Nie jestem dziewczyną ze wsi. Jestem dzieckiem z trzepaka. Trzepaka w małym mieście, ale mieście. Nigdy nie sądziłam, że wyprowadzę się na wieś, będę odpoczywać na wsi, nie sądziłam, że będę odczuwać taką tęsknotę. Na wsi czas płynie zupełnie inaczej. Kiedyś myślałam, że to banał, wyświechtany i pusty frazes, ale musiałam zrewidować swoje poglądy. I to bardzo przyjemnie zrewidować!
W te wakacje zagraniczne dłuższe wojaże nie wchodziły w grę z różnych powodów, głównie osobisto-budowlano-zdrowotnych. Kiedyś byłoby mi z tego powodu smutno, ale nauczyłam się prawdziwie cieszyć tym, co dostępne. A dostępne jest niesamowite piękno! W te wakacje poznawaliśmy Polskę z perspektywy mini-wypraw. Nie szukaliśmy zabytków czy atrakcji turystycznych, a spokoju, ciszy i… dobrego jedzenia. :) Najprawdziwszy slow travel w pełnej krasie. Zdążyliśmy wrócić z gościny na Mazurach Garbatych, gdy niespodziewanie dostaliśmy zaproszenie od Podlaskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, która wspaniale promuje podlaskie jako alternatywę dla zatłoczonych morskich czy górskich kurortów. Kasia, przedstawicielka agencji napisała do mnie „Wiem, że w planach wakacyjnych zapisałaś doglądanie remontu, ale… czasem trzeba porobić NIC w pięknych okolicznościach przyrody”. Kupiła mnie od razu! :)
Mało jest trendów, w które się wpisuję. Poza jednym. Widzę ostatnio nasilony trend na zieleń. Potrzebujemy zieleni. Tęsknimy za nią wszystkimi zmysłami. Brakuje nam natury. Zamknięci w betonie chyba bardziej, niż kiedykolwiek czujemy tę dziwną potrzebę, czasami niewysłowioną. Ja czuję ogromnie. I to ja, dziewczyna prawie znad morza uciekam do lasu, gdy potrzebuję odpocząć, pomyśleć, pooddychać. Zwyczajnie pobyć w naturze, wspiąć się na pień, posłuchać szelestu liści. Oderwać się na chwilę.
Jeśli odnalazłaś/łeś się w tych moich słowach – jedź w Podlaskie.
A jadąc, zabierz ze sobą podlaską listę prostych przyjemności. ;)
Podlaska lista prostych przyjemności ?
1. Głaskanie małych kotków na ganku wiejskiej chaty.
2. Hamakowanie i leżakowanie z książką lub bez.
3. Zanurzenie się w nieskażonym pięknie Rezerwatu Ścisłego Puszczy Białowieskiej.
4. Jedzenie pyszności prosto z ogrodu.
5. Regeneracja w Miejscu Mocy!
Głaskanie małych kotków na ganku wiejskiej chaty.
Oto zdeklarowana psiara, jaką jestem, dosłownie zakochuje się w kociaku. Do czego to doszło! ;) Wiem, to dziwny pierwszy punkt, ale musiałam być ze sobą absolutnie szczera. Od samego rana moją główną przyjemnością było picie kawy na ganku wspaniałej Korolowej Chaty i bawienie się (lub tylko obserwowanie) kociej mamy i jej rozbrykanej dziatwy. Towarzyszyły temu intensywnie przemyślenia o tym, że cudnie byłoby być takim kotem – rano się najesz, potem pobawisz, a po południu drzemka w słońcu. Lub na moim swetrze.
Hamakowanie i leżakowanie z książką lub bez.
Pamiętacie, jak pisałam, że w te wakacje planuję robić NIC? Udało się! Oczywiście, pracowałam też intensywnie, ale gdy już robiłam przerwę to wtedy relaks na całego. Czytałam i słuchałam wspaniałych książek, robiłam na drutach (hiper relaksacja), leżałam na trawie, leżaku i hamaku gapiąc się w zieleń lub chmury. Dolce far niente znaczy sztuka leniuchowania po polsku. Takie chwile powinno się zapisywać na receptę. Polecam!
Zanurzenie się w nieskażonym pięknie Rezerwatu Ścisłego Puszczy Białowieskiej.
Nie zamierzaliśmy spędzać mini-wakacji na bieganiu od atrakcji do atrakcji, ale pojechać w Podlaskie i nie zawitać do rezerwatu to jakby pojechać pierwszy raz do Paryża i nie zobaczyć Wieży Eiffla. ;) Na 7-kilometrowy spacer do rezerwatu poszliśmy z przewodniczką (Pani Basia Żukowska – polecam!), od której dowiedzieliśmy się mnóstwa rzeczy.
- O co tak naprawdę chodzi z tą wycinką i kornikiem w puszczy?
- Dlaczego to nagle stało się tak dużym problemem?
- Na czym polega dzikość i wyjątkowość Rezerwatu Ścisłego?
Nie wystarczyłoby mi miejsca, żeby wszystko opisać i nawet nie zamierzam. Po prostu trzeba tam pojechać.
Jedzenie pyszności prosto z ogrodu.
Zdecydowanie z MM jesteśmy gastroturystami. Uwielbiamy poznawać miejsca przez pryzmat jedzenia, lokalnej kuchni. Lubimy zachwycić się smakiem. Podlaskie przywitało nas skrzynią jedzenia. Dosłownie! Dostaliśmy skrzynkę wypełnioną lokalnymi serami, owocami, kiełbasą prosto z wędzarni, jajkami od szczęśliwych kur, świeżym masłem, ziarnistym chlebem, miodem, drożdżówką z owocami i aż nie wiem czym jeszcze. :) Trzy dni spędziliśmy na radosnym wyjadaniu zawartości! Na deser spróbowaliśmy ciasta, które nazywa się Mrowisko – są to jakby faworki oblane miodem z makiem i rodzynkami. Przyznaję, że Mrowisko nie do końca przypadło nam do gustu, ale prezentuje się okazale. :)
Dodatkowo dostaliśmy przyzwolenie od gospodarzy Korolowej Chaty na korzystanie z ich ogrodu (pod warunkiem, że podlejemy grządki – melduję, że podlaliśmy 2 razy :) i sadu, z czego skrzętnie korzystaliśmy. Nic tak cudownie nie smakuje, jak jajecznica z rukolą i szczypiorem prosto z ogródka, albo ogródkowa cukinia z grilla – pyszności! Aha, zapomniałam dodać, że ja jestem człowiekiem-jabłkiem. Gdyby zabrać mi całe jedzenie tego świata, a zostawić jabłka – koniecznie twarde i kwaśne – przeżyję bez żadnego problemu! ;)
Regeneracja w Miejscu Mocy!
W Puszczy Białowieskiej jest pewne tajemnicze miejsce – kamienny symetryczny krąg z umieszczonym w środku ogromnym głazem. Rosną tu nietypowe dla puszczy drzewa – grusze, jabłonie i głogi. Większość drzew jest niesamowicie zniekształcona – pień rozdwaja się lub dzieli nawet na 4 części. Badacze mówią o energii kręgu i podwyższonym promieniowaniu elektromagnetycznym. Czyżby to miejsce kultu pradawnych Słowian, pozostałości leśnej świątyni? Nie wiadomo. Fakt, że właśnie tam MM przeszedł katar, który go męczył od 2 dni, a ja czułam dziwne mrowienie w dłoniach, gdy siedziałam na kamieniu. Siła autosugestii lub energia Miejsca Mocy. :)
Podlaskie Travel. Zasil się naturą
Jeśli chcielibyście na własną rękę odkryć te i inne uroki Podlaskiego, zapraszam na stronę Podlaskie.Travel Zasil się naturą – wspaniałe treści i absolutnie przepiękne fotografie.
***
Brytyjski filozof Bertrand Russell przewidywał w latach 40-tych zeszłego wieku, że w przyszłości ludzie będą wykorzystywać dodatkowy czas wolny do pracy nad sobą: że będą czytać i studiować lub podejmować zajęcia sprzyjające namysłowi, takie jak wędkowanie, ogrodnictwo czy malowanie. Trudno się nie uśmiechnąć widząc jak ogromnym współcześnie trendem jest urbanjungle czy robienie na drutach (lub rękodzieło generalnie). Na potęgę uprawiamy domowe ogrody, uczymy się zapomnianego rzemiosła, malujemy i pleciemy. Osobiście uważam, że robienie na drutach relaksuje mnie bardziej, niż czytanie, ale głaskanie śpiącego kociaka wygrywa wszystko. ?
A Wy? Jak najlepiej odpoczywacie? Jak odpoczywaliście w te wakacje?