnie o Smoleńsku, polityce, mamie Madzi, tragediach, wybuchach i innych pierdołach, bez których spokojnie mogę żyć. Czy omija mnie coś istotnego? Może. Czy jakość mojego życia jest wyższa? Na pewno. Wyobraź sobie, że możesz nie słuchać i nie oglądać tych wszystkich tragedii, sztusznie rozdmuchanych niusów, przemocy, nienawiści i nieszczęść. Ulżyło Ci? Mnie tak.

 

Dziś poczułam, że nadszedł czas na pewne podsumowanie po roku nieustannej diety. Przede wszystkim, czy to nadal dieta? Nie. Dla mnie to już mój własny styl życia. Czy wyrzuciłam z domu telewizor? Nie, MM by się chyba zapłakał ;). Ale to nie znaczy, że muszę oglądać wiadomości. W naszym domu niepodzielnie króluje Comedy Central z ulubionymi serialami dla poprawienia humoru, oglądamy też wybrane programy czy filmy. Plus mecze siatkówki oczywiście :). Kiedyś standardem było, że grał telewizor z włączonym TVN 24, teraz bym tego chyba nie zniosła. Mam już alergię na wszelkie najświeższe niusy i nawet w samochodzie przełączam radiowy kanał, gdy zaczynają się informacje. Najtrudniej uniknąć bombardowania nieistotnymi wiadomościami w sieci. Nie chcę się od internetu odcinać, w końcu wtedy choćby blog nie miałby prawa bytu. Siłą rzeczy, przeglądając FB czy zerkając na inne portale, nie uniknę wiadomości, często głupich i zbędnych. Nawet w postaci samych nagłówków. Nieważne, że nie czytam treści, same nagłówki i leady zostają w pamięci, nawet jeśli tego nie chcę. 

 

Zapytacie, co dieta informacyjna ma wspólnego z minimalizmem? Moim zdaniem, wszystko. W minimalizmie, niezależnie od tego, czy przełożymy to na posiadanie rzeczy materialnych, czy bardziej niematerialne treści, chodzi o eliminację z życia rzeczy zbędnych, dając miejsce rzeczom bardziej wartościowym i wybieranym świadomie. Zauważcie, że większość newsów, które są nam serwowane w telewizji, radio czy internecie to wiadomości nie wymagające głębszej refleksji. Te informację są jak śmieciowe jedzenie, pozbawione wartości odżywczych. Mają za zadanie zagrać na naszych emocjach, zmusić nas do kliknięcia nagłówka, nabicia statystyk, a nie dadzą nam zupełnie nic w zamian. Zbierasz fakty, które wcale nie umożliwiają Ci głębszego zrozumienia świata. 

 

Tak samo, jak trudno jest zerwać z nałogiem, trudno jest oderwać się od takiego strumienia informacji. One są jak cukier – uzależniają nasze mózgi, dają nam poczucie kontroli i sprawczości, choć tak naprawdę na nic zupełnie nie mamy wpływu. A to prowadzi to niepokojącego stwierdzenia – skoro nie mamy na nic wpływu, to po co robić cokolwiek. Łykamy newsy jak słodkie cukierki, są łatwe do pogryzienia, przyswojenia, są kolorowe i opakowane w śliczne papierki – zdjęcia i filmiki. Łatwiej jest przelecieć wzrokiem przez zdjęcia niż skupić się na reportażu, artykule, programie, który będzie wymagał od nas myślenia, głębszej refleksji, uwagi i energii. Większość informacji jest jak bąbelki na powierzchni poważniejszych zdarzeń.

 

Czy jest na to sposób? Oczywiście, jest to dieta informacyjna. Od Was zależy, czy będzie to czasowa dieta czy przerodzi się w bardziej zdrowy tryb życia. Tak sobie myślę, że dzisiejsza popularność blogów to może być właśnie pochodną takiego traktowania informacji przez mass media. Zmęczeni powierzchownością tekstów, coraz częściej sięgamy do blogów, gdzie mamy do czynienia z bardziej pogłębioną i refleksyjną treścią. Oczywiście, nie wszędzie i nie na każdym blogu, ale ja mam takie własnie ambicje.

 

Daleka jestem od ekstremalnych postaw, ale wierzę, że taki informacyjny detoks każdemu zrobi dobrze. Nie odcinam się od wszystkiego, ale świadomie wybieram treści, którymi karmię swój mózg i na podstawie których kształtuję swój światopogląd. Społeczeństwo, ludzie, my potrzebujemy informacji. Ale potrzeba mądrej informacji, dobrego dziennikarstwa, nie nastawionego wyłącznie na emocje, sensacje i szybki zarobek. I ja wierzę, że tak się da. Szukam takich informacji, które tłumaczą mi jak działa świat. Które same w sobie są pogłębioną refleksją. Takie artykuły będą może dłuższe. Trochę trudniejsze w odbiorze. Choć niekoniecznie. To może być przecież czysta rozrywka, dlaczego nie? 

 

Każde kliknięcie, każda minuta poświęcona na czytanie to minuta z mojego cennego życia. I chcę ją przeznaczyć na coś wartościowego. Czy coś mnie przez to omija? Trudno powiedzieć, nawet jeśli obiektywnie mnie omija, to przecież nie będę o tym wiedzieć, prawda? :) Dlatego jestem nieustannie wdzięczna, że tu jesteście, że czytacie to, co piszę. Że poświęcacie mi swój cenny czas. Nieustannie staram się tego nie marnować.

 

Sprawdź Także

Powiadomienia
Powiadom o
guest
70 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments